Żywe słowo
Nie będzie więcej już tych milczeń niewymuszonych.
I nie będzie więcej więzi poprzez mowę,
kto lubi słuchać wielu innych
głos jego wśród nich już nie zabrzmi.
Zasiądźcie z przyjaciółmi w rozmowę
i przymuszone będą odtąd
rozmowy. Myśl. Towarzysze.
I jeszcze słucha jak gdyby
poprzez drzwi zamknięte
a już swe ucho wewnętrzne nastawia
szeptowi z ciemności: człowieku,
wszystko to
wszystko
i tak nie było
i nie będzie warte
żywego słowa
Ksenofont w bitwie żydowskich partyzantów
1.
Tedy tępili wszy swoje na skraju ogniska i
kartofle na wieczerzę piekli
na tym ogniu i
zaparzali herbatę z wody moczaru zielonookiej
a ropuchy patrzą na to widowisko.
I każdy człowiek przy broni. A więc spędzają
w wykopanych rowach dobrze zakamuflowanych.
Razem kobiety i mężczyźni młodzi.
I nie ma tu gwałtu tylko miłość grzeje,
bo zmarzła jest ziemia na Litwie i bardzo ciężka zima.
I ruscy partyzanci przybyli z daleka
żądni żydowskich dziewcząt. Bo słynne
są córy izraelskie na cały las, więc mieli partyzanci
żydowscy wojnę na froncie i na tyłach.
2.
I padł Cyrus w bitwie pod Kunaksa. Tedy ścięli
mu głowę i prawicę jego. A ręka i głowa Imki
zawieszone były wraz z trzewiami jego na drutach
elektrycznych a elektryczne druty rozerwane miną.
Imka, którego brata Danka przywieźli z miejsca
gdzie padł na drugim brzegu rzeki
zaledwie wczoraj, nie miał jeszcze osiemnastu lat
i nie on wszczął tę wojnę i na minę
nie naszły nogi chłopca
by podbić perskie królestwo.
3.
Tak jak Spartan, nie słyszałeś partyzantów
płaczących. Ale gdy przykryli grób
chłopców, dwóch braci,
ostatki rodziny, która była, mogłeś bezpiecznie usłyszeć
jak jęk sosen unosi się
spod gałęzi obarczonych brzemieniem
wielkiego śniegu,
4.
Gdy nie ma Ksenofonta. Ani Imki. Ani
Danka tutaj, tylko on krąży
wśród drzew wydzielających
zapach nowokainy
i próbuje znaleźć właściwy stosunek
do czego… Boże!
Obudzić się niemową
w tym obcym łóżku
i bez grozy lasu!
Strońcie od poczekalni
Kiedy był w lesie
rozpalał tam ognisko
jak człowiek lasu.
Gdy sobie dom wybudował
zapragnął kominka
zastępstwo wiecznego ognia.
Możesz sobie wyobrazić jak nienawidził
poczekalni
człowiek z twarzą
zwróconą ku przyszłości.
Te założone ramiona:
Te skrzyżowane nogi
na przemian.
Druty do szydełkowania
upuszczone
z niecierpliwości:
Obgryzione paznokcie
kobiety w niebezpiecznym wieku:
zgaszona fajka męża
maska pewności siebie,
to wszystko w atmosferze
powolnego konania —
Przyjaciele! jak bardzo pragnął
Wam w tej chwili z głębi serca powiedzieć:
Będzie co będzie, uciekajcie, wyjdźcie z tego!
Dokąd? Nieważne, skoro tylko
jesteście w stanie rozpalić na nowo
zapomniane ognisko
w sercu lasu —
Byle tylko nie zmarnować
swojej rozpaczy
w różnego rodzaju
poczekalniach!
Z hebrajskiego przełożył Natan Gross
Abba Kowner był osobowością niezwykłą i wielostronną. Żołnierz
i partyzant, przywódca i działacz społeczny, poeta i pisarz, filozof i
badacz dziejów narodu żydowskiego, niestrudzony bojownik na wszystkich
frontach swej działalności. Urodził się w Sewastopolu w r. 1918, ale
wychował się i wyrósł w Wilnie, z którym wiąże go epopeja Jego życia.
Miał lat 22, gdy w czasie drugiej wojny światowej, stojąc na czele
swej organizacji „Haszomer Hacair”, wystąpił z wezwaniem do czynnej
walki przeciw najeźdźcom niemieckim, zrozumiawszy, że rzeź w Ponaraah
nie jest pojedynczym wydarzeniem, ale zapowiedzią zagłady milionów. Po
likwidacji getta stanął na czele żydowskiej partyzanckiej jednostki
bojowej.
Natychmiast po oswobodzeniu stanął w szeregach „bricha” — nielegalnej
emigracji do Palestyny, a w r. 1945 przybywa do Kraju. Kontynuuje
walkę, w ramach „Hagany”, a potem dywizji „Giwati” w Wojnie
Wyzwoleńczej. Osiedla się z żoną swoją Witką, też byłą partyzantką, i
dwojgiem dzieci w kibucu Ejn Hachoresz.
Jest autorem dziewięciu tomów wierszy i dwóch tomów prozy — powieści
na tle Wojny Wyzwoleńczej. Jego działalność literacka uwieńczona została
najwyższymi nagrodami — Państwową Nagrodą Izraela, Nagrodą Bialika,
Brenera, Szlonskiego. Należał do inicjatorów i realizatorów Beit
Hatfucot (Dom Diaspory), którego rozwojowi oddawał się przez ostatnie
dziesięć lat.
Zmarł po długotrwałej walce z nieuleczalną chorobą, w wyniku której
wycięto mu przedtem w amerykańskim szpitalu struny głosowe. Ostatni tom
jego wierszy, napisany w szpitalu, jest wyrazem tragicznej sytuacji
człowieka, który walczył całe życie żywym słowem — i ten oręż mu odjęto.