Analogicznie, jak po wojnach napoleońskich odbył się w 1815 roku Kongres Wiedeński, tak wielka wojna, światową nazwana, przyniosła w efekcie konferencję Pokojową w Paryżu, która rozpoczęła się 18 stycznia 1919 roku. Podobnie jak wspomniany Kongres, miała ona uregulować różne powojenne zawiłości i międzynarodowe pretensje, aby tym sposobem ograniczyć w przyszłości możliwość wybuchu kolejnej, wielkiej wojny w Europie.
Na Konferencji Pokojowej w Paryżu starano się załatwić wiele problemów granicznych, pomiędzy narodami i krajami Europy, zwłaszcza wiele uwagi poświęcono wschodnim granicom Niemiec. Jednak pierwsze ustalenia nie satysfakcjonowały, ani Polaków, ani Niemców, więc wkrótce wybuchły powstania niepodległościowe na Śląsku (w latach 1919, 1920 i w 1921) i w Wielkopolsce (w latach 1918-1919). Kolejnym efektem tej sytuacji, były więc plebiscyty na spornych ziemiach, w których mieszkańcy mieli przegłosować do jakiego kraju chcą należeć terytorialnie. Niemcy bardzo poważnie podeszli do działań na rzecz wygrania tych plebiscytów, natomiast nowo powstałe władze Rzeczpospolitej Polski bardziej zajęte były wywalczeniem jak najkorzystniejszej granicy na wschodzie. Wbrew pozorom wtedy rzeczywiście granica wschodnia była ważniejsza, niż to który powiat na Śląsku, czy w Wielkopolsce będzie przyznany Polsce. Wynikało to z tego, że Niemcom chodziło tylko o zachowanie jak najwięcej z obszaru Cesarstwa, a Rosjanie stanowili o wiele większą groźbę, mając w planach rewolucyjny marsz na Zachód. Ten pochód mogli zatrzymać tylko Polacy, i to reagując natychmiast, zanim się zaczął. Jak pamiętamy udało się Polakom zatrzymać Rosjan w 1920 roku nad Wisłą i odpędzić daleko z powrotem na wschód.
Niemieckie ulotki z maja 1919 roku, ostrzegające ludność niemiecką przed skutkami oddzielenia obszaru Prus Wschodnich od reszty Niemiec i przekazania terenów leżących nad dolną Wisłą Polsce. Niemcy ogłaszają “płomienny protest” i straszą swoich ziomków utratą “niemieckiego porządku i bezpieczeństwa, niemieckiego języka, szkół i kościołów, dobrych środków komunikacji; straszą konkurencją polskiego handlu, polskich robotników i chłopów oraz głodem – Idzie o życie !”. Wszystko to były wielkie, propagandowe kłamstwa, bo w Polsce oraz w Wolnym Mieście Gdańsk ludność niemiecka żyła sobie dużo lepiej niż Niemcy w Niemczech ! W Polsce Niemcy mieli swoje liczne szkoły, ośrodki kultury, organizacje i partie polityczne oraz przedstawicielstwo w Sejmie i Senacie liczniejsze niż procentowy udział Niemców w liczbie ludnośći Polski. A Wolne Miasto Gdańsk rozwój swój opierało głównie na pośrednictwie w obrocie towarowym Polski z krajami zamorskimi i dobrze na tym wychodziło. (ze zbiorów BundesArchiv) |
Konferencji Pokojowa w Paryżem przyniosla 28 czerwca 1919 roku podpisanie w Wersalu Traktatu Pokojowego przez Niemcy, mocarstwa Ententy i sprzymierzeńców, który po ratyfikowaniu zaczął obowiązywać od 10 stycznia 1920 roku.
Jednym z międzynarodowych postanowień było utworzenie, na obszarze wokół ujścia Wisły i Żuław, dziwnego tworu państwowego, o nazwie urzędowej: Wolne Miasto Gdańsk. Należało do niego również uzdrowisko morskie Sopot, oraz kilka niedużych miast, jak np. Langfuhr (obecnie Wrzeszcz, dzielnica Gdańska). Natomiast na południowym wschodzie granicą była rzeka Nogat (odnoga Wisły), z Malborkiem, który pozostał w rękach niemieckich, a na południu z Tczewem, który przypadł Polsce. Powierzchnia W. M. Gdańsk wynosiła 1893 km kw. Posiadało ono własną osobowość państwową pod kontrolą organów międzynarodowych i Polski. W. M. Gdańsk miał też własną konstytucję, walutę, flagę i policję, a władzę sprawował Senat Gdański. Przypominam, że Kongres Wiedeński w 1815 roku zakończył istnienie ówczesnego Wolnego Miasta Gdańsk, utworzonego osiem lat wcześniej – miało ono obszar blisko o połowę mniejszy od tego tworu rodem z Wersalu.
Po lewej stronie kolejna ulotka niemieckiej propagandy – straszenie ludności niemieckiej, że wrogowie chcą oddać Polsce Gdańsk i ujście Wisły. Jak widać na mapie, nastąpi rozerwanie obszaru Niemiec, w celu wykrojenia tzw. “Korytarza” dla dostępu Polski do morza. Natomiast po prawej stronie mamy fragment pracy dra Franz’a Dettmann’a pt. “Gdańsk pomiędzy Niemcami i Polską” (Danzig Zwischen Deutschland und Polen), wydanej w Berlinie w 1939 r. |
W tym fragmencie autor przytacza prawdziwą, a jednocześnie akurat korzystną dla Niemców wypowiedź sejmową polskiego ministra spraw zagranicznych płk. Becka: “… większość ludności Gdańska jest dzisiaj niemiecka …” (z dn. 5 V 1939 r.). Następnie powołuje się na Biuletyn Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Londynie (z dn. 10 V 1939 r.), który zamieścił tabelkę obrazującą bardzo korzystny dla Niemców w Gdańsku stosunek liczby ludności niemieckiej do polskiej. Potem porusza jeszcze problem Kaszubów, stanowiących znaczną część w grupie ludności nie używającej języka niemieckiego…
Ten słynny “polski Korytarz” to stare, polskie ziemie, które nigdy nie uległy germanizacji. Niemcy nie zrobili Polakom żadnej łaski, że je zwrócili, jednak musieli zostać do tego zmuszni siłą międzynarodowych umów pokojowych!
Na tym obszarze Polacy zachowali bezwzględną większość etniczną, dochodzącą do 81 %. Nie mogli, więc tych ziem nie otrzymać, bo skutkowałoby to kolejnym powstaniem zbrojnym przeciwko Niemcom. Podział na powiaty był tam taki, że miasto Sopot należało administracyjnie do powiatu Wejcherowo. W każdych wyborach lokalnie wygrywał polski kandydat, mimo że Zoppot był niemieckim uzdrowiskiem. Dlatego też przy określaniu granic Wolnego Miasta Gdańsk w 1919 roku, Zoppot przyłączono do niego.
Na obszarze W. M. Gdańska skład narodościowy ludności przedstawiał się bardzo niekorzystnie dla Polaków. Stanowili oni najwyżej 11 % całkowitej liczby mieszkańców. Tak podają wszelkie polskie źródła wiedzy na ten temat. Natomiast opracowania niemieckie podają wartości nawet o kilka procent niższe i nie jest to tym razem działanie tylko propagandowe, ale skutek trudności w dokładnym obliczeniu tych wskaźników. Otóż problem w tym, że część osób pochodzenia polskiego żyła w rodzinach mieszanych niemiecko – polskich, a inni nie bardzo chcieli ryzykować popierania zmian terytorialnych i politycznych, jeśli do tej pory nie narzekali na życie pod pruskim panowaniem. Dlatego też, analogicznie jak w Prusach Wschodnich, część ludności pochodzenia polskiego, albo nie głosowała na polskie listy wyborcze, albo wcale nie przystępowała do wyborów, więc potem w urzędowych spisach nie traktowano jej jako ludności polskiej.
Dokładniej na temat stosunków ludnościowych na terenie ówczesnego województwa pomorskiego i Wolnego Miasta Gdańsk, możemy poczytać między innymi w poniższych opracowaniach:
1 – “Problem narodowościowy na Pomorzu”, Wydawn. Instytutu Bałtyckiego, Toruń 1931 r.
2 – Tadeusz Kijeński, “Ilu jest Polaków na terenie Wolnego Miasta Gdańska”, wyd. Gdańsk 1929 r.
Ostatnia strona opracowania statystycznego, autorstwa Tadeusza Kijeńskiego pt. “Ilu jest Polaków na terenie Wolnego Miasta Gdańska”, wyd. Gdańsk 1929. |
Opisując powyżej problematykę ludnościową Wolnego Miasta Gdańska, chciałem zwrócić uwagę na to jak wielkim zadaniem dla polskich polityków było wykazanie wobec uczestników Konferencji wersalskiej konieczności odłączenia Gdańska i ujścia Wisły od Niemiec. Przywódcy dopiero odradzającej się Polski, musieli przekonać polityków wielkich mocarstw o słuszności polskiej racji stanu, o tym, że Polacy, aby istnieć jako wolny naród muszą mieć umożliwiony dostęp do morza i do ujścia Wisły. Polacy w osobie pianisty Paderewskiego, działaczy narodowych Dmowskiego i Kozickiego, zdołali dokonać cudu i uzyskać dla Polski obszar nad Bałtykiem oraz prawo do korzystania z portu w Gdańsku, a także duże uprawnienia w Wolnym Mieście Gdańsk. Dodatkowo wspomagali ich działalność generałówie Rozwadowski i Haller, pisarz Żeromski i wielu innych patriotów. Potrafili oni, mimo różnic ideologicznych zapomnieć o partyjnych podziałach by zrobić coś wielkiego dla Polski. To jest niewyobrażalne jak zdołano wpłynąć na decyzje zachodnich polityków, którzy we własnych krajach nie potrafili lub nie chcieli sprawiedliwie rozwiązać problemów mniejszości narodowych. Współcześni nam politycy polscy mogliby się wiele dobrego nauczyć od tamtych Polaków, o czym warto pamiętać na miesiąc przed kolejnymi wyborami do Sejmu i Senatu RP.
Fragment niemieckiej mapy fizycznej, z granicami Wolnego Miasta Gdańsk, wydanie z lat trzydziestych. Natomiast po lewej, okładka niemieckiego przewodnika ilustrowanego po Wolnym PAŃSTWIE Gdańsk. Funkcjonowały jak widzimy różne nazwy tego obszaru – zależnie chyba od poglądów autora lub wydawcy, choć tym sposobem niektórzy autorzy rozróżniali, czy piszą o samym mieście Gdańsk, czy też o całym obszarze Wolnego Miasta. |
Izrael Szejman, 12 IX 2011 r.