Tarnopol, stare miasto na Zachodniej Ukrainie, było posiadłością rodu Tarnowskich herbu Leliwa. Pięknie położone, na wschodnim brzegu Seretu rozlanego w duże jezioro. Jak inne miejscowości kresowe, przechodziło w historii częste wojny i zniszczenia. Po pierwszej wojnie światowej Tarnopol nadal zmieniał swoją przynależność państwową. Należał do Republiki Ukraińskiej, był zajmowany przez Rosję Radziecką, ale na koniec, po wojnie polsko – rosyjskiej pozostał w granicach Rzeczypospolitej Polski. W latach 1914 – 1920 prawie w całej Galicji, aż po Kraków toczyły się różne walki. Pozostały po nich oprócz gruzów, liczne cmentarze wojenne. Armia Cesarstwa Austro-Węgierskiego posiadała w swojej struktuże organizacyjnej specjalne wydziały, które wędrowały za linią frontu i budowały cmentarze dla poległych żołnierzy – np. Krakowski Wydział Grobów Wojennych (Kriegsgraber Abteilung). Na Podkarpaciu zbudowano ich podobno 400. Wiele z nich pozostało do dzisiaj i są starannie odbudowywane. Trzeba pochwalić, że budowano je dbając o architektoniczną estetykę i różnorodność formy. Używano naturalnych materiałów, kamieni i drewna, a styl dopasowywano do miejscowego krajobrazu. Chowano na nich żołnierzy ze wszystkich trzech armii cesarskich, które walczyły ze sobą na danym rejonie frontu. Jednak czasem były to osobne cmentarze, a czasem tylko na cmentarzu np. żołnierzy austriackich, wydzielano osobną kwaterę dla żołnierzy rosyjskich, z grobami oznaczonymi prawosławnym krzyżem.
Jak się łatwo domyślić w wielu mogiłach pochowano żołnierzy wyznania mojżeszowego, bo jak wiadomo Żydzi walczyli we wszystkich tych armiach, jako obywatele danego cesarstwa. Jednak wbrew logice demograficznej stosunkowo najmniej Żydów było w armii rosyjskiej, bo byli w niej najgorzej traktowani i z wrogą podejrzliwością, choć Żydów w Cesarstwie Rosyjskim mieszkało ponad 5 milionów – co stanowiło wtedy połowę narodu żydowskiego na świecie.
W młodości zwiedzałem wiele takich cmentarzy. Były na nich nazwiska świadczące o bardzo różnej narodowości poległych. Jednak w większości przypadków widziałem tam tylko krzyże, w różnych rodzajach: łacińskie, prawosławne i takie w kształcie niemieckiego odznaczenia bojowego, zwanego „Żelaznym Krzyżem”. Widać żydowskim nagrobkom wojskowym dużo trudniej było przetrwać czasy następnej wojny.
Cesarz Franciszek Józef rozumiał, że musi szanować jednakowo obywateli różnych narodowości zamieszkujących Jego Imperium. Dlatego też również i Żydzi w armii austriackiej byli traktowani równorzędnie z innymi żołnierzami. Warto wiedzieć, że było tam tych żydowskich żołnierzy 300.000, a żydowscy oficerowie stanowili prawie 18 % kadry oficerskiej całej armii cesarskiej. Mieli więc w armii austriackiej wielu rabinów, którzy automatycznie otrzymywali stopnie oficerskie. Pójście do wojska w Cesarstwie Austro-Węgierskim, nie było wielkim problemem dla Żydów, o ile nie byli to jacyś ortodoksi, nie uznający brania udziału w wojnach. Do udziału w wojnie zachęcał również znany praski Rabin Chaskel Landau, co było ewenementem w żydowskiej tradycji. Żydowscy oficerowie i żołnierze Franciszka Józefa okazali w wojnie światowej wielką ofiarność – procentowo licząc zginęło ich przeszło dwa razy więcej w stosunku do procentowej ich liczebności w armii cesarskiej. Po raz kolejny obala to antysemicki mit rzekomego tchórzostwa Żydów w walce.
Zaistniała, więc potrzeba godnego pochowania Żydowskich obrońców habsburskiej monarchii. Na galicyjskiej ziemi zbudowano, więc również cmentarze dla żołnierzy wyznania mojżeszowego. Jednak w miarę możliwości chowano ich również na istniejących już, pobliskich cmentarzach lokalnych gmin żydowskich, gdzie zazwyczaj wytyczano osobne kwatery dla grobów wojskowych. Przykładem może być poniższe zdjęcie, przedstawiające dwie mogiły żołnierskie, na starym, żydowskim cmentarzu w Gorlicach k. Nowego Sącza. Nagrobki te postawiono żołnierzom po wielkiej bitwie, znanej jako przełamanie frontu rosyjskiego pod Gorlicami 2 maja 1915 roku. Jak widzimy nagrobki mają kształt typowych macew kamiennych, ale są odlane z betonu, a hebrajskie inskrypcje wymalowano czarną farbą. Podobne nagrobki zachowały się też na cmentarzu żydowskim w pobliskim Grybowie. Były one zaprojektowane przez wiedeńskiego inż. Hansa Mayra, który był kierownikiem artystycznym Okręgu III – Gorlice, we wspomnianym Krak. Wydz. Grobów Wojennych.
Jak widzimy na powyższym zdjęciu, na jednym nagrobku nie ma żadnego napisu, nawet śladu, aby kiedyś tam był. Być może nie udało się go ustalić. Nie było jeszcze w powszechnym i obowiązkowym użyciu tzw. „nieśmiertelników”, czyli metalowych blaszek identyfikacyjnych, choć używane już były w różnych krajach od czasów wojny secesyjnej w USA. U dołu tych „betonowych macew” są owalne zagłębienia, w których miały się znajdować metalowe tabliczki z nazwiskiem poległego i nr jego oddziału.
Zapewne też wielu Żydów leży do dzisiaj w mogiłach zbiorowych. Podczas I – wojny światowej używano już potężnej artylerii i często tylko niewielkie szczątki pozostawały z żołnierzy po ich ostrzale.
Poniżej przykład działa ciężkiej artylerii, z początku pierwszej wojny światowej. Największe armie w tamtej wojnie używały też jeszcze potężniejszych broni.
Aluminiowa popielniczka (własność autora), pamiątka przełamania frontu rosyjskiego pod Gorlicami 2 maja 1915 roku. Przedstawia tzw. moździeż kal. 305 mm, ważący ponad 20 ton. Strzelał 10 razy na godzinę, pociskami o wadze 300 kg na odległość 10 km. Produkowany był od 1911 roku w czeskim Pilznie. Użyła go armia austriacka pod Gorlicami, a 4 takie moździeże, o trakcji motorowej, skutecznie wspierały obronę austriackiej twierdzy Przemyśl w okresie walk 1914-1915. |
To był już wiek XX i wielu żołnierzy było Żydami już tylko z pochodzenia, a ich imiona i nazwiska nie wyróżniały się od imion i nazwisk innych żołnierzy. Jednak dla religijnego Żyda możliwość pochowania go poza cmentarzem żydowskim i w dodatku jako goja to prawdziwy dramat. Również jest to bardzo przykre dla jego rodziny, która zmuszona jest chodzić na chrześcijański cmentarz, gdzie nie powinien się żaden Żyd modlić wśród obcych judaizmowi bałwochwalczych figurek i symboli wyznaniowych.
Przypadki pochowania żydowskich żołnierzy na cmentarzach chrześcijańskich zdarzyły się również w okolicach Tarnopola, mimo że w mieście było liczne środowisko żydowskie, ze swoją gminą, synagogami i cmentarzami.
Okolice Tarnopola w r. 1925 – wyróżniono na żółtym polu nazwy miejscowości, z których dokonano ekshumacji żydowskich żołnierzy na nowy cmentarz żydowski w Tarnopolu w okresie XII 1926 – V 1927 r. (oprac. autor) |
Na załączonej mapie widzimy w Tarnopolu dwa żydowskie cmentarze tzw. Stary (bliżej centrum miasta) i Nowy leżący bardziej na południe od miasta, poza torem kolejowym. położony naprzeciw chrześcijańskiego. Ten nowy cmentarz żydowski częściowo zachował się do naszych czasów. W zachodniej części Tarnopola, nieopodal Rynku stała Stara Synagoga z XVII wieku – wspaniała, kamienna budowla. Druga, zwana Nową powstała w 1813 roku. Zbudowano ją niedaleko Starej, ale bardziej na północny-wschód, pomiędzy Starą Synagogą, a stacją kolejową.
W wyniku różnych walk w latach 1914 – 1921 ludność Tarnopola zmniejszyła się o ponad 5 tysięcy. Z pozostałych przeszło 30.000 Tarnopolan, Żydzi stanowili niemal połowę. Nadal, więc działała prężnie Gmina Żydowska i różne organizacje dobroczynne, sportowe, syjonistyczne oraz Chewra Kadisza …
Właśnie dzięki tej tarnopolskiej Chewra Kadisza (Bractwo Pogrzebowe) oraz dzięki zdecydowanej postawie Zwi Hellera – Posła na Sejm, udało się doprowadzić do ekshumacji zwłok wielu żydowskich żołnierzy, pochowanych jako chrześcijan i do przeniesienia ich na cmentarz żydowski w Tarnopolu.
Pierwszy z tych powtórnych pogrzebów odbył się 22 grudnia 1926 roku. Ekshumowano dwóch Żydów poległych w roku 1915, w zaciekłych walkach w pobliżu wsi Zabojki. Tak się złożyło, że zginęli oni jako żołnierze przeciwnych sobie armii – rosyjskiej i niemieckiej, nie wiadomo czy przypadkiem nie walczyli ze sobą bezpośrednio. Żyd rosyjski to Abracham Smetana, który zginął mając 43 lata. Jego przeciwnikiem był Baruch Siegfried lat 28 z Berlina. Obaj zginęli tu niepotrzebnie, w wojnie o cudzą ziemię. Z nieznanych nam powodów obydwaj pochowani zostali na katolickim cmentarzu. Jedenaście lat później, pośmiertnie już, powrócili do swojej żydowskiej społeczności. W samo południe, 22 grudnia 1926 roku odmówiono El-Male Rachamim (Boże pełen miłosierdzia). Następnie rabin Schalit i kol. Brum wygłosili stosowne wspomnienia pośmiertne. Potem żydowscy żołnierze z miejscowego garnizonu ponieśli trumny na żydowski cmentarz. W uroczystości oprócz licznie zgromadzonej ludności wziął udział również Oficer Placu – reprezentujący władze wojskowe, prezes Gminy Żydowskiej – dr Herman Parnass, Członkowie Rady Kahału Chaim i Abracham Ochs, oraz delegacja Chewra Kadisza, z jej prezesem Dr-m Segallem.
Wycinek z gazetki wydawanej przez Gminę Żydowską w Tarnopolu: Słowo Żydowskie, z dn. 21 stycznia 1927 r., str. 4. Data pogrzebu 23 XII wynikła zapewne stąd, że się przedłużył do wieczora (w grudniu są krótkie) i wg judaizmu zaczął się już następny dzień. |
Natomiast w dniu 2 lutego 1927 roku, odbył się przy równie licznym udziale ludności żydowskiej Tarnopola pogrzeb kolejnych dwóch żołnierzy żydowskich, ekshumowanych tym razem we wsi Dołżanka. Tym razem chowano na Tarnopolskim cmentarzu żydowskim dwóch rosyjskich żołnierzy wyznania mojżeszowego. Byli nimi: Abracham ben Israel Gurewicz z Dźwińska, lat 36 oraz Alexander Werchowski z Odessy, lat 23. Podobnie jak poprzednio w pogrzebie brał udział Komendant Placu i żydowscy żołnierze garnizonu Tarnopol, pod dowództwem sierżanta Goldsteina.
Żołnierskie trumny ustawiono na podwórzu wspaniałej Starej Synagogi. Dr Segall uroczyście podziękował przedstawicielom Wojska Polskiego za okazanie czci poległym w wojnie żołnierzom żydowskim. Potem Prezes Kahału – Dr Herman Parnass wygłosił mowę pogrzebową. W pięknych słowach przedstawił bohaterstwo żołnierzy żydowskich w wojnie światowej i ich tragedię osobistą, gdyż walcząc po stronie Cesarstwa Rosji, walczyli zapewne dla jeszcze większego ucisku narodowego ze strony Cara, niż przeżywali przedtem. Być może w chwili gdy ginęli młodo za Rosję, wypędzano ich rodziny z domów na tułaczkę, a być może w owej chwili źli ludzie urządzali właśnie kolejne pogromy Żydów.
Dr Parnass zwrócił uwagę na to, że w wojnie światowej brat stawał przeciw bratu, a Żyd zabijał Żyda – oto była tragedia bezimiennych. Jednak ofiara krwi żydowskiej nie poszła na marne. Deklaracja Balfoura i nadzieja odbudowy Erec Israel w Palestynie są nową erą w życiu narodu żydowskiego, który krwawą pracą podnosi Kraj przodków z upadku. Dalej Prezes Kahału wyraził nadzieję, że poniesiona na frontach wojny żydowska ofiara przyczyni się do zmiany świata na bardziej praworządny. Potem odmówiono El-Male … i żydowscy żołnierze Wojska Polskiego ponieśli szczątki swoich poległych braci na tarnopolski, żydowski cmentarz.
W dniach 4 i 8 maja 1927 roku odbyły się w Tarnopolu kolejne pogrzeby – łącznie 6 żydowskich żołnierzy. Tym razem ekshumowano ich we wsiach Kurowce i Gaje Wielkie. Niestety nie udało się ustalić nazwisk tych Żydów. Jednak gdyby nie działanie „Chewra Kadisza” to ci żołnierzy byliby pochowani na chrześcijańskim cmentarzu, bo nikt inny nie rozpoznał Żydów w zwłokach wykopanych na dawnym polu walki. Jeden z tych żołnierzy zginął wyjątkowo tragicznie i nie od kuli wroga, tylko z bandyckich rąk antysemickich kozaków, którzy rozpoznali w żołnierzu Żyda.
Stało się już w Tarnopolu tradycją, że w takich pochówkach brali udział żołnierze lokalnego garnizonu z sierżantem Goldsteinem i Komendantem Placu. Nad trumnami nieznanych żołnierzy żydowskich przemawiali uroczyście: Wiceprezes Chewra Kadisza Kol. Brum i młody szeregowiec Ohrenstein. Potem odmówiono zwyczajowe El-Male i Kadisz i pochowano żołnierzy na żydowskim cmentarzu.
Po uroczystościach pogrzebowych, tarnopolska Chewra Kadisza wyraziła swój szacunek i podziękowanie dla miejscowych władz wojskowych za ich bardzo życzliwy i pełen poważania wkład w oddanie należnej posługi religijnej poległym w wojnie światowej żydowskim żołnierzom, niezależnie od ich przynależności państwowej.
W dwadzieścia lat po zakończeniu tamtej światowej wojny, rozpoczęła się następna – jeszcze tragiczniejsza, szczególnie dla Żydów. Niemieccy żołnierze na galicyjskiej ziemi zobaczyli cmentarze wojenne z pierwszej wojny. Widząc na nich groby żołnierzy niemieckich i austriackich zaczęli tam składać kwiaty i wywieszać swoje flagi ze swastyką. Jednak na niektórych cmentarzach wojskowych odkryli też, pewnie ze zdziwieniem, nagrobki żydowskich żołnierzy różnych armii, więc je niszczyli. Potem zaczęli na niektórych z tych cmentarzy, chować swoich świeżo poległych kolegów i stawiać tabliczki ze swastykami, które szybko zniszczyła okoliczna ludność po zakończeniu drugiej wojny światowej.
Wielu austriackich Żydów, poległych jako cesarscy żołnierze było już tak mocno zasymilowanych, że uważali się wręcz za Niemców austriackich, wyznania mojżeszowego. Paradoksalne i bardzo niesprawiedliwe dla nich jest, wyżej wspomniane, niszczenie ich nagrobków przez „nowych” niemieckich żołnierzy w II wojnie światowej.
r. Chaim ben Josef, 25 VIII 2011.