Jacek „Rekontra” Piasecki, Warszawska Gazeta, nr 9, 3-9.03.2023
Słonimski postulował, aby umożliwić jednym Żydom, żeby byli Żydami w Palestynie, a innym, żeby byli Polakami w Polsce i przekonuje, że jest najsłuszniejszą drogą, jaką może pójść państwo demokratyczne.
„Nie wolno mi było, rysując obraz powojennego pokolenia, pisać źle o Żydach, ale nikt z Polaków nie obraził się, gdy pisałem o chamstwie i sklepikarstwie Aryjczyków. W walce Żydów z Polską i w walce Polski z Żydami zaiste nie wiem, kto jest stroną silniejszą”- wyznał w artykule „O drażliwości Żydów” („Wiadomości Literackie” 31 VIII 1924) Antoni Słonimski.
Mieczysław Grydzewski uznał artykuł za tak ważny, że anonsował go na samej górze jedynki. Słonimski wytknął Żydom, że nie wolno jest Lechoniowi napisać, iż sala pełna była „straszliwych Żydów” ale wolno Lechoniowi napisać,,,że dobrze Ibsen robił, że rodaków nienawidził”- i za to wśród społeczeństwa polskiego nie obrzucano go błotem. Zwierzył się: „nie bez zazdrości słuchałem pieśni polskich żołnierzy idących na daleką wojnę z Rosją”. „WL” zostały przechrzczone sym- patycznie:„Jadą mośki Literackie”.
Tymon Terlecki wspominając Grydzewskiego („Książka o Grydzewskim” Londyn 1971), pisze, że dochodził u niego instynkt przekory, i były redaktor „żydokomunistycznych” „Wiadomości Literackich” brawurował: „Ja mam czarniejsze podniebienie niż sam Franco” przekonywał, że nigdy w Polsce nie było żadnego antysemityzmu, a nawet pozwalał sobie na wycieczki antysemickie. Antysemityzm był u nas, ale wyjątkowy, Żydzi z całego świata ciągnęli do niego nad Wisłę. Grydz uważał – w Czerską celuję – że im głupszy Żyd, tym bardziej dopatruje się wszędzie antysemityzmu. Po wojnie żadna z mocy materialnych nie była zainteresowana w szmuglowaniu „Wiadomości” do komunistycznej Polski.
Reparacje od Rosji
Grydz za największego poetę epoki uważał Tuwima, numer dwa to Lechoń, a trzy Wierzyński. Hemara uważał za mędrca, ale za najdowcipniejszego człowieka w słowie (nie w pisaniu) uważał Słonimskiego. Takich patriotów do dyspozycji miała Polska.
A Stalin przysłał Bermana, Borejszę i Ważyka. I kilka setek. Kott i Brandys dołączyli na miejscu. Biorę Słonimskiego, i narzuca się: co komuna z nim zrobiła? I z niego.
Paweł Hoffman w obecności Jakuba Bermana chwali poetę: „Takim przykładem samokrytyki jest np. ostatni, piękny wiersz Antoniego Słonimskiego: poeta porównał swoją dawną twórczość do złamanej ręki, która się źle zrosła i którą trzeba na nowo łamać. Jest to przykład wyjątkowo pięknej samokrytyki”.
Smutno mi, Boże. Jakież poniżenie. Kilka dni później Słonimski napadł na Miłosza.
Jakiego odszkodowania zażądać od Rosji za Słonimskiego?
Chociaż, gdy pomyślę o jego doskonałym tłumaczeniu Majakowskiego z 1919 roku, sprawa w sądzie nie byłaby pewną: Rozwijajcie się w marszu! 14/ gadaniach robimy pauzę. Ciszej tam, mówcy!
Dzisiaj ma głos towarzysz Mauzer.
Dosyć już żyliśmy w glorii praw, które dał Adam i Ewa: Zajeździmy kobyłę historii!
Lewa!
Lewa! Lewa!
Poecie rocznik 1895, społeczeństwo poprzeczkę powinno zawiesić bardzo wysoko.
W książce o SPATiF-ie nie znalazłem ani jednego dowcipu wartego przytoczenia. Truchtał do kawiarni, siadał przy stoliku, wkoło buzie w ciup, i lipa. Anegdota z „Dziennika” Mętraka. Jerzy Pański, to zaufany Borejszy, zastąpił go w „Czytelniku”. W filmie sprawował dyktaturę ideologiczną, w partii takich jak on zwano rabinami. W latach 1956-1962 był dyrektorem programowym TVP.
Pański: Ile macie Żydów w telewizji? – jakieś 25 proc. – A reszta? – Żydówki.
Anegdota test. „Kroniki Tygodniowe” Słonimskiego, chciałem wyłowić dowolne zdanie, żebyś, Czytelniku, wiedział, za co reparacje. Na chybił trafił otwieram tom 3, artykuł z 31 sierpnia 1937 roku o żydowskiej emigracji. Niestety pudło, ale los chciał.
Słonimski postulował, aby umożliwić jednym Żydom, żeby byli Żydami w Palestynie, a innym, żeby byli Polakami w Polsce, i przekonuje, że jest najsłuszniejszą drogą, jaką może pójść państwo demokratyczne. Obawa: „90 proc. Rosji sowieckiej uciekłoby z raju proletariackiego do zgniłej i wynędzniałej Europy”. I tenże, znawca Rosji, chciał z Polski zrobić Sowiety?
Pakt z diabłem
Janusz Minkiewicz, kolega, z każdej strony, sława i chwała SPATiF-u. Brandys o nim w SPATiF-ie: „W każdej sprawie, w której należało zachować twarz, umiał się zachować w sposób absolutnie właściwy”
W 1944 roku w Lublinie:
Gdy dziś chcecie mnie wplątać w nową waszą bujdę, Gdy niejeden z was jakąś „wspólnotą” mnie mami – Odpowiadam: w tą stronę albo w tamtą pójdę,
Może z tym, może z owym… Zdiabłem, leczniezwami!
Szarłat przekonuje, że te słowa świadczą, iż„nie identyfikuje się z międzywojenną Polską i londyńskim rządem”
Zrywa z przedwojenną Polską, ale przede wszystkim zawiera pakt z diabłem, pakt z Rosją. W Lublinie zgłosił się do Bermana i Borejszy na służbę.
W 1940 roku w Wilnie szydził z tych, którzy chcieli Polskę„pod- ciągnąć w górę” trrrach – z rąk im się wypsnęło, a w Lublinie wskoczył na konika antysemityzmu i faszyzmu: pamiętam Was od dziecka, pokolenie tragiczne młodzieńczych wsteczników, którym synkowie rośli bojowo „na Żydach ćwicząc hitlerowskie hecy”
Potem Polskę podbito. Pewnie, rzecz ponura,
Gdy Niemcy na was kładli swa morderczą łapę…
Lecz mówiliście o nich „ to jednak kultura!”
Gdyż łaski w was cisnęli żydowskim ochłapem.
„Do sąsiadów z kawiarni” „Stańczyk” nr 3,17 X 1944.
W „Przepraszam, że żyję..”, przeprasza przechodnia w Warszawie, co„Niemcowi mnie wskazał, mrugając mu: – Żyd!…”. Przeprasza, że wciąż żyje, a w Wilnie drwił z sanacji, i ktoś „osądził żem godny jest kulki we łbie”: „przepraszam, że żyję”.
Opisuje zmory „dawno minionej ery” fałszywych proroków: łeb mętnawy, który wszystko gani, pokątnie handluje w swoim mieszkanku pożydowskim, święcie wierząc tylko w Londyn, a za skórą ma Hitlera.
Borejsza musiał być zachwycony. Józef Hen znający go z Lublina przekonuje, że był Żdanowa przeciwieństwem, założył „Przekrój” który propagował „trudną nieraz dla mieszczaństwa polskiego kulturę zachodnią”
A Ważyk pisał w 1945 roku: Cóż pozostało,”Kuźnicy”? Wychwytywać reakcyjne dąsy, klerykalne pretensje do reprezentowania tradycji narodowych, słowem, codzienna, szara robota demaskatorska. (…) Męt- niak mówi o współczesności tak, jak mówiono ćwierć wieku temu. Mętniak nie chce zrozumieć doświadczeń historycznych. Mętniak to siewca zamętu, który utrudnia usunięcie gruzu z głów inteligenckich
A lubelska ulica, Stanisława Zakrzewska zrobiła uliczną sondę i do redakcji „Stańczyka” przyniosła plotki: Proszę pani, co się dzieje, to wstyd.
1. W rządzie, każdy jeden, to jest Żyd. 2. Żyd – bolszewik, to to samo, 3. Takiemu rządowi mówię, precz, 4. Taki rząd, to same klęski, 5. Lewicowy mamy rząd, stąd dla kraju śmierć, 6. W Warszawie Powstanie, a Ruscy stoją nad Wisłą, 7. Ruscy oszczędzają krew, Warszawa się wykrwawi, 8. Bolszewicki to cel, 9. Kłamią świetnie – na sto dwa, 10. Z Niemcami było lepiej niż z Ruskimi: W rządzie, każdy jeden to jest Żyd.
Świadkowie historii
Stefan Kisielewski, rocznik 1911, „Dzienniki”:
„Pomyśleć, że jeszcze po II wojnie, po tragedii Żydów znalazła się w Polsce grupka niedobitków – Kottów, Jastrunów, Ważyków, nie mówiąc o Borejszach czy Bermanach, którzy jęli się tu pchać do marksizmu i ćwikać nim w oczy zgnębionemu wojną i nową niedolą społeczeństwu. Właściwie prawie wszyscy Żydzi zaczęli to z początku robić – taki ich instynkt, żeby być w przedzie…”.
Artur Sandauer, rocznik 1913, autor cyklu esejów „Źle o…”: „Źle o krytyce”, „Źle o krytyce «etapowej», „Źle o krytyce środowiskowej”.
„Ważyk to – obok Kotta – główny teoretyk literacki łódzkiej «Kuź- nicy», organu rzeczników ideologii partyjnej, czyli «wściekłych czerwonych encyklopedystów»”. „Czyż nie zaskakuje fakt, że na 12 członków redakcji„Kuźnicy” (…) aż siedmiu jest pochodzenia żydowskiego? Fakt dla ówczesnej sytuacji reprezentatywny: ten sam co w «Kuźnicy», miał być ich udział i w innych rządowych instytucjach”
„Dotykamy tu brzemiennej w skutki sprawy, o której napomykało się dotąd półgębkiem. Środowisko literackie jest tylko jej symbolem. Oto mimo okupacyjnej zagłady Żydzi pojawiają się nader licznie jako pełnomocnicy nowej władzy, która nie dość, że nie przeszkadza obejmowaniu przez nich wysokich stanowisk, lecz wręcz przeciwnie, faworyzuje ich, sugerując jedynie zmianę nazwisk”.
A świadek historii Leopold Tyrmand?
„Gdy Armia Czerwona przystępowała do sowietyzowania Europy Wschodniej, na czele czechosłowackiej ekipy partyjnej stał Żyd, Węgry kneblował Żyd, w Rumunii rządziła Żydówka, a Polska miała u władzy figuranta Polaka, za którym na węzłowych pozycjach stali żydowscy komuniści wypełniający z fanatycznym oddaniem najbezwzględniejsze rozkazy Kremla. Za przywódcami zaś stały lojalne szeregi komunistów żydowskiego pochodzenia, którzy…”.
A kto z wymienionych był Żydem? Znam aktorów, kostiumy, światła, dekoracje.
Oto Mieczysław Jastrun i jego
„Toast”:
Przekręciła się z hukiem scena obrotowa,
Już nową grają sztukę, a oto wśród tłumu
Błąka się aktor, który nie zmienił kostiumu
I z dawnej sztuki stare przypomina słowa.
Opracował: Aron Kohn – Hajfa, Izrael