Mówi płomień do cyprysu
gdy patrzę jakiś ty spokojny
jaką dumą ocieniony
buntuje się we mnie coś
Jak można przejść przez
to straszne życie
bez odrobiny szaleństwa
bez krzty uduchowienia
bez szczypty fantazji
bez źdźbła wolności
z taką prastarą złowieszczą dumą
Gdybym mógł spaliłbym
tę organizację zwaną
pory roku
i twoją przeklętą zależność
od ziemi powietrza słońca deszczu i rosy
A cyprys milczy,
bo wie że ma w sobie szaleństwo
i wolność
i fantazję
i uduchowienie
Ale płomień nie rozumie
I płomień nie wierzy
Z hebrajskiego przełożyła Irit Amiel