Menu Zamknij

Zachód nie planował pomóc Polsce we wrześniu 1939 r.

SIECI NAJWIĘKSZY KONSERWATYWNY TYGODNIK OPINI W POLSCE

USA, Anglia i Francja szybko dowiedziały się o planach III Rzeszy i ZSRR, które chciały podzielić między siebie Europę Środkowo-Wschodnią. Nie tylko nie przekazały tych informacji swoim sojusznikom, m.in. w Polsce, lecz także po cichu zrezygnowały z ataku na Niemcy jeszcze przed 1 września 1939r.
Po zajęciu Czechosłowacji pod koniec 1938 r. kolejnym celem III Rzeszy stała się Polska. Hitler ponawiał żądania dotyczące przyłączeniu do Niemiec Gdańska, a także budowy eksterytorialnej autostrady łączącej Prusy Wschodnie z resztą kraju. W tym samym czasie od kwietnia 1939 r. Wehrmacht intensywnie przygotowywał się do agresji. Polska, widząc, że znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji, starała się uzyskać gwarancje bezpieczeństwa i wsparcia ze strony Francji i Anglii. Zachód z kolei liczył na to, że do antyniemieckiego sojuszu uda się wciągnąć Związek Radziecki. Podczas rozmów radzieccy przywódcy jasno mówili, że są żywo zainteresowani poszerzeniem swojego stanu posiadania w Europie. Nie ukrywali zamiarów zajęcia państw bałtyckich. Również szczerze przedstawiali naszym zachodnim sojusznikom swoje intencje wobec Polski.

WIDMO WOJNY W GABINETACH
4 października 1938 r., a więc kilka dni po podpisaniu traktatu monachijskiego dotyczącego przyłączenia części terytoriów Czechosłowacji do III Rzeszy, Władimir Potiomkin, wiceminister spraw zagranicznych ZSRR, powiedział ambasadorowi francuskiemu w Moskwie Robertowi Coulondrebwi: „Nie widzę dla nas innego wyjścia aniżeli czwarty rozbiór Polski”.
Wobec zaostrzających się stosunków międzynarodowych Anglia i Francja zdawały się coraz bardziej zakładać, że Polska znajduje się na straconej pozycji. Już w kwietniu 1939 r. sztaby francuski i angielski ustaliły, że los naszego kraju będzie zależał nie od wyników początkowych zmagań, lecz od ostatecznego rezultatu wojny. Mocarstwa zachodnie przewidywały, że w razie wojny będą unikać totalnej konfrontacji z Niemcami, aby zyskać czas na zbudowanie własnych sil zbrojnych. IG sierpnia zastępcy szefów sztabów generalnych Brytyjskich Sił Zbrojnych oceniali: „Jest całkowicie jasne, że bez wczesnej i skutecznej pomocy rosyjskiej Polacy nie mogą mieć nadziei na powstrzymanie niemieckich ataków na lądzie i w powietrzu dłużej niż przez ograniczony czas”.

PO CZYJEJ STRONIE BĘDZIE STALIN?
W 1939 r. ZSRR prowadził rozmowy z przedstawicielami Francji i Wielkiej Brytanii w sprawie wspólnych przedsięwzięć mających zapewnić obronę Polsce. W sierpniu 1939 r. w czasie pertraktacji w Moskwie francuscy sojusznicy zgadzali się nawet na wkroczenie Armii Czerwonej na terytorium II Rzeczypospolitej w celu powstrzymania potencjalnego ataku III Rzeszy. Zdecydowali się na taką deklarację mimo jasnego stanowiska Polski, która kategorycznie odrzucała taką ewentualność. Francji i Anglii zależało przede wszystkim na tym, żeby nie doszło do porozumienia Hitlera ze Stalinem.
Równolegle do pertraktacji Moskwy z Paryżem i Londynem odbywały się
tajne rozmowy niemiecko-radzieckie. Hitler pragnął pozyskać zgodę Stalina na atak na Polskę za pomocą układu. Wierzył, że pomoc ZSRR wykluczy realne zaangażowanie się w przyszłą wojnę z Polską innych mocarstw, a Niemcy nie będą musiały walczyć na kilka frontów. Oferta III Rzeszy była dla ZSRR znacznie atrakcyjniejsza. Po zgodzie Adolfa H itlera na rozbiór krajów Europy Środkowo-Wschodniej i ustaleniu niemiecko-sowieckiej granicy stref wpływów 21 sierpnia 1939 r. Stalin zerwał rokowania z Wielką Brytanią i Francją i po osobistym telegramie Hitlera wyraził zgodę na bezzwłoczny przylot do Moskwy Joachima Ribbentropa w celu sformalizowania współpracy.
23 sierpnia 1939 r. w Moskwie został podpisany pakt Ribbentrop-Molotow, będący formalnie układem o nieagresji pomiędzy III Rzeszą i ZSRR. W tajnym protokole zawarto podział między strony stref wpływów w Europie Środkowej. Rozbiór terytoriów lub rozporządzanie niepodległością suwerennych państw dotyczyło Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii.

KTO WIEDZIAŁ 0 PAKCIE?
Państwa zachodnie były bardzo dobrze poinformowane o postępie niemiecko–radzieckich rozmów. Dzięki Hansowi von Herwarthowi, osobistemu sekretarzowi ambasadora Rzeszy w Moskwie, już w połowie lipca zarówno Francuzi, jaki Brytyjczycy dowiedzieli się, że blisko jest do porozumienia Hitlera ze Stalinem, które będzie obejmowało podział wpływów w naszym regionie, ponieważ tylko wódz Rzeszy jest gotów „podarować” radzieckiemu przywódcy m.in. państwa bałtyckie. Już dzień po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotowjego treść łącznie z tajnym protokołem była znana na Zachodzie. Według pamiętników amerykańskiego dyplomaty Charlesa Bohlena i ujawnionej korespondencji dyplomatycznej ambasady USA z sekretarzem stanu Cordellem Hullem, szczegóły porozumienia były znane rządowi USAjuż 24 sierpnia 1939 r. dzięki przekazaniu jej Bohłenowi przez Herwartha. Tego samego dnia treść tajnego protokołu została przekazana Hullowi za pomocą depeszy przez ambasadę USA w Moskwie.
Amerykanie natychmiast powiadomili Brytyjczyków, a ci Francuzów. Paryż wszedł w posiadanie tych informacji także z innego źródła, za pomocą swojego ambasadora w Berlinie Roberta Coulondrea, który był w stałym kontakcie z otoczeniem Hansa Lammersa, ówczesnego szefa Kancelarii Rzeszy. Związanie się dwóch totalitarnych reżimów oznaczało porażkę Francji i Anglii, które były już pewne, że Niemcy zaatakują Polskę.
Te wiadomości, mające przecież olbrzymie znaczenie dla Warszawy, nie zostały przekazane naszym przedstawicielom, mimo bliskich w tym czasie kontaktów zarówno na szczeblu politycznym, jak i wojskowym. Wyrażano natomiast zaniepokojenie, czy Polska nie ustąpi ze swych dotychczasowych pozycji, obawiając się okrążenia.

GWARANCJE CZY BLEF?
Sojusz francusko-polski, funkcjonujący przez całe dwudziestolecie i wielokrotnie potwierdzany, zakładał ofensywę Francji w wypadku napaści Niemiec na Polskę. Zbliżenie Berlina i Moskwy dramatycznie zaostrzało sytuację międzynarodową i wymagało zajęcia stanowiska wobec nieuchronnego konfliktu. Wieczorem 23 sierpnia 1939 r. w Paryżu obradował Komitet Stały Obrony Narodowej, który odrzucił wniosek, by wycofać się z sojuszniczych zobowiązań wobec Polski, kupując w ten sposób Francji dodatkowe kilka miesięcy pokoju niezbędnego do finalizacji forsownych zbrojeń.
W Londynie już 25 sierpnia na forum Połączonego Podkomitetu Planowania oceniono, że w zaistniałej sytuacji możliwość utrzymania długiego i stabilnego frontu przez Polskę stała się niemożliwa. Tym samym Polacy jako sojusznik angażujący Niemcy od wschodu stracili znaczenie strategiczne. Dzień później pik John Slessor, oficer RAF, konkludował: „Nie możemy mieć nadziei na uchronienie Polski przed podbojem – wydąje się nawet możliwe, że może ona zostać podzielona między Niemcy i Rosję”.
Mimo tak jednoznacznej oceny sytuacji 25 sierpnia w Londynie został podpisany polsko-brytyjski układ o wzajemnej pomocy, który zakładał zapewnienie wsparcia przez Wielką Brytanię w przypadku wybuchu wojny. Polskie władze cały czas były zapewniane, że w obliczu wojny uzyskają znaczącą pomoc, mimo iż w wewnętrznych rozmowach Francuzi i Brytyjczycy byli zgodni, iż II Rzeczpospolita nie ma szans w konfrontacji z III Rzeszą wspieraną przez ZSRR.
Jak opisywał po latach Jan Karski: „Ani Brytyjczycy, ani Francuzi nigdy nie myśleli kategoriami angielsko-francusko-pol-skiego sojuszu na wypadek, gdyby wojna stała się nieuchronna. Dążyli natomiast do sojuszu angielsko-francusko-sowieckiego. Bez Rosji, twierdzili, wojna będzie długotrwała, ajej ciężar będą ponosić Wielka Brytania i Francja. Co zaś do Polaków, będą mu-sieli wytrzymać pierwszy cios, bronić się tak długo, jak zdołają i możliwiejak najbardziej osłabić niemiecką machinę wojenną, co da sojusznikom zachodnim czas na przygotowanie się. Ale wcześniej czy później Polska będzie musiała ulec”.

„UDZIELIMY WSZELKIEJ MOŻLIWEJ POMOCY”
1 września Niemcy zaatakowały Polskę. Rządy brytyjski i francuski wystosowały ultimatum z żądaniem natychmiastowego wycofania Wehrmachtu z terytorium Rzeczypospolitej i Wolnego Miasta Gdańska. W konsekwencji zignorowania tych warunków Francja i Wielka Brytania wypowiedziały Niemcom wojnę. Dzień wcześniej Francuzi ogłosili mobilizację i rozpoczęli koncentrację wojsk. Zgodnie z ustaleniami sojuszniczymi armia francuska w ciągu trzech dni miała stopniowo przystępować do działań ofensywnych o ograniczonych celach. Główne uderzenie miało nastąpić 15. dnia po rozpoczęciu mobilizacji, a więc 17 września. 7 września Francuzi po przekroczeniu granicy francusko-niemieckiej zajęli część Zagłębia Saary, łamiąc opór niemieckich jednostek granicznych oraz czyszcząc graniczne pola minowe. Równolegle do tych wydarzeń 4 i 6 września w Paryżu odbyły się międzysojusznicze konferencje wojskowe. Uczestnicy byli zgodni, że nie należy podejmować żadnej generalnej ofensywy. Według zgromadzonych Polska musiała sama ponieść główny ciężar niemieckiej napaści, doznać klęski, ajej niepodległość miała zostać przywróconajuż po wojnie.
12 września w Abbeville doszło do spotkania alianckiej Najwyższej Rady Wojen
nej. W tamtym momencie sztab sojuszniczy dysponował meldunkami, które świadczyły, że atak ZSRR na Polskę jest przesądzony. Mimo iż po spotkaniu premierzy obu krajów zadeklarowali w prasie, że będą „udzielać wszelkiej możliwej pomocy polskiemu sojusznikowi”, w Ab-beville podjęto ostateczną decyzję o nie-przeprowadzaniu generalnej ofensywy lądowej na froncie zachodnim, a także ograniczeniu działań powietrznych RAF nad Niemcami. W zamyśle aliantów Polska miała w miarę swoich możliwości osłabić potencjał militarny III Rzeszy i dać Wielkiej Brytanii i Francji czas na przygotowanie się do konfrontacji.
„Nie ma pośpiechu, skoro czas pracuje dla nas” – w cyniczny sposób podsumował dyskusję premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain. „Przyczyną faktycznego porzucenia Polski była zarówno ostrożna, defensywna strategia gen. Gamelina fszefa francuskiego sztabu generalnego – S.PJ, jak też niezachwiane przekonanie o rychłym wystąpieniu Sowietów. Brało się stąd, że alianccy przywódcy dysponowali zarówno dokładnymi danymi o treści moskiewskich rozmów Ribbentropa, jak też o tekście sierpniowego paktu. które zresztą zataili przed Polakami, w obawie przed ich przedwczesną kapitulacją” – podsumował stanowisko sojuszników Polski w swojej książce Paweł Wieczorkiewicz.

„ANTYNIEMIECKA”
AGRESJA 17 WRZEŚNIA

17 września Armia Czerwona uderzyła na Polskę. Wcześniej Stalin zwlekał z decyzją
o natarciu. Wydał rozkaz do ataku dopiero, gdy stało się jasne, że Francja nie uderzy na III Rzeszę. W odpowiedzi na atak rządy Wielkiej Brytanii i Francji złożyły w Moskwie noty protestacyjne. Szybko jednak zaczęło się publiczne usprawiedliwianie ataku. 1 października 1939 r. Win-ston Churchill stwierdził w przemówieniu radiowym: „To, że armie rosyjskie musiały stanąć na tej linii, byłojasne i niezbędne ze względu na niebezpieczeństwo grożące Rosji ze strony nazistowskich Niemiec. W każdym razie linia jest tam i został utworzony front wschodni, którego nazistowskie Niemcy nie ośmielą się napaść”.
Tego samego dnia Ivone Kirkpatrick, ekspert z Foreign Office, sugerował, aby zaakceptować linię Curzona jako podstawę przyszłej granicy polsko-radziec-
kiej. Nawet w prasie brytyjskiej poza głosami oburzenia ukazywały się artykuły tłumaczące agresję ZSRR jako ruch w istocie antyniemiecki. Mimo jawnej współpracy niemie-cko-radzieckiej alianci liczyli, że uda się przeciągnąć Stalina na swoją stronę. Już wtedy bez wahania byli gotowi na oddanie Rosjanom połowy Polski, w końcu nic ich to nie kosztowało.

WYKORZYSTANI
We wrześniu 1939 r. Anglia i Francja potraktowały Rzeczpospolitą instrumentalnie, zgodnie ze swoimi potrzebami. Przyrzekły pomoc w konflikcie z Niemcami, ale udzieliły jej w znikomym zakresie. W Paryżu i Londynie zdecydowano o tym, że ten pierwszy etap starcia z Niemcami można zrealizować kosztem Polaków, którzy od dawna znajdowali się na straconej pozycji. Od samego początku kluczowym graczem i najbardziej pożądanym sojusznikiem w tej części Europy był Związek Radziecki. Dlatego pakt Ribbentrop-Molotow ostatecznie przekreśla! udzielenie Polsce jakiejkolwiek realnej pomocy przez Zachód, który nie miał zamiaru ginąć za II RP. Nie poinformowano sojusznika o swoich realnych zamiarach, jak i o treści niemiecko-radzieckiego paktu, obawiając się, że Polska mogłaby bez walki poddać się Hitlerowi. A tego w swojej perfidii i obłudzie alianci za wszelką cenę chcieli uniknąć.

podpis: Leon Baranowski Argentyna Buenos Aires