Składają nam wizyty kondolencyjne.
Siedzą w Jad Waszem, żałobnieją
pod Ścianą Płaczu
Śmieją się za kotarami swoich hoteli.
Fotografują się z naszymi słynnymi zmarłymi
przy Grobie Racheli
Herzla i na Wzgórzu Amunicji.
Opłakują urodę i bohaterstwo naszych chłopców,
pożądają dzielności naszych dziewcząt
i wieszają swoją szybko schnącą bieliznę
w chłodnych, niebieskich łazienkach.
Usiadłem kiedyś na schodkach u bramy do Wieży Dawidowej, obok siebie postawiłem dwa ciężkie kosze. Stała tam grupa turystów wokół swego przewodnika, a ja służyłem im jako punkt orientacji. Widzicie tego człowieka z koszami? Po prawej stronie jego głowy to arkada z czasów rzymskich. Po prawej stronie jego głowy. Ale on się porusza, on się porusza! A ja sobie pomyślałem: zbawienie nadejdzie dopiero wtedy, gdy im powiedzą: Widzicie tę arkadę z rzymskich czasów? Nieważne: ale tuż pod nią, z jej lewej strony, siedzi człowiek, który kupił warzywa i owoce dla rodziny.
Z hebrajskiego przełożyła Irit Amiel