Widzę gałąź kwitnącą
1
Gołębica wyfrunęła,
przeleciała światem pustym,
nie znalazła żywego ducha
i wróciła do ręki.
Była życiem na dłoni!
Noe ocalał
i wypuścił gołębicę ocalenia.
Wróciła ze świata czystego
z zieloną gałązką.
Wyfrunęła trzeci raz
I nie wróciła do ocalonego.
Polatuje
skrzydlatym Dzisiaj nad ziemią!
2
Dzisiaj jest wczoraj,
dzisiaj jest jutro.
A teraz nic nie ma?
— Nie wie czy błądzi,
bo nie wie gdzie
krąży nietutejsza.
Zamyślona wschodem słońca
krąży niewczesna,
niebem prześwietla ziemię
i szuka jej za późno.
Pręgami źrenicznego światła
schodzi po swoim spojrzeniu
aż do wyczerpania ciemności.
Nie wraca —
już wszystko jest nigdzie.
3
Nigdzie krążąca
zgubiła
gałązkę zieloną!
Bóg ją odnalazł,
urodził na ziemi
i zakwitła przed oczami
swojego proroka.
„Co widzisz Jeremiaszu?
— Widzę gałązkę migdałową,
kwitnącą, czującą.
— Dobrze widzisz, Jeremiaszu,
bo czuwam nad słowem
i czuję gałązką
aby dźwięczało i kwitło
aby dźwięczała i kwitła.”
— Do dzisiaj…
4
Pośrodku kwitnienia kolorów
zmrok mnie zmorzył
a kiedy się jutro ocknąłem
było ciemno.
I wtedy urodziło się moje oko —
biała gołębica z szarymi plamami.
Biel przeszła mimo.
Szare plamy czekały —
stworzyły postać innej,
ciemnej gołębicy.
5
Znalazła się i zgubiła
gołębica biała. Szare plamy
na skrzydłach budziły się.
Biel śpiąca dłużej
przeszła po chodniku.
Mówiłem wszystkim o gołębicy,
chciałem ją zatrzymać.
Mowa mnie zatrzymała a gołębica
minęła się z moim sercem.
Ciemność wróciła.
6
Bóg
twardo
ciężko
bezbarwną falą
nowego potopu
zabił przezroczysto
i wskrzesił kolorowo
ziemię bez gołębicy
i bez czującej gałązki
bez głoski czuwającej.