Menu Zamknij

Trzecia Świątynia. Utopia czy zagrożenie dla chrześcijan?

Z ks. Waldemarem Chrostowskim, profesorem nauk teologicznych, biblistą rozmawia Paweł Chmielewski, DoRzeczy, nr 29, 17-23.07.2023

PAWEŁ CHMIELEWSKI: Część żydowskich środowisk w Izraelu myśli o odbudowie Świątyni Jerozolimskiej. Świątynie były jednak dwie. Jak – w największym skrócie – można przedstawić ich historię?

KS. WALDEMAR CHROSTOWSKI: Dzieje starożytnego Izraela są dzielone na dwa zasadnicze etapy: okres Pierwszej Świątyni (Ha-Bait ha-Riśon] i okres Drugiej Świątyni (Ha-Bait ha-Śeni). Pierwsza Świątynia, zbudowana w połowie X w. przed Chrystusem w Jerozolimie przez króla Salomona, w 586 r. przed Chrystusem została zburzona przez Babilończyków, po czym nastał czas wygnania babilońskiego. Kiedy Persowie pokonali Babilończyków, pozwolili w 539 r. na powrót żydowskich wygnańców do ojczyzny. Po kilkunastu latach marazmu przystąpiono do budowy Drugiej Świątyni, konsekrowanej w 515 r. przed Chrystusem, która w ostatnich dekadach ery przedchrześcijańskiej została rozbudowana i upiększona przez Heroda. Przetrwała do 70 r. i podczas oblężenia Jerozolimy została zburzona przez Rzymian.

Czy od tego czasu Żydzi próbowali ją odbudować?

Tak, podjęto kilka znaczących prób jej odbudowy. Najpierw w latach 132-135, podczas drugiego powstania żydowskiego przeciw Rzymianom pod wodzą Bar Kochby, które dramatycznie upadło. Następnie w latach 360-362, za panowania Juliana Apostaty, który obiecał Żydom swoją zgodę na odbudowę za cenę wsparcia w jego wyprawie przeciwko Persom. Zgromadzono budulec i rozpoczęto przygotowania, ale gwałtowne trzęsienie ziemi w maju 362 r. położyło kres tym planom, a kilka tygodni później cesarz Julian tragicznie zmarł. W 610 r. Palestynę, wtedy pod rządami Bizancjum, najechali Persowie. Przez dwa lata trwały silne prześladowania chrześcijan, w których Żydzi sprzymierzyli się z Persami w ponowionej nadziei na odbudowę świątyni. Po raz pierwszy od powstania Bar Kochby wznowiono składanie ofiar ze zwierząt. Jednak Persowie zostali wyparci i te plany spełzły na niczym. Podbój Palestyny przez Arabów i ekspansja islamu sprawiły, że na Wzgórzu Świątynnym pod koniec VII w. wzniesiono Kopułę Skały (bądź Kopułę na Skale), znaną jako Meczet Omara, a w jej pobliżu meczet Al-Aksa. Nadzieje na odbudowę odżyły dopiero pod koniec XVIII w., gdy Napoleon Bonaparte obiecał ją za okazanie wsparcia finansowego w wyprawie na Bliski Wschód i wojnie z Turkami. Przegrał bitwę pod Hajfą i nie spełnił swej obietnicy. W1948 r. zostało utworzone państwo Izrael, lecz jerozolimskie Stare Miasto, a w nim Wzgórze Świątynne, zostało zajęte przez wojsko izraelskie dopiero w 1967 r. Szlomo Goren, główny rabin wojska izraelskiego, naciskał na zburzenie świętych budowli islamu, jednak rozmaite względy i obawy polityczne sprawiły, że do tego nie doszło. Później podjęto jeszcze kilka, mniej czy bardziej spektakularnych, prób odbudowy.

Jak Żydzi tłumaczą sobie zburzenie Drugiej Świątyni? Chrześcijanie głoszą, że po Chrystusie świątynia jest już niepotrzebna.

Przez cztery dekady I w. Kościół apostolski istniał i ewangelizował w sytuacji, gdy wciąż istniała Świątynia Jerozolimska. Zarazem kształtowała się świadomość, co widać zwłaszcza w Liście do Hebrajczyków, że męka i zbawcza śmierć Jezusa Chrystusa sprawiły, że świątynia, z jej kultem ofiami – czym, spełniła już swoją funkcję. Ponawiane próby odbudowy świadczą, że Żydzi nie pogodzili się z jej brakiem. Zburzenie Drugiej Świątyni postrzegają, analogicznie jak Pierwszej Świątyni, jako karę za niewierność wobec Boga, która, chociaż trwa kilkanaście wieków, ma charakter przejściowy.

Dlaczego Żydzi kładą taki nacisk na odbudowę świątyni? Z perspektywy zewnętrznego obserwatora może to zaskakiwać: mają przecież gdzie się modlić, mają synagogi…

Świątynia była nie tylko, a nawet nie tyle, miejscem modlitwy, bo już w ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej tę rolę przejęły synagogi. Była miejscem składania ofiar ze zwierząt, określanych nazwą „krwawe ofiary”, oraz ofiar z pokarmów, a także miejscem dorocznego, sprawowanego w Jom Kippur, przebłagania Boga za grzechy arcykapłana, kapłanów i całego ludu. Trudno powiedzieć, czy plany zbudowania Trzeciej Świątyni (Ha-Bait ha-Śeliśi) mają na celu wznowienie ofiar, lecz jedno nie ulega wątpliwości: ma to być centralne miejsce integracji i konsolidacji świata żydowskiego. W podtekście dają też o sobie znać resentymenty konfrontacyjne. Odbudowa świątyni ma być znakiem i potwierdzeniem żywotności i trwałości religii żydowskiej.

Nie wszyscy Żydzi popierają ideę budowy Trzeciej Świątyni, jak przebiegają w tym względzie podziały w judaizmie?

Tym, co integruje świat żydowski, są jego silne zróżnicowanie i niezgoda. Pewna część religijnych Żydów odrzuca ideę budowy świątyni przed oczekiwanym przyjściem Mesjasza. Idą za naukami Talmudu, który głosi, że odbudowa, nawet gdyby nie było tam muzułmańskich sanktuariów, powinna być podjęta pod kierunkiem proroków Aggeusza, Żachariasza i Mala- chiasza, którzy zabiegali o budowę Drugiej Świątyni i sprawowanie w niej kultu. Inni podzielają to stanowisko, dodając, że tylko Mesjasz może wskazać miejsce ołtarza ofiarnego, a obecność świątyni oznaczałaby przedsmak lub zwiastun ery mesjańskiej. Powstrzymują się przed wejściem na Wzgórze Świątynne, aby tak długo, jak długo nie jest znana dokładna lokalizacja sanktuarium, nie zaciągnąć rytualnej nieczystości. Przeważa jednak pogląd, który wyraził Majmonides (1138-1204). Uznając, że Bóg sprawił odejście od ofiar na rzecz modlitwy jako wyższej formy okazywania Mu czci, mimo to zapowiadał wznowienie ofiar i określił, w jaki sposób powinny być składane. To stanowisko przyjmuje judaizm ortodoksyjny. Jego przedstawiciele widzą w odbudowie świątyni ogromną szansę na ożywienie żydowskich pielgrzymek do Jerozolimy oraz impuls do rozwijania turystyki. Szacują, że liczba turystów wzrośnie z obecnych 3-4 do 10 min, co na pewno się opłaci.

Kto mógłby jednak odbudować świątynię? Czy państwo Izraela ma w ocenie ortodoksyjnych Żydów wystarczający autorytet, by zainicjować i przeprowadzić taki projekt?

Wystarczy, że państwo Izraela nie będzie przeszkadzało w realizacji tej inicjatywy, tak jak zablokowało ją w 1967 r. w obawie przed reakcją muzułmanów i światowej opinii publicznej. Fundusze na ten cel są gromadzone od dawna, a ewentualnym większym potrzebom da się szybko i skutecznie sprostać. Utworzono wiele instytucji, które temu służą. Bodaj najważniejsze to Instytut Trzeciej Świątyni oraz Tempie Mount and Eretz Yisrael Faithful Movement. Sojusznikami w tych sprawach są niektóre organizacje chrześcijańskie, szczególnie protestanckie, które działają pod szyldem Christians for Israel albo Christians for Jerusalem.

Załóżmy, że Trzecia Świątynia rzeczywiście powstanie. Czym byłby wtedy judaizm? Czy z perspektywy samego judaizmu zmieniłaby się jego relacja do chrześcijaństwa?

Zostawiając na boku karaimów, religią Żydów jest judaizm rabiniczny. W relacji do judaizmu biblijnego, który istniał do 70 r., opiera się on na trzech filarach: świątynię zastąpiły synagogi, kapłanów składających ofiary zastąpili rabini jako nauczyciele Tory, a ofiary zostały zastąpione przez czytanie i rozważanie Tory. Zawsze jednak istniała silna duchowa i emocjonalna więź Żydów ze świątynią, podtrzymywana w tradycji („Na przyszły rok w Jerozolimie”) oraz pobożności karmionej psalmami i codzienną modlitwą Amidah. Już utworzenie państwa Izrael i umocnienie się go w granicach terytorium określonego w Biblii hebrajskiej skutkuje nową relacją do chrześcijaństwa i wytykaniem, że fiasko poniosła „teologia zastępstwa”. Budowa Trzeciej Świątyni wzmocniłaby te nastroje, stawiając teologię chrześcijańską wobec nowych wyzwań.

Część Żydów łączy odbudowę Trzeciej Świątyni z przyjściem Mesjasza. Dlaczego i co przez to rozumieją?

Żydowskie koncepcje mesjańskie są tak zróżnicowane, że trzeba wiele miejsca, by choć trochę je wyjaśnić. We współczesnym judaizmie istnieją cztery główne nurty: ortodoksyjny, konserwatywny, reformowany i liberalny. Różnice między nimi są większe niż te, które w chrześcijaństwie dzielą prawosławną kobietę modlącą się w cerkwi w Irkucku od lesbijki pełniącej funkcję pastora w protestanckiej kongregacji w Sztokholmie. Można odnieść wrażenie, że każdy Żyd ma własny obraz Mesjasza i nie próbuje go uzgadniać z tymi, jakie podzielają jego współwyznawcy.

Kościół prowadzi z Żydami od kilkudziesięciu lat intensywny dialog. Czy kwestia ewentualnej odbudowy Trzeciej Świątyni odgrywa w tym dialogu jakąś rolę?

Na tyle, na ile mi wiadomo – żadnej! To poważny błąd, niejedyny zresztą w tej dziedzinie po stronie katolickiej. Próbowałem zainteresować tą sprawą w 2008 r., podczas kolejnego sympozjum „Kościół a Żydzi i judaizm”, które miało miejsce na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Materiały zostały opublikowane – i na tym koniec. Tymczasem, po wcześniejszej próbie podjętej pod wodzą Ariela Szarona we wrześniu 2000 r., która zakończyła się kilkuletnią intifadą, wiosną 2014 r. na teren świątynny wkroczyło ponad 400 Żydów, którzy raz jeszcze zostali powstrzymani. Mimo to jestem przekonany, że pewnego dnia odbudowa świątyni zostanie podjęta. Katolicka teologia judaizmu, zwłaszcza w popularnym przekazie, jest płytka i nastawiona na ugrzecznione spotkania, bez zakorzenienia w obydwu częściach Biblii chrześcijańskiej, czyli Starym i Nowym Testamencie. Nigdy dość podkreślania, że Jezus Chiystus jest „nową świątynią”, a Jego wyznawcy, jako „ciało Chrystusa”, tworzą tę duchową świątynię, którą jest Kościół.

Czy chrześcijanie powinni przejmować się planami odbudowy Trzeciej Świątyni z perspektywy religijnej? Może jakieś miejsca Pisma Świętego wiążą z tym określone zapowiedzi?

Chrześcijanie nie mogą lekceważyć planów odbudowy świątyni, bo nawet na obecnym etapie są one ważnym przejawem konsekwentnie realizowanej strategii pełnej judaizacji Jerozolimy jako Miasta Świętego. Nastroje antychrześcijańskie są tam silne i coraz częściej dochodzą do głosu, aczkolwiek wiadomości na ten temat są wyciszane bądź zupełnie przemilczane. Z perspektywy religii chrześcijańskiej ten projekt nie ma istotnego znaczenia, 1 $ bo Świątynia Jerozolimska nie odgrywa teraz żadnej roli w Bożym planie zbawienia. Co więcej, trudno wyobrazić sobie, że we współczesnym świecie mogłoby być wznowione publiczne składanie ofiar ze zwierząt, a nawet gdyby do tego doszło, na pewno byłby to szok, który stawia pytanie o naturę tak pojętego judaizmu. Najbliższe chrześcijańskiemu jest podejście przyjęte w judaizmie reformowanym: nie ma potrzeby odbudowy świątyni z jej dawnymi funkcjami i przeznaczeniem, bo to sprawa przeszłości, do której nie ma powrotu. Skoro jednak nie brakuje Żydów, dla których to bardzo ważna kwestia, to trzeba obserwować, jak sobie radzą z jej realizacją. Wygląda na to, że w aktualnej sytuacji politycznej nie pozostaje nam nic innego.

Wzgórze Świątynne, na którym mogłaby stanąć Trzeda Świątynia, jest dziś zajęte przez dwa meczety. Odbudowa świątyni byłaby zatem politycznie niezwykle trudna. Czy widzi ksiądz profesor przestrzeń na to, by Żydzi przeprowadzili swoje zamiary bez skrajnego antagonizowania świata islamskiego?

Niemało poczynań podejmowanych przez Izrael i Żydów w innych rejonach świata dowodzi, że na rozmaite sposoby, często bez skrupułów, poradzili sobie z reakcjami wyznawców islamu. Teodor Herzl, twórca syjonizmu, w noweli „Alt- neuland” widział możliwość wzniesienia świątyni w sąsiedztwie istniejącej Kopuły Skały. Obecnie chyba nikt, po żadnej stronie, nie podziela tej pacyfistycznej wizji. Sytuacja Żydów jest diametralnie inna niż na przełomie XIX i XX w. Plany budowy Trzeciej Świątyni wydają się utopijne, jednak Żydzi dali wiele dowodów, że potrafią przeobrazić utopię w rzeczywistość.

Można zatem przypuszczać, że Jerozolima z odbudowaną Trzecią Świątynią stałaby się miejscem jeszcze silniej naznaczonym nacjonalizmem i wrogością religijną wobec chrześcijan (a także muzułmanów); Żydzi próbowaliby dowodzić, że chrześcijanie się mylili, twierdząc, że czas Starego Testamentu się zakończył?

Niestety, takie obawy nie są bezpodstawne. W ostatnich latach stwierdza się w Izraelu coraz większą radykalizację nastrojów antychrześcijańskich i antyislamskich. Wzrasta też liczba bardzo niepokojących i niebezpiecznych incydentów. Realizacja planów budowy Trzeciej Świątyni może sprzyjać narastaniu nastrojów nacjonalistycznych i wynikających z nich konfliktów, tym bardziej że większość incydentów, a nawet napaści, nie spotyka się z należytą reakcją władz izraelskich.

Co się tyczy drugiej części pytania, to obie strony – wyznawcy judaizmu i chrześcijanie – dobrze wiedzą, że czas Starego Testamentu [chociaż Żydzi nie używają tego określenia) się skończył. Wielkie uproszczenie pokutujące wśród chrześcijan polega na utożsamianiu judaizmu rabinicznego, a zatem także współczesnego żydowskiego życia religijnego, z religią biblijnego Izraela, czyli Starego Testamentu. Jednak judaizm rabiniczny i judaizm biblijny, co usiłuję tłumaczyć i uzasadniać od kilku dziesięcioleci, to nie to samo! Na gruncie religii biblijnego Izraela wyrosły dwie religie: chrześcijaństwo i judaizm rabiniczny, zbratane we wzajemnym oddalaniu się od siebie. Prawdziwy problem dotyczy tego, która z nich stanowi prawowitą kontynuację Starego Testamentu. Co więcej, Żydzi rabi- niczni, z czego wielu z nas wcale nie zdaje sobie sprawy, postrzegają i przedstawiają chrześcijan jako pogan (!). Gdyby Świątynia Jerozolimska została odbudowana w jej dawnym kształcie i funkcjach, moglibyśmy więc wejść najdalej tylko na Dziedziniec Pogan. To otworzyłoby nam szerzej oczy na rzeczywiste dylematy i wyzwania relacji Kościoła Z judaizmem.


Żydowska wojna o Al-Aksa

Witold Repetowicz, DoRzeczy, nr 29, 17-23.07.2023

Nad Jerozolimą zawisła groźba nowej wojny religijnej, w związku z pomysłami radykalnej prawicy żydowskiej, by przejąć większą część Wzgórza Świątynnego, czyli muzułmańskiej Al-Aksy. Dzieje się to w sytuacji, gdy napięcia izraelsko-palestyńskie i tak sięgają zenitu, a Izrael pogrążony jest w wewnętrznym kryzysie. Nasilają się też ataki na chrześcijan

Od dawna wiadomo, że na kryzys wewnętrzny i spadające poparcie najlepszy jest wróg zewnętrzny, wobec którego można zjednoczyć naród. W teorii nauk politycznych nosi to nazwę syndromu jednoczenia wokół flagi. Tymczasem niezwykle kontrowersyjne plany zmian w systemie sądownictwa, których jak dotąd nie udało się przeforsować izraelskiemu premierowi Beniaminowi Netanjahu, doprowadziły do skrajnej polaryzacji tamtejszego społeczeństwa, a także drastycznego spadku notowań rządzącej partii Likud i jej ekstremistycznych oraz ortodoksyjnych sojuszników. Według ostatnich sondaży rządząca koalicja wybory przegrałaby z kretesem, tracąc nawet 14 mandatów w 120-osobowym Knesecie. Opozycja może też liczyć na wsparcie ze strony prezydenta Joe Bidena i jego administracji, których stosunek do Netanjahu jest

bardzo chłodny, a do jego ekstremistycznych ministrów z partii religijno-syjoni- stycznych – jednoznacznie negatywny. Listę porażek Bibiego, jak tradycyjnie nazywany jest izraelski premier, domyka normalizacja stosunków Arabii Saudyjskiej z Iranem, postępująca stabilizacja Syrii pod rządami Al-Asada oraz sygnały o możliwym kompromisie USA i Iranu w sprawie programu nuklearnego wroga numer jeden Izraela.

MIEJSCE POBŁOGOSŁAWIONE

Trudno zatem zignorować kontekst czasowy prowokacyjnej propozycji deputowanego rządzącego Likudu Amita •

Halevi, by większość terenu Wzgórza Świątynnego, wraz z Kopułą Skały, została przejęta przez Żydów, a muzułmanom pozostało jedynie 30 proc, obszaru w południowej części, w tym budowla znana jako Al-Qibli. Niemniej sam pomysł nie jest nowy, a spór o ten teren stanowi pewien paradoks, gdyż nad miejscem uznawanym za szczególnie pobłogosławione przez Boga (i to w percepcji trzech monoteistycznych religii: islamu, judaizmu i chrześcijaństwa) ciąży jednocześnie klątwa religijnego konfliktu. Sytuację pogarsza obecnie to, że żydowscy ekstremiści religijno-syjonistyczni, rasistowsko nastawieni do Arabów, a także kierujący się religijnym fundamentalizmem w relacjach z wyznawcami innych religii (nie tylko islamu, lecz także chrześcijaństwa), są obecnie wyjątkowo silni.

Dla Żydów sporne 37 akrów ziemi, górującego nad Jerozolimą na wysokości 740 m. n.p.m. wzniesienia, to Wzgórze Świątynne, a dla muzułmanów – meczet Al-Aksa. Warto przy tym wyjaśnić, że w dość powszechnej percepcji niemu- zułmanów, w tym interpretacji przyjętej przez władze Izraela, meczetem Al-Aksa jest wyłącznie budynek określany przez muzułmanów mianem sali modlitewnej Al-Qibla, podczas gdy druga budowla znajdująca się na wzgórzu, czyli Kopuła Skały, jest odrębnym obiektem, a pozostały teren to park. Muzułmanie widzą to jednak zupełnie inaczej, a nieporozumienie wynika z różnic między funkcją meczetu w islamie a funkcją synagogi w judaizmie czy też kościoła w chrześcijaństwie. Wyznawcy Allaha uważają zatem, że cały sporny obszar to jeden obiekt – meczet Al-Aksa, do którego wstęp osób niewyznających islamu (w tym Żydów) powinien być ograniczony i odbywać się wyłącznie pod kontrolą muzułmanów, a niemuzułmańskie modlitwy powinny być tam zakazane. Taki jest zresztą obecny stan rzeczy, który jednak żydowscy ekstremiści chcą zmienić.

Dla muzułmanów świętość tego miejsca związana jest z nocną podróżą Mahometa, zwaną al-isra, oraz jego wniebowstąpieniem. Poświęcona jest temu 17. sura Koranu, rozpoczynająca się od słów „Chwała temu, który przeniósł swojego sługę nocą z Meczetu Świętego do Meczetu Dalekiego…”. Meczet Święty to „Masdżid al-Haram”, znajdujący się w Mekce, natomiast Meczet Daleki to właśnie Al-Aksa. Islamski prorok miał odbyć tę podróż na specjalnym rumaku znanym jako Al-Burak, następnie poprowadzić w Al-Aksa modlitwę z udziałem zgromadzonych tam wcześniejszych proroków (którzy w tym celu zstąpili z niebios), a na koniec wstąpić do nieba i otrzymać tam instrukcje dotyczące muzułmańskich modlitw, po czym wrócić do Mekki. Al-Aksa miała też stanowić pierwszą „kiblę”, czyli miejsce, w którego kierunku muzułmanie się modlą. Dopiero później Mahomet miał to zmienić, ustanawiając Mekkę jako kiblę. Dlatego Al-Aksa uznawana jest przez muzułmanów za jedno z trzech najświętszych miejsc islamu obok Meczetu Świętego w Mekce i Meczetu Proroka w Medynie.

Żydzi natomiast uważają, że sporny teren to miejsce, w którym stały Pierwsza i Druga Świątynia Jerozolimska. Pierwsza została zbudowana przez króla Salomona w X w. p.n.e. i zburzona po najeździe Babi- lończyków w 587 r. p.n.e., natomiast drugą zbudowano w 516 r. p.n.e., po tym, jak perski władca Cyrus Wielki wyzwolił Żydów z babilońskiej niewoli. Ostatecznie legła w gruzach za sprawą Rzymian w 70 r. n.e. i pozostał po niej jedynie fragment zachodniej ściany znany dziś jako Ściana Płaczu. Żydzi uważają również, że znajdujący się w Kopule Skały kamień jest miejscem, z którego Bóg rozpoczął stworzenie świata, a później było to tzw. Święte Świętych, czyli miejsce przetrzymywania Arki Przymierza, dostępne wyłącznie raz w roku dla arcykapłana. Na skałę tę Abraham miał również poprowadzić swojego syna, by go złożyć Bogu w ofierze, przed czym, jak wiadomo, ostatecznie powstrzymał go Anioł Gabriel. Inną kwestią jest natomiast to, że według muzułmanów poświęcony miał być Ismail, a nie Izaak

Obecne zagospodarowanie tego terenu pochodzi z końca VII w., gdy obie budowle, tj. salę modlitewną oraz Kopułę Skały, zbudował tam omajadzki kalif Abd al-Malik. Warto przy tym dodać, że po zburzeniu Drugiej Świątyni Jerozolimskiej miasto było kontrolowane przez pogański, a następnie chrześcijański Rzym. W 614 r. miejscowi Żydzi wsparli jednak Sasanidów przeciwko Bizancjum i gdy armia perska wkroczyła do Jerozolimy, próbowali oni odbudować świątynię. Niemniej, choć Persowie kontrolowali miasto do 625 r., to już w 617 r. cofnęli wsparcie dla Żydów i zamiast tego zaczęli popierać miejscowych chrześcijan. W 638 r. miasto podbiła muzułmańska armia Arabów pod wodzą kalifa Omara i od tego czasu znajdowało się ono pod kontrolą wyznawców islamu, z wyjątkiem lat 1099-1187 i 1229-1244, gdy znalazło się w rękach krzyżowców. Po upadku imperium osmańskiego Jerozolima, a wraz z nią Wzgórze Świątynne znalazły się pod administracją brytyjską w latach 1917-1948, co nie przyniosło istotnych zmian, gdyż Żydzi (a tym bardziej chrześcijanie) nie byli zainteresowani odbudową świątyni, ograniczając się do modłów przy Ścianie Płaczu. Zgodnie z dominującym stanowiskiem ortodoksyjnych judaistów świątynię mógł odbudować dopiero Mesjasz. Ponadto wobec braku dokładnej wiedzy na temat lokalizacji najświętszej części Świątyni Żydzi mogli przypadkowo ją zbezcześcić, więc nie powinni tam przebywać.

CZAS EKSTREMISTÓW

Po powstaniu Izraela, do wojny sześciodniowej w 1967, tereny te pozostawały pod kontrolą Jordanii. Po zdobyciu

Jerozolimy, na mocy porozumienia między Izraelem a Jordanią, kontrola nad Wzgórzem Świątynnym pozostała w rękach jordańskiej instytucji znanej jako Waqf Jerozolimy. Żydzi, podobnie jak turyści, uzyskali prawo odwiedzania tego miejsca, ale wyłącznie przez Bramę Maghrebinów i bez prawa wnoszenia jakichkolwiek niemuzułmańskich symboli religijnych oraz odprawiania tam jakichkolwiek modlitw. Taki kompromis nie wszystkim jednak pasował, i to po obu stronach. Muzułmanie od początku narzekali na utrudnienia w dostępie do kompleksu, stwarzane przez izraelskie wojsko, a także prowokacje ze strony Żydów. Dochodziło też do wtargnięcia izraelskich żołnierzy do Al-Aksa, zwłaszcza w ostatnim czasie.

Choć po zdobyciu Jerozolimy przez Izrael naczelni rabini Izraela powtórzyli ostrzeżenie przed wchodzeniem na Wzgórze Świątynne jako naruszającym świętość tego miejsca, to pojawiły się też wezwania do pełnego jego przejęcia i odprawiania tam żydowskich nabożeństw, a główny rabin izraelskiego wojska Szlomo Goren domagał się wybudowania na Wzgórzu synagogi. Wówczas do tego nie doszło, jednakże w ostatnich latach wzrosła liczba wtargnięć ultranacjona- listycznych fanatyków żydowskich na teren kompleksu i coraz częściej podejmowane są z ich strony próby złamania zakazu niemuzułmańskich modlitw w jego obrębie. Sytuacja uległa pogorszeniu po tym, jak w końcu grudnia 2022 r. do izraelskiego rządu weszli ultrana- cjonalistyczni ekstremiści syjonistyczni z wywodzącym się z terrorystycznego nurtu kahanistów Itamarem Ben-Gvirem na czele. W1994 r. członek partii kaha- nistycznej Baruch Goldstein zamordował w Jaskini Patriarchów w Hebronie 29 modlących się tam muzułmanów, a jego portret do niedawna wisiał w salonie Ben-Gvira, który już jako minister bezpieczeństwa publicznego wszedł w maju tego roku na teren Al-Aksy, łamiąc obowiązujące zasady. Wywołało to protesty Jordanii oraz groźby ze strony Hamasu.

Dlatego, choć pomysł odebrania muzułmanom kontroli nad większością kompleksu Al-Aksa nie jest niczym nowym, a w obecnej sytuacji może być „tematem zastępczym”, to nie można wykluczyć, że religijno-syjonistyczni ekstremiści będą chcieli wykorzystać swoją silną obecnie pozycję, by te zmiany przeforsować. Miałoby to jednak bardzo negatywne skutki. Z jednej strony stanowiłoby złamanie międzynarodowych zobowiązań Izraela – i to zarówno wobec Jordanii, jak i ONZ. W1980 r. Wzgórze Świątynne, podobnie jak cała Jerozolima, zostało bowiem wpisane na wniosek Jordanii na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. A to oznacza, że Izrael nie ma wolnej ręki, by dokonywać w tym obrębie jakichkolwiek zmian.

Znacznie poważniejszym problemem może być jednak reakcja wyznawców islamu – i to nie tylko w Jerozolimie i reszcie okupowanej Palestyny, lecz także na całym świecie. Eskalacja ataków terrorystycznych ze strony zdesperowanych nastolatków palestyńskich trwa w najlepsze, a obserwatorzy obawiają się, że 87-letni lider Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas jest w coraz mniejszym stopniu w stanie kontrolować sytuację. Konsekwencją może być coraz większy chaos i wzrost pozycji Hamasu. Ponadto narasta też terror bojówek żydowskich mieszkańców nielegalnych osiedli na

Zachodnim Brzegu, którzy czują się bezkarni pod parasolem ochronnym ministra Ben-Gvira. 21 czerwca, cztery miesiące po pogromie w miasteczku Hawara, zaatakowali oni palestyńską wioskę Turmus Ayya. Z kolei deputowany partii Ben-Gvira Almog Cohen w czasie debaty w Knesecie zagroził, że wysadzi w powietrze obóz dla sierot palestyńskich i izraelskich, organizowany przez izraelską fundację pracującą na rzecz pojednania.

ATAKI NA KSIĘŻY I WIERNYCH

Kompleks Al-Aksa ma tak wielkie znaczenie dla muzułmanów, że jakakolwiek próba przejęcia go w całości lub części przez Żydów spowoduje wybuch wojny religijnej. Problem w tym, że może to mieć wpływ nie tylko na bezpieczeństwo Izraela, lecz także instytucji żydowskich na całym świecie. Co więcej, ponieważ USA i szeroko pojmowany Zachód postrzegane są jako sojusznicy Izraela, zagrożenie terrorystyczne wzrośnie również w krajach, które z prowokacyjnymi krokami żydowskich fanatyków nie mają nic wspólnego. Tymczasem ci syjonistyczno-ortodoksyjni ekstremiści atakują również chrześcijan, którzy z ich perspektywy są bałwochwalcami.

Zdaniem izraelskiej, antyrasistowskiej organizacji Tag Meir od początku 2023 r. widać bezprecedensowy wzrost werbalnych i fizycznych ataków na księży i pielgrzymów na starym mieście w Jerozolimie, dokonywanych przez ultrapra- wicowych Żydów. Chodzi o opluwanie i popychanie księży i wiernych, a także niszczenie symboli chrześcijańskich, ikon, malowanie obraźliwego graffiti na chrześcijańskich instytucjach itp.

W marcu młody Izraelczyk wtargnął do kościoła Grobu Najświętszej Marii Panny na Górze Oliwnej z żelaznym prętem w ręku i groził osobom tam się modlącym. I nie był to odosobniony przypadek. Tradycyjne autorytety religijne, takie jak naczelny rabin Jerozolimy Szlomo Ammar, potępiają takie incydenty, a eksperci obawiają się, że może to uderzyć w turystykę, która ma ogromne znaczenie dla dochodów Jerozolimy. Tyle że władze Izraela nic nie robią, by temu przeciwdziałać. Jednak czy może to dziwić, skoro tymi władzami jest np. Ben-Gvir?

Aron Kohn, Hajfa, Izrael