Spotkanie w mrokach dłoni
Twarz zatopiłem w dłoniach moich obu
aż rozgorzała i przejrzałem mroki.
Ciało się ściśle z ciałem powiązało
i czuje, czuje żem się rozkołysał
w przód i do tyłu jak drzewo na wietrze.
Wzrok jeszcze mocniej wpiłem w mrok mych dłoni
i nagle ojca poczułem oblicze
w rękach swych jakby modlitwą złączonych
rozkołysanych i drżących w ekstazie.
W przestrachu je rozwarłem, w rozkoszy
i powiew lekki jesienny ochłodził mi lica.
A wokół mnie Dni Grozy
sunęły smutne i mnogie
i niepodobne
do tych Dni Grozy
które mi ojca zabrały
w dale nieznane rękoma dwunogich.
On twarz zwykł w dłoniach zatapiać
w świętych chwilach Grozy
tak jak jego ojcowie i ojcowie ojców
z dziada pradziada.
Z hebrajskiego przełożył Natan Gross
Światło i cień
Bez czarów i zaklęć
Bez szeptów i pytań
Zjawiła się przy mnie
Przepiękna kobieta.
Poiłem się, piłem
Nie mając za dość
Nie wiedząc, czy to jest
Czy nie jest miłość.
Aż spojrzałem wokół
W głąb mrocznej alei
Nie ujrzałem niczego
Prócz świateł i cieni.
Z hebrajskiego przełożyła Miriam Akavia