Menu Zamknij

Masakra dzieci w Gazie

Strefa Gazy spływa krwią.
Izrael walczy z Hamasem, lecz pod gradem bomb i pocisków w ruinach
szpitali i domów giną przede wszystkim bezbronni cywile. Sekretarz
generalny ONZ Antonio Guterres powiedział, że ta palestyńska enklawa
staje się cmentarzem dzieci.

Ministerstwo zdrowia w Gazie poinformowało 9
listopada, że w konflikcie straciło życie 10812 mieszkańców Strefy, w
tym 4412 dzieci. Prezydent
Joe Biden podaje te dane w wątpliwość, ale Światowa Organizacja Zdrowia uważa je za wiarygodne. Rzecznik Białego Domu John Kirby powiedział, że to Harnaś naraża dzieci i ich rodziny na niebezpieczeństwo, bo buduje swe tunele pod szpitalami.

Już ponad miesiąc trwa wojna na Bliskim
Wschodzie. Wzniecili ją bojów-karze z Hamasu, którzy 7 października
wdarli się ze Strefy Gazy, okrutnie zgładzili około 1400 Izraelczyków, w
tym wiele kobiet i dzieci, i porwali około 240 zakładników. Izrael
bierze srogi odwet, prowadząc intensywne bombardowania. W gęsto
zaludnionej Strefie Gazy, nazywanej często „największym więzieniem
świata z widokiem na morze”, walczą trzy dywizje państwa żydowskiego.
Komentatorzy w Tel Awiwie i Jerozolimie cieszą się, że operacja
przebiega znakomicie. Strefa Gazy została przecięta na pół, wojska
izraelskie działają już „w samym sercu miasta Gaza”, jak to określił 8
listopada minister obrony
Jo’aw Galant. Zniszczono
ponad 130 tuneli Hamasu, a straty są relatywnie niewielkie – do 9
listopada śmierć poniosło 31 żołnierzy. Jednak cena, jaką płacą za to
palestyńscy cywile, jest przerażająca. 70-letni
Gideon Levy, znany
komentator lewicowego izraelskiego dziennika „Haaretz”, przez dekady
równie wytrwale jak bezskutecznie działał na rzecz porozumienia z
Palestyńczykami, piętnował brutalną politykę swego rządu.

Ostatnio napisał zrezygnowany: „Po tym, co się stało
(po napadzie Hamasu), większość Izraelczyków myśli, że mamy prawo robić
wszystko, co chce-my, i nie ma żadnych granic. Nie ma prawa
międzynarodowego, nie ma moralności, nie ma niczego.

Jeśli oni nie są tak naprawdę istotami ludzkimi,
wszystko jest łatwiejsze. Wtedy cała Gaza jest Hamasem i wszyscy w Gazie
są terrorystami… To zawsze jest pierwszy krok do utraty sumienia”.
Dziennikarz nawiązywał do słów swego ministra obrony, który na początku
wojny powiedział: „Walczymy z ludzkimi zwierzętami”. Jak pisze opiniotwórczy niemiecki tygodnik „Der
Spiegel”, około 50 rabinów opublikowało list, w którym pobłogosławiło
plany premiera Benjamina Netanjahu zbombardowania szpitala Shifa –
największego w Strefie Gazy.

Według władz izraelskich w podziemiach szpitala
Harnaś urządził swą kwaterę główną. Personel medyczny temu zaprzecza. W
każdym razie w szpitalu przeznaczonym dla 800 pacjentów obecnie leczy
się około 5 tysięcy poranionych ludzi, a setki innych, którzy stracili
swe domy, szukają schronienia w korytarzach kliniki. 3 listopada
lotnictwo izraelskie zaatakowało w pobliżu szpitala konwój ambulansów.
Według palestyńskiego Czerwonego Krzyża przewoził on rannych będących w
stanie krytycznym do przejścia granicznego Rafah z Egiptem. 15 osób
poniosło śmierć.
Bisan Owda, palestyński filmowiec, opowiadał: „Niektórzy stracili ręce i nogi. Ludzie płakali, próbowali nosić rannych”.

Władze izraelskie wzywają cywilów, aby ewakuowali
się do południowej części Strefy Gazy, tworząc na kilka godzin dziennie
„korytarz humanitarny”. Ale i na południu czyha śmierć. 47-letnia
Palestynka
Umm Naim w
wojnie Izraelą z Hamasem w 2014 roku straciła męża, W obecnym
konflikcie został ranny jej ośmioletni syn. Mimo to kobieta w rozmowie z
reporterem dziennika „Times of Israel” wzywała do pojednania. Mówiła: „Pokój jest moim
marzeniem. Chciałabym, aby wszystkie dzieci, wszyscy ludzie na świecie,
uśmiechali się i byli szczęśliwi, muzułmanie, żydzi, wszyscy”. Umm troje
swych starszych dzieci wysłała do swojej siostry w mieście Al Magha-zi,
które uchodziło za najbardziej bezpieczne miejsce w całej enklawie.
Jednak podczas izraelskiego nalotu zginęli wszyscy troje -18-letnia
Mina, trzy lata młodsza Mai i 17-letni Obeida – a także dzieci i
wnuki siostry. Umm lamentowała: „Moje dzieci były nieśmiałe i spokojne,
niczego nie wiedziały o świecie. Chodziły tylko z domu do szkoły, ze
szkoły do domu. Nigdy nikogo nie skrzywdziły. Były niewinne, kochane. Co
one takiego zrobiły, że tak je potraktowano, że je zastrzelono,
spalono, zrzucono na nie bombę? Czym zawiniły?”.

Z wielu stron rozlegają się głosy wzywające do zawarcia rozejmu, a przynajmniej humanitarnego zawieszenia broni na kilka dni. „Myślę o ciężkiej sytuacji w Izraelu i
Palestynie, gdzie bardzo wiele osób straciło życie. Proszę was,
zatrzymajcie się w imię Boże, przerwijcie ogień” – mówił
papież Franciszek. Władze
Izraela mówią, że nie będzie zawieszenia broni, dopóki Harnaś nie
uwolni zakładników. Uważają ponadto, że dopóki do rozejmu nie wzywa ich
kluczowy sojusznik, Waszyngton, nie muszą się niczym przejmować. Nie jest pewne, jakie są cele polityczne izraelskiej operacji w Gazie. Premier
Benjamin Netanjahu powiedział, że jego kraj przejmie kontrolę nad sprawami bezpieczeństwa w enklawie na czas
nieograniczony. Brzmi to jak zamiar okupacji. Państwo żydowskie
okupowało tę enklawę w latach 1967 – 2005. Ale okupacja byłaby trudna i
bardzo kosztowna, bo zgodnie z prawem międzynarodowym okupant powinien
troszczyć się o potrzeby ludności, a tego Tel Awiw czynić nie zamierza.
Prasa izraelska opublikowała dokument swego ministerstwa wywiadu
przewidujący trzy scenariusze zakończenia wojny w Gazie.

Pierwszy proponuje przekazanie zarządu nad tym
terytorium od lat zwaśnionej z Hamasem Autonomii Palestyńskiej
(organizacja Fatah), która sprawuje częściową władzę na Zachodnim Brzegu
Jordanu. Ale prezydent Autonomii, 87-letni
Mahmud Abbas, nie
zamierza wjeżdżać do Gazy na izraelskich czołgach. Powiedział, że
Autonomia przejmie Strefę tylko w ramach ogólnego rozwiązania
politycznego przewidującego utworzenie państwa palestyńskiego w tej
enklawie, na Zachodnim Brzegu, a także we Wschodniej Jerozolimie. Na
taką solu-cję władze w Tel Awiwie oczywiście nie są gotowe.

Druga opcja przewiduje utworzenie w Strefie Gazy nowego rządu bez isla-mistów, na wzór Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Trzeci scenariusz to „przymusowe wysiedlenie” czy
też raczej wypędzenie całej ludności palestyńskiej (2,3 miliona) ze
Strefy Gazy na egipski półwysep Synaj, a także do Maroka, Arabii
Saudyjskiej, Libii, Tunezji, Kanady, Grecji i Hiszpanii. Na Synaju
„wysiedleni” początkowo zamieszkają w namiotach, potem zbuduje się dla
nich stałe siedziby. Za przyjęcie Palestyńczyków kraje te mają otrzymać
„fundusze absorpcyjne”. Hiszpański dziennik „El Confiden-cial” napisał,
że dwupaństwowa solu-cja konfliktu izraelsko-palestyńskiego nie jest
realną opcją dla Tel Awiwu, a atak Hamasu otworzył nową szansę
wysiedlenia Palestyńczyków ze Strefy Gazy, co eliminuje możliwość
utworzenia państwa palestyńskiego na pierwotnie zakładanym terytorium.
Prezydent Egiptu
Abdel Fattah al-Sisi stanowczo
odrzucił ten plan: „Nigdy się nie zgodzimy (na masowe przesiedlenia).
Byłyby one niebezpieczne dla sprawy palestyńskiej”. Ale Kair tonie w
długach i niektórzy w Izraelu liczą, że ugnie się w zamian za pomoc
finansową.

Kraje arabskie chcą pokoju, także Iran do
zbrojnego zderzenia z państwem żydowskim i jego amerykańskim aliantem
jak dotąd nie jest skory. Gdyby jednak Izrael zdecydował się na masowe
wysiedlenia Palestyńczyków, zapewne musiałyby przystąpić do wojny.
(KK)

Opracował: Aron Hohn, Hajfa, Izrael