Piotr Lewandowski, Gazeta Warszawska, 24/574, 15-21.06.2018
Apel do premiera Mateusza Morawieckiego. Panie Premierze, mając na względzie zarówno renomę i wiarygodność Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, jak i konieczność desygnowania do tego gremium osób o nieposzlakowanej reputacji i znakomitym dorobku, pozwalam sobie zasugerować kandydaturę dr Ewy Kurek na funkcję przewodniczącej MRO kolejnej kadencji.
I. Męczeństwo Barbary Engelking
W minionych dniach przez liberalno-lewicowe media przetoczył się zbiorowy jęk grozy. Powodem do wszczęcia tzw. paniki moralnej stała się (nieoficjalna) zapowiedź wyrzucenia prof. Barbary Engelking z funkcji przewodniczącej Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Protestujący twierdzą, że jest to „kara” za napisaną wspólnie z prof. Dariuszem Grabowskim książkę Dalej jest noc przedstawiającą udział Polaków w mordowaniu Żydów jako normę w okupacyjnej rzeczywistości. Prezes PAN prof. Jerzy Duszyński w liście do premiera Mateusza Morawieckiego rozdziera szaty, że utrata „stabilności działania oraz składu Rady” będzie kolejnym – po nowelizacji ustawy o IPN – krokiem pogarszającym polskie relacje z Izraelem, diasporą i USA. Prof. Dariusz Stola (dyrektor Muzeum POLIN) prorokuje, że nowej Rady „nikt nie będzie traktował poważnie”. Wszyscy razem zaś przechodzą do porządku dziennego nad faktem, że takie postawienie sprawy jest otwartym zanegowaniem naszej suwerenności – oznacza bowiem, iż premier winien powoływać szefa swojego organu doradczego pod zewnętrzne dyktando. Tyle, jeśli chodzi o telegraficzne streszczenie tonu dominującego w organach totalnej opozycji. Poza prostą dychotomią skonstruowaną na zasadzie: z jednej strony bezkompromisowy naukowiec niewahający się obnażać ciemnych kart polskiej historii, z drugiej zaś mściwi i małostkowi siepacze z PiS – nie ma tam niczego więcej.
Zanim jednak przejdziemy dalej, kilka słów o samej instytucji. Międzynarodowa Rada Oświęcimska powołana została w 2000 r. zarządzeniem premiera Jerzego Buzka w miejsce działającej dotychczas Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Ma formalny status organu pomocniczego Prezesa Rady Ministrów, zaś jej członkowie powoływani są na sześcioletnią kadencję. Zajmuje się opiniowaniem, doradztwem i wspomaganiem zarówno działalności Muzeum Auschwitz-Birkenau, jak i innych placówek upamiętniających hitlerowskie miejsca zagłady. Obecną przewodniczącą jest Barbara Engelking (od 2014 r. – w miejsce zmarłego Władysława Bartoszewskiego). Kadencja obecnego składu Rady upływa jesienią bieżącego roku.
Zatem mamy obaloną pierwszą manipulację: otóż nikt Barbary Engelking nie zwalnia ani nie wyrzuca – po prostu w tym roku kończy się jej kadencja i prawdopodobnie nie zostanie powołana na następną. Nominowanie przewodniczącego jest wyłączną prerogatywą premiera – najwyraźniej jednak protestujący nie są w stanie przyjąć tej prostej prawdy do wiadomości, a Barbara Engelking stała się z miejsca kolejną męczennicą „pisowskiego reżimu”.
II. Sami swoi
Trzeba jednak przyznać, że polityka personalna kolejnych rządów mogła dotychczasowych beneficjentów utwierdzić w przeświadczeniu, że Rada Oświęcimska została im oddana we władanie raz na zawsze, zaś rola premiera sprowadzać się będzie do pod- żyrowywania wskazanych mu „właściwych” kandydatur. Oni najzwyczajniej w świecie uznali, że posiedli monopol na tematykę Zagłady, niemieckich obozów, tudzież relacji polsko-żydowskich w czasie wojny i po niej. A monopol ten otrzymali bądź ze względu na pochodzenie, bądź też poprzez odpowiednie poglądy potwierdzone towarzyskim glejtem wystawionym przez grono „autorytetów”. Toteż dotychczas owo gremium uzupełniało się de facto przez kooptację wedle ściśle przestrzeganego klucza: przedstawiciele środowisk żydowskich, przedstawiciele Izraela, ludzie tzw. lewicy laickiej oraz katolewicy (dobrze jest zaświecić koloratką bądź nawet biskupią tiarą w charakterze listka figowego) plus na dokładkę kliku zachodnich liberałów zaangażowanych w „dialog” z Żydami. Biorąc pod uwagę zarysowany tu kontekst, nie dziwi, że zapowiedź nieprzedłużenia kadencji przewodniczącej została potraktowana niczym uzurpacja. Aby nie być gołosłownym, oto kilka przykładów z obecnego składu Rady Oświęcimskiej: prof. Barbara Engelking – przewodnicząca; wiceprzewodniczący – Avner Shalev, dyrektor generalny Jad Waszem; kolejny wiceprzewodniczący – Henryk Wujec; Ronald Lauder – przewodniczący Światowego Kongresu Żydów; prof. Dariusz Stola – dyrektor Muzeum POLIN; David Harris – dyrektor wykonawczy American Jewish Committee; dr Piotr Cywiński – dyrektor Muzeum Auschwitz- -Birkenau; dodajmy jeszcze abp. Grzegorza Rysia, kojarzonego mocno z „liberalnym” nurtem w Kościele.
Pełny skład Rady dostępny jest na stronach muzeum – tu tylko dodam, że przygniatającą większość stanowią albo osoby pochodzenia żydowskiego, albo aktywnie wspierające żydowską agendę polityki historycznej. Oczywiście, obecność Żydów w takim gremium jest naturalna -jednak rzucająca się w oczy nierównowaga ma określone konsekwencje w postaci chociażby zdominowania aktywności Rady przez tematykę Holokaustu i marginalizowania cierpień innych narodowości, w tym Polaków. Mówiąc wprost, taka dysproporcja w składzie personalnym odzwierciedla kreowany na użytek światowy „nacjonalistyczny” obraz obozu w Auschwitz jako miejsca zagłady Żydów – i tylko Żydów.
Na powyższe nakłada się okoliczność, że nie sposób oddzielić działalności członków Rady od innych form ich zaangażowania publicznego. Pozostając tylko przy obecnej przewodniczącej – Barbara Engelking znana jest ze swojego skrajnie stronniczego i „etnocentrycznego” spojrzenia na relacje polsko-żydowskie w czasie niemieckiej okupacji. Do annałów przeszła jej stricte szowinistyczna wypowiedź, że dla Polaków „śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna – śmierć jak śmierć, a dla Żydów była to tragedia, to była metafizyka, spotkanie z Najwyższym”. Innymi słowy, tylko Żydzi mają wystarczająco wysublimowane życie duchowe, by pojmować całe misterium śmierci – reszta to byty niższe, wegetujące wyłącznie na poziomie „biologicznym”. I pomyśleć, że to Polakom zarzuca się narodową megalomanię… Jeżeli dodać publikacje pani Engelking koncentrujące się niemal wyłącznie na podkreślaniu polskiej odpowiedzialności i winy za Holokaust (a do tego obecność w Radzie prof. Stoli, organizatora antypolskich sabatów w Muzeum POLIN), to należy uznać ten organ w jego obecnym kształcie za kolejny rozsadnik antypolonizmu i pedagogiki wstydu. Przedstawicielom Światowego Kongresu Żydów czy Komitetu Żydów Amerykańskich pozostaje tylko przyglądać się i aprobująco kiwać głowami.
III. Dr Ewa Kurek do MRO!
Kończąc, pozwolę sobie na apel do premiera Mateusza Morawieckiego.
Panie Premierze, mając na względzie zarówno renomę i wiarygodność Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, jak i konieczność desygnowania do tego gremium osób o nieposzlakowanej reputacji i znakomitym dorobku, pozwalam sobie zasugerować kandydaturę dr Ewy Kurek na funkcję przewodniczącej MRO kolejnej kadencji. Dr Ewa Kurek ma na swoim koncie niekwestionowane i często pionierskie osiągnięcia naukowe w tematyce Holokaustu oraz relacji polsko-żydowskich. Jest autorką chociażby takich prac, jak: Dzieci żydowskie w klasztorach (z przedmową Jana Karskiego); Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945; Polacy i Żydzi – problemy z historią czy Jedwabne – anatomia kłamstwa. Znana jest z nonkonformizmu i odporności na naciski – co udowodniła, inicjując akcję zbierania podpisów pod obywatelskim wnioskiem o wznowienie ekshumacji w Jedwabnem. Kolejnym atutem zapewniającym niezależność dr Ewy Kurek na stanowisku przewodniczącej Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej jest jej apolityczność oraz powszechnie znana obojętność na oficjalne zaszczyty i wyróżnienia – ta cecha charakteru gwarantuje, że pełniąc swą funkcję, nie będzie się kierowała własnym interesem i chęcią zachowania za wszelką cenę posady.
Panie Premierze, minister Jarosław Gowin w niedawnej wypowiedzi dla PAP wyraził nadzieję, że podejmie Pan decyzję „kierując się przede wszystkim polską wrażliwością”. Postać pani dr Ewy Kurek, jej klasa jako naukowca i człowieka oraz niekwestionowany patriotyzm stanowią najlepszą rękojmię, że wrażliwość ta na tak newralgicznym stanowisku zostanie zachowana.
Osoba pani dr Ewy Kurek, jej klasa jako naukowca i człowieka oraz niekwestionowany patriotyzm stanowią najlepszą rękojmię, że wrażliwość ta na tak newralgicznym stanowisku zostanie zachowana.
Barbara Engelking znana jest ze swojego skrajnie stronniczego i „etnocentrycznego” spojrzenia na relacje polsko-żydowskie w czasie niemieckiej okupacji. Do annałów przeszła jej stricte szowinistyczna wypowiedź, że dla Polaków„śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna – śmierć jak śmierć, a dla Żydów była to tragedia, to była metafizyka, spotkanie z Najwyższym”.
I pomyśleć, że to Polakom zarzuca się narodową megalomanię… Jeżeli dodać publikacje pani Engelking koncentrujące się niemal wyłącznie na podkreślaniu polskiej odpowiedzialności i winy za Holokaust (a do tego obecność w Radzie prof. Stoli, organizatora antypolskich sabatów w Muzeum POLIN), to należy uznać ten organ w jego obecnym kształcie za kolejny rozsadnik antypolonizmu i pedagogiki wstydu.
Opracowanie: Samuel Baranowski