Jan Piński, Warszawska Gazeta, nr 32, 9-15.08.2019 r.
Powstał film na podstawie kłamliwej, polakożerczej książki Jerzego Kosińskiego.
Z kłamliwej historii nie można zrobić opowieści o uniwersalnym przestaniu. Będzie to kolejny argument w ataku propagandowym na Polskę i Polaków, który ma doprowadzić do tego, iż zgodzimy się zapłacić odszkodowania organizacjom żydowskim za tzw. mienie bezspadkowe.
– Powstał film „Malowany ptak” na bazie książki Jerzego Kosińskiego o tym samym tytule. Gdy autor opublikował ją w1965 r. utrzymywał, że była ona zapisem jego własnych przeżyć. Dość szybko ustalono jednak, że Kosiński przeżył Holokaust dzięki tym, których oczernił w swojej książce, czyli polskim chłopom. Ostateczny cios wiarygodności Kosińskiego zadała pisarka Joanna Siedlecka w 1993 r. książką „Czarny Ptasior”. Przeprowadziła wiele rozmów ze świadkami. Okazało się, że mały Jurek nie błąkał się samotnie i nie stracił kontaktu z rodzicami. Nie doświadczył również bestialstwa, które miało doprowadzić do utraty mowy. Wręcz przeciwnie. Dzięki bohaterskim mieszkańcom wsi Dąbrowa Rzeczycka bezpiecznie przeżył wojnę. Odpłacił im, czyniąc z nich zwyrodnialców. Oczywiście każdy ma prawo do literackiej fikcji, ale czy przedstawianie jej jako prawdy jest dopuszczalne? Czy ktoś zainteresowałby się książką Kosińskiego wiedząc, że jest zmyślona? Produkcja czesko- -słowacko-ukraińska będzie bez wątpienia kolejnym antypolskim paszkwilem. Z kłamliwej historii bowiem nie można zrobić opowieści o uniwersalnym przesłaniu. Będzie to zapewne kolejny argument w ataku propagandowym na Polskę i Polaków, który ma doprowadzić do tego, iż zgodzimy zapłacić się odszkodowania organizacjom żydowskim za tzw. mienie bezspadkowe, czyli po obywatelach polskich żydowskiego pochodzenia, którzy nie pozostawili po sobie żyjących spadkobierców.
Hiena holokaustu
„Malowany ptak” Kosińskiego to pierwsza pozycja w tzw. literaturze żerującej na Holokauście. W ostatnim pół wieku pojawiło się mnóstwo fałszywych ofiar Holokaustu, które na swoich opowieściach próbowały (często z sukcesem) dorobić się milionów. Po prostu jest zapotrzebowanie na opowieści ocalałych. A skoro te prawdziwe historie nie są tak pełne dramaturgii czy też nie są „słuszne” to następuje produkcja zmyślonych wspomnień.
To co szokuje, gdy zestawi się „Czarnego ptasiora” Siedleckiej zmalowanym ptakiem” to niezrozumiała nienawiść i niewdzięczność Kosińskiego. Ta książka pokazuje małofilmowy świat okupacji. Nie ma w niej bezwzględnych niemieckich nazistów, nie ma też zaszczutych ofiar Holokaustu. Jest zwykła wieś i jej codzienne życie podczas okupacji. Strach zwykłych ludzi, także ich zawiść, ale również dobroć i pomoc bliźniemu w potrzebie.
„Gazeta Wyborcza” z oburzeniem informowała, że polski Instytut Sztuki Filmowej odmówił tej międzynarodowej produkcji dotacji. Trzeba przyznać, że twórcy mają niewiarygodną bezczelność i tupet, aby przychodzić do tych, których chcą opluć z pytaniem, czy dorzucą się do filmu. Znacznie ciekawszym filmem byłaby biografia samego Kosińskiego. Jego amerykański biograf Jerry Sloan cytuje motto Kosińskiego, które miał zdradzić w 1957 r., gdy emigrował do USA, jednemu z przyjaciół; „Bierz od ludzi, co tylko się da, a kiedy nic już nie pozostanie, spławiaj ich” Cynizm i wyrachowanie Kosińskiego widać najlepiej na tle jego stosunku do pochodzenia żydowskiego (urodził się jako Józef Lewinkopf w bogatej rodzinie łódzkich Żydów). Gdy przyjechał do USA, wypierał się tego pochodzenia. Do tego stopnia, że nawet zarzucano mu antysemityzm. Dopiero publikacja „Malowanego ptaka” i legenda tego, który przeżył dramatyczne historie podczas Holokaustu sprawiły, że zmienił zdanie.
Kosiński też był, niebezpodstawnie, oskarżany o plagiatowanie. Najbardziej znana jego książka obok „Malowanego ptaka” „Wystarczy być” jest zwyczajną zrzynką z „Kariery Nikodema Dyzmy”.
Jego samobójcza śmierć 3 maja 1991 r. pokazuje, iż majątek i sława zdobyte na krzywdzie ludzkiej nie dały mu satysfakcji. Jego ciało było w strasznym stanie. Tak jakby do samego końca próbował walczyć z nadchodzącą śmiercią. Nihilizm i cynizm, który wyniósł go na szczyty, sprawił też jego śmierć.
Konieczna jest kontrofensywa
Problem atakowania Polski i Polaków przez lobby żydowskie nie jest niestety wydumany. Filmy popularne robią wizerunkowi znacznie większe szkody niż paszkwile pisane przez Jana Tomasza Grossa i paranaukowe publikacje prof. Jana Grabowskiego i Barbary Engelking. Książka Grossa jest na poziomie faktograficznym równym fałszem, co „Malowany Ptak”, z kolei „Dalej jest noc” dwójki profesorów jest po prostu niestrawna dla zwykłego czytelnika. W tej sytuacji przekaz i działania propagandowe są prowadzone przy pomocy oficjalnej fikcji. W 2008 r. wszedł do kin film „Opór” w którym główną rolę zagrał odtwórca roli Jamesa Bonda, Daniel Craig. Opowiadać miał historię bohaterskich żydowskich partyzantów walczących z Niemcami, pod dowództwem braci Bielskich. Historia rzekomo mająca być na faktach z faktami nie miała nic wspólnego. Grupa braci Bielskich nie walczyła z Niemcami, ale zajmowała się grabieniem okolicznych chłopów polskich i białoruskich. Byli to nadzwyczaj zdegenerowani bandyci, którzy wykorzystywali nawet swoich pobratymców. Dość powiedzieć, że herszt bandy miał swój własny harem. Rabowali tak dużo jedzenia okolicznym chłopom, że w pewnym momencie stali się ważnym ogniwem zaopatrywania sowieckiej elity w Moskwie w deficytowe towary. Podobnie antypolskim filmem było „W ciemności” z 2012 r. Agnieszki Holland. Teoretycznie była to opowieść o Polaku, który ratuje Żydów we Lwowie. Faktycznie w warstwie faktograficznej pokazano biednych Żydów i Polaków, którzy mogli robić za niemieckiej okupacji „normalne” zakupy w dobrze wyposażonych sklepach. Tymczasem Polacy głodowali. Stąd wzięła się słynna okupacyjne piosenka „Kto handluje, ten żyje” Żywność i ubrania od października 1940 r. dla Polaków była na kartki. Racje nie wystarczały nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Dlatego pokazywanie, jakoby Polacy mieli dostęp do jedzenia i z sobie znanych przyczyn nie mieli ochoty dzielić się nim z Żydami głodzonymi w gettcie było i jest obrzydliwą manipulacją.
Trudno jest recenzować film, którego się nie oglądało. Po lekturze „Malowanego ptaka” wiem jednak, iż tej książki nic dobrego i wartościowego nie mogło powstać. Jest ona bowiem od początku do końca oparta na kłamstwie. Dzieła wartościowe, nawet korzystające z formy książki fabularnej, jako formy przekazu, to dzieła pokazujące prawdę. Książka Kosińskiego pokazuje komiksowy, nieprawdziwy świat. Trzeba to zdemaskować.
Polski Instytut Sztuki Filmowej powinien zorganizować konkurs i budżet na prawdziwy film o Kosińskim. Opowieść oparta na „Czarnym ptasiorze”, rozbudowana o wątki osobiste autora zżycia na emigracji (nihilizm, cynizm, erotomania) pokaże jego dzieło w zupełnie innym świetle. Nie należy również lekceważyć faktu, że za produkcję tego filmu wzięły się Słowacja i Ukraina. Trudno o bardziej zaangażowane w pomoc Niemcom przy Holokauście narody. Słowacja będąca w koalicji z Niemcami wręcz płaciła za mordowanie swoich obywateli żydowskich. Ukraińcy byli przez samych Żydów uważani za gorszych niż Niemcy. Nie tylko pomagali organizować transporty, ale bezpośrednio organizowali u siebie mordy i pogromy. Przypomnienie tych wstydliwych dla Ukraińców i Słowaków faktów z historii w jakieś fabularnej produkcji byłoby najwłaściwszą odpowiedzią na ten propagandowy atak. Jeżeli nie zaczniemy opowiadać naszej historii, to niestety wszyscy zaczną wierzyć w to, co opowiadają inni.
Opracował: Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych