TERRORYŚCI DOBRZY I TERRORYŚCI ŹLI |
|
|
|
Wpisany przez Cwi Mikulicki Hajfa Izrael
|
Niedziela, 30 Czerwiec 2024 00:00 |
16 września 1982 r. 150 izraelskich czołgów, 100 pojazdów opancerzonych i 20 buldożerów otoczyło obozy uchodźców palestyńskich Sabra i Szatila w zachodnim Libanie. Przebywali tam tylko starcy, kobiety i dzieci. Tak rozpoczęła się akcja o kryptonimie „Stalowy mózg", której ukoronowaniem była pierwsza od czasów drugiej wojny światowej akcja likwidacji getta - tym razem palestyńskiego. 4 tys. niewinnych i bezbronnych ludzi zostało w bestialski sposób wymordowanych. Nie oszczędzono nawet psów, kotów i koni. Rzeź trwała do rana. Buldożery burzyły domy i spychały zwłoki do dołów. 6 grudnia 1982 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło masakrę i oficjalnie uznało ją za akt ludobójstwa, a jako odpowiedzialnego media i społeczność międzynarodowa wskazały Ariela Szarona, późniejszego premiera Izraela w latach 2001-2006.
Jak każdy człowiek o zdrowych zmysłach jestem przeciwko terrorystycznym metodom walki i mordowaniu niewinnych ludzi, w tym kobiet, dzieci i osób starszych. Ale nie mogę milczeć, widząc i słysząc obłudę, hipokryzję i potworne zakłamanie etatowych i bezkompromisowych obrońców Izraela, którzy posuwają się nawet do moralnego szantażu i na dodatek w haniebny sposób próbują konflikt na Bliskim Wschodzie wykorzystać do walki politycznej w Polsce.
Mirosław Kokoszkiewicz
- Minęło ponad 17
lat od II wojny libańskiej, nazywanej również wojną lipcową z 2006 r, kiedy to
szyicki Hezbollah ze swoich baz w Libanie zaatakował Izrael. Jednak trudno
tamten konflikt pod względem skali oraz liczby ofiar porównywać z obecną
akcją zbrojną palestyńskiego Hamasu, która całkowicie zaskoczyła Izrael.
Premier „ Izraela
Benjamin Netanjahu uchodzi za tego, ® i który
może zapewnić Izraelczykom bezpieczeństwo i dlatego wygrywa wybory, a każdy
palestyński atak czy zamach do tej pory mu służył i był tłumiony potężnym i
nieproporcjonalnym tego ataku odwetem. Tak jest ieraz, ale poniesione wielkie
straty, jakich Izrael nie doświadczył od lat, postawiły znak zapytania co do
skuteczności Netanjahu, a zwłaszcza wywiadu Mosadu i kontrwywiadu Szin
Bet, które tego ataku nie przewidziały. Oczywiście jak zwykle pojawiają się
teorie spiskowe, a ta przewodnia mówi, że operacja Hamasu została zaplanowana
przez Kreml, a jej celem jest odwrócenie uwagi Stanów Zjednoczonych i Europy
od pomocy Ukrainie. Już pojawiają się głosy, żeby Ameryka i Europa zajęły się
konfliktem na Biskim Wschodzie, a kwestie Ukrainy potraktowały jako wewnętrzną
sprawę Rosji. Oczywiście nie ma w tym krzty logiki, bo skoro Rosja byłaby
zdolna do ponownego rozniecenia konfliktu na linii Palestyna - lzrael, to tym
bardziej należałoby zadać jej ostateczną klęskę na Ukrainie. Pojawia się
również bardzo prawdopodobny jak zawsze „wątek irański".
To tyle tytułem wstępu, ponieważ
nie zamierzam w tym tekście rozważać żadnych teorii spiskowych, tylko wystąpić
w roli adwokata diabła, za jakiego uchodzi w światowej opinii publicznej palestyński
Harnaś. Oczywiście od razu zastrzegam, że tak jak każdy człowiek o zdrowych
zmysłach jestem przeciwko terrorystycznym metodom walki i mordowaniu
niewinnych ludzi, w tym kobiet, dzieci i osób starszych. Ale nie mogę milczeć,
widząc i słysząc obłudę, hipokryzję i potworne zakłamanie etatowych i bezkompromisowych
obrońców Izraela, którzy posuwają się nawet do
moralnego szantażu i na dodatek w haniebny sposób próbują konflikt na Bliskim
Wschodzie wykorzystać do walki politycznej w Polsce. Oto fragment tekstu z
niemieckiego Onetu autorstwa wychowanka Adama
Michnika, Bartosza Węglarczyka: - Jesteśmy
świadkami największej od czasów Holokaustu masakry Żydów. To się znowu
dzieje, tym razem na naszych oczach. Poparcie
dla Izraela jest dziś więc przejawem po prostu człowieczeństwa, a nie
wybieraniem opcji politycznej czy ideologicznej. [...] Trudno się to pisze, ale
faktem jest, że atak terrorystów z Hamasu na
Izrael wpisał się niestety w polską kampanię wyborczą, w której kilka partii zaciekle
walczy o głos antysemitów i brunatnej prawicy. Zamiast więc prostych słów poparcia
dla ofiar mordów, słyszymy dywagacje na temat nie naszej wojny i niewysy- łania
polskiego wojska do Izraela (Izrael nikogo nie prosi o wysłanie żołnierzy) czy
niesłuchanie obcych ambasad (co jest prostym i skrajnie głupim odwołaniem się
do ksenofobicznych i antysemickich teorii spiskowych). Wielu polityków i wiele postaci publicznych też po prostu
milczy. Oglądają zdjęcia mordowanych dzieci i kobiet, oglądają zdjęcia
masakry, która idealnie powtarza zdjęcia znane nam z okupowanej Polski i z
gett, i milczą. Po co się wychylać, po co
się narażać ludziom, którzy Żydów nie lubią i którzy wolą mówić o tym, czego
dla nich dziś nie zrobią.
Terroryści z Hamasu zaatakowali Izrael. Tak brzmiała przytłaczająca większość medialnych tytułów
w sobotę 7 października po ataku Hamasu. Już widzę wielkie oburzenie Węglarczyka
i spółki, gdyby ktoś się wyłamał i napisał: Palestyński ruch oporu
zaatakował izraelskiego okupanta. Jednak taki tytuł bardzo łatwo
obronić, ponieważ Izrael od dziesiątków już lat okupuje wbrew prawu międzynarodowemu
palestyńskie tereny i również wbrew prawu międzynarodowemu usuwa Palestyńczyków
z ich ziem, budując na nich nielegalnie osiedla żydowskie. Jeszcze raz
podkreślam, że w świetle prawa międzynarodowego wszystkie osiedla żydowskie
na ziemiach palestyńskich są uznawane za nielegalne, a izraelska
obecność na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie według tego samego
prawa uważana jest za okupację oraz pogwałcenie praw człowieka i obywatela
ludności palestyńskiej. Izrael jest oskarżany przez ONZ o świadome działania
wbrew prawu międzynarodowemu w konflikcie przeciwko palestyńskiemu Hamasowi w
Gazie.
Tu samo nasuwa się takie pytanie:
Dlaczego rozmowy pokojowe na linii Ukraina-Rosja uzależnia się od wycofania się
Rosji z anektowanych i okupowanych terenów, a tego samego nie wymaga się od
Izraela? To proste, ponieważ Izrael na arenie międzynarodowej ma status
„świętej krowy" nad którą parasol ochronny rozpościera Ameryka. A po
drugie, nikt nie powinien lepiej rozumieć metod walki Palestyńczyków niż sami
Żydzi. Powstałe w 1948 r. państwo Izrael narodziło się dzięki krwawemu
żydowskiemu terrorowi i przez te wszystkie lata poprzez terror umacniało swoją
państwowość, zagrabiając kolejne palestyńskie ziemie. Wmawianie opinii publicznej, że Izrael ma jakąś
moralną wyższość nad stroną palestyńską, to kompletna bzdura. Oczywiście
przydałyby się jakieś fakty i przykłady z przeszłości.
Jerozolima 22 lipca
1946 r. Miastem wstrząsa potężna eksplozja. W powietrze wylatuje hotel King
David. Ginie 91 osób, a 45 zostaje rannych. Za zamach odpowiada żydowska tajna
organizacja terrorystyczna Irgun Cwai Leumi, zwana Ecel. Na jej czele stoi bohater
narodowy Izraela, bojownik o państwo Izrael Menachem Begin - premier
Izraela w latach 1977-1983.
Dajr Jasin to zwykła
palestyńska wioska w pobliżu Jerozolimy. 9 kwietnia 1948 r. wkracza do niej
żydowska grupa terrorystyczna Lohamei Herut Israel (Bojownicy o Wolność
Izraela), zwana Lehi lub bandą Sterna. Grupą tą dowodzi niejaki Icchak
Isernicki (pseudonim Szamir) późniejszy premier Izraela w latach
1983-84 i 1986-92. Wymordowanych zostało 254 kobiet, mężczyzn i dzieci.
l
jeszcze jeden przykład, który może nieco ostudzi zapał Węglarczyka w
porównywaniu obecnego konfliktu zbrojnego do Holokaustu. 16 września 1982 r.
150 izraelskich czołgów, 100 pojazdów opancerzonych i20 buldożerów otoczyło
obozy uchodźców palestyńskich Sabra i Szatila w zachodnim Libanie. Przebywali
tam tylko starcy, kobiety i dzieci. Tak rozpoczęła się akcja o kryptonimie
„Stalowy mózg" której ukoronowaniem była pierwsza od czasów drugiej wojny
światowej akcja likwidacji getta - tym razem palestyńskiego. 4 tys. niewinnych
i bezbronnych ludzi zostało w bestialski sposób wymordowanych. Nie oszczędzono
nawet psów, kotów i koni. Rzeź trwała do rana. Buldożery burzyły domy i spychały
zwłoki do dołów. 6 grudnia 1982 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło masakrę i
oficjalnie uznało ją za akt ludobójstwa, a jako odpowiedzialnego media i
społeczność międzynarodowa wskazały Ariela Szarona, późniejszego
premiera Izraela w latach 2001-2006. Po masowych kilkusettysięcznych manifestacjach,
jakie przeciwko Szaronowi odbyły się nawet w Izraelu, stracił on tekę
ministra obrony i na wiele lat załamała się jego kariera polityczna i nadano
mu przydomek „rzeźnika z Bejrutu" Czy 12-letni wówczas Bartuś
Węglarczyk oglądał zdjęcia z masakry w Sabrze i Szatili? Jeżeli nie, to
może warto czasem odświeżyć sobie pamięć, zanim napisze się, że:
- Poparcie dla Izraela jest dziś więc przejawem po prostu
człowieczeństwa.
Z
medialnych doniesień dowiadujemy się też o atakach bojowników Hamasu na
nielegalne osiedla żydowskich kolonistów, które - jak wiadomo - są strzeżone
przez izraelskie wojskowe posterunki, a i sami osadnicy są uzbrojeni po zęby.
Czy nam, Polakom, czegoś to nie przypomina? Na przykład powstania na
Zamojszczyźnie, które obok Powstania Warszawskiego było największym polskim
zrywem na okupowanych terenach Polski podczas II wojny światowej.
Dzięki bohaterskiej walce Armii Krajowej i Batalionów
Chłopskich udało się powstrzymać niemiecką akcję wysiedleńczą ludności
polskiej na Zamojszczyźnie i osiedlanie w ich miejsce niemieckich kolonistów.
W ramach powstania zamojskiego dochodziło również do odwetu na niemieckich
uzbrojonych kolonistach chronionych przez niemieckie posterunki. I nie chodzi
tu tylko o podpalanie wsi, niszczenie niemieckiego mienia czy wymierzanie kar
chłosty. Niemcy wstrzymali akcje wysiedleńczą dopiero po tym, jak polski ruch
oporu zorganizował zbrojne akcje odwetowe na wsie zajęte przez niemieckich
kolonistów. Takich ataków było około 20. Na przykład w nocy 25 stycznia 1943 r.
podczas ataku oddziałów szturmowych AK i GL na chronioną przez żandarmerię SS
wieś Cieszyn w powiecie zamojskim zabito 160 niemieckich kolonistów, a 60 z
nich odniosło rany. Jakbyśmy się dzisiaj czuli, gdyby ktoś naszych żołnierzy
podziemia bohatersko walczących z niemieckim okupantem nazywał dzisiaj
bandytami i terrorystami?
Węglarczyk
swój tekst w niemieckim Onecie kończy
słowami: - Bliskowschodnie piekło trwa, ale jak zawsze ostateczną prawdą
pozostaje stare powiedzenie o tym, że gdyby Arabowie dziś zlikwidowali swoje
armie i swoje organizacje terrorystyczne, to na Bliskim Wschodzie zapanowałby
spokój...
Według
tej samej logiki można by powiedzieć, że gdyby Polacy podczas niemieckiej
okupacji zlikwidowali Polskie Państwo Podziemne i jego ramię zbrojne AK, to na
okupowanych przez Niemcy polskich terytoriach zapanowałby spokój.Także miejmy
swój własny rozum i nie poddawajmy się tak łatwo moralnym szantażom ludzi o
moralności alfonsów. Oni widzą źdźbło w oku bliźniego, ale w swoim nie dostrzegają
belki. Nie poddawajmy się terrorowi poprawności politycznej, która zawładnęła
już także takimi pojęciami jak terroryzm czy wojna sprawiedliwa. Czasami nawet
najkrwawsze akty terroru są nie tylko okrutnymi zbrodniami na niewinnych, ale
również rozpaczliwym wołaniem o pomoc, ratunek i beznadziejnym krzykiem
bezsilności ludzi upodlonych. Gdyby nie te krwawe akty desperacji, w których
giną niewinni ludzie, nikt by już nie pamiętał, że istnieją gdzieś na świecie
dumne narody, które podejmują beznadziejną walkę o przetrwanie, godność i
wyzwolenie się spod brutalnej okupacji. Zarówno u ludzi, jak i zwierząt
występuje pewien rodzaj agresji wynikający wprost ze strachu i poczucia beznadziejności.
Objawia się to atakowaniem tylko z tego powodu, że za plecami znajduje się już
tylko ściana albo przepaść.
podpis: Cwi Mikulicki Hajfa Izrael
|
Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:06 |
Wpisany przez Aron Kohn - Hajfa, Izrael
|
Niedziela, 16 Czerwiec 2024 00:00 |
Od dziś, każdy naród, który ukrywa lub wspiera terroryzm, będzie uważany przez Stany Zjednoczone za wrogi reżim (państwo sponsorujące terroryzm). George W. Bush, 20 września 2001 r. Sławomir M. Kozak - Mijają trzy ty godnie od spektakularnych wydarzeń w Izraelu, w wyniku których śmierć poniosły już tysiące ludzi, zburzono setki domostw w strefie Gazy, a rannych na ciele i duchu trudno nawet policzyć. Media całego świata relacjonują obrazy z tej części świata niemalże na bieżąco i nie ma potrzeby, by je tu powielać. Chciałbym jednak przy pomnieć kilka faktów, których próżno by szukać w codziennej wrzawie medialnej. A chodzi o prapoczątki organizacji, która zainicjowała ten ponury ciąg wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Pisałem o niej w książce „Oko Cyklopa".
„W 1928 r. Egipcjanin Hassan al-Banna założył nacjonalistyczną grupę o nazwie Bractwo Muzułmańskie. Banna zauroczony był poglądami człowieka, który niedługo potem odcisnął tragiczny ślad w historii świata. Tym osobnikiem był Adolf Hitler. Banna pisywał nawet do niego wiernopoddańcze listy. Już wkrótce Bractwo stało się swego rodzaju odnogą niemieckiego wywiadu. Nacjonalizm arabski miał z niemieckim nazizmem coraz więcej wspólnego, a niechęć obu ideologii wzbudzali zarówno Żydzi, jak i elementy zachodniej kultury. Niemcy wspierając działalność Bractwa w Egipcie, wzmacniali de facto «piątą kolumnę» egipskiej armii. Na wieść o wybuchu wojny Bractwo złożyło zapewnienie wywołania powstania i pomocy oddziałom generała Rommla. Bractwo rosło w siłę. Powstała nawet sekcja palestyńska, której szefem został wielki mufti Jerozolimy1. Współtworzył on międzynarodową dywizję SS składającą się z arabskich nazistów. Dywizja ta, o nazwie Muzułmańska Dywizja Handzar, miała w swych ambitnych planach podbicie całej Afryki. Po wojnie Bractwo znalazło się na indeksie, a wywiad brytyjski wyłapał jego najaktywniejszych członków. Tyle że, jak to w wywiadowczym zwyczaju bywa, postanowiono ich wykorzystać. Trafili do Egiptu, gdzie przez trzy lata szkolono ich do wykonywania zadań specjalnych. Brytyjczycy zamierzali wykorzystać grupę do walki z nowo tworzącym się państwem Izrael. Brytyjczyków wspierał w tych działaniach wywiad francuski, który uwolnił wielkiego muftiego i wysłał go również do Egiptu. Kiedy okazało się, że plany spaliły na panewce, Brytyjczycy przekazali swe muzułmańskie aktywa rodzącej się służbie wywiadowczej USA. CIA postanowiła wykorzystać arabskich nazistów, na terenie Środkowego Wschodu, jako formę przeciwwagi dla arabskich komunistów, pozyskanych przez Związek Sowiecki. Pomysł nie spodobał się władzom egipskim i Naser2, ówczesny przywódca tego państwa, wydał polecenie likwidacji członków Bractwa. W latach 50. Egipt przestał być bezpiecznym dla nich miejscem. Ratując sytuację, CIA przerzuciła ocalonych z czystki do Arabii Saudyjskiej. Duchowi przywódcy Bractwa rozpoczęli wkrótce w tamtejszych szkołach religijnych nauczanie zasad opartych na zlepku ideologii nazistowskiej z islamskim wahhabizmem3. W jednej z tamtejszych medres4 z ogromnym zainteresowaniem nauk tych wysłuchiwał młody Arab, o którym w przyszłości miał usłyszeć cały świat. Nazywał się Osama bin Laden. Kiedy w roku 1979 Sowieci wkroczyli do Afganistanu, amerykańskie służby specjalne zdecydowały o wysłaniu im w sukurs swych bojowników z Arabii Saudyjskiej. Z uwagi na złe konotacje ideologiczne Bractwa, postanowiono zmienić ich wizerunek. Nowi pomagierzy Ameryki przyjęli nazwę Maktab al-Khadamat al-Mujahidin. I to oni wykrwawili sowieckich żołnierzy w niedostępnych afgańskich górach. Wkrótce po tym przestali być potrzebni. Arabia Saudyjska, z pewnością wypełniając wolę USA, nie miała już ochoty dłużej ich gościć i zamknęła przed nimi drzwi. W zamian za spokój na swym terenie zobowiązała się jednak wspierać ich finansowo. (...) Animatorzy wywiadowczych gier postanowili część z nich po prostu uśpić, zachowując pełną nad nimi kontrolę, co miało się jeszcze przydać w innych misjach. Tego, że takie zadania nadal spełniają, dowodzi fakt powstania z członków radykalnego odłamu Bractwa organizacji Harnaś (...) Ojcem chrzestnym tego tworu jest Izrael. Osama bin Laden, który po tajemniczej śmierci swego mentora Azzama zaczął odgrywać pierwsze skrzypce w Bractwie, powołał do życia organizację Al Kaida. Musiało być na nią zapotrzebowanie i pomału przygotowywano zręby nowej organizacji. Tak oto powstała Baza6. Baza dla kolejnego zadania militarnego. Baza dla wydarzeń 11 września 2001 r. i wszystkich późniejszych konsekwencji tego dnia". To, co się obecnie rozgrywa na terenie strefy Gazy, jest jednym z następstw tamtego właśnie dnia. Uważam, że Harnaś powstał jako przeciwwaga dla cieszącej się ogólnym poparciem Palestyńczyków organizacji Al-Fatah, kierowanej przez charyzmatycznego Jasira Arafata. Był on w latach 1969-2004 przywódcą Organizacji Wyzwolenia Palestyny, dla której uzyskał w roku 1974 status obserwatora przy ONZ. Jak pisze o nim Wikipedia: „w 1988 r. ogłosił utworzenie państwa palestyńskiego i powołał rząd emigracyjny. W1989 r. wybrany przez emigracyjny parlament na prezydenta. Na przełomie lat 80. i 90. rozpoczął rozmowy pokojowe z Izraelem. Porozumienia zawarte w Oslo w 1993 r. dały początek Autonomii Palestyńskiej w Gazie i na Zachodnim Brzegu. W uznaniu prowadzonych przez niego rozmów pokojowych otrzymał w 1994 r. Pokojową Nagrodę Nobla. Proces pokojowy w praktyce wstrzymało powstanie rządu Binjamina Netanjahu. W latach 2001-2002 więziony przez władze izraelskie w swojej kwaterze w Ramallah. (...) Zmarł w 2004 r".. Dziś Izraelem ponownie zarządza skompromitowany we własnym kraju Netanjahu, któremu polityka prowadzona przez Arafata nigdy nie odpowiadała.
Przypomnę w tym miejscu, o czym pisałem w„Operacji Dwie Wieże" - że Netanjahu, w okresie poprzedzającym zburzenie w Nowym Jorku wież WTC pozostawał w prawie codziennym kontakcie telefonicznym z ich właścicielem, Larrym Silversteinem. Netanjahu po zamachu w Ameryce, zapytany o to, co ataki terrorystyczne znaczą dla relacji amerykańsko-izraelskich, odpowiedział, że „są bardzo dobre" a chwilę potem dodał, iż „tak naprawdę to nie jest dobrze, ale wywołają one atmosferę poparcia i zrozumienia. Jeżeli najbliższy sojusznik Izraela poczuje ból spowodowany zbiorową śmiercią cywilów z rąk terrorystów, wtedy Izrael stworzy niezniszczalną więź z największym światowym mocarstwem. Co więcej, dostanie wolną rękę w walce z palestyńskimi terrorystami, którzy mordowali niewinnych izraelskich cywilów podczas ciągnącej się przez cały 2001 r. i ntifady". Należy też odnotować, że 3 października br., po raz pierwszy w historii USA, odwołano z funkcji spikera Izby Reprezentantów Kevina McCarthy'ego. Sądziłem, że nie sposób obsadzić na tym stanowisku nikogo gorszego od jego poprzedniczki, Nancy Pelosi10. Niestety, demokraci wpadli na szatański pomysł, by wysunąć na ten urząd kandydaturę George'a W. Busha11, za którego prezydentury miały miejsce wydarzenia z 11 września 2001 r. Tego samego, który w 1977 r. otrzymał od Jamesa Batha reprezentującego rodzinę Bin Laden w USA 50 tys. doi. na rozruch swojej spółki naftowej Arbusto Energy12. Tego, którego ojciec, były dyrektor CIA, ale też były prezydent, w przed dzień ataków na Amerykę -10 września 2001 r. - spotkał się w nowojorskim hotelu Ritz--Carlton ze swym wspólnikiem z firmy Carlyle Group13 Shafiq bin Ladenem, jednym z braci Osamy14. Jeszcze przed otwarciem ruchu lotniczego w USA, 19 września, cała 13-osobowa ekipa rodziny bin Laden odleciała do domu samolotem wyczarterowanym przez Biały Dom. Dzień później George W. Bush, podczas połączonego posiedzenia Izby Reprezentantów i Senatu, nawoływał do koalicji państw mających zwalczać terroryzm, grzmiąc „albo jesteś z nami, albo z terrorystami!". Jak wiemy, wówczas przekonał m.in. przywódców polskiego rządu. To on także, w roku 2008 oświadczył w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Zabi,że:„działania Iranu zagrażają bezpieczeństwu wszystkich państw". Jak podawała ówczesna prasa: „Amerykański przywódca zarzucił Iranowi wydawanie «setek milionów dolarów» na finansowanie takich ugrupowań terrorystycznych jak Harnaś czy Islamski Dżihad oraz dostarcza nie broni talibom i rebeliantom szyickim w Iraku". To niezwykle arogancka wypowiedź, której cynizm w pełni możemy dostrzec dzisiaj, czytając, że:„reżim Bidena potajemnie przekazał Hamasowi 75 milionów dolarów kilka dni przed atakiem”16. Dowiadujemy się również, że wcześniej „administracja Bidena wysłała dziesiątki milionów funduszy pomocowych związanych z Covid dla grupy oskarżanej o ukrywanie terrorystów Hamasu"17. Media donoszą o kwocie przekraczającej 33 min dol. Pełni zrozumiałego sprzeciwu wobec tragedii rozgrywającej się na terenach państwa palestyńskiego - powinniśmy obserwować tamtejsze wydarzenia ze świadomością, że być może dziennikarze zapędzając się w określanie ich mianem „izraelskiego 9/11", są bliżej prawdy, niż sądzą. Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael
|
Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:06 |
DLACZEGO LEWACY KOCHAŁA ISLAM, MIMO ŻE ISLAM ICH NIENAWIDZI |
|
|
|
Wpisany przez Aron Kohn Izrael Hajfa
|
Niedziela, 02 Czerwiec 2024 00:00 |
Kiedy wojownicy lewicowej sprawiedliwości społecznej natkną się na bojowników Allaha, to ciekawe, co wtedy przeciwstawią pasowi szahida? Pas do pończoch transwestyty?DLACZEGO LEWACY KOCHAŁA ISLAM, MIMO ŻE ISLAM ICH NIENAWIDZI Socjaliści zawsze mieli problem ze zrozumieniem siły religii jako takiej. I zawsze starali się „podczepić" ją pod konflikty klasowe. Uważając, że zelotyzm religijny można wyjaśnić jedynie poprzez odniesienie do bazy ekonomicznej. Te lewicowe zabobony zaciemniają obraz rzeczywistych powodów konfliktów. dr Robert Kościelny - „Większość lewicowców nie ma trudności z przeciwstawieniem się hinduskim nacjonalistom, gorliwym mnichom buddyjskim i mesjanistycznym syjonistom z ruchu osadniczego. Dlaczego nie zajmą zdecydowanego stanowiska wobec islamistów?" - pyta Michael Walzer w materiale opublikowanym na stronie Dissent, uważanej za lewicową. Lewacka islamofilia Walzer to nie tylko publicysta Dissent, ale też współzałożyciel strony i magazynu o takim samym tytule. Jako profesor emeritus pracuje w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Princeton. Uczony uważany jest za przedstawiciela komunitaryzmu. Politolog Jacek Bartyzel na stronie OrganizacjaÂÂ Monarchistów Polskich tłumaczy, że „trudno jednoznacznie zaklasyfikować komunitaryzm na ideowo-politycznej osi diady: prawica - lewica. Jest on niekiedy traktowany jako kolejna odmiana konserwatyzmu, co - mimo częstego powoływania się na Burke'a [myśliciel konserwatywny]- jest generalizacją idącą nazbyt daleko" Nie bacząc na problemy związane ze stosownym umieszczeniem komunitaryzmu na osi ideowej, plasując prof. Walzera bliżej lewej strony „diady" nie popełnimy błędu.![](https://shz-mykwa.pl/images/twarze/walzer.png) Tekst Walzera „Islamizm i lewica" powstał niedługo po zamachu na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo" francuskiego pisma epatującego bluźnierstwami raniącymi uczucia religijne chrześcijan, Żydów i mahometan, jak też obrzydliwościami obyczajowymi. 7 stycznia 2015 r. dwaj Francuzi pochodzenia algierskiego, islamiści Said i Cherif Kouachi, wdarli się do redakcji tygodnika, zabijając 12 osób (w tym 9 osób pracujących w redakcji, głównie dziennikarzy i rysowników, oraz 2 policjantów) i raniąc 11 osób. „Charlie Hebdo" to pismo „reprezentujące wszelkie odłamy szeroko rozumianej lewicy" powiedział redaktor naczelny, charakteryzując profil światopoglądowy periodyku. Według Walzera krytyka, z jaką ze strony lewicy wszelkiej maści (wszak odmian tego nieciekawego nurtu, z którego prędzej czy później wyłoni się jakaś ponura postać totalitaryzmu, jest sporo) spotyka się islamofobia, powoduje, że „nie potrafi ona rozważyć bardzo dobrych powodów, dla których powinna bać się islamistycznych fanatyków - i dlatego ma trudności z wyjaśnieniem, co dzieje się na świecie". Zelotów, którzy pod pozorem obrony swojej religii stali się udręką dla innowierców, jest sporo. Autor wymienia zapalczywych hinduistów w Indiach, mesjańskich syjonistów w Izraelu i szalejących mnichów buddyjskich w Birmie.„Przyznaję jednak, że najbardziej boję się islamskich fanatyków, ponieważ świat islamski w tej chwili (nie wszędzie i nie na zawsze) jest szczególnie rozgorączkowany i wzmożony". Oczywiście nikt z lewicowych opiniotwórców nie podziela poglądów islamskich bojowników porywających uczennice ze szkół, mordujących niewiernych lub burzących starożytne pomniki cywilizacji innych niż islamska. Takie czyny, o ile są w ogóle zauważane, są rutynowo potępiane. Choć też nie zawsze. Nikolas Kozloff w artykule „A Tale of Boko Haram, Political Coirectness, Feminism and the Left" (Opowieść o Boko Haram, poprawności politycznej, feminizmie i lewicy) w HuffPost udokumentował dziwną niechęć wielu lewicowych pisarzy do obwiniania muzułmańskich fanatyków za porwanie grupy ni-geryjskich dziewcząt. Widząc drzewa, nie widzą lasu Punktowanie przez lewicę poszczególnych przestępstw agresywnych ludzi, którzy religię potraktowali jak alibi dla swych złych czynów, nie przeradza się w próbę uogólnienia zjawiska i adekwatnej oceny islamskiego zagrożenia. Co stoi na przeszkodzie takiej analizie i krytyce?, pyta prof. Michael Walzer. Pierwszą odpowiedzią, jaka nasuwa się takim badaczom jak uczony z Princeton lub Deepy Kumar, autor pracy „Islamofobia a polityka imperium" jest ta mówiąca, że fanatycy muzułmańscy to swoisty lodołamacz dla lewaków. Dzisiejsi islamiści są zagorzałymi przeciwnikami Zachodu, cywilizacji łacińskiej. Dokładnie tak samo jak dzieci i „późne wnuki" Antonio Gramsciego, Lwa Trockiego, Stalina, Herberta Marcuse'a, krótko mówiąc — jak pokolenie rewolty studenckiej 1968 r. i jego progenitura. Zatem „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" Z tej nienawiści do Zachodu, cechującej lewicę, wynika drugi powód powstrzymywania się od potępienia zbrodni islamistycznych - wielkie pragnienie postawienia pod pręgierzem zbrodni dokonanej przez Europejczyków. Wielu lewicowych pisarzy twierdzi, że podstawową przyczyną fanatyzmu religijnego nie jest religia, ale zachodni imperializm oraz ucisk i bieda, które zrodził kolonializm. I tak na przykład David Swanson, amerykański bloger i autor, dyrektor wykonawczym World Beyond War, pyta: agresywny w stosunku do innych cywilizacji i wyznań. Swanson mógłby zaproponować podobne wyjaśnienie dla każdego z nich, ale wyjaśnienie to traci wiarygodność w miarę mnożenia się przypadków" Prof. Walzer uważa, że socjaliści zawsze mieli problem ze zrozumieniem siły religii jako takiej. I zawsze starali się „podczepić" ją pod konflikty klasowe. Uważając, że zelotyzm religijny można wyjaśnić jedynie poprzez odniesienie do bazy ekonomicznej. Te lewicowe zabobony zaciemniają obraz rzeczywistych powodów konfliktów. „Wielu lewicowych komentatorów podkreśla, że przemoc Boko Haram czy ISIS lub innych «bojowników» islamskich jest w mniejszym stopniu motywowana wiarą, a w większym ubóstwem i desperacją". Pas szahida kontra pas do pończoch Jednak Michael Walzer ma wątpliwości, bo skoro tak, to dlaczego bieda wpędzająca ludzi w desperację i interesy materialne nie powodują mobilizacji lewicowej, tylko islamistyczną? Dlatego, że „odrodzenie religijne, nie tylko wśród muzułmanów, ale na całym świecie, wśród judaistów i chrześcijan, hinduistów i buddystów, pozyskało zwolenników ze wszystkich klas społecznych, a motywem przewodnim działalności odrodzeniowej wydaje się, co niewiarygodne [w zlaicyzowanym świecie], wiara religijna" Chęć obrony swojego wyznania i rozszerzenia jego wpływów. Wszystkie te lewicowe reakcje wobec aktywności islamistycznych fanatyków - identyfikacja, wsparcie, współczucie, przeprosiny, tolerancja i unikanie potępienia - wyglądają bardzo dziwnie, jeśli weźmiemy pod uwagę rzeczywistą treść ich ideologii - wymierzoną przeciw wartościom hołubionym przez lewicę, oraz dzięki którym lewica w ogóle mogła zaistnieć, działać, rozwijać się i w końcu sięgać po władzę - punktuje absurdy popierania dżihadystów przez lewicę. Sprzeciw „bojowników Allaha" wobec „Zachodu" powinien wywołać poważne zaniepokojenie na lewicy. Organizacja Boko Haram rozpoczęło działalność od ataku na szkoły w„zachodnim stylu" a inne grupy islamistyczne dokonały podobnych ataków agresji, szczególnie na szkoły dla dziewcząt. Wartości, które fanatycy potępiają jako „zachodnie" to: wolność indywidualna, demokracja, równość płci i pluralizm religijny. Lewaków nawet nie zniechęca to, że islamistów popierają takie imperia jak Rosja i Chiny - kraje, które z praw człowieka i obywatela zrobiły sobie wycieraczkę. Muzułmanie chcą, aby islamska teokracja obowiązywała wszędzie tam, gdzie mieszkają wyznawcy islamu. I24news informuje, że co najmniej 46 proc, muzułmanów urodzonych za granicą, ale mieszkających obecnie we Francji, chce przyjąć prawo szariatu do systemu prawnego kraju, wynika z sondażu przeprowadzonego przez IFOP (Francuski Instytut Opinii Publicznej) dla magazynu „Le Point". Badanie wskazuje również, że wśród muzułmanów urodzonych we Francji 18 proc, uważa, że we Francji powinien panować szariat. Badanie IFOP ujawnia również, że„41 proc, muzułmanów uważa, że islam należy praktykować i włączyć do francuskich zwyczajów". Czy lewica jest tak bardzo zaślepiona nienawiścią do chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu, traktując je jako „opium dla ludu" do cywilizacji „białego człowieka" że nie widzi w islamistach największego wroga wyznawanych przez siebie poglądów? Fanatyzm różnych feminizmów, elgebetyzmów, wokeizmów, których podłożem jest libertynizm, hedonizm, cynizm zderzy się z fanatyzmem islamistów, mających swe korzenie głęboko osadzone w teologii i prawie szariatu (też zresztą wywodzącego się z islamskiej teologii). Wojownicy sprawiedliwości społecznej natkną się na bojowników Allaha. Ciekawe, co wtedy przeciwstawią pasowi szahida? Pas do pończoch transwestyty? Cichy dżihad lewicy i globalistów Poglądy muzułmanów mieszkających w Europie Brandon Smith z Alt-Market komentuje tak: „Kultura islamska postrzega Zachód jako dojrzały owoc, który należy zrywać i pożerać. Muzułmanin patrzy na ludzi Zachodu jak na bydło i wierzy, że jego religia pewnego dnia przytłoczy i opanuje Zachód. W tym celu islamiści stosują taktykę, którą nazywają «Cichym podbojem» lub «Miękkim dżihadem». Nie jest to koncepcja ograniczająca się do garstki wyznawców z marginesu, jest to dominująca ideologia większości populacji muzułmańskiej, pragnącej wdrożyć prawo szariatu na całym świecie. Obejmuje ona około 50 proc, wyznawców Allaha żyjących w krajach zachodnich, którzy otwarcie domagają się prawa szariatu w USA i Europie". Nienawiść do cywilizacji łacińskiej to cecha dominująca tej olbrzymiej, i stale rosnącej, masy ludzi. To właśnie ten sposób myślenia o infiltracji i rozsadzeniu od środka Europy i USA tak bardzo przemawia do lewicy politycznej. „W ciągu ostatniego tygodnia w amerykańskich miastach miały miejsce liczne masowe demonstracje na rzecz Palestyńczyków (w tym krótka okupacja Kapitolu) i większość osób zaangażowanych w te wydarzenia NIE jest muzułmanami. Są to raczej ci sami lewicowi szaleńcy, którzy wspierali zamieszki w BLM. To ci sami ludzie, którzy wściekają się i pienią w obliczu wszelkich prób zamknięcia południowej granicy [z Meksykiem]. To ci sami ludzie, którzy domagają się indoktrynacji gender w szkołach publicznych. Ci ludzie stanowią większość uczestników propalestyńskich protestów w Ameryce". Nie ma punktów stycznych między muzułmanami a lewakami. Między dziećmi Allaha i uczniami Mahometa a wyznawcami Marksa, Fromma czy Wilhelma Reicha. Więc dlaczego ci ludzie współpracują ze sobą? - stawia pytanie publicysta Alt-Market i próbuje na nie odpowiedzieć stworzoną przez siebie koncepcją „wzajemnego wyzysku". Obie śmiertelnie niebezpieczne i rosnące w coraz większą potęgę grupy traktują siebie nawzajem jak leninowskich „użytecznych idiotów" Albo, jak było wcześniej wspomniane, „lodołamaczy" Tu z kolei kłania się idea pisarza rosyjskiego Wiktora Suworowa, według której jeden terrorysta - Stalin, wykorzystał innego terrorystę, Hitlera, do zniszczenia Zachodu, aby później Armia Czerwona mogła łatwo przenicować Stary Kontynent, aż po Gibraltar. Według koncepcji Brandona Smitha w tej grze przeciw Zachodowi uczestniczy jeszcze jeden szuler - globaliści. „Ścieżki każdej z tych grup często się krzyżują, a lewacy coraz bardziej integrują się z ideałem globalizmu, choć nadal różnią się od nich pod wieloma względami. W gruncie rzeczy lewacy to pożyteczni idioci z aspiracjami do władzy, którzy żywią się resztkami rzucanymi im ze stołu globalistów". Pokręcony sojusz Wróćmy do koncepcji „wzajemnego wyzysku", który cechuje chwilowe sojusze. „Muzułmanie postrzegają lewicę polityczną jako klucz do otwarcia drzwi na Zachód, swego rodzaju naiwnego odźwiernego, który macha do każdego gościa, nie sprawdzając go wcześniej. Lewacy są pęknięciem w zbroi, dziurą w płocie, z której korzystają grupy islamskie" Natomiast lewacy sprzyjają muzułmanom, bo są przeciwieństwem wszystkiego, co reprezentuje znienawidzony przez nich świat zachodni. Można powiedzieć, że islam jest dla lewackiej wścieklizny dowodem na to, że „poza cywilizacją łacińską też jest życie". I to nawet lepsze. Nie jest przypadkiem, że dla lewicowych uczonych mężów każda kultura jest lepsza od europejskiej - arabska, chińska, japońska, ludów Afryki, Polinezji, aztecka, in-kaska, zuluska i diabli wiedzą jaka jeszcze. Wszystkie one nie mogły w pełni rozkwitnąć oczywiście z winy białego barbarzyńcy, który je podbił i skolonizował. Bo gdyby nie konkwistadorzy i odkrywcy z dzikiej Europy, to któż to wie, może nie Amerykanie Z Przylądka Canaveral, a Hotentoci z Przylądka Dobrej Nadziei pierwsi polecieliby na księżyc? I nie Neil Armstrong, ale Zulus Czaka postawiłby swą królewską stopę na Srebrnym Globie jako pierwszy człowiek? A skoro kultury - mimo swej wyższości nad cywilizacją łacińską podobnie jak ona wyznające zabobon patriarchalizmu - miały tak wielki potencjał stłumiony przez europejskich hegemonów, to jakaż świetlana przyszłość czeka ludzkość, gdy zawładnie nią nowy wspaniały świąt lewicy spod znaku marksizmu kulturowego? Wyzwolony z patriarchalizmu. Rozkwitły wreszcie w pełni na trupie Zachodu. Aby zrozumieć tych ludzi, trzeba zrozumieć podstawy marksizmu kulturowego, zwraca uwagę Smith. System ten ma na celu sabotaż istniejących kultur i cywilizacji w celu wywołania chaosu i dekonstrukcji kulturowej. I wtedy do akcji wkraczają oni - wojownicy sprawiedliwości społecznej, i wprowadzają porządek, a właściwie faszystowski ordnung, który, jak wiadomo, muss sein. Wśród rozkawałkowanego społeczeństwa, bezradnego moralnie, jedynie oni stanowią siłę zorganizowaną, zdyscyplinowaną, wiedzącą, czego chce - nowego ładu. Niczym bolszewicy w 1917 r. w Rosji tonącej w odmętach zamieszania wojennego. Czym dla lewaków muzułmanie, tym dla globalistów lewacy. Większość lewicy jest słaba psychicznie i fizycznie i chociaż są zelotami, wciąż zdają sobie sprawę, że gdyby zaangażowali się w jawną wojnę domową przeciwko konserwatystom i patriotom, zostaliby zmieceni z powierzchni ziemi. Nie są w stanie samodzielnie prowadzić kompetentnej wojny ani rewolucji. Zatem przejmują sprawy innych grup, a następnie wykorzystują te grupy jako bandytów i egzekutorów, wyjaśnia Brandon Smith. Przy okazji przypomnijmy, że bolszewicy rozprawiając się krwawo z przeciwnikami politycznymi i burząc dotychczasowy system, jako tarana i źródła chaosu użyli anarchistów (My anarchisty naród wiesiołyj dla nas swaboda daraga). A gdy anarchista zrobił swoje, mógł odejść - podstienkul Islamiści są dla współczesnych bolszewików kulturowych niczym anarchiści dla Lenina i jego bandy: najmitami, zbiorowiskiem zdeprawowanych żołdaków, którzy chcą walczyć i zabijać bez ograniczeń i bez strachu przed karą. Natomiast my, jako ludzie przesiąknięci (mimo że coraz płycej) wartościami Zachodu, na ogół nie myślimy kategoriami najemników - „wierzymy w toczenie własnych bitew za nasz własny kraj i prowadzenie ich, poprzez kierowanie się pewnymi zasadami. Lewica nie myśli w ten sposób. Im zależy na zwycięstwie. Dbają o władzę i nie obchodzi ich, co muszą zrobić, aby osiągnąć swoje cele" Ale w jaki sposób lewacy utrzymują obraz wyższości moralnej, angażując się w moralnie naganne zachowania i zawierając sojusze z ludźmi, którzy nie podzielają ich ideałów? Uzasadnieniem jest oczywiście „dekolonizacja" Magia dekolonizacji polega na tym, że daje lewicowcom licencję na usprawiedliwienie wszelkich działań, niezależnie od tego, jak są brutalne i odrażające. Twierdzą, że ponieważ setki lat temu miały miejsce wydarzenia, które współczesne społeczeństwo uważa za skandaliczne, usprawiedliwione jest szukanie zemsty na dzisiejszej cywilizacji z mocą wsteczną. Jeśli chodzi o globalistów, mają oni nadzieję, że nowy przypływ energii w lewicowym ruchu i konsekwencje wojny na Bliskim Wschodzie odwrócą uwagę świadomych obywateli i patriotów na wiele miesięcy; zamiast organizować się w celu walki z nadchodzącą nową rzeczywistością, będą z trwogą oczekiwać na wybuch globalnego konfliktu. I właśnie na tej trwodze zbudowany zostanie nowy ład. Pamiętajmy, że w wyniku marszu przez instytucje, trwającej już ponad pół wieku, także wielkie korporacje zostały spenetrowane przez pokolenie^ i wiele lewackich fantasmagorii uważają za swoje. Stąd ów nowy ład będzie ucieleśnieniem niejednego z psychodelicznych majaczeń. Lata 2020-2022 pokazały, że nie jest to trudne. Wcale. Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael
|
Ostatnio zmieniany w Środa, 01 Maj 2024 16:47 |
Wpisany przez Aron Kohn - Hajfa, Izrael
|
Niedziela, 26 Maj 2024 00:00 |
Codziennie z Polski emigruje 100 obywateli żydowskiego pochodzenia. W najbliższym czasie środowisko żydowskie w Polsce wręcz ulegnie likwidacji. Określone ośrodki lansują:„Zniszczyli kraj, a teraz uciekają". Jacek„Rekontra" Piasecki Polacy nie zasługują na wolność, rację mieli stalinowcy: „za ich czasów nie było antysemityzmu, obywatele żydowscy nie mieli zamiaru opuszczać Polski". Po cóż harmider 1956: „Ot, macie skutki: antysemityzm, ciemnota i zbrodnia ogarnęły spokojny dotąd kraj" - pisał Leszek Elektorowicz w liście do „Życia Literackiego", wypominając prasie, że wcześniej była zachwycona istniejącym stanem rzeczy - komunizmem. POLIN
„Tonie okręt. Izydor Goldwasser zaczyna głośno odmawiać modlitwę. Icek zatyka mu usta: Natychmiast zamilcz. Jak Pan Bóg się dowie, że jesteś na pokładzie, jesteśmy zgubieni" - Horacy Safrin, „Przy szabasowych świecach" (1963). Pochodził z Monasterzysk, zał. w 1454 r., do 1772 r. w Koronie Polskiej (od 1569 Rzeczypospolitej), . zabór austriacki, potem II Rzeczypospolita, woj. tarnopolskie. Miasto, kawał historii Polski. Z dowcipów o Żydach z Chełma przebija szczęście. Było im u nas nieźle, znaleźli schronienie przed prześladowaniami w Europie. Słowa popularnej piosenki żydowskiej otwierają rozdział„Miasteczko": Miasteczko Bełz, Kochany mój Bełz! Maleńka mieścina, Gdzie moja rodzina Idom mój jest. Michnik w Kielcach Humor o Izydorze z pamięci. Ulubione są, a długie. Red. Michnik, którego poczucie humoru znamy (zakonnica w ciąży na zebrze), podczas debaty w Kielcach ujawnił, że w redakcji jest nazywany „ministrantem ojca Rydzyka". Zebranych uraczył garścią anegdot (sucharów), w tym ten, jak „wypomniał" przewodniczącemu PO, że za jego rządów, „księży nie było stać na drugą prostytutkę". Odhaczmy prostytucję. Zygmunt Hertz o prostytutkach Bermana pisał do Czesława Miłosza w 1962 r. Ważyk - mały, zapluty i brudnawy, komunista i prawa ręka Bermana w okresie stalinizmu, wychylony w Październiku, biorący forsę od kapitalistów i znienawidzonych Amerykanów. „Gdzie tu jest jakaś logika? To stado prostytutek i nic więcej". Kott, Andrzejewski, nazwiska prostytutek Hertza do wyszperania. Dzisiaj ciąg dalszy śledzenia w prasie 8-miesięcznej kampanii żydokomunistów przeciw urojonemu „polskiemu antysemityzmowi". Bermana operacja odwrócenia uwagi opinii światowej od problemu rozliczenia zbrodniarzy. Ale także rozliczenia oprawców słowem, którzy na Zachodzie zaczęli się przedstawiać jako zniewolone ofiary Stalina. Rzadko byli sprawcami śmierci, jednakże „chętnie włączali się do chóru aklamującego pastwienie się nad ofiarą". Na list Leszka Elektorowi-cza natrafiłem w „Życiu Literackim" marca 1957. Poeta zamilkł po zjeździe szczecińskim ZLP w 1949 r. Przypis: Na zjeździe Stefan Żółkiewski, główny architekt nowego kursu, występujący z ramienia nadzorcy Bermana, nakazał pisarzom zdecydowaną walkę ideologiczną. To publicystyka kształtuje świadomość pisarza, "wyrażająca dążenia kulturalne ruchu robotniczego, jak prace Borejszy, Kotta, Ważyka, Sokorskiego". O grabarzu humanistyki Żółkiewskim, który zniszczył polonistykę, red. Michnik pisał: „człowiek wybitny i prawy, zaplątany w komunistyczny aparat", i przekonywał, że bez zrozumienia fenomenu zdrady i nawrócenia klerków nie jest zrozumiała historia Polski. Redaktorze, przebijcie się przez pokłady mitów i kłamstw, a skoro w Kielcach powołujecie się na dewizę Słonimskiego, swojego „jedynego szefa", aby na wszelki wypadek zachowywać się jak porządny człowiek, to przecież nie macie bladego pojęcia, jak pryncypał prowadzał się z komunistami. I doczytajcie o prostytuowaniu się swoich klerków przez bite 10 lat. Przypis obrósł dygresjami. Wracamy. Emigracja Elektorowicz: Cudzoziemiec czytający polskie czasopisma wyrobiłby sobie spaczone pojęcie o Polsce i Polakach. Czyżby tak dojrzali i rozumni w Październiku i w wyborach styczniowych, na co dzień okazali się okrutnymi barbarzyńcami? „Biją, prześladują... I kogo? nieszczęsną mniejszość żydowską i niewierzące dzieci. Gdyby rzeczywistość społeczna odpowiadała ilości artykułów prasowych poświęconych ostatnio antysemityzmowi i prześladowaniom ateistów, należałoby sądzić, że co dzień w Polsce odbywają się jakieś pogromy i samosądy, że mnożą się mogiły niewinnych ofiar, słowem że jesteśmy narodem sadystów, jedną wielką faszystowską zgrają". Wniosek: „zapędzić dzikie społeczeństwo na powrót w ryzy żelaznego porządku. Dość wolności". List umknął Machcewiczom, wnikającym w treść anonimów, pochylających się z troską nad Hanką Szwarcman vel Leszek Kołakowski. Elektorowicz o emigracji: wielu Żydów wyjeżdża do Izraela dlatego, że mają tam swe rodziny, całe rodziny. Wyjeżdżają, spodziewając się za granicą uzyskać korzystniejszą sytuację materialną. To ludzkie. Jeśli za „zbrodnie Różańskiego czy Fejgina odpowiadać mieliby wszyscy Żydzi", to w takim razie za Radkiewicza winni odpowiadać wszyscy Polacy. Hertz do Miłosza w 1969 r.: „Hrabia Andrzej Plater z żoną - Radziwiłł z domu - zgłosił się do Min. Spr. Wewn., że jakaś jego babka była z domu Meyer, pewno Żydówka, i chce emigrować. Dostał paszport - wyjeżdża na rachunek Jointu na Bahamas. Miłe! Mało nie umarłem ze śmiechu. Informacja chyba pewna, bo specjalnie ktoś do mnie dzwonił, aby mi to opowiedzieć. Poszukiwania babki Żydówki — rychtyk norymberskie prawa na odwyrtkę". Horacy Safrin Czy mogę przemilczeć autora, z którym w dzieciństwie spędziłem wiele godzin4 i uwielbiałem prawie jak Artura Conan Doy|e'a? Humor żydowski lubię nieomal jak angielski. Prostackie kawałki Michnika nijak się mają do prawdziwych żydowskich. Może jakaś analiza genów w laboratorium na Czerskiej? I wstrząs. W tygodniku „Wieś" natrafiłem na fraszki o kułakach i spekulantach, pisane w najmroczniejszym okresie stalinizmu. Czasie rozkułaczania wsi, zmuszania chłopów do przystępowania do spółdzielni, więzień, i doprowadzanie rodzin do ruiny. „Wykręty kułackie" z 1953 r.: Kulak, który opóźniał się z dostawą mleka, co dzień na brak pokarmu dla bydła narzekał. Nic dziwnego. Stosując powiedzonko znane, rad by zawsze i wszędzie wykręcić się sianem. Za nielegalny ubój bydła chłop dostawał 8 lat, gdy krowa z własnej obory była nielegalna. Wyroków tysiące. „Nagrobek spekulanta wiejskiego"jest za długi, oto „Kułak na punkcie skupu". Tu spoczywa spekulant. Gdyby z nagła ożył, pod tą płytą grobową ukryłby wnet zboże. Wiersz„Chwast" o Nikodemie Chwaście, o„dobrodzieju"z reakcji o szczurzych oczkach, który Safrin napisał z okazji wyborów w 1952 r.: Kiedy oddasz głos w niedzielę, wiedz, że z naszych wsi i miast, jako z pól szkodliwe ziele, raz na zawsze zniknie Chwast. I wyznanie miłości do Stalina: „Żyć będziesz!...". Nie wierzę, żeś odszedł nasz Wodzu, Stalinie, bo słońce nie gaśnie, bo prawda nie ginie, ta prawda, co miastom przyświeca i wioskom, wzniesiona gwiaździście nad wieżą kremlowską. Twój Geniusz, przez ludzkość wyśniony od wieków, żyć będzie w Twym dziele: w szczęśliwym człowieku Telefonów w domach było mało, TV dopiero po 17.00, temp. 38 z kreskami, więc książkę trudno czytać, ale był Safrin. Mój smutek. EXODUS ŻYDÓW Odwilż, 24 marca 1957 r. „Po prostu"drukuje „Tren Fortynbrasa", Gomułka i rewizjoniści z księgami mądrości komunizmu u bram. Pesymizm Herberta: Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji i dekret w sprawie prostytutek i żebraków muszę także obmyślić lepszy system więzień gdyż jak zauważyłeś słusznie Dania jest więzieniem Żyjemy na archipelagach - zauważa poeta, i poniżej drugi wiersz, "Ze szczytu schodów". Odkrywam istotne różnice, np. „to nie jest prawda co wykrzykują afisze" a w„Po prostu":„to nie jest prawda co piszą w gazetach". my nie pragniemy wcale widoku toczących się głów bowiem wiemy jak szybko odrastają głowy i zawsze na szczycie zostaje kilku a na dole aż czarno od mioteł i łopat. Na tej samej stronie Olszewski & Ambroziewicz „EXODUS czy EMIGRACJA": dużo pisze się w prasie o antysemityzmie, a jeden z tygodników po kilkunastoletniej przerwie reaktywował „sprawę żydowską". Codziennie z Polski emigruje 100 obywateli żydowskiego pochodzenia. W najbliższym czasie środowisko żydowskie w Polsce wręcz ulegnie likwidacji. Określone ośrodki lansują, "Żniszczyli kraj, a teraz uciekają". Zaglądam do Jaffa Schatza „Pokolenie" „Wzlot i upadek polskich Żydów komunistów". W latach 1956-1959 z Polski, głównie do Izraela, wyjechało około 50 tys. Żydów (uzupełniam, wielu przybyło do Polski z Sowietami), zmniejszając w ten sposób liczebność społeczności żydowskiej do około 30 tys. Biorę do ręki Petera Rainę„Czy Gomułka był antysemitą?" i odszukuję dane liczbowe, dokument MSW z 26 czerwca 1967 r. Punkt 17. Komitet do Spraw Radia i Telewizji. W Zespole Zagranicznym Polskiego Radia - około 270 osób narodowości żydowskiej na 400 zatrudnionych (67,5 proc.). W Zespole Programów Krajowych PR - około 230 osób, na 720. Razem 500 osób. A w Zespole Technicznym - 30 osób, na 800 zatrudnionych (3,75 proc., też nieźle). Taki był ten antysemityzm. Za tydzień część druga. Winię o to mojego ulubionego Żyda, Horacego Safrina. Czy to antysemityzm? Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael
|
Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:05 |
|
|