Dla kultury wszystkich czasów i na całym świecie cmentarze są miejscem szczególnym. Stanowią bowiem o stosunku żyjących do przeszłych pokoleń, do tradycji, do wartości przejętych po ojcach. Są też wyrazem odniesienia do przyszłości, tej przyszłości, która wykracza poza ramy doczesne. Są wreszcie cmentarze pomostem łączącym kultury minione, wymarłe czy wymordowane z ludźmi żyjącymi dziś — opowiadają o światach, o ludziach i przeszłości, która już nie powróci. Cmentarze żydowskie łączą wszystkie te elementy w sposób szczególny. Stojąc dziś wśród grobów i ruin jesteśmy często zdumieni innością tych miejsc, ich specyficznym klimatem tak kontrastującym ze wszystkim co nas na co dzień otacza. Trudno nam dociec i zrozumieć sploty myśli i wydarzeń, które ukształtowały je w taki właśnie sposób.
W niniejszym artykule chcielibyśmy przybliżyć nieco bogatą i różnorodną tradycję oraz źródła reguł, którymi w mniejszym lub większym stopniu rządzą się cmentarze żydowskie. Ponieważ jednak na przestrzeni wieków tradycja ta nie była zjawiskiem ciągłym ani jednolitym — wiele praw i zwyczajów powstało na drodze wielokrotnej reinterpretacji orzeczeń i tekstów starożytnych, najczęściej w zupełnie odmiennych od palestyńskich warunkach geograficznych i społecznych — dziś skutecznie wymyka się wszelkim próbom systematycznego ujęcia w jedno zwarte kompendium. Przedstawiamy więc najpierw w niezbędnym skrócie, jak zmiany te nawarstwiały się w przeszłości, a następnie możliwie pełne zestawienie ważniejszych przepisów i zwyczajów dotyczących _grobów i cmentarzy żydowskich, obowiązujących w Europie Środkowej i Wschodniej na przestrzeni dwóch ostatnich stuleci, gdyż większość z nich w kręgach ortodoksyjnych przestrzega się do dnia dzisiejszego (mimo iż taki układ treści prowadzi do nieuniknionych powtórzeń).
Instytucja cmentarza jako wspólnego miejsca grzebalnego dla wszystkich członków gminy rozpowszechniła się wśród Żydów dopiero w czasach postbiblijnych. Liczne teksty biblijne poparte współczesnymi odkryciami archeologicznymi wskazują, że wcześniej chowali oni zmarłych w grobowcach rodzinnych, rzadziej w grobach indywidualnych, na wykupionym na własność skrawku ziemi. Nawet w obrębie domostwa czy w przylegającym do niego ogrodzie. Nic też nie wskazuje na to, aby praktyki pogrzebowe Izraelitów różniły się w poważniejszy sposób od zwyczajów otaczających ich narodów pogańskich. Przeciwnie, wiele przemawia za tym, że Izraelici przejęli te zwyczaje od ludów kanaanejskich, zamieszkujących ziemię palestyńską na długo przed ich przybyciem. Widoczny jest w nich także wpływ zwyczajów babilońskich i w znacznie mniejszym stopniu egipskich.
Jeżeli nawet czytamy w tekstach Pisma Świętego o dużych skupiskach grobów — takich jak np. dolina Cedronu, gdzie pochowano wiele pokoleń Królów Judzkich i dostojników ich dworów, ale gdzie również znajdowały się „groby pospolitego ludu” (Kri 23.6) — to ich powstanie nie wynikało z powszechnego zwyczaju czy prawa natury religijnej, a jedynie z lokalnie zaistniałych warunków lub miejscowych rozporządzeń. W przypadku doliny Cedronu okolicznością sprzyjającą powstaniu nekropolii była obecność w bezpośredniej bliskości wielkiego miasta dogodnego skalistego miejsca, obfitującego w groty i pieczary, które po niewielkim przysposobieniu mogły służyć za gotowe grobowce, podczas gdy kamienie i ułomki skalne były dobrym budulcem do wznoszenia innych.
Mimo to wszędzie poza miastem można się było natknąć przypadkiem na jakiś grobowiec, co groziło zaciągnięciem rytualnej nieczystości (Kpł. 21.1—4, Lb. 19.11—16), szczególnie uciążliwej dla kapłanów. Toteż zwyczajem stało się oznaczanie każdej mogiły wysokim kamieniem (macewah), który dla lepszej widoczności pobielano wapnem (stąd druga nazwa — zij jun, czyli znak, lub zijjun le-nefesz, dosł. „znak duszy”). Dopiero z czasem względy praktyczne związane z dużą liczebnością gmin żydowskich w dużych miastach spowodowały ustalenie w początkach ery chrześcijańskiej zwyczaju zakładania cmentarzy.
W języku hebrajskim cmentarz jest różnie nazywany. Część określeń wywodzi się jeszcze z czasów biblijnych i dotyczy w ogólności skupiska grobów: „bet ha-kiwarot” — czyli „miejsce grobów” — jak w Neh.2,3: „bet ołam” — czyli „dom wieczności” — jak w Koh. 12,15 — oraz jego forma aramejska „bet almim”. Te trzy określenia przyjęły się również w jidysz, chociaż ich zmieniona pisownia odpowiada charakterystycznej dla tego języka wymowie słów hebrajskich. Tak więc w jidysz mamy odpowiednio: „bejs hakwarejs”, „bejsojłem” oraz „besalmen”. Nazywano je również „bet mo’ed le-kol haji” — czyli „dom przeznaczony wszystkim żywym” lub po prostu „bet hajim” — czyli „dom żywych”, jak u Hioba 30.23 i Iz.26.19. W źródłach nieżydowskich z późnego okresu klasycznego cmentarze żydowskie nazywane są „Hortus Judaeorum” (ogród żydowski) lub „Mons Judaicus” (góra żydowska). Określenia te spotykamy również w łacinie średniowiecznej. W średniowiecznych źródłach niemieckojęzycznych mamy natomiast „Judensand” lub „Sandhof” (czyli piaski żydowskie lub miejsce piaszczyste), albo po prostu „Judenkirchhof” (cmentarz żydowski). Od tej ostatniej nazwy pochodzą dalej takie określenia, jak „Kierchoł” — wymienione w dokumentach dotyczących cmentarza na Kazimierzu krakowskim — oraz popularne do dziś „Kirkut”. Obok tej nazwy w języku polskim funkcjonowała jeszcze do niedawna nazwa „okopisko”. W jidysz natomiast, oprócz wymienionych wyżej form pochodzenia hebrajskiego, przyjęło się również określenie „das gute ort”, czyli „dobre miejsce”.
Początkowo — w czasach talmudycznych — stosowano względem cmentarzy te zalecenia Miszny, które wcześniej dotyczyły pojedynczych grobów. Wymagano, aby znajdowały się poza osiedlem ludzkim w odległości nie mniejszej niż 50 łokci od najbliższego domostwa. Zwykle dla ochrony przed zwierzętami i rabusiami otaczano cmentarze murem i ustanawiano nad nimi strażnika. Wcześniej tylko bogate rody najmowały strażnika dla ochrony swoich grobowców, przeznaczając nawet dla niego specjalne pomieszczenie przy wejściu do budowli. Z czasem, w miarę postępującego rozproszenia ludności żydowskiej, gdy coraz więcej Żydów mieszkało z dala od ziemi swoich przodków, grobowce rodzinne stawiano rzadziej, a regułą stawało się chowanie zmarłych pojedynczo. Należy jednak wspomnieć, że jeszcze w tym czasie wspólnoty żydowskie w niektórych miastach rzymskich chowały swoich zmarłych w katakumbach, między grobami innych wspólnot.
W średniowieczu cmentarz żydowski wraz ze wszystkimi innymi instytucjami kahalnymi musiał się znajdować na terenie getta — zamkniętej i często otoczonej wewnętrznym murem dzielnicy żydowskiej z własnym samorządem oraz zespołem instytucji religijnych i administracyjnych. Przykład takiej lokalizacji cmentarza możemy dziś oglądać przy synagodze Remuh w Krakowie. Narzucało to na cmentarze żydowskie nowe ograniczenia i stało się źródłem nowych przepisów, których ślady możemy rozpoznać nawet na zachowanych do dnia dzisiejszego cmentarzach z późniejszego okresu. Cmentarze lokowano na ogół w najdalszej części getta, a w ich najbliższym sąsiedztwie stawiano budynki publicznej użyteczności — bóżnicę, mykwę czy szpital (być może dlatego, aby uzyskać wymaganą odległość od budynków mieszkalnych). Otoczony ciasną zabudową przeludnionych dzielnic cmentarz gettowy nie miał szans na jakąkolwiek rozbudowę. Toteż zmarłych chowano niezwykle ciasno, w równych rzędach, ponieważ tylko takie postępowanie umożliwiało optymalne wykorzystanie jego powierzchni. Ustalono jednak, że minimalna odległość między sąsiednimi ciałami winna wynosić sześć szerokości dłoni — czyli jeden łokieć. Taką też ustalono maksymalną dozwoloną szerokość macewy. Ponieważ Prawo zabrania niszczenia mogił, a grzebanie zmarłych w miejscach gdzie pochowano już wcześniej kogoś innego jest niedopuszczalne, po zapełnieniu cmentarza na groby nasypywano ziemię, aby grzebać zmarłych w następnej warstwie. Grubość jej jednak musiała gwarantować zachowanie należytej odległości między ciałami z kolejnych warstw.
Zresztą w ogóle — także i poza miastem — uzyskanie zgody na zakup ziemi i założenie na niej cmentarza nie było wówczas dla Żydów rzeczą łatwą. W XII wieku tylko niektóre z zachodnioeuropejskich gmin żydowskich skupionych w wielkich ośrodkach miejskich posiadały własne cmentarze. Grzebano na nich zmarłych przywożonych nieraz z bardzo daleka. I tak np. cmentarz w Londynie był w 1177 roku jedynym cmentarzem żydowskim w całej Anglii, Żydzi z Hamburga wozili swoich zmarłych do Altony, mieszkańcy Amsterdamu grzebali zmarłych w Utrechcie, osiedleni w Górnej i Dolnej Bawarii — w Regentsburgu, a Żydzi czescy aż do końca XIV w. jedynie w Pradze. Taki stan rzeczy nadawał gminom posiadającym własny cmentarz wyjątkowy status. Mogły one pobierać od obcych Żydów opłatę za prawo pochówku (tzw. pokładne), przy czym formalnie, jako gminy macierzyste, sprawowały one zwierzchność nad gminami, które korzystały z cmentarza. Również w czasach późniejszych posiadanie własnego cmentarza stanowiło dla gmin europejskich podstawowy warunek rzeczywistej niezależności (bardziej nawet niż bóżnica, gdyż jej funkcje mogła spełniać nawet izba mieszkalna). Zdarzało się nawet, że gminy macierzyste przeszkadzały mniejszym gminom w założeniu własnego cmentarza, aby utrzymać nad nimi zwierzchnictwo.
Te nieustanne kłopoty z miejscem do grzebania zmarłych sprawiły, że zwyczaje i przepisy powstałe w warunkach getta utrwaliły się nawet wówczas, gdy cmentarze lokowano poza murami i w wielu wypadkach przetrwały niemal do naszych czasów. Należą do nich uderzająca i dziś na większości cmentarzy żydowskich ciasnota oraz oszczędne gospodarowanie przestrzenią grzebalną. Co więcej — jeszcze w XIX wieku na cmentarzu warszawskim przy ulicy Okopowej nasypano ziemię na istniejące groby i chowano zmarłych w następnej warstwie.
Warto powiedzieć, że to właśnie w średniowieczu zarysowały się wyraźne różnice kulturowe i rytualne między gminami sefardyjskimi — zamieszkującymi Bliski Wschód, Północną Afrykę i kraje Europy Południowej — a gminami aszkenazyjskimi, dla których centrum kulturowym były kraje niemieckie. Różnice te znalazły również swoje odbicie w sposobie urządzania cmentarzy. W odróżnieniu od Sefardyjeżyków Żydzi aszkenazyjscy stawiali na grobach pionowe kamienie, nazywane macewami (co nawiązywało jedynie do nazwy biblijnej, gdyż ze starożytną, formą miały znikomy związek). Ponadto Aszkenazyjczycy przenieśli na cmentarz obowiązujący w synagogach i w wielu sytuacjach życia codziennego surowy rozdział między kobietami a mężczyznami, co w gminach sefardyjskich wówczas nie miało miejsca. Gminy aszkenazyjskie wyznaczały na cmentarzach osobne rzędy dla mężczyzn i osobne dla kobiet.
W czasach nowożytnych, po fali reformacji, która ogarnęła chrześcijańską Europę, sytuacja Żydów na jej terytorium uległa znacznemu zróżnicowaniu, co jednak nie zawsze oznaczało zmianę na lepsze. W tych czasach nie notuje się już tak wielkich kłopotów z zakładaniem cmentarzy. Przeważnie też lokowano je poza obrębem murów miejskich.
Późny renesans był o tyle ważnym okresem, że dał początek charakterystycznej dekoracji nagrobków żydowskich w obrębie obu kultur żydowskich, chociaż w każdej z nich w swoisty sposób. Nagrobki aszkenazyjskie w porównaniu z sefardyjskimi pozostały skromniejsze i oszczędniejsze w formie. Ostateczny szlif uzyskały pod wpływem sztuki baroku — łącząc harmonijnie ozdobnie kaligrafowane epitafium z motywami symbolicznymi, architektonicznymi i roślinnymi. Na późny barok przypada pewna stagnacja rozwoju macewy oraz zamknięcie kanonu używanej symboliki, która zaczęła się rządzić bardziej ścisłymi prawidłami. Było to w pewnym stopniu związane z gwałtownym rozwojem w Europie Środkowej i Wschodniej ruchu chasydzkiego, który między innymi położył większy niż dotąd nacisk na tradycję zewnętrznych form kultu i kultury żydowskiej, nadając każdej z nich duchowe, mistyczne znaczenie. Pomagało to również podkreślić zewnętrzną odrębność od otoczenia. Dzięki temu w krajach, w których żywioł żydowski był zdominowany przez Chasydów cmentarze przechowały jakby zakonserwowane formy barokowe — często w uproszczonym, ludowym wydaniu — aż do początku naszego stulecia, a w prowincjonalnych miasteczkach nawet do wybuchu II wojny światowej. Zaważyło to na szczególnym klimacie cmentarzy żydowskich w Polsce, na Litwie, Ukrainie i Białorusi. Tymczasem cmentarze żydowskie w Europie Zachodniej zachowując do pewnego stopnia swoją specyfikę, zmieniały stopniowo oblicza, ulegając powoli zmianom zachodzącym współcześnie w sztuce europejskiej.
Szczególnie duże zmiany przyniósł wiek XIX. Postępujący ruch oświecenia żydowskiego, zwany haskalą oraz reforma judaizmu w gminach Europy Zachodniej przyniosły złagodzenie wielu rygorystycznych wymogów religijnych i osłabiły znaczenie ich tradycyjnych form zewnętrznych. Kroki te miały umożliwić Żydom pełną emancypację w społeczeństwach krajów, które zamieszkiwali. Złagodzone zostały również niektóre przepisy dotyczące cmentarzy. W gminach reformowanych odstąpiono od grzebania mężczyzn i kobiet osobno, a nawet przywrócono praktykę pochówków rodzinnych. Zezwolono także na grzebanie w nich samobójców, co dawniej było nie do pomyślenia. Uniezależniono również miejsce pochówku od reputacji zmarłego oraz od moralnej oceny jego życia przez rodzinę. W wielu gminach zachodnich zezwalano nawet na chowanie w zwykłych kwaterach jawnych apostatów i grzeszników wychodząc z założenia, że cierpienia związane ze śmiercią są wystarczającą zapłatą za złe życie.
Wiek XIX to również „inwazja” nowych form nagrobnych na cmentarze żydowskie. Charakteru wyraźnego przełomu proces ten nabrał w skupiskach wielkomiejskich Europy Środkowej i Wschodniej (na zachodzie trwał już z mniejszym lub większym natężeniem przynajmniej od wieku) przez zestawienie form XVII wiecznych z kanonami sztuki europejskiej przełomu wieków XIX i XX. Obok tradycyjnych macew pojawiły się modne grobowce w stylach historycznych: klasycystyczne, eklektyczne, secesyjne i konstruktywistyczne. Dopiero też w tym czasie pojawiły się na nich epitafia w językach miejscowych, podczas gdy Sefardyjczycy na południu Europy używali języków miejscowych już od XVII wieku. Podobnie zresztą jak Żydzi w Holandii, Anglii, a nawet w Hamburgu.
Na początku XX wieku w Europie Zachodniej, w wielkich miastach zaczęto tworzyć cmentarze komunalne, gdzie poszczególnym wyznaniom wyznacza się osobne kwatery. Władze religijne tych miast postanowiły, że gminy żydowskie mogą z nich również korzystać, wszakże pod warunkiem, że kwatery te zostaną oddane wspólnocie na własność oraz że będą oddzielone od innych kwater przestrzenią przynajmniej 4 łokci. W Polsce przykładem podobnego rozwiązania może być kwatera żydowska na cmentarzu komunalnym na Miłostowie w Poznaniu (powstała jednak już po wojnie).
*
Zasadniczo cmentarz żydowski powinien znajdować się poza obrębem miasta, minimum 50 łokci od najbliższego budynku mieszkalnego. Mimo to często zdarzało się (niezależnie od przyczyn wspomnianych wyżej), że w miarę rozrastania się miasta i wzrostu gęstości zabudowy w dzielnicach żydowskich, nie bacząc na przepisy religijne, stawiano domy mieszkalne nawet w bezpośrednim sąsiedztwie cmentarza. W mniejszych miasteczkach, gdzie nie było tego typu problemów, na miejsce pod cmentarz wybierano skrawek nieużytecznego gruntu, pagórek lub piaszczystą wydmę. Gminy starały się utrzymać stałe miejsce grzebania zmarłych, jednak nieraz pod naciskiem władz miejskich musiały sprzedawać lub oddawać ziemię z cmentarzem na inne cele, a same szukać nowego miejsca.
Cmentarze otacza się murem, którego funkcja, w czasach gdy zagrożenie ze strony rabusiów czy dzikich zwierząt straciło jakiekolwiek znaczenie, sprowadzała się do oznaczenia miejsca grzebalnego i ochrony przed nieumyślną profanacją. Wejście na teren cmentarza urządza się od strony wschodniej. Aby możliwe było wykonywanie na cmentarzu niezbędnych prac mimo zakazu przechowywania narzędzi w pobliżu grobów, wydzielano z jego terenu część gospodarczą — na której nie chowano zmarłych, ale gdzie można było przechowywać niezbędny sprzęt, postawić chatkę dla strażnika, a czasem budynki rytualne i gospodarcze. Dla wyraźnego zaznaczenia podziału często wznoszono między tymi częściami wewnętrzne ogrodzenie.
Na każdym cmentarzu żydowskim powinno się znaleźć pomieszczenie do obmywania zwłok — „bet ha-tohora” — czyli dom obmycia, gdzie również odmawiało się niektóre modlitwy związane z pogrzebem. Koniecznym urządzeniem było również źródło bieżącej wody umieszczone w pobliżu wyjścia, aby wychodzący mogli obmyć ręce po kontakcie z grobami. Cmentarze w większych miastach bywały wyposażone w sposób imponujący — na przykład w części gospodarczej nowego cmentarza w Łodzi oprócz domu przedpogrzebowego z osobnymi pomieszczeniami do obsługi zmarłych i żałobników obojga płci wzniesiono również małą, drewnianą bóżnicę, mykwę, dom dla licznej służby cmentarnej, pomieszczenie gospodarcze, szopy na narzędzia i budkę z hydroforem (ze wszystkich tych budynków tylko dom przedpogrzebowy przetrwał do naszych czasów). Z drugiej strony na cmentarzach wielu biedniejszych gmin większość tych funkcji musiała pełnić jedna drewniana szopka, a najczęściej nawet na zainstalowanie bieżącej wody nie mogły sobie pozwolić.
W dawnych czasach umarłych chowano w trumnach. Później jednak w wielu gminach zaniechano tego, aby przyspieszyć rozkład ciała w ziemi, gdyż zdaniem Uczonych proces gnicia jest dla duszy bolesny i dobrą jest rzeczą skrócić go w miarę możności. Chasydzi zachowali ten zwyczaj do początku XX wieku, dodając
jedynie dwie deski po bokach zmarłego, a jeśli był mężem uczonym i sprawiedliwym, dodawano jeszcze trzecią deskę, aby nawet po śmierci nie rzucać grudek ziemi na świątobliwego. Tradycja nakazuje wynosić ciało z domu na marach („hita”) i nieść je na ramionach do cmentarza. Gminy w większych miastach, aby uniknąć okazji do zgorszenia i profanacji zwłok w czasie procesji przez ruchliwe ulice, a także pod wpływem kół reformatorskich, dopuściły jednak na powrót stosowanie trumien, a po dłuższych sporach nawet transport zwłok karawanem. W Polsce jako pierwsza na przewóz zwłok karawanem zezwoliła gmina warszawska, a krótko potem gmina łódzka.
Dużą wagę przywiązywano również do sposobu i kierunku ułożenia ciała w mogile, jednak co do szczegółów rzadko kiedy osiągano całkowitą zgodę. Zasadniczo ciało układa się w grobie na wznak, w pozycji wyprostowanej, z rękoma ułożonymi wzdłuż tułowia. Czasem pod głowę zmarłego wsypuje się garść ziemi z Izraela. Na większości cmentarzy w Polsce groby zorientowane są wzdłuż osi wschód-zachód, a macewy zwrócone są napisami na wschód — w kierunku wejścia na cmentarz. Brak natomiast zgody co do kierunku ułożenia głowy zmarłego. Najczęściej grzebano zmarłych głową na wschód — czyli umownie w kierunku Jerozolimy. Niektórzy Uczeni twierdzili jednak, że głowa powinna znajdować się po zachodniej stronie, aby zmarli w Dniu Ostatecznym mogli od razu stanąć twarzą ku Świętemu Miastu. Prawdopodobnie też w zależności od przyjętej koncepcji macewy stawiano za lub przed mogiłami (w stosunku do wejścia na cmentarz). Dyskutowano jednak i inne sposoby zorientowania grobów. Na przykład w Przemyślu groby leżą wzdłuż osi północ-południe (chociaż wejście na cmentarz znajduje się od strony wschodniej). W takim wypadku jedynie twarze zmarłych obracano ku wschodowi. Żydzi reformowani nie przywiązywali do tych kwestii większej wagi.
Zmarłych chowano w gęstych rzędach, które na większych cmentarzach tworzą całe kwatery oddzielone od siebie alejkami. Tradycja zakazuje chowania obok siebie dwóch wrogów albo ludzi sprawiedliwych obok złych. Toteż dla osób wybitnych z racji swej uczoności, sprawiedliwości czy pobożności, a także dla przywódców gminy i jej dobrodziejów (bogactwo uchodzi również za widomy znak przychylności Bożej — chociaż i biedy nie należy się wstydzić) rezerwowano osobne, bardziej eksponowane rzędy lub kwatery. Natomiast osoby o złej reputacji, samobójców, apostatów czy jawnych bezbożników chowano poza wyznaczonymi rzędami lub w osobnej kwaterze w najdalszym zakątku cmentarza. W gminach aszkenazyjskich osobno chowano kobiety i mężczyzn, mimo więzów małżeńskich i rodzinnych. Często też wyznaczano osobne miejsca dla zmarłych dzieci, a także dla matek zmarłych w połogu. W połowie XIX wieku gminy reformowane zarzuciły większość tych segregacji nakazując chować osobno jedynie jawnych apostatów i ateistów. Z czasem i tego zaniechano.
Bardzo dawnym zwyczajem jest odwiedzanie cmentarza w określonym czasie. Jeszcze w czasach starożytnych dbano o to, aby grobowce rodzinne zachować w należytej czystości, gdyż służyły one wielu pokoleniom. Później dodatkowym motywem stał się powszechny nakaz Rabbi Natana ha-Bawli zobowiązujący rodziny zmarłych do bielenia wapnem grobów swoich bliskich, w celu ostrzeżenia przechodniów przed możliwością zaciągnięcia nieczystości. Bowiem według Księgi Kapłańskiej 21.1—4 i Liczb 9.11—16 przebywanie w obrębie czterech łokci od grobu, podobnie jak zetknięcie ze zwłokami, powoduje zaciągnięcie nieczystości rytualnej — szczególnie uciążliwej dla kapłanów, którym przed upływem przepisanego czasu oczyszczenia uniemożliwiało to pełnienie funkcji liturgicznych. Groby należało bielić raz do roku 15 Adar, w drugi dzień Święta Purimowego (Purim Suzański). Ponadto cmentarze odwiedza się również w pokutnym miesiącu Elul oraz w post dziewiątego Ab — pamiątkę zburzenia Jerozolimy — a także w inne dni postne, aby widok mogił wzbudził w żyjących świadomość marności rzeczy doczesnych i nakłonił ich do skruchy za popełnione grzechy. Nawiedzanie grobów podyktowane jest również troską o dusze zmarłych. Na podstawie tekstu z Drugiej Księgi Machabejskiej (cieszącej się wśród Uczonych dużym autorytetem, chociaż Judaizm nie zalicza jej do kanonu biblijnego) Żydzi, podobnie z resztą jak chrześcijanie (na podstawie tego samego tekstu), wierzą, że modlitwa żyjących może poprawić los zmarłych w przyszłym świecie. Podobnie i zmarli, którzy za życia odznaczyli się szczególnymi cnotami, mogą wstawiać się u Boga w sprawach żyjących. Chasydzi wierzą, że cadyk, który już za życia jest święty, może działać cuda również po śmierci. Po dziś dzień w każdą rocznicę śmierci (w jid. „jahrezeit”) do grobów słynnych cadyków z Góry Kalwarii, Lublina, Sieniawy, Leżajska, a także do grobu Mojżesza Isserlesa Remuh na Kazimierzu w Krakowie i do grobów innych mężów cieszących się szczególnym autorytetem i uważanych za prekursorów chasydyzmu, choć zmarłych przed jego powstaniem, zjeżdżają pielgrzymki pobożnych Żydów z całego świata, aby jak za życia świątobliwych prosić o wstawiennictwo w różnych sprawach życiowych. Prośby do zmarłych wraz z podstawowymi danymi o proszącym (imię, imię matki(!) i miejsce zamieszkania), wypisane na kartkach wotywnych — „keitełech” — zostawia się na grobie wraz z zapaloną świecą lub zniczem.
Cmentarz, jako ziemia uświęcona prochami przodków, miejsce, gdzie oczekują na wskrzeszenie w Dniu Ostatecznym, wymaga szczególnie godnego zachowania, które również zostało określone licznymi przepisami i szeregiem praw niepisanych. Wchodząc na cmentarz należy wymówić specjalne błogosławieństwo za zmarłych. Natomiast opuszczając teren cmentarza należy dokonać rytualnego gestu oczyszczenia obmywając ręce w bieżącej wodzie. Ponadto wychodząc z cmentarza po pogrzebie, zrywa się źdźbła trawy i rzuca za siebie — w kierunku świeżej mogiły wymawiając słowa: „Pamiętaj [Boże], że jesteśmy z prochu”. Na cmentarzu nie wolno czynić niczego, co w jakikolwiek sposób mogłoby uwłaczać godności zmarłych lub choćby w pośredni sposób zdradzać brak poszanowania dla nich. Nie wolno zatem skracać sobie drogi przez cmentarz ani nawet zachodzić nań po drodze przypadkiem. Nie wolno na nim spożywać posiłków, nie wolno siadać na grobach ani się na nich opierać — tym bardziej wzbronione jest chodzenie po mogiłach. Ze względu na słowa z Księgi Przysłów 17.5 („Kto drwi z ubogiego, znieważa jego Stwórcę, kto znieważa starca, wart jest ukarania.”) wzbronione jest wnoszenie i używanie na terenie cmentarza tałesów („tallit”), filakterii („tefi- lin”), zwojów Tory, ksiąg Talmudu i innych świętych pism, gdyż zmarli mogliby się poczuć dotknięci i zawstydzeni, nie mogąc już wypełniać przykazań i świętych czynności, które wykonywali za życia — „są bowiem wolni od wszelkich obowiązków”… Wyjątkiem jest ceremonia pochowania zużytych ksiąg świętych.
Nikt nie ma prawa używać ziemi cmentarnej ani niczego co się na niej znajduje dla korzyści żywych (podobnie z resztą stanowiło prawo kościelne o cmentarzach chrześcijańskich). Nie wolno używać żadnych roślin rosnących na cmentarzu, a pasienie zwierząt trawą z cmentarza uważa się za świętokradztwo. Z tego powodu cmentarze żydowskie bardzo szybko zarastały bujną roślinnością, co często nadawało im wygląd mroczny, a nawet zaniedbany. Jedynie w średniowieczu uczyniono pewien wyjątek, gdy rabini zezwolili na wypasanie na cmentarzu pierworodnych sztuk zwierząt czystych, które na mocy Prawa uważane są za szczególnie poświęcone. Nie wolno na cmentarzu przechowywać żadnych przedmiotów ani narzędzi. Nie wolno też ozdabiać grobów kwiatami — choć swego czasu była to kwestia żywo dyskutowana. Negatywne rozstrzygnięcie uzasadniono w ten sposób, że z jednej strony kwiaty ciesząc oczy kolorami przeznaczone są raczej dla żywych niż umarłych, po wtóre zaś rabini ortodoksyjni uważali to za zwyczaj pogański („hukkat ha-gojim”). Mimo to dziś w Izraelu spotyka się kwiaty zarówno na grobach, jak i w czasie oficjalnych uroczystości pogrzebowych. W gminach ortodoksyjnych jednak odwiedzający kładą na macewach kamień.
Obowiązek noszenia nakrycia głowy na cmentarzu zaczęto podkreślać dopiero wówczas, gdy Żydzi reformowani zarzucili ten zwyczaj. Wcześniej, a dla ortodoksów i chasydów także i później, obowiązek noszenia nakrycia głowy przez mężczyzn w każdej sytuacji życiowej był sprawą oczywistą i nie wymagał specjalnego przypominania.
Ze względu na wspomniane już przepisy o czystości rytualnej członkom rodów kapłańskich (tzw kohenom — od hbr. „Kohen”), którzy również współcześnie spełniają w synagodze pewne czynności liturgiczne, nie wolno wchodzić na cmentarz. Wyjątkowo wolno im zaciągnąć nieczystość w wypadku pogrzebu najbliższych — Kpł.21.1—3 zezwala im na wzięcie udziału w pogrzebie rodziców, żony, dzieci, braci lub niezamężnych sióstr. W związku z tym, aby umożliwić im choćby pośrednio odwiedzanie grobów utarło się chować ich rodziny w pierwszym rzędzie, najbliżej ogrodzenia, aby można je było widzieć nie wchodząc na cmentarz.
W dawniejszych czasach z cmentarzem związane były również niektóre zwyczaje pokutne. Istniał np. zwyczaj, aby w razie niebezpieczeństwa zarazy, pogromów albo innych nieszczęść grożących gminie ofiarowywać w synagodze taką ilość świec, których łączna długość równałaby się długości murów cmentarza. Dla odwrócenia niebezpieczeństwa urządzano również procesje dookoła cmentarza, w czasie których odmawiano psalmy pokutne.
Warto przypomnieć, że na przestrzeni wieków cmentarze żydowskie były chronione prawnie przez bulle papieskie i przywileje władz świeckich, które pod surowymi karami zabraniały ich niszczenia, profanacji czy grabieży. Niezmiernie często opieka ta jednak była tylko teoretyczna. Cmentarze dewastowano w czasie pogromów i prześladowań. Wiele zostało zniszczonych w czasie wojen, a w ciągu ostatniej były systematycznie likwidowane. Te, które przetrwały, często opuszczone i zaniedbane, popadły z czasem w całkowitą ruinę — ograbiane z cenniejszych kamieni i ozdób…
Dziś trudno wytłumaczyć jakim sposobem z pożogi, która pochłonęła wraz z milionami ludzi niemal wszystkie materialne ślady ich istnienia — niszczone z tak zaciętą systematycznością — ocalała tak zaskakująco duża liczba cmentarzy żydowskich. I to nie tylko tych najmniejszych — przycupniętych gdzieś na skraju zapadłych wsi czy niewielkich miasteczek, ale również spora liczba tych największych — położonych w wielkich miastach — w Łodzi, Krakowie, Warszawie, a nawet w samym Berlinie. W paradoksalny sposób najcięższe czasy nastały dla nich dopiero po wojnie, gdy w większości miast gminy żydowskie nie mogły się już reaktywować, gdy dla otoczenia pozostały one terenem niezagospodarowanym, „ziemią niczyją,”, miejscem spotkań zmarłych z nieobecnymi. W większych miastach skromna opieka ocalałych rozbitków ograniczała się na ogół do prowizorycznego zabezpieczania cmentarzy przed dalszym niszczeniem — a i to przy szczupłości środków nie zawsze okazywało się skuteczne. Po ostatniej wielkiej emigracji Żydów z PRL spowodowanej wydarzeniami z roku 1968 również i te cmentarze pozostały praktycznie bez opieki.
Dopiero w latach osiemdziesiątych fala zainteresowania kulturą żydowską spowodowała ponowne wydobycie na światło dzienne jej zabytków w Polsce i podjęcie szeregu akcji na rzecz ich zabezpieczenia, uporządkowania, a nawet częściowej odbudowy. Granice Polski otwarto dla fundacji, które starają się przynajmniej niektórym z nich przywrócić dawny charakter. Dziś jednak tylko niektóre z nich służą jako miejsca grzebalne.
Reb. Janusz Baranowski