![20170817.png](/grafiki/20170817.png)
Licznik odwiedzin
Szukaj
Logowanie
- |
25 Wrz |
|
Piotr Włoczyk, DoRzeczy, Nr 38/240 z dnia 19-24.09.2017 Upublicznione właśnie akta Mossadu dotyczące Josefa Mengelego pokazują, jak bardzo różniła się rzeczywistość izraelskiego pościgu za „Aniołem Śmierci” od naszych wyobrażeń na ten temat
Analizy tysięcy stron akt z „Teczki »Meltzera«” (tak brzmiał kryptonim Men¬gelego używany przez Mossad) dokonał Ronen Bergman, dziennikarz śledczy izraelskiej gazety „Yedioth Ahronoth". Historia nieudanego polowania na Mengelego na dobre zaczęła się w maju 1960 r., przy okazji pojmania w Bu¬enos Aires Adolfa Eichmanna. Mengele, nieniepokojony przez nikogo, miesz-kał już w stolicy Argentyny od 12 lat. W 1948 r. uciekł z Niemiec za ocean, używając fałszywego nazwiska. Dosyć szybko poczuł się jednak w Argentynie na tyle swobodnie, że wrócił do swojego prawdziwego nazwiska, umieszczając je nawet na drzwiach swojego mieszkania. Ekipa Mossadu, która w maju 1960 r. pojawiła się w Buenos Aires z zadaniem porwania Eichmanna, dostała równocze¬śnie - dzięki pracy Szymona Wiesenthala - informacje o miejscu pobytu Mengelego. - Znaleźliśmy mieszkanie, w którym mieszkał Mengele, ale akurat wtedy nie zastaliśmy go w domu. Sąsiad powiedział, że pojechał na kilka dni na wakacje - powiedział w rozmowie z nami Rafi Eitan, emerytowany oficer Mossadu, który był wówczas szefem pionu opera¬cyjnego Mossadu i osobiście nadzorował w Buenos Aires akcję porwania Eich¬manna. Isserowi Harelowi, ówczesnemu szefowi Mossadu, marzył się jednak ' podwójny sukces. Chciał, żeby ekipa Eitana za jednym zamachem pojmała dwóch niemieckich zbrodniarzy. Eitan miał jednak duże wątpliwości co do tego planu. - Zasugerowałem mojemu szefowi, żebyśmy nie zajmowali się Mengelem, ponieważ mieliśmy już jednego ptaszka w klatce i naszym najważniejszym za¬daniem było dostarczenie go do Izraela. Każda nowa operacja wiązałaby się z niepotrzebnym ryzykiem. Dlatego po¬stanowiliśmy dokończyć jedną operację i dopiero później rozpocząć kolejną. Gdy jednak gruchnęła wiadomość o porwaniu Eichmanna, Mengele zapadł się pod ziemię - nie wrócił już do swojego mieszkania, które przez długi czas pozostawało pod obserwacją Mossadu. W tym okresie sprawa Mengelego była jeszcze traktowana przez Izrael prioryte¬towo i nie szczędzono na nią środków. FASCYNACJA BLIŹNIAKAMIIzraelczycy chcieli dostać w swoje ręce i postawić przed sądem człowieka, który wyselekcjonował na rampie w Au- schwitz-Birkenau i posłał na śmierć być może nawet 400 tys. ludzi. Z relacji jego współpracowników wiemy, że Mengele uwielbiał dokonywać selekcji i robił wszystko, by spędzać na rampie jak naj¬więcej czasu. Szczególnie zależało mu na wyłuskiwaniu z nowych transportów bliźniaków, na których przeprowadzał swoje przerażające eksperymenty. Jedną z jego ofiar była Eva Mozes Kor, która trafiła do Auschwitz-Birkenau w maju 1944 r., mając 10 lat. Eva stała się numerem A-7063, a jej siostra bliźniacz¬ka Miriam A-7064. - Miałam bardzo wysoką gorączkę i trzęsłam się cała, choć na zewnątrz było bardzo gorąco. Spuchły mi ręce i nogi, a na całym ciele pojawiły się czerwone wypryski - powiedziała w rozmowie z „Do Rzeczy" Eva Mozes Kor. - Zabrano mnie do obozowego szpitala położonego tuż obok krematoriów. Następnego dnia rano pojawił się koło mojego łóżka Josef Mengele z czterema innymi lekarzami. Spojrzał na wykres z temperaturą i za¬śmiał się, mówiąc z przekąsem: „Wielka szkoda. Taka młoda dziewczynka, a nie zostało jej więcej niż dwa tygodnie życia..." Jakimś cudem jej organizm przetrzy¬mał jednak potworne eksperymenty „Anioła Śmierci". Po latach dowiedziała się z dokumentacji znalezionej w obo¬zie, że została zarażona m.in. gruźlicą i szkarlatyną. - Gdybym wtedy umarła, moja siostra natychmiast zostałaby wysłana do prosektorium i zabito by ją zastrzykiem chloroformu prosto w serce. Mengele przeprowadziłby na naszych ciałach równolegle dwie sekcje zwłok, żeby po¬równać, jakie zmiany wywołała choroba w moim organizmie. Wiele par bliźnia¬ków spotkał ten straszny los - mówi Eva Mozes Kor. Mengelego napędzała chora ambicja - chciał dokonać przełomu w nazistow¬skiej genetyce. Był przekonany, że uda mu się odkryć sekret ciąż bliźniaczych i wkrótce dzięki jego „badaniom" nie¬mieckie kobiety będą masowo rodziły bliźnięta. Z tego powodu Mengele zmuszał uwięzione w obozie bliźnięta do wsp󳬿ycia - chciał się przekonać, jak często dochodzi do ciąż mnogich u samych bliźniaków. Wśród wielu „eksperymentów” przeprowadzanych przez Mengelego, kompletnie bezużytecznych z punktu wi¬dzenia medycyny, szczególnym okrucień¬stwem wyróżniało się m.in. odstawianie niemowlaków od pokarmu, by przekonać się, po jakim czasie umrą, czy zszywanie rodzeństwa ze sobą. „Anioł Śmierci” pracował w Auschwitz od maja 1943 do stycznia 1945 r. Do sa¬mego końca wysyłał wyniki makabrycz¬nych eksperymentów swojemu idolowi, piewcy nazistowskiej eugeniki, prof. Otmarowi von Verschuerowi, kierow¬nikowi Instytutu Antropologii Cesarza Wilhelma w Berlinie-Dahlem. RAKIETY WAŻNIEJSZEOd czasu, gdy wiadomość o porwa¬niu Eichmanna wystraszyła Mengelego i zmusiła go do ucieczki z Buenos Aires, minęły dwa lata. Przez ten czas Mossad nie miał na jego temat żadnych wiary¬godnych informacji. Jak opisuje to Bergman, w końcu w 1962 r. Izraelczycy uzyskali od Wil- lema Sassena, holenderskiego nazisty I znajomego Mengelego, informację, że ich cel żyje wśród nazistowskich ucieki¬nierów w pobliżu Sao Paulo. 23 lipca 1962 r. w wiosce pod Sao Paulo jeden z agentów Mossadu wy¬patrzył w grupie mężczyzn człowieka, który wyglądał dokładnie jak selekcjoner z Auschwitz-Birkenau. Jednak ku zaskoczeniu izraelskiej ekipy ścigającej Mengelego szef Mossadu Isser Harel nakazał przerwanie całej operacji. Mossad już nigdy nie był bliżej schwytania „Anioła Śmierci". Jak tłuma¬czy Bergman, tego samego dnia okazało się, że Egipt ściąga do siebie niemieckich naukowców, aby zbudować arsenał rakietowy. W jednej chwili zostało to uznane za pierwszoplanowe zagrożenie dla egzystencji Izraela i Harel wszystkie siły przesunął na ten odcinek. Następca Harela, Me’ir Amit, nie zmienił kursu. Amit ujął sprawę prosto: należało zaprzestać „ścigać duchy przeszłości i poświęcić wszystkie do¬stępne środki sprawom zagrażającym bezpieczeństwu państwa". Polowanie na nazistów stało się kompletnie pobocz¬nym wątkiem. Gdy w 1968 r. jeden z agentów Mos¬sadu postanowił działać na podstawie wiarygodnej informacji, że w okolicy Sao Paulo po raz kolejny pojawił się Men¬gele, centrala agencji szybko odwołała go do Izraela. Przez kolejne dziewięć lat właściwie nic się nie działo ze sprawą Mengelego. Wszystko zmieniło się w 1977 r., gdy premierem został Menachem Begin. Wyrównanie rachunków z czasów II wojny światowej było w jego oczach priorytetem. Nakazał on Mossadowi „wznowienie poszukiwań nazistowskich zbrodniarzy wojennych, w szczególności Josefa Mengelego. Jeżeli nie jest możliwe sprowadzenie ich na proces, należy ich zabić". Pomysłów na dotarcie do Mengelego, jak pisze Bergman, nie brakowało. Mos¬sad myślał nawet o porwaniu 12-letniego syna Hansa-Ulricha Rudela, asa Luftwaf- fe, który był przyjacielem Mengelego z lat szkolnych. Porwanie miało zmusić Rudela do ujawnienia miejsca pobytu Mengelego, ale ostatecznie Mossad za¬rzucił ten pomysł. Izraelczycy sięgnęli też po najbardziej klasyczną broń w arsenale szpiegow¬skim - piękna agentka miała rozkochać w sobie jego syna Rolfa Mengelego, który mieszkał w Berlinie Zachodnim i - jak podejrzewał Mossad - był w kontakcie z ojcem. Wreszcie w 1983 r. Mossad założył podsłuch w telefonie Rolfa. Izra¬elczycy liczyli na to, że ojciec skontaktuje się z synem 16 marca (obaj urodzili się tego dnia) i w ten sposób uda się go namierzyć. Z planów Mossadu nic jednak nie miało prawa wyjść. Mengele od czterech lat był już bowiem martwy - utonął w 1979 r. w oceanie nieopodal Sao Paulo. Został pochowany pod fałszywym nazwiskiem (Wolfgang Gerhard) przez swoich znajomych. Dopiero w 19,85 r. udało się go „dopaść": ekipa brazy¬lijskich śledczych, we współpracy z zachodnioniemiecką prokuraturą, zidentyfikowała wówczas jego ciało, co w 1992 r. ostatecznie potwierdziły badania DNA. Rodzina nie zdecydowała się odebrać jego szczątków i tym sposobem szkielet „Anioła Śmierci” służy dziś jako pomoc naukowa studentom medycyny na Uni¬wersytecie w Sao Paulo.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze!
Powered by !JoomlaComment 3.25
3.25 Copyright (C) 2007 Alain Georgette / Copyright (C) 2006 Frantisek Hliva. All rights reserved." |