Hebrew Date: 10/27/5784 > Strona główna Aktualności
Aktualności
TERRORYŚCI DOBRZY I TERRORYŚCI ŹLI PDF Drukuj Email
Wpisany przez Cwi Mikulicki Hajfa Izrael   
Niedziela, 30 Czerwiec 2024 00:00

16 września 1982 r. 150 izraelskich czołgów, 100 pojazdów opancerzonych i 20 buldożerów otoczyło obozy uchodźców palestyńskich Sabra i Szatila w zachodnim Libanie. Przebywali tam tylko starcy, kobiety i dzieci. Tak rozpoczęła się akcja o kryptonimie „Stalowy mózg", której ukoronowaniem była pierwsza od czasów drugiej wojny światowej akcja likwidacji getta - tym razem palestyńskiego. 4 tys. niewinnych i bezbronnych ludzi zostało w bestialski sposób wymordowanych. Nie oszczędzono nawet psów, kotów i koni. Rzeź trwała do rana. Buldożery burzyły domy i spychały zwłoki do dołów. 6 grudnia 1982 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło masakrę i oficjalnie uznało ją za akt ludobójstwa, a jako odpowiedzialnego media i społeczność międzynarodowa wskazały Ariela Szarona, późniejszego premiera Izraela w latach 2001-2006.

Jak każdy człowiek o zdrowych zmysłach jestem przeciwko terrorystycznym metodom walki i mordowaniu niewinnych ludzi, w tym kobiet, dzieci i osób starszych. Ale nie mogę milczeć, widząc i słysząc obłudę, hipokryzję i potworne zakłamanie etatowych i bezkompromisowych obrońców Izraela, którzy posuwają się nawet do moralnego szantażu i na dodatek w haniebny sposób próbują konflikt na Bliskim Wschodzie wykorzystać do walki politycznej w Polsce.

Mirosław Kokoszkiewicz

- Minęło ponad 17 lat od II wojny libańskiej, nazywanej również wojną lipcową z 2006 r, kiedy to szyicki Hezbollah ze swoich baz w Libanie zaatakował Izrael. Jednak trudno tamten kon­flikt pod względem skali oraz liczby ofiar porówny­wać z obecną akcją zbrojną palestyńskiego Hamasu, która całkowicie zasko­czyła Izrael. Premier Izraela Benjamin Netanjahu uchodzi za tego, ® i który może zapewnić Izra­elczykom bezpieczeństwo i dla­tego wygrywa wybory, a każdy palestyński atak czy zamach do tej pory mu służył i był tłumiony potężnym i nieproporcjonal­nym tego ataku odwetem. Tak jest ieraz, ale poniesione wiel­kie straty, jakich Izrael nie do­świadczył od lat, postawiły znak zapytania co do skuteczności Netanjahu, a zwłaszcza wywiadu Mosadu i kontrwywiadu Szin Bet, które tego ataku nie przewi­działy. Oczywiście jak zwykle po­jawiają się teorie spiskowe, a ta przewodnia mówi, że operacja Hamasu została zaplanowana przez Kreml, a jej celem jest od­wrócenie uwagi Stanów Zjed­noczonych i Europy od pomocy Ukrainie. Już pojawiają się głosy, żeby Ameryka i Europa zajęły się konfliktem na Biskim Wschodzie, a kwestie Ukrainy potraktowały jako wewnętrzną sprawę Rosji. Oczywiście nie ma w tym krzty lo­giki, bo skoro Rosja byłaby zdolna do ponownego rozniecenia kon­fliktu na linii Palestyna - lzrael, to tym bardziej należałoby zadać jej ostateczną klęskę na Ukrainie. Po­jawia się również bardzo praw­dopodobny jak zawsze „wątek irański".

To tyle tytułem wstępu, ponie­waż nie zamierzam w tym tekście rozważać żadnych teorii spisko­wych, tylko wystąpić w roli ad­wokata diabła, za jakiego uchodzi w światowej opinii publicznej pa­lestyński Harnaś. Oczywiście od razu zastrzegam, że tak jak każdy człowiek o zdrowych zmysłach je­stem przeciwko terrorystycznym metodom walki i mordowaniu niewinnych ludzi, w tym kobiet, dzieci i osób starszych. Ale nie mogę milczeć, widząc i słysząc obłudę, hipokryzję i potworne za­kłamanie etatowych i bezkom­promisowych obrońców Izraela, którzy posuwają się nawet do
moralnego szantażu i na doda­tek w haniebny sposób próbują konflikt na Bliskim Wschodzie wykorzystać do walki politycz­nej w Polsce. Oto fragment tek­stu z niemieckiego Onetu autorstwa wychowanka
Adama Michnika, Bar­tosza Węglarczyka: - Jesteśmy świadkami największej od czasów Ho­lokaustu masakry Żydów. To się znowu dzieje, tym razem na naszych oczach. Poparcie dla Izraela jest dziś więc prze­jawem po prostu człowieczeństwa, a nie wybieraniem opcji politycznej czy ideologicznej. [...] Trudno się to pisze, ale faktem jest, że atak terro­rystów z Hamasu na Izrael wpisał się niestety w polską kampanię wyborczą, w której kilka partii za­ciekle walczy o głos antysemitów i brunatnej prawicy. Zamiast więc prostych słów poparcia dla ofiar mordów, słyszymy dywagacje na temat nie naszej wojny i niewysy- łania polskiego wojska do Izraela (Izrael nikogo nie prosi o wysłanie żołnierzy) czy niesłuchanie obcych ambasad (co jest prostym i skraj­nie głupim odwołaniem się do ksenofobicznych i antysemickich teorii spiskowych). Wielu polity­ków i wiele postaci publicznych też po prostu milczy. Oglądają zdjęcia mordowanych dzieci i ko­biet, oglądają zdjęcia masakry, która idealnie powtarza zdjęcia znane nam z okupowanej Polski i z gett, i milczą. Po co się wychy­lać, po co się narażać ludziom, którzy Żydów nie lubią i którzy wolą mówić o tym, czego dla nich dziś nie zrobią.

Terroryści z Hamasu zaatako­wali Izrael. Tak brzmiała przytła­czająca większość medialnych tytułów w sobotę 7 paździer­nika po ataku Hamasu. Już widzę wielkie oburzenie Węglarczyka i spółki, gdyby ktoś się wyła­mał i napisał: Palestyński ruch oporu zaatakował izraelskiego okupanta. Jednak taki tytuł bar­dzo łatwo obronić, ponieważ Izrael od dziesiątków już lat oku­puje wbrew prawu międzyna­rodowemu palestyńskie tereny i również wbrew prawu między­narodowemu usuwa Palestyń­czyków z ich ziem, budując na nich nielegalnie osiedla żydow­skie. Jeszcze raz podkreślam, że w świetle prawa międzynarodo­wego wszystkie osiedla żydow­skie na ziemiach palestyńskich są uznawane za nielegalne, a izra­elska obecność na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozoli­mie według tego samego prawa uważana jest za okupację oraz pogwałcenie praw człowieka i obywatela ludności palestyń­skiej. Izrael jest oskarżany przez ONZ o świadome działania wbrew prawu międzynarodo­wemu w konflikcie przeciwko pa­lestyńskiemu Hamasowi w Gazie.

Tu samo nasuwa się takie pytanie: Dlaczego rozmowy pokojowe na linii Ukraina-Rosja uzależnia się od wycofania się Rosji z anek­towanych i okupowanych tere­nów, a tego samego nie wymaga się od Izraela? To proste, ponie­waż Izrael na arenie międzynaro­dowej ma status „świętej krowy" nad którą parasol ochronny roz­pościera Ameryka. A po drugie, nikt nie powinien lepiej rozumieć metod walki Palestyńczyków niż sami Żydzi. Powstałe w 1948 r. państwo Izrael narodziło się dzięki krwawemu żydowskiemu terrorowi i przez te wszystkie lata poprzez terror umacniało swoją państwowość, zagrabiając ko­lejne palestyńskie ziemie. Wma­wianie opinii publicznej, że Izrael ma jakąś moralną wyższość nad stroną palestyńską, to kompletna bzdura. Oczywiście przydałyby się jakieś fakty i przykłady z prze­szłości.

Jerozolima 22 lipca 1946 r. Mia­stem wstrząsa potężna eksplozja. W powietrze wylatuje hotel King David. Ginie 91 osób, a 45 zostaje rannych. Za zamach odpowiada żydowska tajna organizacja ter­rorystyczna Irgun Cwai Leumi, zwana Ecel. Na jej czele stoi bo­hater narodowy Izraela, bojow­nik o państwo Izrael Menachem Begin - premier Izraela w latach 1977-1983.

Dajr Jasin to zwykła palestyń­ska wioska w pobliżu Jerozolimy. 9 kwietnia 1948 r. wkracza do niej żydowska grupa terrorystyczna Lohamei Herut Israel (Bojownicy o Wolność Izraela), zwana Lehi lub bandą Sterna. Grupą tą dowodzi niejaki Icchak Isernicki (pseudo­nim Szamir) późniejszy premier Izraela w latach 1983-84 i 1986-92. Wymordowanych zostało 254 ko­biet, mężczyzn i dzieci.

l jeszcze jeden przykład, który może nieco ostudzi zapał Węglarczyka w porównywaniu obecnego konfliktu zbrojnego do Holokaustu. 16 września 1982 r. 150 izraelskich czołgów, 100 pojaz­dów opancerzonych i20 buldoże­rów otoczyło obozy uchodźców palestyńskich Sabra i Szatila w za­chodnim Libanie. Przebywali tam tylko starcy, kobiety i dzieci. Tak rozpoczęła się akcja o kryptoni­mie „Stalowy mózg" której uko­ronowaniem była pierwsza od czasów drugiej wojny światowej akcja likwidacji getta - tym razem palestyńskiego. 4 tys. niewinnych i bezbronnych ludzi zostało w be­stialski sposób wymordowanych. Nie oszczędzono nawet psów, ko­tów i koni. Rzeź trwała do rana. Buldożery burzyły domy i spy­chały zwłoki do dołów. 6 grud­nia 1982 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ potępiło masakrę i oficjal­nie uznało ją za akt ludobójstwa, a jako odpowiedzialnego media i społeczność międzynarodowa wskazały Ariela Szarona, póź­niejszego premiera Izraela w la­tach 2001-2006. Po masowych kilkusettysięcznych manifesta­cjach, jakie przeciwko Szaronowi odbyły się nawet w Izraelu, stracił on tekę ministra obrony i na wiele lat załamała się jego kariera poli­tyczna i nadano mu przydomek „rzeźnika z Bejrutu" Czy 12-letni wówczas Bartuś Węglarczyk oglądał zdjęcia z masakry w Sabrze i Szatili? Jeżeli nie, to może warto czasem odświeżyć sobie pamięć, zanim napisze się, że:

- Poparcie dla Izraela jest dziś więc przejawem po prostu czło­wieczeństwa.

Z medialnych doniesień dowia­dujemy się też o atakach bojow­ników Hamasu na nielegalne osiedla żydowskich kolonistów, które - jak wiadomo - są strze­żone przez izraelskie wojskowe posterunki, a i sami osadnicy są uzbrojeni po zęby. Czy nam, Po­lakom, czegoś to nie przypo­mina? Na przykład powstania na Zamojszczyźnie, które obok Po­wstania Warszawskiego było naj­większym polskim zrywem na okupowanych terenach Polski podczas II wojny światowej.

Dzięki bohaterskiej walce Ar­mii Krajowej i Batalionów Chłop­skich udało się powstrzymać niemiecką akcję wysiedleńczą ludności polskiej na Zamojsz­czyźnie i osiedlanie w ich miejsce niemieckich kolonistów. W ra­mach powstania zamojskiego dochodziło również do odwetu na niemieckich uzbrojonych ko­lonistach chronionych przez nie­mieckie posterunki. I nie chodzi tu tylko o podpalanie wsi, nisz­czenie niemieckiego mienia czy wymierzanie kar chłosty. Niemcy wstrzymali akcje wysiedleńczą dopiero po tym, jak polski ruch oporu zorganizował zbrojne ak­cje odwetowe na wsie zajęte przez niemieckich kolonistów. Takich ataków było około 20. Na przykład w nocy 25 stycznia 1943 r. podczas ataku oddziałów szturmowych AK i GL na chro­nioną przez żandarmerię SS wieś Cieszyn w powiecie zamojskim zabito 160 niemieckich koloni­stów, a 60 z nich odniosło rany. Jakbyśmy się dzisiaj czuli, gdyby ktoś naszych żołnierzy pod­ziemia bohatersko walczących z niemieckim okupantem nazy­wał dzisiaj bandytami i terrory­stami?

Węglarczyk swój tekst w nie­mieckim Onecie kończy słowami: - Bliskowschodnie piekło trwa, ale jak zawsze ostateczną prawdą pozostaje stare powie­dzenie o tym, że gdyby Ara­bowie dziś zlikwidowali swoje armie i swoje organizacje terro­rystyczne, to na Bliskim Wscho­dzie zapanowałby spokój...

Według tej samej logiki można by powiedzieć, że gdyby Po­lacy podczas niemieckiej okupa­cji zlikwidowali Polskie Państwo Podziemne i jego ramię zbrojne AK, to na okupowanych przez Niemcy polskich terytoriach za­panowałby spokój.Także miejmy swój własny rozum i nie poddawajmy się tak łatwo moralnym szantażom ludzi o moralności alfonsów. Oni widzą źdźbło w oku bliźniego, ale w swoim nie do­strzegają belki. Nie poddawajmy się terrorowi poprawności po­litycznej, która zawładnęła już także takimi pojęciami jak ter­roryzm czy wojna sprawiedliwa. Czasami nawet najkrwawsze akty terroru są nie tylko okrut­nymi zbrodniami na niewinnych, ale również rozpaczliwym woła­niem o pomoc, ratunek i bezna­dziejnym krzykiem bezsilności ludzi upodlonych. Gdyby nie te krwawe akty desperacji, w któ­rych giną niewinni ludzie, nikt by już nie pamiętał, że istnieją gdzieś na świecie dumne na­rody, które podejmują bezna­dziejną walkę o przetrwanie, godność i wyzwolenie się spod brutalnej okupacji. Zarówno u ludzi, jak i zwierząt występuje pewien rodzaj agresji wynikający wprost ze strachu i poczucia bez­nadziejności. Objawia się to ata­kowaniem tylko z tego powodu, że za plecami znajduje się już tylko ściana albo przepaść.

podpis: Cwi Mikulicki Hajfa Izrael


Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:06
 
IZRAELSKIE 9/11 PDF Drukuj Email
Wpisany przez Aron Kohn - Hajfa, Izrael   
Niedziela, 16 Czerwiec 2024 00:00

Od dziś, każdy naród, który ukrywa lub wspiera terroryzm, będzie uważany przez Stany Zjednoczone za wrogi reżim (państwo sponsorujące terroryzm).
George W. Bush, 20 września 2001 r.

Sławomir M. Kozak - Mijają trzy ty­ godnie od spek­takularnych wydarzeń w Izraelu, w wyniku których śmierć poniosły już tysiące ludzi, zburzono setki domostw w strefie Gazy, a rannych na ciele i duchu trudno nawet poli­czyć. Media całego świata relacjonują obrazy z tej części świata niemalże na bieżąco i nie ma potrzeby, by je tu powielać. Chciałbym jednak przy­ pomnieć kilka faktów, których próżno by szukać w codziennej wrzawie medialnej. A chodzi o prapoczątki organizacji, która zainicjowała ten ponury ciąg wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Pisałem o niej w książce „Oko Cyklopa".

„W 1928 r. Egipcjanin Hassan al-Banna założył nacjonalistyczną grupę o nazwie Bractwo Muzułmańskie. Banna zauroczony był poglądami człowieka, który niedługo potem odcisnął tragiczny ślad w historii świata. Tym osobnikiem był Adolf Hitler. Banna pisywał nawet do niego wiernopoddańcze listy. Już wkrótce Bractwo stało się swego rodzaju odnogą niemieckiego wywiadu. Nacjonalizm arabski miał z niemieckim nazizmem coraz więcej wspólnego, a niechęć obu ideologii wzbudzali zarówno Żydzi, jak i elementy zachodniej kultury. Niemcy wspierając działalność Bractwa w Egipcie, wzmacniali de facto «piątą kolumnę» egipskiej armii. Na wieść o wybuchu wojny Bractwo złożyło zapewnienie wywołania powstania i pomocy oddziałom generała Rommla.
Bractwo rosło w siłę. Powstała nawet sekcja palestyńska, której szefem został wielki mufti Jerozolimy1. Współtworzył on międzynarodową dywizję SS składającą się z arabskich nazistów. Dywizja ta, o nazwie Muzułmańska Dywizja Handzar, miała w swych ambitnych planach podbicie całej Afryki. Po wojnie Bractwo znalazło się na indeksie, a wywiad brytyjski wyłapał jego najaktywniejszych członków. Tyle że, jak to w wywiadowczym zwyczaju bywa, postanowiono ich wykorzystać. Trafili do Egiptu, gdzie przez trzy lata szkolono ich do wykonywania zadań specjalnych. Brytyjczycy zamierzali wykorzystać grupę do walki z nowo tworzącym się państwem Izrael. Brytyjczyków wspierał w tych działaniach wywiad francuski, który uwolnił wielkiego muftiego i wysłał go również do Egiptu. Kiedy okazało się, że plany spaliły na panewce, Brytyjczycy przekazali swe muzułmańskie aktywa rodzącej się służbie wywiadowczej USA. CIA postanowiła wykorzystać arabskich nazistów, na terenie Środkowego Wschodu, jako formę przeciwwagi dla arabskich komunistów, pozyskanych przez Związek Sowiecki.

Pomysł nie spodobał się władzom egipskim i Naser2, ówczesny przywódca tego państwa, wydał polecenie likwidacji członków Bractwa. W latach 50. Egipt przestał być bezpiecznym dla nich miejscem. Ratując sytuację, CIA przerzuciła ocalonych z czystki do Arabii Saudyjskiej. Duchowi przywódcy Bractwa rozpoczęli wkrótce w tamtejszych szkołach religijnych nauczanie zasad opartych na zlepku ideologii nazistowskiej z islamskim wahhabizmem3. W jednej z tamtejszych medres4 z ogromnym zainteresowaniem nauk tych wysłuchiwał młody Arab, o którym w przyszłości miał usłyszeć cały świat. Nazywał się Osama bin Laden.
Kiedy w roku 1979 Sowieci wkroczyli do Afganistanu, amerykańskie służby specjalne zdecydowały o wysłaniu im w sukurs swych bojowników z Arabii Saudyjskiej. Z uwagi na złe konotacje ideologiczne Bractwa, postanowiono zmienić ich wizerunek. Nowi pomagierzy Ameryki przyjęli nazwę Maktab al-Khadamat al-Mujahidin. I to oni wykrwawili sowieckich żołnierzy w niedostępnych afgańskich górach. Wkrótce po tym przestali być potrzebni. Arabia Saudyjska, z pewnością wypełniając wolę USA, nie miała już ochoty dłużej ich gościć i zamknęła przed nimi drzwi. W zamian za spokój na swym terenie zobowiązała się jednak wspierać ich finansowo. (...) Animatorzy wywiadowczych gier postanowili część z nich po prostu uśpić, zachowując pełną nad nimi kontrolę, co miało się jeszcze przydać w innych misjach. Tego, że takie zadania nadal spełniają, dowodzi fakt powstania z członków radykalnego odłamu Bractwa organizacji Harnaś (...) Ojcem chrzestnym tego tworu jest Izrael. Osama bin Laden, który po tajemniczej śmierci swego mentora Azzama zaczął odgrywać pierwsze skrzypce w Bractwie, powołał do życia organizację Al Kaida. Musiało być na nią zapotrzebowanie i pomału przygotowywano zręby nowej organizacji. Tak oto powstała Baza6. Baza dla kolejnego zadania militarnego. Baza dla wydarzeń 11 września 2001 r. i wszystkich późniejszych konsekwencji tego dnia". To, co się obecnie rozgrywa na terenie strefy Gazy, jest jednym z następstw tamtego właśnie dnia. Uważam, że Harnaś powstał jako przeciwwaga dla cieszącej się ogólnym poparciem Palestyńczyków organizacji Al-Fatah, kierowanej przez charyzmatycznego Jasira Arafata. Był on w latach 1969-2004 przywódcą Organizacji Wyzwolenia Palestyny, dla której uzyskał w roku 1974 status obserwatora przy ONZ. Jak pisze o nim Wikipedia: „w 1988 r. ogłosił utworzenie państwa palestyńskiego i powołał rząd emigracyjny. W1989 r. wybrany przez emigracyjny parlament na prezydenta. Na przełomie lat 80. i 90. rozpoczął rozmowy pokojowe z Izraelem. Porozumienia zawarte w Oslo w 1993 r. dały początek Autonomii Palestyńskiej w Gazie i na Zachodnim Brzegu. W uznaniu prowadzonych przez niego rozmów pokojowych otrzymał w 1994 r. Pokojową Nagrodę Nobla. Proces pokojowy w praktyce wstrzymało powstanie rządu Binjamina Netanjahu. W latach 2001-2002 więziony przez władze izraelskie w swojej kwaterze w Ramallah. (...) Zmarł w 2004 r".. Dziś Izraelem ponownie zarządza skompromitowany we własnym kraju Netanjahu, któremu polityka prowadzona przez Arafata nigdy nie odpowiadała.

Przypomnę w tym miejscu, o czym pisałem w„Operacji Dwie Wieże" - że Netanjahu, w okresie poprzedzającym zburzenie w Nowym Jorku wież WTC pozostawał w prawie codziennym kontakcie telefonicznym z ich właścicielem, Larrym Silversteinem. Netanjahu po zamachu w Ameryce, zapytany o to, co ataki terrorystyczne znaczą dla relacji amerykańsko-izraelskich, odpowiedział, że „są bardzo dobre" a chwilę potem dodał, iż „tak naprawdę to nie jest dobrze, ale wywołają one atmosferę poparcia i zrozumienia. Jeżeli najbliższy sojusznik Izraela poczuje ból spowodowany zbiorową śmiercią cywilów z rąk terrorystów, wtedy Izrael stworzy niezniszczalną więź z największym światowym mocarstwem. Co więcej, dostanie wolną rękę w walce
z palestyńskimi terrorystami, którzy mordowali niewinnych izraelskich cywilów podczas ciągnącej się przez cały 2001 r. i ntifady". Należy też odnotować, że 3 października br., po raz pierwszy w historii USA, odwołano z funkcji spikera Izby Reprezentantów
Kevina McCarthy'ego. Sądziłem, że nie sposób obsadzić na tym stanowisku nikogo gorszego od jego poprzedniczki, Nancy Pelosi10. Niestety, demokraci wpadli na szatański pomysł, by wysunąć na ten urząd kandydaturę George'a W. Busha11, za którego prezydentury miały miejsce wydarzenia z 11 września 2001 r.

Tego samego, który w 1977 r. otrzymał od Jamesa Batha reprezentującego rodzinę Bin Laden w USA 50 tys. doi. na rozruch swojej spółki naftowej Arbusto Energy12. Tego, którego ojciec, były dyrektor CIA, ale też były prezydent, w przed dzień ataków na Amerykę -10 września 2001 r. - spotkał się w nowojorskim hotelu Ritz--Carlton ze swym wspólnikiem z firmy Carlyle Group13 Shafiq bin Ladenem, jednym z braci Osamy14. Jeszcze przed otwarciem ruchu lotniczego w USA, 19 września, cała 13-osobowa ekipa rodziny bin Laden odleciała do domu samolotem wyczarterowanym przez Biały Dom. Dzień później George W. Bush, podczas połączonego posiedzenia Izby Reprezentantów i Senatu, nawoływał do koalicji państw mających zwalczać terroryzm, grzmiąc „albo jesteś z nami, albo z terrorystami!". Jak wiemy, wówczas przekonał m.in. przywódców polskiego rządu. To on także, w roku 2008 oświadczył w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Zabi,że:„działania Iranu zagrażają bezpieczeństwu wszystkich państw". Jak podawała ówczesna prasa: „Amerykański przywódca zarzucił Iranowi wydawanie «setek milionów dolarów» na finansowanie takich ugrupowań terrorystycznych jak Harnaś czy Islamski Dżihad oraz dostarcza nie broni talibom i rebeliantom szyickim w Iraku". To niezwykle arogancka wypowiedź, której cynizm w pełni możemy dostrzec dzisiaj, czytając, że:„reżim Bidena potajemnie przekazał Hamasowi 75 milionów dolarów kilka dni przed atakiem”16. Dowiadujemy się również, że wcześniej „administracja Bidena wysłała dziesiątki milionów funduszy pomocowych związanych z Covid dla grupy oskarżanej o ukrywanie terrorystów Hamasu"17. Media donoszą o kwocie przekraczającej 33 min dol. Pełni zrozumiałego sprzeciwu wobec tragedii rozgrywającej się na terenach państwa palestyńskiego - powinniśmy obserwować tamtejsze wydarzenia ze świadomością, że być może dziennikarze zapędzając się w określanie ich mianem „izraelskiego 9/11", są bliżej prawdy, niż sądzą.

Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael

Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:06
 
DLACZEGO LEWACY KOCHAŁA ISLAM, MIMO ŻE ISLAM ICH NIENAWIDZI PDF Drukuj Email
Wpisany przez Aron Kohn Izrael Hajfa   
Niedziela, 02 Czerwiec 2024 00:00

Kiedy wojownicy lewicowej sprawiedliwości społecznej natkną się na bojowników Allaha, to ciekawe, co wtedy przeciwstawią pasowi szahida? Pas do pończoch transwestyty?

DLACZEGO LEWACY KOCHAŁA ISLAM, MIMO ŻE ISLAM ICH NIENAWIDZI
Socjaliści zawsze mieli problem ze zrozumieniem siły religii jako takiej. I zawsze starali się „podczepić" ją pod konflikty klasowe. Uważając, że zelotyzm religijny można wyjaśnić jedynie poprzez odniesienie do bazy ekonomicznej. Te lewicowe zabobony zaciemniają obraz rzeczywistych powodów konfliktów.

dr Robert Kościelny
- „Większość lewicowców nie ma trudności z przeciwstawieniem się hinduskim nacjonalistom, gorliwym mnichom buddyjskim i mesjanistycznym syjonistom z ruchu osadniczego. Dlaczego nie zajmą zdecydowanego stanowiska wobec islamistów?" - pyta Michael Walzer w materiale opublikowanym na stronie Dissent, uważanej za lewicową.

Lewacka islamofilia
Walzer to nie tylko publicysta Dissent, ale też współzałożyciel strony i magazynu o takim samym tytule. Jako profesor emeritus pracuje w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Princeton. Uczony uważany jest za przedstawiciela komunitaryzmu. Politolog Jacek Bartyzel na stronie Organizacja  Monarchistów Polskich tłumaczy, że „trudno jednoznacznie zaklasyfikować komunitaryzm na ideowo-politycznej osi diady: prawica - lewica. Jest on niekiedy traktowany jako kolejna odmiana konserwatyzmu, co - mimo częstego powoływania się na Burke'a [myśliciel konserwatywny]- jest generalizacją idącą nazbyt daleko" Nie bacząc na problemy związane ze stosownym umieszczeniem komunitaryzmu na osi ideowej, plasując prof. Walzera bliżej lewej strony „diady" nie popełnimy błędu.

Tekst Walzera „Islamizm i lewica" powstał niedługo po zamachu na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo" francuskiego pisma epatującego bluźnierstwami raniącymi uczucia religijne chrześcijan, Żydów i mahometan, jak też obrzydliwościami obyczajowymi. 7 stycznia 2015 r. dwaj Francuzi pochodzenia algierskiego, islamiści Said i Cherif Kouachi, wdarli się do redakcji tygodnika, zabijając 12 osób (w tym 9 osób pracujących w redakcji, głównie dziennikarzy i rysowników, oraz 2 policjantów) i raniąc 11 osób. „Charlie Hebdo" to pismo „reprezentujące wszelkie odłamy szeroko rozumianej lewicy" powiedział redaktor naczelny, charakteryzując profil światopoglądowy periodyku.

Według Walzera krytyka, z jaką ze strony lewicy wszelkiej maści (wszak odmian tego nieciekawego nurtu, z którego prędzej czy później wyłoni się jakaś ponura postać totalitaryzmu, jest sporo) spotyka się islamofobia, powoduje, że „nie potrafi ona rozważyć bardzo dobrych powodów, dla których powinna bać się islamistycznych fanatyków - i dlatego ma trudności z wyjaśnieniem, co dzieje się na świecie". Zelotów, którzy pod pozorem obrony swojej religii stali się udręką dla innowierców, jest sporo. Autor wymienia zapalczywych hinduistów w Indiach, mesjańskich syjonistów w Izraelu i szalejących mnichów buddyjskich w Birmie.„Przyznaję jednak, że najbardziej boję się islamskich fanatyków, ponieważ świat islamski w tej chwili (nie wszędzie i nie na zawsze) jest szczególnie rozgorączkowany i wzmożony".

Oczywiście nikt z lewicowych opiniotwórców nie podziela poglądów islamskich bojowników porywających uczennice ze szkół, mordujących niewiernych lub burzących starożytne pomniki cywilizacji innych niż islamska. Takie czyny, o ile są w ogóle zauważane, są rutynowo potępiane. Choć też nie zawsze. Nikolas Kozloff w artykule „A Tale of Boko Haram, Political Coirectness, Feminism and the Left" (Opowieść o Boko Haram, poprawności politycznej, feminizmie i lewicy) w HuffPost udokumentował dziwną niechęć wielu lewicowych pisarzy do obwiniania muzułmańskich fanatyków za porwanie grupy ni-geryjskich dziewcząt.

Widząc drzewa, nie widzą lasu
Punktowanie przez lewicę poszczególnych przestępstw agresywnych ludzi, którzy religię potraktowali jak alibi dla swych złych czynów, nie przeradza się w próbę uogólnienia zjawiska i adekwatnej oceny islamskiego zagrożenia. Co stoi na przeszkodzie takiej analizie i krytyce?, pyta prof. Michael Walzer.

Pierwszą odpowiedzią, jaka nasuwa się takim badaczom jak uczony z Princeton lub Deepy Kumar, autor pracy „Islamofobia a polityka imperium" jest ta mówiąca, że fanatycy muzułmańscy to swoisty lodołamacz dla lewaków. Dzisiejsi islamiści są zagorzałymi przeciwnikami Zachodu, cywilizacji łacińskiej. Dokładnie tak samo jak dzieci i „późne wnuki" Antonio Gramsciego, Lwa Trockiego, Stalina, Herberta Marcuse'a, krótko mówiąc — jak pokolenie rewolty studenckiej 1968 r. i jego progenitura. Zatem „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem"

Z tej nienawiści do Zachodu, cechującej lewicę, wynika drugi powód powstrzymywania się od potępienia zbrodni islamistycznych - wielkie pragnienie postawienia pod pręgierzem zbrodni dokonanej przez Europejczyków. Wielu lewicowych pisarzy twierdzi, że podstawową przyczyną fanatyzmu religijnego nie jest religia, ale zachodni imperializm oraz ucisk i bieda, które zrodził kolonializm. I tak na przykład David Swanson, amerykański bloger i autor, dyrektor wykonawczym World Beyond War, pyta: agresywny w stosunku do innych cywilizacji i wyznań. Swanson mógłby zaproponować podobne wyjaśnienie dla każdego z nich, ale wyjaśnienie to traci wiarygodność w miarę mnożenia się przypadków"

Prof. Walzer uważa, że socjaliści zawsze mieli problem ze zrozumieniem siły religii jako takiej. I zawsze starali się „podczepić" ją pod konflikty klasowe. Uważając, że zelotyzm religijny można wyjaśnić jedynie poprzez odniesienie do bazy ekonomicznej. Te lewicowe zabobony zaciemniają obraz rzeczywistych powodów konfliktów. „Wielu lewicowych komentatorów podkreśla, że przemoc Boko Haram czy ISIS lub innych «bojowników» islamskich jest w mniejszym stopniu motywowana wiarą, a w większym ubóstwem i desperacją".

Pas szahida kontra pas do pończoch
Jednak Michael Walzer ma wątpliwości, bo skoro tak, to dlaczego bieda wpędzająca ludzi w desperację i interesy materialne nie powodują mobilizacji lewicowej, tylko islamistyczną? Dlatego, że „odrodzenie religijne, nie tylko wśród muzułmanów, ale na całym świecie, wśród judaistów i chrześcijan, hinduistów i buddystów, pozyskało zwolenników ze wszystkich klas społecznych, a motywem przewodnim działalności odrodzeniowej wydaje się, co niewiarygodne [w zlaicyzowanym świecie], wiara religijna" Chęć obrony swojego wyznania i rozszerzenia jego wpływów.

Wszystkie te lewicowe reakcje wobec aktywności islamistycznych fanatyków - identyfikacja, wsparcie, współczucie, przeprosiny, tolerancja i unikanie potępienia - wyglądają bardzo dziwnie, jeśli weźmiemy pod uwagę rzeczywistą treść ich ideologii - wymierzoną przeciw wartościom hołubionym przez lewicę, oraz dzięki którym lewica w ogóle mogła zaistnieć, działać, rozwijać się i w końcu sięgać po władzę - punktuje absurdy popierania dżihadystów przez lewicę. Sprzeciw „bojowników Allaha" wobec „Zachodu" powinien wywołać poważne zaniepokojenie na lewicy. Organizacja Boko Haram rozpoczęło działalność od ataku na szkoły w„zachodnim stylu" a inne grupy islamistyczne dokonały podobnych ataków agresji, szczególnie na szkoły dla dziewcząt. Wartości, które fanatycy potępiają jako „zachodnie" to: wolność indywidualna, demokracja, równość płci i pluralizm religijny. Lewaków nawet nie zniechęca to, że islamistów popierają takie imperia jak Rosja i Chiny - kraje, które z praw człowieka i obywatela zrobiły sobie wycieraczkę.

Muzułmanie chcą, aby islamska teokracja obowiązywała wszędzie tam, gdzie mieszkają wyznawcy islamu. I24news informuje, że co najmniej 46 proc, muzułmanów urodzonych za granicą, ale mieszkających obecnie we Francji, chce przyjąć prawo szariatu do systemu prawnego kraju, wynika z sondażu przeprowadzonego przez IFOP (Francuski Instytut Opinii Publicznej) dla magazynu „Le Point". Badanie wskazuje również, że wśród muzułmanów urodzonych we Francji 18 proc, uważa, że we Francji powinien panować szariat. Badanie IFOP ujawnia również, że„41 proc, muzułmanów uważa, że islam należy praktykować i włączyć do francuskich zwyczajów".
Czy lewica jest tak bardzo zaślepiona nienawiścią do chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu, traktując je jako „opium dla ludu" do cywilizacji „białego człowieka" że nie widzi w islamistach największego wroga wyznawanych przez siebie poglądów? Fanatyzm różnych feminizmów, elgebetyzmów, wokeizmów, których podłożem jest libertynizm, hedonizm, cynizm zderzy się z fanatyzmem islamistów, mających swe korzenie głęboko osadzone w teologii i prawie szariatu (też zresztą wywodzącego się z islamskiej teologii). Wojownicy sprawiedliwości społecznej natkną się na bojowników Allaha. Ciekawe, co wtedy przeciwstawią pasowi szahida? Pas do pończoch transwestyty?

Cichy dżihad lewicy i globalistów
Poglądy muzułmanów mieszkających w Europie Brandon Smith z Alt-Market komentuje tak: „Kultura islamska postrzega Zachód jako dojrzały owoc, który należy zrywać i pożerać. Muzułmanin patrzy na ludzi Zachodu jak na bydło i wierzy, że jego religia pewnego dnia przytłoczy i opanuje Zachód. W tym celu islamiści stosują taktykę, którą nazywają «Cichym podbojem» lub «Miękkim dżihadem». Nie jest to koncepcja ograniczająca się do garstki wyznawców z marginesu, jest to dominująca ideologia większości populacji muzułmańskiej, pragnącej wdrożyć prawo szariatu na całym świecie. Obejmuje ona około 50 proc, wyznawców Allaha żyjących w krajach zachodnich, którzy otwarcie domagają się prawa szariatu w USA i Europie". Nienawiść do cywilizacji łacińskiej to cecha dominująca tej olbrzymiej, i stale rosnącej, masy ludzi.

To właśnie ten sposób myślenia o infiltracji i rozsadzeniu od środka Europy i USA tak bardzo przemawia do lewicy politycznej. „W ciągu ostatniego tygodnia w amerykańskich miastach miały miejsce liczne masowe demonstracje na rzecz Palestyńczyków (w tym krótka okupacja Kapitolu) i większość osób zaangażowanych w te wydarzenia NIE jest muzułmanami. Są to raczej ci sami lewicowi szaleńcy, którzy wspierali zamieszki w BLM. To ci sami ludzie, którzy wściekają się i pienią w obliczu wszelkich prób zamknięcia południowej granicy [z Meksykiem]. To ci sami ludzie, którzy domagają się indoktrynacji gender w szkołach publicznych. Ci ludzie stanowią większość uczestników propalestyńskich protestów w Ameryce".

Nie ma punktów stycznych między muzułmanami a lewakami. Między dziećmi Allaha i uczniami Mahometa a wyznawcami Marksa, Fromma czy Wilhelma Reicha. Więc dlaczego ci ludzie współpracują ze sobą? - stawia pytanie publicysta Alt-Market i próbuje na nie odpowiedzieć stworzoną przez siebie koncepcją „wzajemnego wyzysku". Obie śmiertelnie niebezpieczne i rosnące w coraz większą potęgę grupy traktują siebie nawzajem jak leninowskich „użytecznych idiotów" Albo, jak było wcześniej wspomniane, „lodołamaczy" Tu z kolei kłania się idea pisarza rosyjskiego Wiktora Suworowa, według której jeden terrorysta - Stalin, wykorzystał innego terrorystę, Hitlera, do zniszczenia Zachodu, aby później Armia Czerwona mogła łatwo przenicować Stary Kontynent, aż po Gibraltar.

Według koncepcji Brandona Smitha w tej grze przeciw Zachodowi uczestniczy jeszcze jeden szuler - globaliści. „Ścieżki każdej z tych grup często się krzyżują, a lewacy coraz bardziej integrują się z ideałem globalizmu, choć nadal różnią się od nich pod wieloma względami. W gruncie rzeczy lewacy to pożyteczni idioci z aspiracjami do władzy, którzy żywią się resztkami rzucanymi im ze stołu globalistów".

Pokręcony sojusz
Wróćmy do koncepcji „wzajemnego wyzysku", który cechuje chwilowe sojusze. „Muzułmanie postrzegają lewicę polityczną jako klucz do otwarcia drzwi na Zachód, swego rodzaju naiwnego odźwiernego, który macha do każdego gościa, nie sprawdzając go wcześniej. Lewacy są pęknięciem w zbroi, dziurą w płocie, z której korzystają grupy islamskie" Natomiast lewacy sprzyjają muzułmanom, bo są przeciwieństwem wszystkiego, co reprezentuje znienawidzony przez nich świat zachodni. Można powiedzieć, że islam jest dla lewackiej wścieklizny dowodem na to, że „poza cywilizacją łacińską też jest życie". I to nawet lepsze. Nie jest przypadkiem, że dla lewicowych uczonych mężów każda kultura jest lepsza od europejskiej - arabska, chińska, japońska, ludów Afryki, Polinezji, aztecka, in-kaska, zuluska i diabli wiedzą jaka jeszcze. Wszystkie one nie mogły w pełni rozkwitnąć oczywiście z winy białego barbarzyńcy, który je podbił i skolonizował. Bo gdyby nie konkwistadorzy i odkrywcy z dzikiej Europy, to któż to wie, może nie Amerykanie Z Przylądka Canaveral, a Hotentoci z Przylądka Dobrej Nadziei pierwsi polecieliby na księżyc? I nie Neil Armstrong, ale Zulus Czaka postawiłby swą królewską stopę na Srebrnym Globie jako pierwszy człowiek?

A skoro kultury - mimo swej wyższości nad cywilizacją łacińską podobnie jak ona wyznające zabobon patriarchalizmu - miały tak wielki potencjał stłumiony przez europejskich hegemonów, to jakaż świetlana przyszłość czeka ludzkość, gdy zawładnie nią nowy wspaniały świąt lewicy spod znaku marksizmu kulturowego? Wyzwolony z patriarchalizmu. Rozkwitły wreszcie w pełni na trupie Zachodu. Aby zrozumieć tych ludzi, trzeba zrozumieć podstawy marksizmu kulturowego, zwraca uwagę Smith. System ten ma na celu sabotaż istniejących kultur i cywilizacji w celu wywołania chaosu i dekonstrukcji kulturowej. I wtedy do akcji wkraczają oni - wojownicy sprawiedliwości społecznej, i wprowadzają porządek, a właściwie faszystowski ordnung, który, jak wiadomo, muss sein. Wśród rozkawałkowanego społeczeństwa, bezradnego moralnie, jedynie oni stanowią siłę zorganizowaną, zdyscyplinowaną, wiedzącą, czego chce - nowego ładu. Niczym bolszewicy w 1917 r. w Rosji tonącej w odmętach zamieszania wojennego.

Czym dla lewaków muzułmanie, tym dla globalistów lewacy. Większość lewicy jest słaba psychicznie i fizycznie i chociaż są zelotami, wciąż zdają sobie sprawę, że gdyby zaangażowali się w jawną wojnę domową przeciwko konserwatystom i patriotom, zostaliby zmieceni z powierzchni ziemi. Nie są w stanie samodzielnie prowadzić kompetentnej wojny ani rewolucji. Zatem przejmują sprawy innych grup, a następnie wykorzystują te grupy jako bandytów i egzekutorów, wyjaśnia Brandon Smith. Przy okazji przypomnijmy, że bolszewicy rozprawiając się krwawo z przeciwnikami politycznymi i burząc dotychczasowy system, jako tarana i źródła chaosu użyli anarchistów (My anarchisty naród wiesiołyj dla nas swaboda daraga). A gdy anarchista zrobił swoje, mógł odejść - podstienkul

Islamiści są dla współczesnych bolszewików kulturowych niczym anarchiści dla Lenina i jego bandy: najmitami, zbiorowiskiem zdeprawowanych żołdaków, którzy chcą walczyć i zabijać bez ograniczeń i bez strachu przed karą. Natomiast my, jako ludzie przesiąknięci (mimo że coraz płycej) wartościami Zachodu, na ogół nie myślimy kategoriami najemników - „wierzymy w toczenie własnych bitew za nasz własny kraj i prowadzenie ich, poprzez kierowanie się pewnymi zasadami. Lewica nie myśli w ten sposób. Im zależy na zwycięstwie. Dbają o władzę i nie obchodzi ich, co muszą zrobić, aby osiągnąć swoje cele"

Ale w jaki sposób lewacy utrzymują obraz wyższości moralnej, angażując się w moralnie naganne zachowania i zawierając sojusze z ludźmi, którzy nie podzielają ich ideałów? Uzasadnieniem jest oczywiście „dekolonizacja" Magia dekolonizacji polega na tym, że daje lewicowcom licencję na usprawiedliwienie wszelkich działań, niezależnie od tego, jak są brutalne i odrażające. Twierdzą, że ponieważ setki lat temu miały miejsce wydarzenia, które współczesne społeczeństwo uważa za skandaliczne, usprawiedliwione jest szukanie zemsty na dzisiejszej cywilizacji z mocą wsteczną. Jeśli chodzi o globalistów, mają oni nadzieję, że nowy przypływ energii w lewicowym ruchu i konsekwencje wojny na Bliskim Wschodzie odwrócą uwagę świadomych obywateli i patriotów na wiele miesięcy; zamiast organizować się w celu walki z nadchodzącą nową rzeczywistością, będą z trwogą oczekiwać na wybuch globalnego konfliktu. I właśnie na tej trwodze zbudowany zostanie nowy ład. Pamiętajmy, że w wyniku marszu przez instytucje, trwającej już ponad pół wieku, także wielkie korporacje zostały spenetrowane przez pokolenie^ i wiele lewackich fantasmagorii uważają za swoje. Stąd ów nowy ład będzie ucieleśnieniem niejednego z psychodelicznych majaczeń. Lata 2020-2022 pokazały, że nie jest to trudne. Wcale.

Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael

Ostatnio zmieniany w Środa, 01 Maj 2024 16:47
 
Exodus Żydów PDF Drukuj Email
Wpisany przez Aron Kohn - Hajfa, Izrael   
Niedziela, 26 Maj 2024 00:00

Codziennie z Polski emigruje 100 obywateli żydowskiego pochodzenia. W najbliższym czasie środowisko żydowskie w Polsce wręcz ulegnie likwidacji. Określone ośrodki lansują:„Zniszczyli kraj, a teraz uciekają".

Jacek„Rekontra" Piasecki
Polacy nie zasługują na wolność, rację mieli stalinowcy: „za ich czasów nie było antysemityzmu, obywatele żydowscy nie mieli zamiaru opuszczać Polski". Po cóż harmider 1956: „Ot, macie skutki: antysemityzm, ciemnota i zbrodnia ogarnęły spokojny dotąd kraj" - pisał Leszek Elektorowicz w liście do „Życia Literackiego", wypominając prasie, że wcześniej była zachwycona istniejącym stanem rzeczy - komunizmem.

POLIN
„Tonie okręt. Izydor Goldwasser zaczyna głośno odmawiać modlitwę. Icek zatyka mu usta: Natychmiast zamilcz. Jak Pan Bóg się dowie, że jesteś na pokładzie, jesteśmy zgubieni" - Horacy Safrin, „Przy szabasowych świecach" (1963). Pochodził z Monasterzysk, zał. w 1454 r., do 1772 r. w Koronie Polskiej (od 1569 Rzeczypospolitej), . zabór austriacki, potem II Rzeczypospolita, woj. tarnopolskie. Miasto, kawał historii Polski. Z dowcipów o Żydach z Chełma przebija szczęście. Było im u nas nieźle, znaleźli schronienie przed prześladowaniami w Europie. Słowa popularnej piosenki żydowskiej otwierają  rozdział„Miasteczko": Miasteczko Bełz, Kochany mój Bełz! Maleńka mieścina, Gdzie moja rodzina Idom mój jest.

Michnik w Kielcach
Humor o Izydorze z pamięci. Ulubione są, a długie. Red. Michnik, którego poczucie humoru znamy (zakonnica w ciąży na zebrze), podczas debaty w Kielcach ujawnił, że w redakcji jest nazywany „ministrantem ojca Rydzyka". Zebranych uraczył garścią anegdot (sucharów), w tym ten, jak „wypomniał" przewodniczącemu PO, że za jego rządów, „księży nie było stać na drugą prostytutkę". Odhaczmy prostytucję. Zygmunt Hertz o prostytutkach Bermana pisał do Czesława Miłosza w 1962 r. Ważyk - mały, zapluty i brudnawy, komunista i prawa ręka Bermana w okresie stalinizmu, wychylony w Październiku, biorący forsę od kapitalistów i znienawidzonych Amerykanów. „Gdzie tu jest jakaś logika? To stado prostytutek i nic więcej". Kott, Andrzejewski, nazwiska prostytutek Hertza do wyszperania. Dzisiaj ciąg dalszy śledzenia w prasie 8-miesięcznej kampanii żydokomunistów przeciw urojonemu „polskiemu antysemityzmowi". Bermana operacja odwrócenia uwagi opinii światowej od problemu rozliczenia zbrodniarzy. Ale także rozliczenia oprawców słowem, którzy na Zachodzie zaczęli się przedstawiać jako zniewolone ofiary Stalina. Rzadko byli sprawcami śmierci, jednakże „chętnie włączali się do chóru aklamującego pastwienie się nad ofiarą". Na list Leszka Elektorowi-cza natrafiłem w „Życiu Literackim" marca 1957. Poeta zamilkł po zjeździe szczecińskim ZLP w 1949 r. Przypis: Na zjeździe Stefan Żółkiewski, główny architekt nowego kursu, występujący z ramienia nadzorcy Bermana, nakazał pisarzom zdecydowaną walkę ideologiczną.

To publicystyka kształtuje świadomość pisarza, "wyrażająca dążenia kulturalne ruchu robotniczego, jak prace Borejszy, Kotta, Ważyka, Sokorskiego". O grabarzu humanistyki Żółkiewskim, który zniszczył polonistykę, red. Michnik pisał: „człowiek wybitny i prawy, zaplątany w komunistyczny aparat", i przekonywał, że bez zrozumienia fenomenu zdrady i nawrócenia klerków nie jest zrozumiała historia Polski. Redaktorze, przebijcie się przez pokłady mitów i kłamstw, a skoro w Kielcach powołujecie się na dewizę Słonimskiego, swojego „jedynego szefa", aby na wszelki wypadek zachowywać się jak porządny człowiek, to przecież nie macie bladego pojęcia, jak pryncypał prowadzał się z komunistami. I doczytajcie o prostytuowaniu się swoich klerków przez bite 10 lat. Przypis obrósł dygresjami. Wracamy.

Emigracja
Elektorowicz: Cudzoziemiec czytający polskie czasopisma wyrobiłby sobie spaczone pojęcie o Polsce i Polakach. Czyżby tak dojrzali i rozumni w Październiku i w wyborach styczniowych, na co dzień okazali się okrutnymi barbarzyńcami? „Biją, prześladują... I kogo? nieszczęsną mniejszość żydowską i  niewierzące dzieci. Gdyby rzeczywistość społeczna odpowiadała ilości artykułów prasowych poświęconych ostatnio antysemityzmowi i prześladowaniom ateistów, należałoby sądzić, że co dzień w Polsce odbywają się jakieś pogromy i samosądy, że mnożą się mogiły niewinnych ofiar, słowem że jesteśmy narodem sadystów, jedną wielką faszystowską zgrają". Wniosek: „zapędzić dzikie społeczeństwo na powrót w ryzy żelaznego porządku. Dość wolności".

List umknął Machcewiczom, wnikającym w treść anonimów, pochylających się z troską nad Hanką Szwarcman vel Leszek Kołakowski. Elektorowicz o emigracji: wielu Żydów wyjeżdża do Izraela dlatego, że mają tam swe rodziny, całe rodziny. Wyjeżdżają, spodziewając się za granicą uzyskać korzystniejszą sytuację materialną. To ludzkie. Jeśli za „zbrodnie Różańskiego czy Fejgina odpowiadać mieliby wszyscy Żydzi", to w takim razie za Radkiewicza winni odpowiadać wszyscy Polacy. Hertz do Miłosza w 1969 r.: „Hrabia Andrzej Plater z żoną - Radziwiłł z domu - zgłosił się do Min. Spr. Wewn., że jakaś jego babka była z domu Meyer, pewno Żydówka, i chce emigrować. Dostał paszport - wyjeżdża na rachunek Jointu na Bahamas. Miłe! Mało nie umarłem ze śmiechu. Informacja chyba pewna, bo specjalnie ktoś do mnie dzwonił, aby mi to opowiedzieć. Poszukiwania babki Żydówki — rychtyk norymberskie prawa na odwyrtkę".

Horacy Safrin
Czy mogę przemilczeć autora, z którym w dzieciństwie spędziłem wiele godzin4 i uwielbiałem prawie jak Artura Conan Doy|e'a? Humor żydowski lubię nieomal jak angielski. Prostackie kawałki Michnika nijak się mają do prawdziwych żydowskich. Może jakaś analiza genów w laboratorium na Czerskiej?

I wstrząs. W tygodniku „Wieś" natrafiłem na fraszki o kułakach i spekulantach, pisane w najmroczniejszym okresie stalinizmu. Czasie rozkułaczania wsi, zmuszania chłopów do przystępowania do spółdzielni, więzień, i doprowadzanie rodzin do ruiny. „Wykręty kułackie" z 1953 r.: Kulak, który opóźniał się z dostawą mleka, co dzień na brak pokarmu dla bydła narzekał. Nic dziwnego. Stosując powiedzonko znane, rad by zawsze i wszędzie wykręcić się sianem. Za nielegalny ubój bydła chłop dostawał 8 lat, gdy krowa z własnej obory była nielegalna. Wyroków tysiące.

„Nagrobek spekulanta wiejskiego"jest za długi, oto „Kułak na punkcie skupu". Tu spoczywa spekulant. Gdyby z nagła ożył, pod tą płytą grobową ukryłby wnet zboże. Wiersz„Chwast" o Nikodemie Chwaście, o„dobrodzieju"z reakcji o szczurzych oczkach, który Safrin napisał z okazji wyborów w 1952 r.:
Kiedy oddasz głos w niedzielę, wiedz, że z naszych wsi i miast, jako z pól szkodliwe ziele, raz na zawsze zniknie Chwast. I wyznanie miłości do Stalina: „Żyć będziesz!...". Nie wierzę, żeś odszedł nasz Wodzu, Stalinie, bo słońce nie gaśnie, bo prawda nie ginie, ta prawda, co miastom przyświeca i  wioskom, wzniesiona gwiaździście nad wieżą kremlowską. Twój Geniusz, przez ludzkość wyśniony od wieków, żyć będzie w Twym dziele: w szczęśliwym człowieku Telefonów w domach było mało, TV dopiero po 17.00, temp. 38 z kreskami, więc książkę trudno czytać, ale był Safrin. Mój smutek.

EXODUS ŻYDÓW
Odwilż, 24 marca 1957 r. „Po prostu"drukuje „Tren Fortynbrasa", Gomułka i rewizjoniści z księgami mądrości komunizmu u bram. Pesymizm Herberta: Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji i dekret w sprawie prostytutek i żebraków muszę także obmyślić lepszy system więzień gdyż jak  zauważyłeś słusznie Dania jest więzieniem Żyjemy na archipelagach - zauważa poeta, i poniżej drugi wiersz, "Ze szczytu schodów".

Odkrywam istotne różnice, np. „to nie jest prawda co wykrzykują afisze" a w„Po prostu":„to nie jest prawda co piszą w gazetach".

my nie pragniemy wcale widoku toczących się głów bowiem wiemy jak szybko odrastają głowy i zawsze na szczycie zostaje kilku a na dole aż czarno od mioteł i łopat. Na tej samej stronie Olszewski & Ambroziewicz „EXODUS czy EMIGRACJA": dużo pisze się w prasie o antysemityzmie, a jeden z tygodników po kilkunastoletniej przerwie reaktywował „sprawę żydowską". Codziennie z Polski emigruje 100 obywateli żydowskiego pochodzenia. W najbliższym czasie środowisko żydowskie w Polsce wręcz ulegnie likwidacji. Określone ośrodki lansują, "Żniszczyli kraj, a teraz uciekają".

Zaglądam do Jaffa Schatza „Pokolenie" „Wzlot i upadek polskich Żydów komunistów". W latach 1956-1959 z Polski, głównie do Izraela, wyjechało około 50 tys. Żydów (uzupełniam, wielu przybyło do Polski z Sowietami), zmniejszając w ten sposób liczebność społeczności żydowskiej do około 30 tys.
Biorę do ręki Petera Rainę„Czy Gomułka był antysemitą?" i odszukuję dane liczbowe, dokument MSW z 26 czerwca 1967 r. Punkt 17. Komitet do Spraw Radia i Telewizji. W Zespole Zagranicznym Polskiego Radia - około 270 osób narodowości żydowskiej na 400 zatrudnionych (67,5 proc.). W Zespole  Programów Krajowych PR - około 230 osób, na 720. Razem 500 osób. A w Zespole Technicznym - 30 osób, na 800 zatrudnionych (3,75 proc., też nieźle). Taki był ten antysemityzm. Za tydzień część druga. Winię o to mojego ulubionego Żyda, Horacego Safrina. Czy to antysemityzm?

Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael

Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:05
 
Werfel, cyngiel Bermana PDF Drukuj Email
Wpisany przez Aron Kohn - Hajfa, Izrael   
Niedziela, 12 Maj 2024 00:00

Aktywny w okresie stalinizmu, oddelegowany do działalności w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (przez kogo?), po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną w redakcji „Czerwonego Sztandaru", a po ewakuacji do Azji Środkowej wezwano go do Moskwy (kto wezwał?), a w 1944 r. w Lublinie zaangażował się w działalność ideologiczną.

Jacek „Rekontra" Piasecki
Słowa nasze,
nawet co ważniejsze słowo ściera się w użyciu,
jak ubiór co sparciał w poemacie „Włodzimierz lljicz Lenin" pisał Majakowski.

W Wiki doczytuję, że przy opracowa­niu koncepcji i treści wystaw współpraco­wał Jerzy W. Borejsza, syn Jerzego, wnuk Abrahama Goldberga. Czy korzenie są ważne? W latach 1952-1953 studiował w Ka­zaniu, a następnie w latach 1953-1957 na Uniwersytecie Moskiewskim.

Miazga
„Kolaborant rezygnuje z góry zarówno z oporu, jakiż wpływu. Współdziałanie z reżymem takich panów jak Słonimski czy Iwaszkiewicz porównane być może wyłącznie do roli odegranej przez tych nielicznych Żydów, którzy kolaborowali z Gestapo. Słonimscy i Iwaszkiewicze pracują nad tym, by już nigdy w Polsce nie było ani Słonimskich, ani Iwaszkiewiczów. To jest filozofia tych Żydów, którzy pomagali palić W krematoriach innych Żydów w nadziei, że w ten sposób uratują się przed zagładą" - takim porównaniem w artykule„Dramat polskich «klerków»" kolaborację dwóch starych koni Antoniego Słonimskiego (lat 60) oraz Jarosława Iwaszkiewicza (lat 61) osądził Juliusz Mieroszewski. Paryska „Kultura", listopad 1955.

Zabójcze słowa prawdy, miażdżące porównanie, Mieroszewski poczynił je ze względu na dojrzały wiek obydwu pisarzy i to, że i Słonimski, i Iwaszkiewicz kariery zrobili w II Rzeczpospolitej. Ska-mandryci do dorożek byli wnoszeni na rękach.
Mieroszewski pamiętał hołd złożony publicznie Bierutowi przez Słonimskiego w prasie. Wierszem „Portret prezydenta": 1/1/ szkole z ramy portretu, oczy łagodne i czyste Patrzą na młodość twoją. Oddać jej nie chcą zniszczeniu.
Wieków dawnych nie żałuj, lepszych masz dziś gospodarzy!

Roman Werfel był cynglem Bermana, jak niby rzecznik Urban cynglem Jaruzelskiego, lecz potężniejszym. Od 1952 r. do 1959 był redakto­rem naczelnym „Nowych Dróg", a gdy stało się pewne, że Romkowski i Fejgin zostaną areszto­wani, w marcu 1956 r. został na kilka miesięcy redaktorem naczelnym„Trybuny Ludu".

Jakże porównać zdradę społeczeństwa przez klerków, z kolaboracją młodszego o trzydzieści lat pryszczatego Woroszylskiego (rocznik 1927)?
Już w grudniu '56. Słonimski ważył się stanąć na czele pisarzy „opozycyjnych", zostając prezesem odwilżowego ZLP. Dni październikowe są to dni spadania masek i rozpraszania obłudnej mgły - notował stalinowiec Woroszylski.

Mózgi proletariatu “ - -Leży przede mną książka Pawła Machcewicza „Polski rok 1956" (wyd. 1993). We wstępie.czytam, że najsłabiej zostały spenetrowane zjawiska masowe. A wydawca na okładce rozwija myśl, autor przedstawia nieznany dotychczas obraz„odwilży"i Października, i „analizuje zbiorową świadomość społeczną i masowe ruchy społeczne".
Co Machcewicz robi na biurku, gdy obiecałem dalszy ciąg Bermana?
Rozdział„Antysemityzm" otwiera zdanie:„Jednym z problemów, które wraz z kryzysem władzy i stalinowskiego systemu w 1956 r. wypływały na powierzchnię życia społecznego, był antysemityzm". Pedagogika wstydu?
Jakże proroczo, pisząc o Bermanie i badając korzenie„pedagogów wstydu", wspomniałem, że „dokonuję niezwykłych odkryć", i dorzuciłem werflową myśl: „Machcewiczom poumykały".

Werfel, któż zacz?
W Wikipedii natkniemy się na eufemizmy i niedopowiedzenia: aktywny w okresie stalinizmu, oddelegowany do działalności w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy (przez kogo?), po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną w redakcji „Czerwonego Sztandaru" a po ewakuacji do Azji Środkowej wezwano go do Moskwy (kto wezwał?), a w 1944 r. w Lublinie zaangażował się w działalność ideologiczną.„Był współautorem aktów oskarżenia w większości głośnych procesów politycznych okresu stalinizmu m.in. podczas tzw. procesu krakowskiego wobec Jana Rzepeckiego, Stanisława Mierzwy, Franciszka Niepokólczyckiego oraz Kazimierza Pużaka, Stanisława Tatara i biskupa Czesława Kaczmarka"

Machcewiczom poumykały W1950 r. Berman likwidował „Kuźnicę" i „Odrodzenie" i powoływał„Nową Kulturę", na zebraniu Werfel, wskazując palcem na Bratnego, wykrzyknął słynne„ja wam rzucam myśl, a wy go łapcie". Potężnego Bo
rejszy nie-było,„nie wybierał się na spektakl na którym miano obcinać mu głowę".
Werfel był takim cynglem Bermana, jak niby-rzecznik Urban cynglem Jaruzelskiego, lecz potężniejszym.

Od 1952 r. do 1959 był redaktorem naczelnym„Nowych Dróg", a gdy stało się pewne, że Romkowski i Fejgin zostaną aresztowani, w marcu 1956 r. został na kilka miesięcy redaktorem naczelnym „Trybuny Ludu". Śp. Paweł Śpiewak, którego cenię za odwagę, i nie tylko, w 2005 r. wydał świetną książkę „Pamięć po komunizmie". Ale w „Żydokomunie" opisał prasę w czasach stalinizmu. Połowę pracowników powojennej cenzury stanowili żydowscy „towarzysze", połowa pracowników Książki i Wiedzy (Werfel w swoim CV miał także kierowanie KiW-em), wydawnictwa stricte ideologicznego, była złożona z Żydów. Ponoć było to zrozumiałe, gdyż należeli do elity partii pod względem wykształcenia, a „kwestie ideologiczne były dla nich bardziej palące i intrygujące niż dla z pochodzenia polskich chłopów". „Machcewiczom poumykały" czytać należy historykom, setki i tysiące nazwisk, cała komunistyczna e ita, rodzinne klany, a przecież około 70 proc, stanowisk kierowniczych w prasie to żydokomuniści.

Sam Machcewicz powołuje się na prasę, Ryszard Turski i Eligiusz Lasoka pisali„dokonała się nas rewolucja" a Woroszylski nazywał robotników Żerania „putiłowcami" naszej rewolucji. Rewolucja! Nasza!

Gdzie doczytać, że Woroszylski w latach 1952-1956 studiował w Moskwie, a Lasota, red. naczelny„Po prostu" był absolwentem moskiewskiej szkoły komsomolskiej, i że wśród ówczesnych młodych rewizjonistów absolwenci rozmaitych szkół i uczelni radzieckich stanowili niemałą grupę czołową? Bermana„Nowa Kultura" na jedynce Woroszylskiego „Cztery dni, które wstrząsnęły Polską": „Były to ważkie dni - dni spadania masek, polaryzacji postaw, rozpraszania obłudnej mgły, jasnego jak nigdy podziału na zwolenników i wrogów socjalistycznego ludowładztwa. Z po- ~ działu tego wyciągnięto pierwsze wnioski: przywódcy reakcji partyjnej musieli odejść" Bermana z Biura Politycznego KC PZPR usunięto w maju, reakcja partyjna to Natolin, ośrodek wstecznictwa wewnątrz partii i poza nią.
Słowo uzupełnienia o filozofii Żydów. Z„Kultury"z rubryki„Kronika żydowska" wyłuskuję, że organ sekcji francuskiej światowego kongresu żydowskiego chce, aby Kongres zajął stanowisko w sprawie antysemityzmu we wschodnich Niemczech, a także wobec niszczenia kultury żydowskiej w Sowietach. W tym samym duchu było wezwanie wystosowane do prezydenta Eisenhowera przez żydowski PEN-Klub, żydowski Kongres Robotniczy w Ameryce i inne organizacje, domagające się poruszenia na konwencji genewskiej likwidacji przez Sowiety narodu żydowskiego, jego kultury języka i jego pisarzy, ©„antysemityzmie" w Polsce w 1955 r. nikt nie słyszał i nikt nie pisał. A Mieroszewski w 1967 r. był gotów jechać do Izraela i walczyć po jego stronie.

Budowa polskiego wstydu Muzeum II Wojny Światowej nazywano prezentem Tuska dla Merkel, muzeum, w którym polska rola w II wojnie światowej została zminimalizowana, wyeksponowane zostały elementy, które prowadziły do rozpuszczenia odpowiedzialności za wywołanie wojny, w swoich wystawach obniżało wartość polskiego wysiłku w czasach II wojny światowej - mówił wczoraj Kaczyński. „Budowa polskiego wstydu, mikromania narodowa, tak to można określić".
Uzupełnijmy. 1 września 2008 r. Machcewicz objął funkcję głównego doradcy w Gabinecie Politycznym Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska i jednocześnie jego pełnomocnika ds. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W Wiki doczytuję; że przy opracowaniu koncepcji i treści wystaw współpracował Jerzy W. Borejsza, syn Jerzego, wnuk Abrahama Goldberga. — — Czy korzenie są ważne? W latach 1952-1953 studiował w Kazaniu, a następnie w latach 1953— 1957 na Uniwersytecie Moskiewskim. W„Ostaniec, czyli ostatni świadek" doczytuję, że myślał o polonistyce w Warszawie, a w Sowietach na studiach znalazł się przypadkowo.

Szkoły janczarów w ZSRR „W ostatniej chwili zjawił się u nas w domu brat ojca pułkownik Różański i powiedział matce:-Towarzysze z KC sugerują, aby Jurka posłać na studia do ZSRR".
W sierpniu 1952 r. jako siedemnastoletni żółtodziób znalazł się w Kazaniu nad Wołgą na Wydziale Historycznym Uniwersytetu, ale nie był to dowód szczególnej łaski - czytam -„albowiem dzieci zasłużonych towarzyszy z Komitetu Centralnego PZPR pozostały na ogół w Moskwie i Leningradzie". Po roku tajemnicza dłoń ściągnęła go do Moskwy.
Wyznawał:„Tak zaczęła się moja szkoła janczarów. Czy istniał oficjalny plan tworzenia szkoły janczarów? Wątpię". W1952 r.??? Stalin w pełni sił, proces za procesem, czystki, kwestią czasu było, kiedy uzna Polskę za republikę radziecką, a historyk Borejsza, mając na karku osiemdziesiąt lat z okładem, przekonywał: „Wysyłając w latach pięćdziesiątych i później po kilkuset studentów, władze wykazywały się lojalnością wobec wielkiego sojusznika:"! dodawał: „Część wysyłanych widziano jako przyszłe kadry polityczne czy wojskowe Polski Ludowej". Raczej kadry polityczne PSRR, Polskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, władające świetnie językiem rosyjskim, po solidnym praniu mózgów w Sowietach. Przerywam w„kolejnej" połowie.

Opracował: Aron Kohn - Hajfa, Izrael

Ostatnio zmieniany w Wtorek, 05 Marzec 2024 09:04
 
<< Początek < Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna > Ostatnie >>

JPAGE_CURRENT_OF_TOTAL