Na gruzach laickiej Europy ma powstać islamskie imperium. Pierwszą ofiarą tej rewolucji ma być Francja.
Stanislas Balcerac, Warszawska Gazeta, nr 13, 29.03 – 4.04.2019 r.

– Wychowani na zimnej wojnie, jesteśmy bezustannie bombardowani wrzutkami na temat zagrożenia ze Wschodu, tak abyśmy nie myśleli za dużo o realnym zagrożeniu z południa, które w ostatnich latach kosztowało życie kilkuset Europejczyków (mężczyzn, kobiet i dzieci). W listopadzie 2015 r., po krwawych islamskich zamachach terrorystycznych w Paryżu, ówczesny prezydent Francji Francois Hollande ogłosił: jesteśmy w stanie wojny, ale skończyło się jak zwykle na pustych deklaracjach. Skoro jesteśmy w stanie wojny ze światem muzułmańskim, a miliony nielegalnych muzułmańskich migrantów bez papierów lub z fałszywymi tożsamościami spokojnie wjeżdżają na teren Europy, to oznacza, że nasi umiłowani europejscy przywódcy są po prostu kolaborantami przeciwnika.
Islamska dobra nowina
Powszechne pranie mózgów
Już w 2016 r. po zalewie Europy przez falę 1,5 min nielegalnych migrantów, szejk Al-Dari ogłosił, że relacja pomiędzy islamem i chrześcijaństwem jest relacją wojny i że państwa muzułmańskie muszą się przygotować do aneksji państw chrześcijańskich i do wprowadzenia tam islamu trzema metodami: (1) dobrowolnej konwersji, (2) jeżeli chrześcijanie mieliby odmówić, wtedy należy obłożyć ich podatkiem od niewiernych i w końcu (3) jeżeli chrześcijanie mieliby odmówić płacenia podatku od niewiernych, wtedy pozostaje tylko święta wojna w imię Allaha czyli dżihad. Szejk przyznał też, że muzułmanie we Francji mają przewagę demograficzną, jako że Francuzi przywiązują mniejszą wagę do małżeństw (nie wspomnieć o wszechobecnej propagandzie LGBT) i że być może już w 2050 r. we Francji będzie mieszkać więcej muzułmanów niż rodowitych tubylców, co pomoże w przejęciu kraju przez islam.
Plan szejka al-Dari jest już wprowadzany w życie. Trwa szeroko zakrojona akcja promocji islamu w Europie, prowadzona przez władze i media mainstreamu, czasami do tej akcji dołączają się nawet katoliccy duchowni i sam papież Franciszek. Pokłosiem tego prania mózgów są wydarzenia takie jak ostatnio w Wielkiej Brytanii, gdzie uczniowie szkoły podstawowej w Houghton-łe-Spring, Sunderland dostali jako pracę domową napisanie listu do rodziny
0 konwersji na islam (etap nr 1 planu szejka Al-Dari, czyli dobrowolna konwersja). Europejczycy są też już obłożeni podatkiem od niewiernych Jizya (etap nr 2 planu szejka Al-Dari) w postaci socjalu i innych form daniny wypłacanych milionom muzułmańskich migrantów, legalnych i nielegalnych. Bywa, że beneficjenci socjalu rozbijają się luksusowymi limuzynami i posiadają liczne nieruchomości, tak jak w przypadku słynnych libańskich klanów kryminalnych w Niemczech, ściągniętych do Europy w latach 80. jako „uchodźcy” Wreszcie realizowany jest etap nr 3 planu szejka Al-Dari, czyli święta wojna dżihadu w Europie, w ramach której niewierni są mordowani przy użyciu dostępnych środków i narzędzi, takich jak karabiny kałasznikow, bomby lub ciężarówki. Smutne doświadczenia ostatnich lat pokazują, że jeden islamista może zamordować w ciągu minuty prawie 100 osób (tunezyjski zamachowiec w Nicei) i że dobrze przygotowane komando może trzymać w ryzach europejską stolicę przez 24 godziny (zamachy w Paryżu). Jakie są szanse ludności cywilnej w takiej wojnie?
Valium dla ciemnego ludu
Dlatego też ludność cywilna jest trzymana w ryzach za pomocą uspokajającej propagandy (valium dla ciemnego ludu), tak jak zlobotomizowani Elojowie w słynnej powieści Herberta George Wellsa. Tłumaczy się nam, że nic takiego się nie dzieje, pomimo rozlewanej krwi i narastającej liczby muzułmańskich migrantów. Propaganda uspokajająca (ogłupiająca) wałkuje na okrągło te same kłamstwa i półprawdy, które można poszufladkować w następujący sposób: wrzutka 1: islamscy terroryści to „źli muzułmanie” taka marginalna mniejszość, bo większość muzułmanów miłuje pokój i tolerancję, wrzutka 2: służby specjalne mają sytuację pod kontrolą (pamiętamy słynną wrzutkę medialną w Polsce o tym, że izraelskie służby zweryfikują 7000 migrantów Kopacz), wrzutka 3: armie NATO dzielnie walczą z islamistami i zaliczają sukces za sukcesem, i wrzutka 4: aktualna fala niekontrolowanej migracji to nic strasznego w stosunku do liczby mieszkańców Europy.
Kaczyński świadomy zagrożenia
Jeżeli wydaje się nam, że stoimy bezpiecznie z dala od wojny cywilizacyjnej, z uwagi na nasze położenie geograficzne, to się mylimy. W ciągu ostatnich trzech lat rząd PiS wpuścił 12 tys. uchodźców (średnio 4 tys. rocznie), gdzie modelowym uchodźcą jest brodaty czeczeński islamista, z rodziną (słynne „kobiety i dzieci”). Do tego dochodzi fala 30-40 tys. migrantów z krajów muzułmańskich, zarobkowych (o często zerowych kwalifikacjach) lub studentów. Nasze służby nie mają żadnej szansy na kontrolowanie tej masy. Właściwie tylko jedna polska służba funkcjonuje sprawnie, Straż Graniczna, ale jest ona pozbawiona narzędzi na granicach Schengen, otwartych jak wrota do stodoły. Jarosław Kaczyński już zdaje sobie sprawę z wojny cywilizacji u naszych granic. Cytuje jego słowa wypowiedziane tydzień temu w Wieluniu: kwestia imigracji oraz zabezpieczenia granic Unii to też musi być przedmiot bardzo twardej walki. Stwierdzenie na czasie, bo szejk Al-Dari z meczetu Al-Aqsa w Jerozolimie twierdzi z dumą, że (cytat): nie tak dawno, tylko cztery wieku temu, w czasie państwa otomańskiego, muzułmanie podbili Polskę i Austrię. Nie chodzi tutaj o dokładność historyczną, tylko o przekaz propagandowy kierowany do muzułmanów, że Europa „nie tak dawno” jeszcze była częściowo w rękach muzułmanów, zarówno od strony zachodniej (Hiszpania), jak i wschodniej. Podczas kiedy nasze własne elity podkopują korzenie chrześcijańskiej Europy, muzułmanie przygotowują rekon- kwistę na odwrót, na swoją modłę. Baza do tego istnieje już w Polsce – Tatarów mamy już od dawna, teraz dochodzą coraz liczniejsi Czeczeni oraz różni specjaliści od wzrostu PKB zaproszeni przez PiS. Najprostszą metodą muzułmańskiej rekonkwisty jest metoda „na zasiedzenie” obejmująca coraz większe połacie miast Europy Zachodniej. Z przedmieść wielkich europejskich miast, gdzie osiadają muzułmanie, wynoszą się powoli chrześcijanie i Żydzi, a tereny uwolnione w ten sposób stają się stopniowo terenami szariatu. Aparat państwa jest tam, mówiąc delikatnie, niemile widziany, więc z czasem przedmieścia dostają kwalifikację „no go zones” (strefy braku wejścia), czyli mini-państw w państwie. Szara strefa, oparta na handlu narkotykami, kreuje para-militarne struktury uzbrojone często w AK-47. Powiązania pomiędzy islamistami i handlarzami narkotyków są znane od dawna. Nie przypadkiem marihuana i heroina są produktami państw islamskich. Co prawda niektórzy twierdzą, że np. francuska armia ma plan opanowania przedmieść wielkich miast w razie potrzeby, opracowany wraz z ekspertami z Izraela, ale przedmieścia wielkich europejskich miast to nie strefa Gazy, tylko raczej Aleppo. Nie ma murów, a islamiści mogą łatwo wmieszać się w populację cywilną. Rekonkwista przez zasiedzenie terenów i dynamizm demograficzny muzułmanów to tykająca bomba w środku Europy. Wątpię, czy NATO jest na to przygotowane, tym bardziej że mądrość i doświadczenie poprzednich generacji poszły w przysłowiowy las. Kiedy Japończycy zaatakowali USA w Pearl Harbour, Amerykanie internowali wszystkich Japończyków mieszkających w USA. Dzisiaj takie środki wydają się niemożliwe do użycia, biorąc pod uwagę liczbę dobrze finansowanych adwokatów „od praw człowieka”. Widzimy, jakie problemy ma prezydent Trump nawet ze zbudowaniem muru na południowej granicy USA. Europa toczy więc wojnę na swoim własnym terenie
bez możliwości użycia podstawowych procedur bezpieczeństwa, takich jak zamkniecie granic czy internowanie. Do tego dowiadujemy się, że wojownicy Państwa Islamskiego posiadający europejskie paszporty zaczynają „wracać do domu”. Niektóre państwa ich nie chcą, ale niektóre, takie jak Francja Macrona, pozwalają na ich swobodny powrót. Ponownie nasuwa się smutna refleksja, że nasi umiłowani europejscy przywódcy są po prostu kolaborantami przeciwnika.
Skazani na zagładę?
Opracował: Aron Kohn, Hajfa – Izrael