
Izraelem kieruje Beniamin Netanjahu, najdłużej urzędujący premier tego państwa. Toczy wojnę, której nie może wygrać. Ale tym bardziej nie może przegrać, bo straci wszystko.
Wielkie ego. Beniamin Netanjahu pod kilkoma względami nie ma sobie równych. Kiedy w 1996 r. został dziewiątym premierem Izraela, dwie cechy różniły go od poprzedników: był z nich wszystkich najmłodszy i jako pierwszy urodził się w niepodległym państwie. Z czasem doszła kolejna: pobił rekord Dawida Ben Guriona i stał się najdłużej urzędującym szefem rządu w historii Izraela – z przerwami rządzi już ponad 16 lat. Złośliwi mówią, że panuje. Nie jest to pozbawione sensu – Netanjahu znany jest z autorytarnego stylu zarządzania i niemalże monarszych zwyczajów panujących w jego otoczeniu. W 2012 r. amerykański tygodnik „Time” na poświęconej mu już drugiej okładce zamieścił jego zdjęcie z podpisem „King Bibi”. Tak też mówią jego zwolennicy: Bibi, król Izraela. – Netanjahu uważa się za skrzyżowanie Mojżesza i Churchilla. Sądzi, iż naród żydowski powinien mu być wdzięczny, że jest jego przywódcą- twierdzi prof. Daniel Bar-Tal, emerytowany psycholog społeczny z uniwersytetu w Teł Awiwie. I dodaje: – Przed laty jego żona Sara stwierdziła, że Bibi jest zbyt wielkim przywódcą dla tego kraju.
Obok innych czynników to przekonanie premiera o własnej wielkości doprowadziło w końcu Izrael do tra
gedii 7 października 2023 r., a samego Netanjahu zmusiło do walki o polityczne przetrwanie – dla niego konfrontacja z Hamasem okazała się wojną o wszystko. Jak to się stało, że doświadczony polityk znalazł się w tak trudnym położeniu?
Wnuk Natana, syn Bencyjona. Dziadek ze strony ojca Natan Milejkowski urodził się w ubogiej chłopskiej rodzinie w miasteczku Krewo (dziś Białoruś, wówczas Imperium Rosyjskie). To po nim obecny premier odziedziczył talenty oratorskie – dziadek jako żarliwy syjonista już po przeniesieniu do Palestyny został wysłany do Ameryki, gdzie przez cztery lata namawiał Żydów do emigracji do ich ojczyzny, Erec Israel. Netanjahu (co oznacza: dany przez Boga) to pseudonim, jakiego używał, podpisując swoje polemiki w żydowskiej prasie. To także imię mniej istotnych postaci ze Starego Testamentu. Później kilkoro jego dzieci przejęło ten pseudonim jako nazwisko, w tym Bencyjon (Syn Syjonu), ojciec Beniamina.
Natan nie był czołowym syjonistą swojej epoki, jednakże odmiana syjonizmu, jaką głosił – łącząca żydowski nacjonalizm z religijną tradycją – jest dziś jedną z dominujących w Izraelu. A Netanjahu jest orędownikiem tzw. przegranych: prawicowego ruchu rewizjonistycznego, religijnych Żydów, Mizrachim (emigrantów z krajów arabskich), drobnej burżuazji – grup przez lata marginalizowanych w Izraelu.
Netanjahu urodził się siedemnaście miesięcy po powstaniu Państwa Izrael, w 1949 r., w Tel Awiwie. Wcześniej jego rodzice wrócili z ośmioletniego pobytu w USA, gdzie Bencyjon pisał doktorat na temat hiszpańskiej inkwizycji (jego żona Cila przepisywała rękopis na maszynie) i działał w ruchu syjonistów rewizjonistów. Syn dostał imię po dziadku ze strony matki Beniaminie Segalu, ale mówiono na niego Bibi, by odróżnić go od starszych kuzynów o tym samym imieniu. W chwili narodzin miał izraelskie i amerykańskie obywatelstwo. Przyszedł na świat trzy lata po bracie Jonatanie, później urodził się jeszcze Iddo, który został lekarzem. W domu panowały surowe zasady – dzieci musiały być cicho, by nie przeszkadzać pracującemu w gabinecie ojcu. Bencyjon odszedł od religii i wychowywał synów w duchu świeckiego, nacjonalistycznego syjonizmu spod szyldu Ze’ewa Żabotyńskiego – Beniamin w przyszłości stanie się czwartym przywódcą tego ruchu (po Żabotyń-skim, Menachemie Beginie i Icchaku Szamirze).
Rodzina w latach 50. wyjechała do USA, gdzie Bencyjon pracował jako nauczyciel akademicki, ale synowie zbuntowali się przeciwko ojcu i wrócili do Izraela. Wszyscy po kolei zostali żołnierzami elitarnej jednostki wojskowej do zadań specjalnych Sajeret Matkal, zajmującej się głównie infiltracją, potem także działaniami antyterrorystycznymi. Beniamin wstąpił do wojska po wojnie sześciodniowej w 1967 r. i spędził w nim 4,5 roku. Brał udział m.in. w bitwie pod Karameh w 1968 r. (po drugiej stronie walczył Jasir Arafat), ataku na lotnisko w Bejrucie w tym samym roku, a także odbijaniu zakładników samolotu Sabena wTel Awiwie w 1972 r., gdzie został postrzelony w ramię przez kolegę z zespołu.
Mit Jonatana. Beniamin od dzieciństwa był zafascynowany starszym bratem, który jeszcze w Jerozolimie stał na czele gangu chłopców z sąsiedztwa. To wtedy podczas jednej z eskapad, gdy pomagający mu przejść przez ogrodzenie Joni – jak go zdrobniale nazywała rodzina – go nie utrzymał, rozciął wargę. Oficjalnie ta blizna, którą premier stara się maskować makijażem lub przechylaniem głowy, jest efektem poparzenia w dzieciństwie. To element świadomie budowanej legendy Jonatana, jedynej ofiary śmiertelnej z grupy komandosów, którzy odbili żydowskich zakładników na ugandyjskim lotnisku Entebbe w 1976 r., co uznano wtedy za najlepszą operację specjalną.
Choć później wyszło na jaw, że Jonatan jako dowódca popełnił błędy, zadbano, by to on był główną twarzą akcji i bohaterem. Rodzina założyła zajmujący się anty-terroryzmem instytut jego imienia. Beniamin organizował międzynarodowe konferencje, na które zjeżdżała światowa śmietanka polityków. Projekt Joni stał się polityczną trampoliną dla kariery Bibiego, ale i czułym punktem. Gdy był już wpływową postacią w Izraelu, nawet zagraniczni politycy wiedzieli, że gwarancją osobistego spotkania z nim jest wizyta na grobie brata, a izraelscy lokalni działacze zyskiwali jego przychylność, nadając imię Jonatana szkołom i ulicom.
Najbardziej amerykański Żyd. Politycznego bakcyla Netanjahu połknął w Ameryce, dokąd po wyjściu z wojska pojechał studiować architekturę na MIT w Bostonie. Przybrał nowe nazwisko i stał się Benem Nitayem (pseudonim ojca z lat 30.). W 1973 r. na krótko przerwał studia, by wziąć udział w wojnie Jom Kippur. W tym samym roku spotkał na kampusie rozdającego proizrael-skie ulotki Uziego Landaua, syna członka Knesetu z ramienia nowej partii Likud (Konsolidacja). Dla Beniamina ulotki to było za mało – wezwał izraelskich studentów do wynajmowania dużych sal i organizowania spotkań z politykami w całym stanie. Stał się ich twarzą – przydały się jego nienaganne maniery, eleganckie garnitury i doskonały amerykański akcent. W wieku 25 lat zwrócił na siebie uwagę izraelskiej konsul w USA, która wysyłała go na wystąpienia telewizyjne w imieniu Izraela. Płacono mu za nie po 25 doi.
Z czasem przestała pociągać go architektura i po studiach z zarządzania na MIT pracował w Boston Consulting Group. – Bibi to najbardziej amerykański Żyd w Izraelu – uważa znany izraelski dziennikarz Aki-wa Eldar, który przez 35 lat był szefem amerykańskiego oddziału liberalnego izraelskiego dziennika „Haaretz”. – Dla Izraelczyków to ma ogromne znaczenie, bo wierzą, że ma przełożenie na amerykańską politykę.
„Niektórzy żartują, że stara się zrobić z Izraela pięćdziesiąty stan Ameryki. Mylą się. On jest zagorzałym zwolennikiem żydowskiej suwerenności, przekonanym o swojej roli człowieka zapewniającego Izraelowi przetrwanie, stabilizację i dobrobyt. Jego poczucie uprzywilejowania w ostatnich latach znajduje wyraz w autokratycznym stylu rządzenia” – pisze w biografii Netanjahu Anshel Pfeffer. I dodaje: „Netanjahu żarliwie wierzy, że Stany Zjednoczone i Izrael są najważniejszymi państwami świata”.
Pod wieloma względami odpowiadała mu amerykańska kultura, do dziś jego pasją jest historia Ameryki. Zawsze podobał mu się amerykański kapitalizm, mniej – liberalne wartości, chociaż jego życie prywatne dalekie było od konserwatyzmu. Jego pierwsze małżeństwo, z Miriam Weizman, rozpadło się głównie z powodu jego romansu z Fleur Cates, z którą później wziął ślub i zamieszkał w Jerozolimie (był wówczas szefem marketingu w fabryce mebli). Para w 1982 r. przeprowadziła się znów do USA, gdzie Bibi objął funkcję zastępcy ambasadora Izraela (ówczesny szef placówki Mosze Arens pamiętał go jako sprawnego organizatora konferencji w Instytucie im. Jonatana), a po dwóch latach został ambasadorem przy ONZ – miał wówczas 35 lat.
Dla pracy w dyplomacji musiał zrezygnować z obywatelstwa USA. Szybko stał się jednak gwiazdą amerykańskich mediów i popularnych talk-show, był ujmujący, pewny siebie i zawsze dostępny. Był twarzą izraelskiej dyplomacji w mediach, broniąc Izraela w czasie wojny w Libanie. Jego gwiazda rozbłysła, gdy po raz pierwszy pojawił się na okładce „Time” w 1986 r. Wtedy poznał wpływowych amerykańskich milionerów – m.in. Donalda Trumpa, Ronalda Laudera i przywódcę chasydzkiego ugrupowania Chabad rabina Menachema Schneer-sona, który w przyszłości pomoże wygrać mu wybory w Izraelu. Jednakże głównym dobroczyńcą Netanjahu stał się poznany przez niego w 1990 r. miliarder Shel-don Adelson, hojny darczyńca Republikanów. To on później założył i zasilił setkami milionów szekli izraelski darmowy dziennik „Israel Hajom”, drukujący peany na cześć Netanjahu.

Droga do władzy. Po powrocie Netanjahu do Izraela w 1988 r. jego kariera nabrała tempa. W amerykańskim stylu dostał się na listy Likudu w wyborach do Knese-tu (podczas kampanii woził w samochodzie stos wyprasowanych błękitnych koszul, które zmieniał co kilka godzin, i elektryczną golarkę, by zawsze dobrze się prezentować), a następnie został deputowanym i wiceministrem spraw zagranicznych. W tym czasie w Izraelu zaszło kilka istotnych zmian. Dekadę wcześniej monopol lewicowej Partii Pracy przełamał prawicowy Likud Begina, a początek kariery Netanjahu przy-padł na rządy Icchaka Szamira i czasy I intifady, koniec ery Reagana i początek rządów George’a Busha, który próbował zmusić Izraelczyków do rozmów z Palestyńczykami.
Netanjahu upierał się, że kwestia palestyńska nigdy nie była najważniejsza, w latach 90. twierdził, że głównym problemem jest Irak. Miał rację. Saddam Husajn groził spaleniem połowy Izraela i dysponował arsenałem pocisków dalekiego zasięgu Scud, a wywiad podejrzewał, że były one uzbrojone w broń chemiczną. Kiedy w 1991 r. amerykańska koalicja uderzyła na cele w Iraku, Izraelczykom nakazano noszenie ze sobą masek przeciwgazowych, dostali też strzykawki z atropiną. Na Izrael spadło kilkadziesiąt rakiet, a Netanjahu brylował w mediach, głównie zagranicznych, i porównywał zagrożenie trującym gazem do komór gazowych wykorzystywanych przez nazistów podczas drugiej wojny. Palestyńczycy, którzy wiwatowali na cześć Husajna, stah się w jego przekazach częścią arabskiego świata pragnącego zniszczenia Izraela.
W Izraelu zaszła kolejna zmiana – w zamian za odblokowanie 10 mld doi. gwarancji kredytowych od administracji Busha, które miały pójść na przyjęcie miliona rosyjskojęzycznych Żydów, premier Szamir musiał zgodzić się na rozpoczęcie rozmów z Palestyńczykami – tak doszło do konferencji w Madrycie, jak się okazało torującej drogę do porozumień w Oslo ustanawiających Autonomię Palestyńską na Zachodnim Brzegu i w Sttefie Gazy. Netanjahu w Madrycie był rzecznikiem delegacji izraelskiej. Postulat Palestyńczyków w sprawie ustanowienia ich niezależnego państwa na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie skwitował: „To jakby ktoś powiedział, że chce zawrzeć ze mną pokój, ale tylko wtedy, gdy amputuje mi ręce i nogi oraz wyrwie serce. Oczywiście, że chcę zawrzeć pokój”. Wcześniej wymachiwał Palestyńską Kartą Narodową, podkreślając znajdujące się w niej zapisy o zniszczeniu Izraela. Tych poglądów nigdy nie porzucił.
Ale w Izraelu wiał wiatr zmian. Wybory w 1992 r. wygrała znowu Partia Pracy z Icchakiem Rabinem (art. s. 75), który zawarł porozumienia z Oslo, za co zapłacił życiem – zginął z rąk żydowskiego fanatyka podczas pokojowego wiecu w Teł Awiwie w 1995 r. Netanjahu uznano za podżegacza tamtej zbrodni, choć w rzeczywistości sprzeciwiał się podsycaniu nastrojów.
Dwa lata wcześniej przejął stery w Likudzie. „Bibi, król Izraela!” – krzyczeli jego zwolennicy w czasie wieczoru wyborczego. Premierem został dopiero w wyborach 1996 r., po pokonaniu Szymona Peresa – pomogli mu w tym m.in. rabini i chabadnicy, którzy wydrukowali naklejki i banery z hasłem „Netanjahu jest dobry dla Żydów” i oblepili nimi cały kraj. Wybory wygrał z dwoma głównymi hasłami: „Peres podzieli Jerozolimę” oraz „Netanjahu zapewni bezpieczny pokój”. Miał 46 lat.
Jego pierwsza kadencja na stanowisku premiera upłynęła na próbach torpedowania porozumień z Oslo. W 1999 r. musiał pożegnać się z fotelem szefa rządu, na który wrócił dopiero 10 lat później, choć tylko na krótko odszedł z polityki do biznesu-w 2003 r. został ministrem finansów w rządzie Ariela Szarona (obniżył podatki, sprywatyzował m.in. El Al, zajego czasów spadły inflacja i bezrobocie). Wbrew temu, co później publicznie twierdził, nigdy nie głosował przeciwko decyzji o wycofaniu się ze Strefy Gazy.
Polityczna wańka-wstańka. W 2009 r., kiedy znów został premierem, Izrael był już innym kraj em – wyczerpany dwiema intifadami (art. s. 68) elektorat stał się bardziej prawicowy. Netanjahu na tym skorzystał – władzy nie dał sobie odebrać przez 12 lat. W 2021 r. stracił ją na półtora roku, gdy zawiązała się koalicja centroprawicowa Naftalego Bennetta i Jaira Lapida. Ten eksperyment jednak się nie udał, a Netanjahu jak polityczna wańka-wstańka powrócił do władzy w 2022 r. Wymagało to z jego strony ustępstw – w zamian za utworzenie 64-mandatowej większości w 120-osobowym Knesecie do rządowego gabinetu musiał wpuścić nie tylko partie religijne, lecz także dwie nowe skrajne siły na czele z radykałami oskarżanymi o poglądy faszystowskie – osadnikami Becalelem Smotriczem i Itamarem Ben Gwirem. Pierwszy został ministrem finansów i dostał cywilną kontrolę nad Zachodnim Brzegiem, drugi objął resort bezpieczeństwa narodowego. To oni dyktują Netanjahu warunki, które mają przede wszystkim chronić osadników (art. s. 64) i nie dopuścić do powstania państwa palestyńskiego.
Premier próbował przeforsować reformę sądownictwa, uderzając głównie w niezależność Sądu Najwyższego i sędziów w ogóle – polityczni oponenci i tysiące ludzi protestujących przeciwko temu na ulicach największych miast uważało, że Netanjahu chce podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości z pobudek osobistych. Otóż w 2020 r. rozpoczęły się przeciwko niemu trzy sprawy karne m.in. o nadużycie władzy i łapówkarstwo, a w perspektywie zapadną w nich wyroki. Możliwość odrzucania przez Kneset orzeczeń Sądu Najwyższego i większego wpływu polityków na wybór sędziów miała potencjalnie chronić skórę Netanjahu.
Wielu Izraelczyków uważa, że premier kieruje się przede wszystkim motywami osobistymi, a nie dobrem Izraela. Jako motor jego działań widzą strach przed
utratą władzy. A sposobem na jej utrzymanie ma być wojna w Strefie Gazy sama w sobie – bez jasnego planu na przyszłość. – Netanjahu to koniunkturalista, czasem mówi rzeczy, które są mu w danej chwili na rękę. Kiedy zmienia się kontekst, porzuca wcześniejsze deklaracje – uważa Akiwa Eldar. Przykłady? W latach 80. stanowczo opowiadał się przeciwko zwolnieniu ponad tysiąca palestyńskich więźniów za trzech izraelskich żołnierzy porwanych przez Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, ale kiedy sam już był premierem, zgodził się na wymianę 1027 Palestyńczyków za jednego Gila-da Szalita.
Innym przykładem jest jego wystąpienie na Uniwersytecie Bar-Ilan, na którym poparł powstanie „zde-militaryzowanego państwa palestyńskiego”. Była to czysta retoryka, a Netanjahu tak naprawdę nigdy nie był zwolennikiem powstania państwa palestyńskiego, amerykańskich prezydentów próbujących nakłaniać do rozwiązania tej kwestii wodził za nos. Przeczekał Billa Clintona i Baracka Obamę. Teraz liczy, że przeczeka Joe Bi-dena. Gra na zwłokę w Gazie. W maju jeden z jego doradców stwierdził, że wojna musi potrwać co najmniej siedem miesięcy. Zgadzałoby się to z wyborczym kalendarzem w USA. Donald Trump jest uważany za najbardziej proizraelskiego prezydenta w historii USA – przeniósł ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy, uznał suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan i pomógł zawrzeć tzw. porozumienia abrahamowe normalizujące stosunki świata arabskiego z Izraelem, które zakwestionowały obowiązującą dotychczas zasadę, że nie można zawierać żadnych traktatów, jeśli w pakiecie nie zawierają powstania państwa palestyńskiego. Dla Netanjahu w grę wchodzi co najwyżej autonomia. „Istnienie państwa palestyńskiego oznacza nieistnienie państwa żydowskiego, a istnienie państwa żydowskiego oznacza nieistnienie państwa palestyńskiego” – powiedział w 2002 r. Kilkanaście lat później stwierdził wprost: „Państwo palestyńskie nie powstanie na mojej zmianie”.
Izraelczycy podzielają jego poglądy wtej kwestii, ale brutalny atak Hamasu na Izrael 7 października 2023 r. zrewidował ich stosunek do Netanjahu jako tego, który zapewniał, że tylko on może zapewnić im bezpieczeństwo. Do tej pory nie wziął odpowiedzialności za porażkę. Jako winnych wskazał: służby (nie ostrzegły na czas), wojsko (nie zareagowało), Izraelczyków (demonstrowali przeciw reformom sądownictwa i osłabili kraj). Prof. Szaul Kimhi, tworzący profile psychologiczne przywódców, twierdzi, że Netanjahu cierpi na zaburzenie osobowości: – To typowy narcyz, który uważa, że wszystko wie najlepiej i tylko on jest w stanie pokonać kryzys. To cecha typowa dla tyranów i długo panujących władców. Nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności na siebie, więc zrzuca winę na wszystkich dokoła.
Słaby punkt maczo. Netanjahu od lat pozuje na silnego przywódcę w stylu maczo. – W rzeczywistości jego działania są motywowane strachem przed utratą władzy. Dlatego otacza się niekompetentnymi ludźmi, na których łatwo zrzucić winę i których łatwo się pozbyć. Jest owładnięty manią prześladowczą. A jego siła to tylko pozory – uważa prof. Kimhi.Ciosem w wizerunek premiera były informacje, że po rozpoczęciu wojny rodzina Netanjahu przeniosła się do willi w Jerozolimie wyposażonej w schron przeciwatomowy. Mieli tam też oczekiwać na spodziewany odwet rakietowy ze strony Teheranu. Rodzina jest dziś szczególnie słabym punktem izraelskiego premiera – żona Sara Ben-Artzi o wybuchowym charakterze, za którą ciągną się sprawy o przemoc wobec pracowników, jest powszechnie nielubiana, a syn Jair mieszka w luksusowej willi przyjaciela Netanjahu w USA, gdzie zajmuje się głównie pisaniem postów w mediach społecznościowych. – Ludzie widzą podwójne standardy: jego syn opala się na Florydzie, a na wojnę wysyła się tysiące młodych żołnierzy i rezerwistów – dodaje Akiwa Eldar.
Swoją trzecią żonę Netanjahu poznał przypadkiem w 1989 r. na lotnisku w Amsterdamie, była wówczas stewardesą izraelskich linii El Al i sama do niego podeszła, zostawiając numer telefonu. Spotykali się przez kilka miesięcy, ale potem mieli przerwę. Romans wybuchł z całą mocą, gdy podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej jedna z rakiet wybuchła w pobliżu jej mieszkania w Tel Awiwie – Bibi zaprosił ją wówczas do siebie do Jerozolimy. Pobrali się już po zakończeniu wojny – Sara była w ciąży, Jair urodził się latem 1991 r., później na świat przyszedł drugi syn Awner. Netanjahu ma też córkę z pierwszego małżeństwa Noę, z którą nie utrzymuje kontaktu.
Ostatnia wojna z Hamasem odsłoniła więcej jego słabych punktów – nie potrafił zapobiec dyplomatycznemu tsunami, jakie przetacza się przeciwko Izraelowi: fale propalestyńskich protestów, coraz więcej państw uznających Palestynę, do tego oskarżenia o ludobójstwo i wniosek Międzynarodowego Trybunału Karnego o aresztowania jego i ministra obrony Joawa Galanta (co stawia ich w jednym szeregu z przywódcami Hamasu, art. s. 31). Na wszelkie oskarżenia ma jedną odpowiedź: to antysemityzm. Ale wielu szkód nie da się odwrócić, póki on będzie premierem.
Zakładnicy jednego człowieka. Coraz więcej Izraelczyków domaga się wcześniejszych wyborów, podpisania porozumienia i odzyskania zakładników. Te nastroje podsyciła nadzieja, że wciąż żyją, gdy w brawurowej akcji służb specjalnych i wojska 8 czerwca uwolniono czworo z nich w centralnej części Strefy Gazy. Netanjahu, łamiąc zasady szabasu, którego oficjalnie przestrzega, zadzwonił do uwolnionych, a następnie udał się do szpitala, dokąd przewieziono ich na obserwację. Media wypomniały mu jednak, że kiedy kilka tygodni wcześniej żołnierze odnaleźli w Gazie ciała czterech zakładników, nie zdobył się na podobny gest i nie zadzwonił do ich krewnych. – Pan Totalne Zwycięstwo obiecywał powrót zakładników i zniszczenie Hamasu. Nie wywiązał się ani z jednego, ani z drugiego – mówi Tzipi, która co sobotę wraz z mężem chodzi w Tel Awiwie na demonstracje. – Od 7 października wszyscy staliśmy się zakładnikami jednego człowieka: Beniamina Netanjahu.
Korzystałam m.in. z książki Anshela Pfeffera .Bibi. Burzliwe życie i czasy Beniamina Netanjahu”.
Podpis: Cwi Mikulicki
Publikuje: Tel-Aviv Izrael