Ku refleksji przy formułowaniu nowej Konstytucji na najbliższy co najmniej wiek zanalizował i podał na tacy ucztującym – Janusz Baranowski
Wśród największych dzieł prawnopolitycznych dawnej Rzeczypospolitej Ustawa Rządowa 3 maja 1791 r. zajmuje miejsce szczególne. Jest ona bezspornie największą spuścizną ideowo-polityczną po niepodległej Rzeczypospolitej, z którą równać się może prawdopodobnie tylko Unia Lubelska z 1 lipca 1569 r. Jeżeli jednak Unia Lubelska scementowała faktycznie federacyjną Rzeczpospolitą i ustaliła jej byt na przeszło dwa stulecia, to Konstytucja 3 Maja obowiązywała jako ustawa zasadnicza zaledwie piętnaście miesięcy, zapoczątkowała jedynie reformę ustroju i nigdy nie została w pełni wprowadzona w życie, a mimo to przeszła do historii jako najważniejsze chyba wydarzenie w dziejach twórczego czynu patriotycznego narodów Rzeczypospolitej.
O znaczeniu historycznym dzieła 3 maja stanowi bowiem nie sama treść Konstytucji i ustaw ją dopełniających, ale sens moralno-polityczny całego wielkiego dzieła Sejmu Czteroletniego, kładącego kres „gwarancji” ustroju Rzeczypospolitej przez dwór rosyjski, która miała uniemożliwić jakąkolwiek ewolucję tego ustroju zgodną z życzeniami społeczeństwa. Realizowana przez cztery lata (1788—1792) polityka zupełnej suwerenności Rzeczypospolitej i uzależnienia jej przeobrażeń wewnętrznych i ustrojowych tylko od woli większości narodu, a w końcu podjęta i prowadzona przez dwa miesiące czynna obrona dzieła Sejmu Czteroletniego przed zbrojną interwencją dworu petersburskiego pozostawiły tradycję ideową, od prawie dwustu lat stanowiącą największe dziedzictwo polskie w sferze myśli politycznej.
Od zakończenia wielkiej wojny północnej lat 1655—1660 rozpoczął się wyraźny zmierzch państwa polsko-litewskiego jako mocarstwa europejskiego pierwszej rangi. Ówczesna koniunktura międzynarodowa i współdziałanie przeciwko Polsce i Litwie wszystkich niemal (z wyjątkiem jedynie dworu wiedeńskiego) sąsiadów: Szwecji usadowionej na Pomorzu Zachodnim i w Inflantach, Rosji (a właściwie jeszcze Wielkiego Księstwa Moskiewskiego), Węgier (Siedmiogrodu) pod panowaniem Jerzego Rakoczego, zjednoczonych z Brandenburgią Prus Książęcych, które w 1657 r. uzyskały niezależność od zwierzchnictwa polskiego — wszystko to stworzyło sytuację, w której rozbiór państwa polsko-litewskiego już w tej epoce był prawdopodobny. Największą tragedią Rzeczypospolitej była jednak tocząca się od 1648 r. wojna domowa na Ukrainie, która rozdzieliła właściwie na zawsze narody polski i ukraiński. Gdy kompromisowa ugoda w Hadziaczu (1658 r.), wprowadzająca do federacji Polski i Litwy na prawach trzeciego członka wspólnoty także Ukrainę, okazała się niemożliwa do realizacji, gdy trwający ciągle, a nie rozstrzygnięty decydująco konflikt z Moskwą począł zmierzać ku ostatecznemu podziałowi ziem Ukrainy między Polskę i Rosję, gdy wojna ze Szwecją zakończyła się w 1660 r. traktatem w Oliwie, stało się jasne, przynajmniej dla najświatlejszych umysłów w Polsce i na Litwie, że w ciągu ostatnich kilku lat niewiele brakowało do zupełnego rozkładu sfederowanej Rzeczypospolitej.
Uratowała Rzeczpospolitą znaczna jeszcze przewaga realnych i potencjalnych sił polsko-litewskich nad siłami nieprzyjaciół. Ale upadek wewnętrzny następował szybko. W czasie tragicznej wojny domowej na Ukrainie, w 1652 r., po raz pierwszy w dziejach Rzeczypospolitej jeden z posłów, poseł trocki Władysław Siciński, zastosował skutecznie zasadę jednomyślności, liberum veto, zrywając obrady sejmowe bez ogłoszenia przez Sejm jakiegokolwiek aktu ustawodawczego. Kraj rozdzierany był akcjami koterii magnackich, nad którymi nie mogła zapanować słaba władza królewska. Niezbędna stawała się reforma Sejmu, zapewnienie Rzeczypospolitej sprawnego parlamentaryzmu, a z drugiej strony — następstwa tronu, usuwającego groźbę anarchicznej elekcji, tym groźniejszej, że po nieodległej (rozumiano) śmierci Jana Kazimierza nie było już do tronu polskiego kandydata z dynastii narodowej, jaką bądź co bądź przez ostatnich siedemdziesiąt lat była dynastia Wazów.
Dwór królewski, kierowany przede wszystkim przez ‘energiczną królową Marię Ludwikę, zmierzał do przeprowadzenia na najbliższym sejmie reformy ustanawiającej zasadę podejmowania wszelkich uchwał tylko większością głosów (choćby dwóch trzecich) i elekcję vivente rege, to znaczy powoływanie następcy tronu za życia panującego monarchy. Był to, być może, ostatni już moment w historii Rzeczypospolitej, gdy naprawa ustroju państwa dokonać się mogła była bez konieczności walki z przemocą zewnętrzną, bez pretensji sąsiadów do decydowania o ustroju Polski i Litwy. Spośród możliwych kandydatów do następstwa tronu polskiego największe szanse miał Francuz, książę Enghien. Lecz program dworu warszawskiego spotkał się z namiętną opozycją stronnictwa staroszlacheckiego i magnackiego. Wszystko rozstrzygnąć się miało na sejmie w Warszawie, zwołanym na 2 maja 1661 r. I wszystko wówczas zawiodło. Większość sejmowa była za reformą, ale przy sprzeciwie wytrwało 4 senatorów i 10 posłów. I to przesądziło.
Dnia 4 lipca 1661 r. Jan Kazimierz wygłosił na sesji połączonych Izb dramatyczne przemówienie. Mówił długo o potrzebie elekcji vivente rege. „To pewna — stwierdził — że bez takiej elekcji przyjdzie Rzeczpospolita in direptionem gentium [do rozpadu narodu], Moskal i Ruś przy swego języka krajach opowiedzą się, i Wielkie Księstwo Litewskie dostinabunt [posiądą]; Brandenburczykowi patebit [stanie otworem] po granice Wielka Polska, i o Prusy z Szwedami albo się zgodzi, albo na swoim theatrum digladiabitur [walczyć będzie]. Dom rakuski [austriacki], choćby miał najświętsze intencje, przy takiej szarpaninie od Krakowa sobie non deerrit [nie odejdzie]. Bo każdy będzie wolał mieć część Polski armis ąuaesitam [siłą zdobytą] niż całą dawnymi wolnościami contra principes tutam [wbrew swym zasadom zachowaną]”.
To legendarne później przemówienie nie wywarło właściwie żadnego wrażenia. Dwór musiał odstąpić od planów naprawy Rzeczypospolitej, do elekcji vivente rege nie doszło. 18 lipca sejm się zakończył. W Polsce rozpoczęła się tragiczna wojna domowa, wszczęta przez obstającą przy starych prawach Rzeczypospolitej większość oddziałów wojskowych. Trwała jednocześnie wojna z Rosją, ale Polska miała wówczas jeszcze siły wystarczające do przetrwania jednego z największych kryzysów politycznych wewnątrz kraju i do jednoczesnego zakończenia zwycięską kampanią wojny z wielkim sąsiadem. W styczniu i lutym 1664 r. polskie oddziały rozpoznawcze po raz ostatni w historii dotarły kilkanaście mil pod Moskwę. Głośny rokosz marszałka wielkiego koronnego Jerzego Lubomirskiego przeszkodził jednak w dopełnieniu zwycięstwa w wojnie z dworem moskiewskim. Wojska królewskie poniosły krwawą klęskę w bitwie pod Mątwami (13 lipca 1666 r.), dwór wyrzekł się wszelkich planów naprawy Rzeczypospolitej, Jan Kazimierz złożył koronę i wyjechał za granicę. Znakomity historyk polski, Władysław Konopczyński, napisał: „Pod Mątwami przepadł nie tylko plan elekcji Enghiena; tam zginął cały prąd ożywczy, jaki od lat dziesięciu zdawał się zwiastować odnowę ustroju społeczno-państwowego. Veto, przytłumione w zarodku podczas sejmu 1661 roku, podniosło zaraz głowę, niszcząc szereg zgromadzeń pod koniec panowania Jana Kazimierza (1664—5, 1666 dwukrotnie)… Reakcja, zastój, ciasnota i swawola rozpanoszyły się w życiu publicznym tych rzesz szlacheckich, które dopomogły do zwycięstwa Lubomirskiemu”.
W aspekcie dziejów wewnętrznych były to czasy na pewno znacznie bardziej tragiczne i dramatyczne niż epoka rozbiorów, epoka sejmu 1773—1775, Targowicy czy Sejmu Grodzieńskiego 1793 r. Jeżeli w pamięci narodu nie zostawiły one takiej tradycji, to zapewne dlatego jedynie, że mimo wszystko, mimo uwikłania Rzeczypospolitej w latach 1665—1666 nie tylko w tragiczny, bratobójczy spór z Ukrainą, nie tylko w wojnę z Moskwą, ale jednocześnie w groźny konflikt z Portą Ottomańską, polski czyn zbrojny i polska polityka zagraniczna odnosiły nadal wyraźne sukcesy. Skończyło się wszystko rozejmem zawartym między Polską a Moskwą w Andruszowie dnia 31 stycznia 1667 r., kiedy to na ponad sto lat ustalono granice między Rzeczą- pospolitą a Rosją, dzieląc Ukrainę i Białoruś w zasadzie wzdłuż linii Dniepru (z Kijowem po stronie rosyjskiej), co potwierdzone zostało w 1686 r. w Moskwie na mocy pokoju ‘„wieczystego” z Rosją, zawartego przez wojewodę Krzysztofa Grzymułtowskiego. W tym właśnie momencie siły Rzeczypospolitej i Rosji znalazły się w równowadze. Wkrótce jednak proporcje uległy zachwianiu. Zaczął się szybki proces ogromnego wzrostu potęgi Rosji, a słabnięcia sił Polski, co doprowadziło do konfliktów wieku XVIII, do rozbiorów i likwidacji państwa polskiego, poprzedzonej wszelako wielkim odrodzeniem politycznym lat 1788—1792.
W końcu XVII stulecia Rzeczpospolita traciła powoli nie tylko swoją mocarstwową pozycję, ale również suwerenność państwową, następowała ogromna anarchizacja stosunków wewnętrznych. Doszło do rozkładu władzy centralnej, a nade wszystko do zupełnego poniżenia Sejmu, co pozbawiło reprezentację narodową wszelkich możliwości skutecznego działania. Panowanie Jana Sobieskiego (1673—1696) opromienione było blaskiem ostatnich wielkich sukcesów militarnych Rzeczypospolitej (przede wszystkim Wiedeń 1683), ale stanowiło w zasadzie okres dalszego staczania się Rzeczypospolitej ku anarchii, zaprzepaszczania ostatnich wielkich szans w polityce międzynarodowej, a zarazem okres zapowiadający mającą rychło nastąpić dominację nad Polską i Litwą świeżo wyrosłej potęgi rosyjskiej. Zawiodły plany utrzymania następstwa tronu w rodzinie Sobieskich. Rzeczpospolita była jeszcze z pozoru mocarstwem, ale przy rozprzężeniu władzy i dezorganizacji sejmów tym groźniejszy był postępujący upadek ekonomiczny, z którego dopiero w XX w. historiografia w pełni zdała sobie sprawę: od czasów rozkwitu ekonomicznego w dobie Władysława IV (1632—1648) do początku drugiej wojny północnej (1700) zaludnienie Rzeczypospolitej zmniejszyło się prawie o połowę, a obszar pól uprawnych spadł do dwóch trzecich, a potem do połowy (lub nawet mniej) dawnego areału. Wywóz zboża polskiego przez Gdańsk zmniejszył się w ciągu tego półwiecza ze 100 tys. do 30 tys. łasztów rocznie. W okresie, gdy wszystkie państwa europejskie usprawniały swoją skarbowość i znacznie podnosiły budżety państwowe, w Polsce zapanowało przeświadczenie, przeistoczone później w swoistą doktrynę ekonomiczną, trwającą aż do trzeciego rozbioru, iż Rzeczpospolita jest krajem ubogim, którego nie stać na obciążenie żadnymi większymi podatkami. Dochody i wydatki państwowe spadały ciągle, niemal w odwrotnej proporcji do wzrostu majątku i dochodów magnaterii i bogatej szlachty. W rzeczywistości Rzeczpospolita była krajem dość zamożnym, chociaż niesprawnym produkcyjnie i o wielkich dysproporcjach majątkowych. Zasoby materialne, m.in. zasoby posiadanych przez magnaterię kruszców szlachetnych, należały — w Polsce i na Litwie — do największych w Europie. Wiele z tego stracono w czasie pierwszej i drugiej wojny północnej (1655—1660, 1700—1715), ale mimo spadku produkcji rolnej, wydobywczej i przetwórczej nawet w wieku XVIII była Rzeczpospolita liczącym się w skali całej Europy wielkim potencjałem gospodarczym! Fałszywa doktryna ekonomiczno-polityczna i brak sprawnie działającej reprezentacji narodowej stały się istotnymi przyczynami załamania się wszelkich sił obronnych Rzeczypospolitej w okresie kryzysu ostatecznego.
Po śmierci Jana Sobieskiego Rzeczpospolita postradała ostatnią szansę zyskania monarchy, który mógłby ją poprowadzić ku naprawie wewnątrzpolitycznej i zgodnego z jej interesami politycznymi umiejscowienia w układzie sił Europy. Wśród kilku kandydatów do tronu polsko-litewskiego najpoważniejszym był Francuz, ks. Franciszek Ludwik Conti. Elekcja Contiego, bez względu na takie czy inne zalety osobiste kandydata, mogła była wprowadzić Rzeczpospolitą w stały alians z Francją, co zmieniłoby zasadniczo całą konfigurację stosunków i wpływów w Europie. Znaczna część magnaterii była nadal pod wrażeniem groźby ograniczenia swoich wpływów, gdyby na tronie zasiadł Francuz, podobnie jak w 1661 r. lękano się księcia Enghien. W czerwcu 1697 r. elekcja dała formalny sukces Contiemu, ale rzeczywisty — jego przeciwnikowi, Fryderykowi Augustowi saskiemu, znanemu później jako August II. Conti nie zdołał sprostać Augustowi, który prędzej zjawił się na Wawelu w Krakowie. I tak rozpoczęła się w Polsce prawie 70 lat trwająca epoka saska.
Związany politycznie z carem Rosji, Piotrem I, August II przeżył ciężkie chwile w latach 1704—1709, gdy po zwycięstwach Karola XII szwedzkiego musiał chwilowo ustąpić , tronu Stanisławowi Leszczyńskiemu. W 1715 r. było już po wszystkim: kraj zrujnowany do szczętu przez kilkunastoletnią wojnę, obcy monarcha na tronie, rozdarcie wewnętrzne w Polsce i na Litwie doprowadzone do granic samounicestwienia. Wtedy właśnie pojawił się nowy czynnik w polityce Rzeczypospolitej, który miał potem przez dwieście kilkadziesiąt lat odgrywać ważną rolę w Polsce: szukanie protekcji rosyjskiej przez tych spośród najwyżej uprzywilejowanych dostojników państwowych, którzy widzieli w tym szansę umocnienia swoich pozycji w Warszawie i w Wilnie. Tragedią Rzeczypospolitej stało się w tych latach to, że jako mediator w sporze między saskim królem Rzeczypospolitej a zdezorientowanym społeczeństwem zaproszony został car rosyjski Piotr I. Od tej chwili, od czasów tzw. konfederacji tarnogrodzkiej 1715 r., rola Rosji w dziejach Rzeczypospolitej rosnąć będzie coraz bardziej, i to — fakt najtragiczniejszy — nie tyle skutek własnej inicjatywy czy działań Petersburga, ile raczej wskutek szukania po tamtej stronie pomocy i poparcia przez dygnitarzy Rzeczypospolitej, pozbawionych poczucia godności, honoru i obowiązku wobec własnego kraju, od hetmana Ludwika Pocieja z epoki Augusta II poczynając, po Franciszka Ksawerego Branickiego, Szczęsnego Potockiego i Seweryna Rzewuskiego z epoki rozbiorów.
Dnia 3 listopada 1716 r. podpisano w Warszawie, a dnia 1 lutego 1717 r. wciągnięto do konstytucji Rzeczypospolitej na tzw. sejmie niemym jednodniowym (niemym, bowiem przy niedopuszczeniu do jakiejkolwiek dyskusji), traktat kończący spory między Augustem II a konfederacją. Miało to wszystko ograniczyć samowolę dworu saskiego w Polsce. W praktyce sprowadziło się do ograniczenia sił zbrojnych Rzeczypospolitej do 24 tys. etatów żołnierskich, co zredukowało rzeczywistą armię polską do 12 czy 15 tys. żołnierzy, jako że kosztem znacznej części „porcji” żołnierskich musiano utrzymywać kilkuset przynajmniej oficerów. Pod traktatem położył swój podpis „mediator”, poseł rosyjski książę Grigorij Dołgoruki, co było pierwszym wystąpieniem reprezentanta dworu rosyjskiego w roli gwaranta ustroju Rzeczypospolitej.
Upadek polityczny Rzeczypospolitej był tak ogromny, że i reakcja na to poniżenie musiała być prędka. Ekspansja Piotra I na zachód, rozbudowa rosyjskiej marynarki handlowej i wojennej zaniepokoiły Anglię. Poczuł się wielce zagrożony sam August II. W końcu 1718 r. doszło do uzgodnienia stanowisk monarchów Austrii, Wielkiej Brytanii, Rzeczypospolitej i Saksonii, Szwecji i Turcji. Dnia 5 stycznia 1719 r. podpisano w Wiedniu traktat o wspólnym programie działań wymienionych państw przeciwko Rosji i Prusom. Rzeczpospolita znalazła się w konfiguracji sojuszów, zapewniających całkowitą zmianę na jej korzyść układu sił w Europie.
Wtedy Piotr I zdecydował się na zręczne posunięcie: wycofał wszystkie swoje oddziały z terytorium Rzeczypospolitej, a następnie wszedł w poufne układy z dygnitarzami Polski i Litwy. Powstała w końcu 1719 r. bezprecedensowa i nawet nigdy później nie powtórzona sytuacja, iż wszyscy czterej hetmani Rzeczypospolitej: Ludwik Pociej, Mateusz Rzewuski, Adam Sieniawski i Stanisław Denhoff — znaleźli się na żołdzie dworu rosyjskiego. Rzeczpospolita uchyliła się od czynu, koalicja europejska rozpadła się. 17 lutego 1720 r. Piotr I zawarł z Fryderykiem Wilhelmem I traktat przymierza, gwarantujący współdziałanie Prus i Rosji w utrzymaniu w Rzeczypospolitej podstaw dawnego ustroju, m.in. wolnej elekcji i liberum veto.
Po roku 1720 Rzeczpospolita weszła w sferę stałych już wpływów dworu petersburskiego. Jeszcze nie było na ziemiach Polski i Litwy stałych garnizonów rosyjskich, jeszcze posłowie carscy zbyt otwarcie nie nalegali na dwór w Warszawie w sprawach ustrojowych, powstał jednak swoisty sojusz Petersburga i Berlina ze wszystkimi wstecznymi siłami w Polsce, gwarantujący utrzymanie w Rzeczypospolitej dotychczasowego ustroju, przy wyzyskaniu wszystkich możliwości prawno-politycznych, nastręczanych m.in. przez prawo sejmowe, przy powściąganiu wszelkich zamysłów reformy i radykalnej przebudowy ustroju.
Jest znamienne, że już w epoce Augusta II, po zakończeniu drugiej wojny północnej (1715—1733), pojawiły się pierwsze idee przebudowy ustroju Rzeczypospolitej, jak np. w dziele Jana Stanisława Jabłonowskiego Skrupuł bez skrupułu w Polszczę (1730). Przyjdą potem wcale liczne dzieła następne, już w epoce Augusta III (1733—1763), wśród których szczególną rolę odegrać miało dzieło wielkiego reformatora oświaty krajowej, Stanisława Konarskiego, ‘O skutecznym rad sposobie (1744—1748), poddające miażdżącej krytyce stary system sejmowania z liberum veto jako kardynalną zasadą ustrojową. Było tych publikacji wiele. Nie wywarły, niestety, większego wpływu na świadomość polityczną szlachty polskiej.
Po śmierci Augusta II w 1733 r. znaczne ożywienie ideowo-patriotyczne społeczeństwa polskiego na tron Rzeczypospolitej po raz drugi (pierwszy raz został wybrany po obaleniu Augusta II w 1705 r.) wyniosło Stanisława Leszczyńskiego. Nowy monarcha cieszył się ogromnym poparciem niewątpliwej większości społeczeństwa, lecz nacisk zbrojny dworu rosyjskiego okazał się przemożny. Słabość działań Leszczyńskiego i jego protektorów (nade wszystko zięcia, króla francuskiego Ludwika XV, żonatego z Marią Leszczyńską) doprowadziły do klęski. Pod naciskiem rosyjskich sił zbrojnych wybrano pod Warszawą „antykróla” Augusta III Sasa, który okazał się w końcu faktycznym monarchą Rzeczypospolitej. Stanisław Leszczyński z niewielką grupą swoich zwolenników uszedł przez Gdańsk do Francji. Rozpoczęło się w Polsce i na Litwie panowanie Augusta III.
Były to czasy, które słusznie przeszły do historii jako epoka największego upadku kultury politycznej, życia społecznego i w ogóle całego stylu egzystencji zbiorowej narodów Rzeczypospolitej. Trzeba jednak pamiętać, że konstatacja ta dotyczy najwyższych warstw społecznych, środowisk opiniotwórczych i sfery władzy w Rzeczypospolitej. Trudno uznać, że większość społeczeństwa była ówcześnie dotknięta demoralizacją polityczną i moralną degeneracją, przejawiającą się zanikiem troski o dobro publiczne i wzrostem egoizmu grupowego, bowiem te zjawiska i pojęcia nie mogły się odnosić do milionowych rzesz chłopstwa i wielotysięcznych rzesz mieszczaństwa. Ale i w środowisku magnaterii i zamożnej szlachty, choć upadek świadomości politycznej dotyczył większości tych ówczesnych klas uprzywilejowanych, nawet znacznej, to przecież nie ich całości, skoro przez całe panowanie Augusta III obecny był w życiu publicznym Rzeczypospolitej nurt naprawy ustrojowej, nie mogący wprawdzie uzyskać przewagi, ale ciągle inicjujący próby reformy ustroju.
Chodziło przede wszystkim o sprawy skarbu i wojska. Wielokrotnie wracano w tej epoce do kwestii uregulowania systemu podatkowo-skarbowego Rzeczypospolitej, co było warunkiem aukcji sił zbrojnych do rozmiarów zdolnych zapewnić suwerenność państwa w ówczesnym układzie sił międzynarodowych w Europie. Najciekawszy był chyba projekt Augusta Czartoryskiego, zgłoszony na sejmie 1734 r., a przewidujący rozbudowę wojsk Rzeczypospolitej do 276 tys. etatów żołnierskich, co dałoby możliwość stałego utrzymywania armii ze sztabami i korpusem oficerskim o liczebności ok. 220 tys. Koszt utrzymania wojsk w takiej liczbie wynosić miał ok. 114 min złp. rocznie. Mimo naiwności niektórych pomysłów podatkowych autora jest pewne, że ówczesny rzeczywisty dochód narodowy Rzeczypospolitej na stworzenie i utrzymanie takiej armii w pełni by wystarczył. Uniemożliwiała wszelako taką reformę m.in. upowszechniona ówcześnie doktryna ogólnego ubóstwa i niewydolności podatkowej państwa, doktryna o niezwykłej trwałości, spotęgowana jeszcze w czasach Sejmu Czteroletniego, oparta na błędnej koncepcji wartości, która weszła potem w skład doktryny fizjokratów, a uznająca (najogólniej rzecz biorąc) nie każdą pracę, lecz tylko pracę na roli za źródło ogólnego dochodu społecznego. Co prawda, już w XVIII w. wszystkie niemal państwa europejskie zastosowały znacznie nowocześniejszą doktrynę i oparty na niej system podatkowy, ale jest faktem zastanawiającym, że dopiero ekonomiści XX w. wyjaśnili absurdalność przeświadczenia polityków polskich wieku XVIII o rzekomym ówczesnym ubóstwie kraju i stwierdzili, że pomysły zwielokrotnienia wydatków na organizację i utrzymanie sił zbrojnych były całkowicie realne, przynajmniej z ekonomicznego, jeżeli nie politycznego punktu widzenia. Wszystko zależało jednak od zaktywizowania w sferze myśli politycznej przynajmniej znacznej części szlacheckiej opinii publicznej. Wypadło na to czekać aż do schyłku XVIII w.
Połowa wieku XVIII stała w Polsce pod znakiem rywalizacji dwóch wielkich programów i dwóch wielkich sił politycznych: partii dawnej Rzeczypospolitej, wiązanej z nazwiskiem Potockich, i partii reformy za tak zwaną „wszelką cenę”, której promotorami byli Czartoryscy. Trudno w tym miejscu wdawać się w szczegółową analizę rozbieżności politycznych między obu tymi stronnictwami.
Warto jednak zauważyć, iż utrwalony w historiografii osąd roli obu tych partii, przyznający rację dziejową tzw. „Familii” Czartoryskich, a potępiający działania stronnictwa staropolskiego „Potockich” jako wstecznego i usiłującego utrzymać Polskę w stanie anarchii, jest niewątpliwie przesadny i zbyt upraszcza złożone zagadnienie. W tej trudnej epoce skomplikowanych manewrów politycznych, gdy oba stronnictwa w Rzeczypospolitej usiłowały uzyskać przede wszystkim jakieś poparcie zagraniczne, program reformy politycznej państwa — jak słusznie stwierdził Kazimierz Waliszewski przed stu prawie laty (1887) — nie był udziałem jednej tylko partii, lecz programem całej twórczej i myślącej części społeczeństwa, a różnice wynikały z poglądu na możliwość użycia tych lub innych środków dla zrealizowania dzieła naprawy. „Chodzi od początku do końca o środki” — pisze ów historyk. Różnica programów polegała na koncepcji szukania poparcia mocarstw zagranicznych: czy tych, które choć oddalone geograficznie, w swojej idei bytu politycznego zgodne były z tradycją Rzeczypospolitej; czy tych, które z racji sąsiedztwa mogły wkroczyć prędko i aktywnie w sprawy Polski i Litwy, mając wszelako na uwadze swoje własne i sprzeczne z interesami Polski cele imperialne. Kazimierz Waliszewski stwierdził: pojawiły się wtedy w Rzeczypospolitej „dwie polityki rozchodzące się w prawo i w lewo, ku wschodowi i zachodowi, ku dźwignieniu sił narodowych z pomocą Francji (Potoccy) i ku ujarzmieniu ich z pomocą Rosji (Czartoryscy)”. Polityka narodowa, którą Waliszewski określił mianem „polityki Potockich”, ukształtowała się w długotrwałą tradycję. Z kontrowersji lat pięćdziesiątych
XVIII w. wynikła sytuacja roku 1763 i decyzje Czartoryskich podjęcia działań zmierzających do opanowania tronu w Rzeczypospolitej nawet przy czynnej pomocy siły zbrojnej dworu rosyjskiego (czego beneficjentem stał się w końcu Stanisław August); z postawy „Potockich” wynikła wojna konfederacka o niepodległość narodową, zapoczątkowana w Barze w 1768 r., a zdławiona dopiero w 1772 r. Tradycje barskie, choć również spora część tradycji reformatorskich obozu Czartoryskich, złożyły się na ideologię stronnictwa patriotycznego lat 1788—1792.
W roku 1744 nadarzyła się szansa reformy politycznej, mogąca przynieść dorobek dzieła Sejmu Czteroletniego pół wieku wcześniej, w znacznie korzystniejszej sytuacji międzynarodowej. Ekspansja króla Prus Fryderyka II budziła niepokój całej Europy. Zaniepokojona Rosja skłonna była do zgody na pomnożenie sił Rzeczypospolitej. Sejm w Grodnie miał szansę uprzedzenia Sejmu Czteroletniego w dziele reformy. Nic z tego nie wyszło. Intrygi pruskie doprowadziły do klęski sejmu. Tło tego wszystkiego jest jasne: brakowało w ówczesnej Rzeczypospolitej dostatecznej liczby czynnych reprezentantów patriotycznej opinii publicznej, którzy mogli byli doprowadzić do skutku dzieło reformy. Na wychowanie pokolenia o dostatecznym stopniu aktywności politycznej przyszło czekać ponad czterdzieści lat.
Pod koniec panowania Augusta III sytuacja Rzeczypospolitej była już bardzo skomplikowana. Toczyła się wówczas tzw. wojna siedmioletnia (1756-1763), konflikt zbrojny między Wielką Brytanią i Prusami z jednej, a Austrią, Rosją i Francją z drugiej strony. Przez ziemie Polski i Litwy maszerowały bezceremonialnie wojska rosyjskie; nikt już nie szanował „suwerenności” Rzeczypospolitej. Spór między Potockimi a Czartoryskimi nasilał się coraz bardziej. Przewrót w Petersburgu (9 lipca 1762 r.), który obalił cara Piotra III, a wyniósł na tron carski jego niemiecką żonę, znaną w historii pod imieniem Katarzyny II, dał stronnictwu Czartoryskich wielką szansę. Liczono na detronizację Augusta III (który jednak zmarł 5 października 1763 r.), na wyniesienie na tron polsko-litewski młodego Adama Kazimierza Czartoryskiego. Wszystkie te spekulacje nie brały pod uwagę intencji Katarzyny II, która za najwłaściwszego kandydata uznała swojego byłego kochanka z roku 1755, Stanisława Antoniego Poniatowskiego (używającego później imion Stanisław August). W czasie sejmu konwokacyjnego 1764 r. opozycja narodowa, określana mianem „stronnictwa Potockich”, została z Warszawy usunięta. Przepadły w tym układzie rzeczy nadzieje na reformę Rzeczypospolitej przy współdziałaniu z Francją. Decyzja Czartoryskich szukania pomocy u wprowadzonych na ziemie polskie wojsk rosyjskich rozstrzygnęła sprawę… i być może losy Rzeczypospolitej aż po chwilę trzeciego rozbioru.
Kazimierz Waliszewski pisze: „Program Potockich nie został przeprowadzonym może dlatego, że był niemożliwym, ale z pewnością dlatego, że do jego przeprowadzenia nie dopuścili Czartoryscy; program Czartoryskich spełzł i musiał spełznąć na niczym dlatego, że mu stanęły na wstręcie dwie zwłaszcza źle obliczone siły: siła wezwanej na pomoc zaborczej polityki rosyjskiej i siła zgwałconych narodowych instynktów”.
Elekcja Stanisława Augusta otworzyła nową epokę w dziejach Rzeczypospolitej. Młody król, w chwili wyboru zaledwie 32-letni (ur. 1732), posiadał doskonałe wykształcenie, znajomość kultury i stosunków europejskich, z własnego doświadczenia także znajomość układu sił i nastrojów w Petersburgu. Był człowiekiem szlachetnych intencji i rzecznikiem programu daleko idącej przebudowy ustrojowej kraju. Przez całe życie szczególne znaczenie miały jednak nade wszystko jego niezwykle uwarunkowania psychiczne: lęk przed dworem petersburskim, wynikający bynajmniej nie z rzeczywistej czy przesadnej oceny potęgi Rosji, lecz ze wspomnienia własnych intymnych stosunków z Katarzyną II; daleko posunięty nepotyzm i usilne faworyzowanie przede wszystkim własnej rodziny, Poniatowskich, dalej zaś wszelkiego autoramentu kondotierów politycznych i dyplomatycznych, którzy rokowali nadzieje dobrej służby dla familii Poniatowskich; wreszcie stała zasada polityki oportunistycznej, zakładającej, iż ulegać należy tym siłom czy tendencjom, które w danej chwili stanowią dla osobistej pozycji króla większą niż inne groźbę. Lekkomyślność finansowa, której skutkiem było pozostawienie Rzeczypospolitej po 30 latach panowania z prywatnym długiem królewskim sięgającym 33 min. złp., czy w końcu rozwiązłe życie osobiste stanowią w kontekście całej sytuacji działań politycznych Stanisława Augusta problem znacznie już mniejszy.
Wstępując na tron Stanisław August miał niewątpliwie program znacznego przekształcenia w duchu postępowym stosunków politycznych i społeczno-kulturowych w Rzeczypospolitej; niektóre jego posunięcia z lat 1764-1767 są tego wyraźnym dowodem. Niestety, młody monarcha począł z miejsca burzyć się przeciwko swojemu uzależnieniu politycznemu od szefów stronnictwa „Familii”, a skądinąd swoich wujów, książąt Augusta i Michała Czartoryskich. Czartoryscy zwracali królowi uwagę na niestosowność poniżania majestatu monarszego przez prywatę i realizowanie interesów partykularnych wbrew racji stanu Rzeczypospolitej. Młody monarcha skarżył się na „kuratelę” wujów Czartoryskich i postanowił wyemancypować się na drogę zupełnej samodzielności. Działo się to w okresie, gdy dwór rosyjski począł gwałtownie naciskać na Warszawę w sprawie tzw. dysydentów (wyznawców religii niekatolickich), żądając przyznania im pełnych praw politycznych w epoce, gdy w żadnym kraju świata mniejszość religijna nie korzystała z praw przysługujących religijnej większości. Przeciwstawiony opozycji staropolskiej, skłócony ze swoją macierzystą partią — „Familią” Czartoryskich, Stanisław August postanowił skorzystać z pomocy trzeciej siły: ambasady rosyjskiej. Od 1767 r. począł się uzależniać coraz bardziej od pomocy ambasadorów Rosji, własną ręką zacieśniając na swej szyi — w imię zyskania poparcia przeciwko własnemu narodowi — obrożę polityczną, która z początku wcale nie była tak ciężka ani tak nieuchronna. Z perspektywy historycznej musimy być sprawiedliwi: w epoce rozbiorów nie tyle inicjowana przez Petersburg przemoc czy groźba rosyjska, ile raczej szukanie przez część sił polskich protekcji i pomocy Rosji przeciwko politycznym przeciwnikom wewnątrz kraju wywarło zasadniczy wpływ na losy Rzeczypospolitej. W pojęciu dworu petersburskiego Rosja miała na terenie Rzeczypospolitej swoje własne ważne interesy i chciała je realizować, chociaż koncepcje tych interesów były w obrębie środowisk decydujących w Rosji o polityce państwa często bardzo rozbieżne. Odwoływanie się do rosyjskiej protekcji i pomocy dla uzyskania przewagi nad przeciwnikami krajowymi — z początku przez Czartoryskich, potem długo i wielokrotnie przez Stanisława Augusta, w okresie pierwszego rozbioru przez znaczną część zdemoralizowanej magnaterii, a następnie przez tzw. reakcyjnych malkontentów, z których środowiska wyłonili się w końcu targowiczanie — stało się prędko trwałym elementem walki politycznej wewnątrz Rzeczypospolitej.
Z tym właśnie procesem wiąże się najgroźniejsze zjawisko całej sytuacji politycznej Rzeczypospolitej: tak zwany „system gwarancyjny”. Dwukrotnie przed epoką Sejmu Czteroletniego ustrój Rzeczypospolitej — przede wszystkim prawa kardynalne, podstawy ustroju państwa, w większości formułujące te właśnie zasady, które przesądzały o anachroniczności Systemu Rzeczypospolitej (przywileje stanu szlacheckiego i władza szlachty nad poddańczym włościaństwem, wolna elekcja, liberum veto itd.) — zagwarantowany został przez obce mocarstwo jako po wieczne czasy niezmienny. Na sejmie 1767-1768 r. gwarancji udzieliła Rosja, na sejmie 1773-1775, przy traktacie rozbiorowym — wszystkie trzy mocarstwa, chociaż w praktyce znaczenie miała tylko gwarancja dworu petersburskiego, gdyż ani dwór berliński, ani tym bardziej wiedeński nie szukały w tym uprawnieniu podstaw do własnej ingerencji w sprawy Rzeczypospolitej (w 1788 r. dwór pruski zrzekł się zresztą oficjalnie swojej gwarancji). System ten nie został bynajmniej Polsce narzucony, lecz był niejako wyproszony u sąsiedniego mocarstwa przez te czynniki, dominujące w latach 1767-1768 w Polsce, które pragnęły położyć w ten sposób tamę wszelkim zamysłom reformy ustrojowej, podejrzewając o takie plany głównie Stanisława Augusta. Rzeczpospolita nie tylko faktycznie, ale i formalnie stała się państwem o ograniczonej suwerenności, nie mogąc bez zgody dworu rosyjskiego podjąć żadnej z koniecznych reform społecznych czy polityczno-ustrojowych. System rządowy państwa, stworzony w latach 1775 i 1776, został także objęty gwarancją. Dopiero unicestwienie systemu gwarancyjnego w początkach Sejmu Czteroletniego otworzyło drogę do przebudowy ustroju Rzeczypospolitej.
Jest faktem, że wprowadzenie systemu gwarancyjnego ani w 1768, ani w 1775 r. nie wywołało jakiegoś poruszenia opinii publicznej. Wstrząsem dla niej stał się dopiero pierwszy rozbiór (5 sierpnia 1772 r.), pozbawiający Rzeczpospolitą mniej więcej jednej trzeciej dotychczasowych obszarów i ludności. Spowodowało to u znacznej części świadomych politycznie warstw Rzeczypospolitej swoisty przełom psychiczny. Od tego czasu idea naprawy zaczęła coraz bardziej nurtować w głębi świadomości narodu.
Na sejmie 1773-1775 r. Stanisław August w walce z koterią zaprzedanych ambasadzie rosyjskiej polityków zdołał uratować cząstkę swojego programu reformatorskiego, przede wszystkim wytargowując od ambasadora Ottona Stackelberga (na zasadzie swoistego kompromisu) zgodę na utworzenie Komisji Edukacji Narodowej, która przejęła system edukacyjny młodzieży szlacheckiej, zachwiany wskutek likwidacji w 1773 r. zakonu jezuitów. Trudno przecenić znaczenie faktu, iż dzięki skupieniu pod kierownictwem Komisji Edukacyjnej większości kolegiów szkolnych w Polsce i na Litwie powstał system szkolnictwa, mający przygotować generację ludzi świadomych konieczności przebudowy ustroju państwa. Zestawienie dat jest znamienne. W latach 1774-1775 do szkół wojewódzkich i tzw. podwydziałowych objętych zasięgiem KEN wchodzili uczniowie urodzeni w latach 1760-1763. Absolwenci — lub choćby byli uczniowie szkół KEN — w roku 1788 liczyli lat 25-28. To było właśnie pokolenie przyszłych posłów sejmowych i działaczy aktywnych w komisjach cywilno-woj- skowych jako organach samorządowej administracji terytorialnej podczas Sejmu Wielkiego. Trudno oczywiście uznać wszystkich działaczy stronnictwa patriotycznego lat 1788- -1792 za wychowanków szkół KEN, gdyż było wśród nich wielu polityków starszych, którzy przeszli przez edukację jezuicką, pijarską czy teatyńską według dawnych tradycji polskich, ale nie można zaprzeczyć, iż udział tej generacji w stworzeniu dzieła 3 maja był ogromny. Jest znaną prawidłowością, że w każdym układzie społeczno-politycznym wejście w życie publiczne nowej generacji ludzi, nie obciążonych doświadczeniami przeszłości, a bardziej otwartych na idee i potrzeby przyszłości, zmienia ten układ zasadniczo. Taka sytuacja nastąpiła w Polsce w przededniu Sejmu Wielkiego.
Od połowy lat osiemdziesiątych XVIII w. Rzeczpospolita żyła w oczekiwaniu wielkich przemian wewnętrznych. Publicystyka polityczna na wysokim poziomie (przede wszystkim dzieła Hugona Kołłątaja i Stanisława Staszica) formułowała podstawy programu reformy. Ożywienie opinii publicznej w całym kraju stało się tak wyraźnie, iż na zbliżającym się sejmie 1788 r. tak czy owak stać się musiało coś ważnego, coś wskazującego krajowi nową perspektywę polityczną. Zapewne jednak Sejm Czteroletni nie zyskałby tak wielkiej szansy i najpewniej dzieło jego nie okazałoby się aż tak ważkie, gdyby nie zasadnicza zmiana koniunktury międzynarodowej, która dała Rzeczypospolitej okazję odzyskania i umocnienia niepodległości, możliwość podjęcia starań o nowe, bezpieczne miejsce dla państwa polsko- -litewskiego w całym układzie sił nowej Europy. Wiązało się to z końcem solidarności mocarstw rozbiorowych i przystąpieniem partnerów rozbioru 1772 r. do dwóch przeciwstawnych sojuszów militarnych i politycznych: Rosji i Austrii do wspólnego bloku państw „cesarskich”, natomiast Prus do antyrosyjskiej i antyaustriackiej Potrójnej Koalicji. Z tego układu sił w latach 1787-1791 wywiodła się w Polsce Konstytucja 3 Maja.
Międzynarodowe położenie Rzeczypospolitej w latach 1787-1791
Wyjątkowo sprzyjająca dziełu naprawy ustroju Rzeczypospolitej, krótkotrwała zresztą koniunktura międzynarodowa wynikała z nowego układu sił i konfliktów w Europie u schyłku lat osiemdziesiątych XVIII w. Zjednoczone wówczas (przynajmniej pozornie) trzy mocarstwa rozbiorowe znalazły się w przeciwstawnych blokach polityczno-militarnych. Tzw. „system północny” — sojusz Rosji z Prusami, przy pewnym udziale Austrii, zaczął tracić swoje znaczenie w chwili, gdy Rosja swoją politykę zagraniczną oparła — od chwili zawarcia z Austrią odrębnego sojuszu w 1781 r. — na koncepcji wielkiej ekspansji w kierunku południowym i poszerzenia swoich posiadłości o część terytoriów Porty Ottomańskiej. W wypadku wojny z Turcją pomoc Prus była dla Rosji bezużyteczna, zasadnicza stawała się natomiast współpraca z Austrią. W ten sposób Prusy zaczęły tracić znaczenie jako partner dworu rosyjskiego, co skłoniło dwór berliński do szukania sojuszników na Zachodzie, w Londynie i Hadze. W 1787 r. uformowały się w Europie dwa wielkie bloki polityczne. Rosja zabiegała początkowo o wielkie czwórprzymierze — sprzymierzonych od 1781 r. dworów „cesarskich” (rosyjskiego i wiedeńskiego) z dworami opanowanymi przez dynastię Bourbonów (Francja i Hiszpania), co jednak nie doszło do skutku, głównie z powodu niepokojów wewnętrznych we Francji, zwiastujących przyszłą wielką rewolucję. Z drugiej strony Wielka Brytania i Holandia sprzymierzyły się z Prusami, tworząc tzw. Potrójną Koalicję. Rosja i Austria rozpoczęły (1787) wojnę z Turcją, której celem było pozyskanie dla Rosji wielkich nabytków terytorialnych kosztem Porty Ottomańskiej. Na tego rodzaju aneksje nie chciała się zgodzić Potrójna Koalicja. Sprawę skomplikowała dodatkowo wojna Szwecji z Rosją (1788-1790), wnosząca płomień wojny niemal w sąsiedztwo Petersburga. W każdym razie uwikłana w wojnę z Turcją i ze Szwecją Rosja nie mogła już egzekwować swojej gwarancji w Rzeczypospolitej. I to właśnie dało Polsce i Litwie szansę wielkiej reformy ustrojowej.
Uprzednio zdawało się zresztą, że naprawa systemu państwowego Rzeczypospolitej odbędzie się przy ścisłym współdziałaniu z Rosją. Stanisław August obserwował bacznie stosunki między Petersburgiem a Stambułem, a wybuch wojny rosyjsko-tureckiej chciał wykorzystać do poważnego zaktywizowania Rzeczypospolitej. W 1787 r. złożył Katarzynie II projekt przymierza polsko-rosyjskiego, na mocy którego Rzeczpospolita miała wziąć czynny udział w wojnie z Turcją, zyskując przy zawarciu pokoju pewne istotne korzyści w postaci aneksji Besarabii z jakimś portem czarnomorskim, przede wszystkim zaś prawo do dokonania reformy ustroju i znacznej aukcji wojska. Te wielkie marzenia Stanisława Augusta przekreśliła brutalnie rzeczywistość polityczna. Ani słaby monarcha Rzeczypospolitej nie był dla rosyjskiej imperatorowej partnerem do jakiegokolwiek przymierza, ani okrojone państwo polsko-litewskie nie było, w pojęciu dominujących czynników dworskich Petersburga, podmiotem zdolnym do rzeczywistego uczestniczenia w akcji o znaczeniu międzynarodowym. Dwór ‘rosyjski miał zamiar utrzymać Rzeczpospolitą przez cały czas wojny w stanie bezruchu i bezsiły, doprowadzając rozgrywkę z Turcją do korzystnego dla Rosji wyniku, Polsce zaś nie dając żadnej szansy naprawy. Projekty przymierza polsko-rosyjskiego czekały w Petersburgu ponad rok na odpowiedź imperatorowej, a we wrześniu 1788 r., w przededniu Sejmu Czteroletniego, zostały całkowicie odrzucone. Królewski zamysł wyprowadzenia Rzeczypospolitej z politycznego zastoju i dokonania wielkiej reformy w oparciu o Rosję został przez dwór petersburski doszczętnie unicestwiony.
Decyzja rosyjska nie brała wszelako pod uwagę stanu opinii publicznej w Polsce i całej sytuacji międzynarodowej w Europie. Stanisław August marzył o wyprowadzeniu Rzeczypospolitej z zastoju i marazmu „drzwiami petersburskimi”. Skoro drzwi te zostały przez samych Rosjan zatrzaśnięte, stało się konieczne skorzystanie z innych możliwości. Nastręczały je okoliczności ówczesnej sytuacji europejskiej. Polityka brytyjska zmierzała wówczas do utworzenia w Europie wielkiej koalicji państw przeciwstawionych Rosji i Austrii, łączących aliansem m.in. Prusy z Rzecząpospolitą, Portą Ottomańską, Szwecją i kilku innymi krajami dla zabezpieczenia ich wspólnych interesów w systemie swoistego „bezpieczeństwa zbiorowego”. Stąd właśnie wywiodła się idea przymierza polsko-pruskiego, zrealizowanego przez traktat 29 marca 1790 r. Zachęta pruska pod adresem Polski, zgłoszona jesienią 1788 r., podnieciła opinię publiczną i umożliwiła całkowitą emancypację Rzeczypospolitej spod zależności od Rosji. Część historyków uznała to za prowokację Berlina, zmierzającą do spowodowania nowego rozbioru. Jest oczywiste, że Prusy dążyły do pewnych, ograniczonych zresztą, dalszych nabytków terytorialnych kosztem Polski, działały jednak w ramach systemu międzynarodowego, który dawał ówcześnie Polsce, za nikłą stosunkowo cenę, okazję radykalnej przebudowy całego ustroju politycznego Rzeczypospolitej. System ten opierał się na konflikcie Wielkiej Brytanii i Prus z Rosją i Austrią. Austria wyłączyła się zresztą z całej sprawy latem 1790 r., unikając zręcznie wojny z przeważającymi militarnie Prusami. W konflikcie pozostały z jednej strony Turcja i państwa Potrójnej Koalicji (Anglia, Prusy i Holandia), z drugiej Rosja, pomiędzy nimi zaś chwiejna i niezdolna do zdecydowanych działań Rzeczpospolita.
Pod koniec 1790 i w początkach 1791 r. wybuch wielkiej wojny europejskiej wydawał się niemal pewny. Katarzyna II odrzuciła żądania Potrójnej Koalicji, aby jej wojna z Turcją została rychło zakończona na zasadach status quo, tó jest bez żadnego uszczuplenia posiadłości Porty Ottomańskiej. W marcu 1791 r. rząd pruski zażądał od Brytyjczyków zdecydowanej akcji przeciwko Rosji. Wydawało się, że lada chwila silna armia pruska rozpocznie działania zbrojne przeciwko Rosji, korzystając z możliwości przemarszu przez ziemie Polski i Litwy, zapewnionej tajnym porozumieniem. Silna flota brytyjska miała wpłynąć na Bałtyk i rozpocząć działania przeciwko Kronsztadtowi i Petersburgowi. W tej sytuacji potrzebna była Zachodowi pomoc Rzeczypospolitej. Rzeczypospolitej natomiast niezbędna była reforma systemu rządowego, w chwili spodziewanego konfliktu międzynarodowego stwarzająca system sprawnie działającej władzy wykonawczej.
System gwarancyjny obalony’ został w Rzeczypospolitej uchwałą Sejmu z dnia 19 stycznia 1789 r., znoszącą Radę Nieustającą, gwarantowaną przez dwór rosyjski. Od tej chwili federacja polsko-litewska stała się de facto państwem całkowicie suwerennym, szukającym nowego ustroju politycznego i nowego zabezpieczenia tego ustroju przez układy międzynarodowe. Były po temu realne możliwości. Zawiodły one jednak wskutek zbyt słabego działania sił niepodległościowych w Warszawie, co dało czynnikom reakcyjnym, silom dawnego porządku, przyszłej Targowicy, okazję do pozyskania protekcji dworu rosyjskiego przeciwko dziełu odrodzeniowemu Sejmu Czteroletniego. Rzeczpospolita nie zgodziła się na zaspokojenie żądań terytorialnych Prus, a także odrzuciła sugestie swojego czynnego udziału w wojnie koalicyjnej przeciwko Rosji. Nadzwyczaj zręczna działalność propagandowa ambasady rosyjskiej w Londynie, wskazująca, iż Wielka Brytania nie może liczyć na Rzeczpospolitą ani jako na sojusznika, ani jako na ewentualnego eksportera tych surowców strategicznych, które dotychczas przemysł brytyjski importował z Rosji, doprowadziła do gwałtownej akcji opozycji. Nie mając w parlamencie londyńskim większych sił, ale korzystając z rozłamu w łonie rządu angielskiego — spowodowała ona wycofanie się Wielkiej Brytanii z rozpoczętej już niemal wojny z Rosją. Pokój w Europie został uratowany kosztem Polski i Litwy.
Spodziewana wojna europejska, niestety, nie wybuchła. Gdy 3 maja 1791 r. uchwalono w Warszawie Ustawę Rządową, sytuacja międzynarodowa była już wyjaśniona na niekorzyść Rzeczypospolitej. Sprzyjająca dotąd koniunktura przestała istnieć. W rok później, gdy wojska rosyjskie wspierające Konfederację Targowicką wdzierały się na ziemie Polski i Litwy, Rzeczpospolita nie miała już tej szansy, jaka zjawiła się przed nią w 1791 r. — szansy wynikającej z ewentualnej wojny w koalicji. Musiała prowadzić obronę zupełnie osamotniona. Nic też dziwnego, że dzieło 3 maja długo nie przetrwało.
Przebieg obrad Sejmu Czteroletniego
Wynikający z normalnej periodyzacji życia sejmowego Rzeczypospolitej sejm roku 1788 zaczął się 6 października. Zamierzony początkowo jako zwykły sejm sześciotygodniowy, pod naciskiem opinii publicznej i całej sytuacji politycznej kraju zmienił się rychło w sejm reformatorski, którego obrady zostały przedłużone ponad wszelkie spodziewanie. Rozpoczęty pod węzłem konfederacji Obojga Narodów, ze Stanisławem Małachowskim jako marszałkiem Sejmu i konfederacji koronnej oraz Kazimierzem Nestorem Sapiehą jako marszałkiem konfederacji litewskiej, ujawnił od razu swój niezwykły charakter zgromadzenia ustawodawczego podejmującego zadanie naprawy i przebudowy całego systemu Rzeczypospolitej. Trudno w tym miejscu wdawać się w złożony układ sił politycznych na Sejmie Czteroletnim, gdzie stronnictwo patriotyczne spotkało się z opozycją stronnictwa tzw. malkontentów. Trzeba jednak stwierdzić, że nurtująca od lat w opinii publicznej idea naprawy Rzeczypospolitej podjęta została na sejmie 1788 r. przez tę jego część, która wywiodła się z sojuszu patriotycznych i antyrosyjskich elementów dawnego ruchu szlacheckiego, zakorzenionego w tradycji Konfederacji Barskiej, a sprzymierzyła się z tą częścią stronnictwa królewskiego, która plan naprawy ustroju Rzeczypospolitej stawiała ponad poszanowanie gwarancji dworu rosyjskiego. Na pozycjach przeciwstawnych pozostali dawni uczestnicy ruchu antykrólewskiego, członkowie tzw. opozycji magnackiej z lat 1785-1788, ich liczna klientela oraz ta część obozu królewskiego, dla której wartością najwyższą była protekcja i gwarancja „najjaśniejszej imperatorowej”. Dwie wielkie siły na Sejmie Czteroletnim powstały więc z połączenia frakcji dawnych konkurencyjnych stronnictw Polski i Litwy, wskutek zasadniczego rozłamu w obu tych obozach przed sejmem 1788 r., wynikłego z odmiennych idei politycznych: patriotycznej idei emancypacji i naprawy Rzeczypospolitej lub — przeciwnie — koncepcji ocalenia za wszelką cenę związków z dworem rosyjskim i rosyjskiej protekcji nad Polską, zapewniającej gwarancję dotychczasowego układu uprzywilejowań społeczno-politycznych. Pierwsza siła stała się stronnictwem patriotycznym, druga — stronnictwem opozycyjno-malkontenckim, podstawą przyszłej Targowicy.
Sprawa aukcji wojska zajęła od razu uwagę sejmu, a równolegle rozegrała się walka o zwierzchnictwo nad istniejącymi już siłami zbrojnymi Rzeczypospolitej. W oczach większości sejmowej Departament Wojskowy Rady Nieustającej — rządu kolegialnego ustanowionego w 1775 r. pod gwarancją rosyjską — był świadectwem poniżenia praw narodu do decydowania o użyciu wojska Rzeczypospolitej zgodnie z interesami kraju. 3 listopada 1788 r. Departament Wojskowy został zlikwidowany, a władzę nad wojskiem przekazano Komisji Wojskowej Sejmu. Nieco wcześniej, 20 października 1788 r., jednomyślnie i entuzjastycznie przyjęto projekt wojewody sieradzkiego, Michała Walewskiego, powiększenia armii Rzeczypospolitej do liczby 100 tys. żołnierzy. Była to wielkość sensowna i jak najbardziej możliwa do zrealizowania, gdyby tylko dostosowano do tej uchwały system podatkowy Polski i Litwy. Miało się wkrótce okazać, że na aukcję wojska do 100 tys. brak środków, zmniejszono więc w końcu etat do 67 tys., co po kilku latach zostało prawie osiągnięte. W niespełna dwadzieścia lat później władze Księstwa Warszawskiego, działające na znacznie mniejszym obszarze, w ciągu kilku lat zmobilizują i skierują na front w sumie znacznie więcej niż .100 tys. żołnierzy.
Na forum sejmowym stanęła teraz sprawa likwidacji dotychczasowego systemu rządowego Rzeczypospolitej. Aczkolwiek jest faktem niewątpliwym, że ustanowiona w 1775 r. Rada Nieustająca dzięki swojemu charakterowi stałego rządu kolegialnego i podzielonego na ministerstwa („departamenty”) w ciągu kilkunastu lat dorobiła się znacznych osiągnięć dla dobra kraju, to jednak jej geneza, pochodzenie od aktu przemocy zewnętrznej, decydowała o negatywnym stosunku opinii publicznej do tej instytucji. Być może stałoby się lepiej, gdyby Radę Nieustającą zmodyfikowano tylko i przystosowano do potrzeb nowej sytuacji po roku 1788, ale ze względów najwyższej rangi politycznej utrzymanie tej formy rządu nie było już dłużej możliwe. Przeciwko Radzie podniosły się w Sejmie liczne głosy. 19 stycznia 1789 r. większością głosów (120 za zniesieniem Rady, 11 za jej utrzymaniem, przy 62 wstrzymujących się od głosu) Rada Nieustająca została zlikwidowana. Znaczenie polityczne owej uchwały sejmowej trudno oceniać tylko w perspektywie organizacji rządu, tego dnia bowiem głosowano w Sejmie faktycznie nad utrzymaniem lub odrzuceniem gwarancji rosyjskiej ustroju Rzeczypospolitej. W wyniku uchwały sejmowej gwarancja dworu petersburskiego, petryfikująca konserwatywny i niezdolny do postępowej ewolucji ustrój Polski i Litwy, została uznana za nieobowiązującą. Dnia 19 stycznia 1789 r. Rzeczpospolita, odrzucając gwarancję rosyjską, stała się znowu państwem w pełni suwerennym. Przez trzy i pół roku miała odtąd istnieć w układzie sił Europy jako państwo całkowicie niepodległe i samostanowiące o swoim losie.
Przez cały rok 1789 trwały w Sejmie dyskusje nad przyszłym ustrojem Rzeczypospolitej, a w łonie środowisk decydujących o pracy Sejmu — narady nad projektem przyszłej Ustawy Rządowej. W sierpniu 1790 r. przedstawiono Sejmowi Projekt o formie rządu, obszerny manuskrypt obejmujący 658 artykułów, regulujących wszystkie sprawy publiczne Rzeczypospolitej. Głównym autorem tego projektu był najpewniej marszałek litewski Ignacy Potocki (1750-1809), najbardziej utalentowany polityk epoki Sejmu Czteroletniego i faktyczny szef stronnictwa patriotycznego. Z tego to projektu wywieść się miała w końcu Konstytucja 3 Maja.
O sprawę autorstwa głównych idei i samego tekstu Konstytucji toczyć się miała przez wiele lat poważna dyskusja wśród historyków. Najwybitniejszy współczesny znawca problemów Konstytucji, Bogusław Leśnodorski, za głównego autora uznał przede wszystkim Ignacego Potockiego. Analizując fakty i dokumenty Leśnodorski stwierdził: „W tym stanie rzeczy trudno inicjatywy i głównego autorstwa nie przypisać Ignacemu Potockiemu, który jak to zaznaczyliśmy, nawiązał do reform z lat 1764-8, do myśli Czartoryskich, Familii”. Z polemiką w tej sprawie wystąpił wybitny znawca dziejów XVIII w., Emanuel Rostworowski, który kładzie główny nacisk na udział Stanisława Augusta w przygotowaniu projektu, osobisty lub za pośrednictwem swojego sekretarza, księdza Scypiona Piattoli. Obaj ci autorzy zgodnie uznają wszelako istotny udział Hugona Kołłątaja w przygotowaniu Ustawy Rządowej.
Do spraw rzeczywistego autorstwa Konstytucji 3 Maja wnosi ważne dane jeden z listów Stanisława Augusta w tej kwestii, pisany do posła polskiego w Petersburgu, Augustyna Deboli, 4 maja 1791 r.: „Od dziewięciu miesięcy — a więc od początku sierpnia 1790 r. — Potocki i Małachowski marszałkowie zaczęli o tym ze mną traktować. Aż do Bożego Narodzenia wątpiłem o szczerości, wątpiłem de possibilitate [w możliwość] rzeczy. Gdy tandem [jednak] widziałem, że można wierzyć, wziąłem się szczerze do roboty”. Z tego oświadczenia wynika jasno, że nie król, lecz Ignacy Potocki był inicjatorem ustawy, chociaż udział Stanisława Augusta w ostatecznym przygotowaniu dzieła jest niewątpliwy.
W połowie grudnia 1790 r. nastąpiło w dziejach Sejmu Czteroletniego ważne wydarzenie: ponieważ kadencja sejmu 1788 r. (z mocy prawa dwuletnia) dobiegła końca, trzeba było przeprowadzić nowe wybory. Aby jednak nie zrywać tradycji sejmu lat 1788-1790, postanowiono nowych posłów dołączyć do składu dotychczasowej Izby Poselskiej, podwajając w ten sposób skład Sejmu. Miało to duże znaczenie dla dalszej historii obrad sejmowych. Z wyborów 1790 r. weszli do Sejmu (16 grudnia 1790 r.) w ogromnej większości posłowie młodzi, o światłych i postępowych poglądach politycznych. Ich udział w pracach Sejmu miał dla całego dzieła ustawodawczego lat 1791-1792 ogromne znaczenie.
Odtąd sprawy przygotowania nowej Ustawy Rządowej przebiegały stosunkowo sprawnie i szybko. Udział króla w działaniach grupy posłów i ministrów, zdecydowanych doprowadzić do skutku zasadniczą reformę ustroju Rzeczypospolitej, dodawał tym wysiłkom powagi i znaczenia politycznego. Sprawa przeszła przez kilka etapów (do dzisiaj nie całkiem wyjaśnionych) aż do przygotowania projektu końcowego, wreszcie w kwietniu 1791 r. stało się wszystko problemem naglącym i wymagającym decyzji natychmiastowej. Wiadomości z Londynu docierały w tych latach do Warszawy ze znacznym opóźnieniem. Wydawało się, iż wojna Potrójnej Koalicji z Rosją wybuchnie lada dzień — a w takiej sytuacji konieczne było wyposażenie Rzeczypospolitej w nową konstytucję, zapewniającą sprawne działanie władz ustawodawczych i wykonawczych.
Pierwszym ogniwem przyszłej ustawy o ustroju państwa stała się Ustawa o miastach, akt, który dojrzewał długo, ale z racji całej sytuacji społecznej i politycznej Polski i Litwy był oczywistą koniecznością. Miasta Rzeczypospolitej zaktywizowały się ówcześnie bardzo mocno, a głównym przywódcą tego ruchu był prezydent Warszawy, Jan Dekert, organizator sławnej demonstracji mieszczan polskich w 1789 r. (tzw. „czarnej procesji”), zmarły przed uchwaleniem Konstytucji (4 października 1790 r.). Powiązania szlachty polskiej i litewskiej z mieszczaństwem Rzeczypospolitej, zarówno na gruncie ekonomicznym, jak i kulturalnym, były ówcześnie znaczne, a tworzyło to atmosferę bardzo sprzyjającą ustawom o emancypacji stanu mieszczańskiego, wbrew uprzedzeniom reakcjonistów i rzeczników starego porządku. Jest znamienne, że nawet członkowie Sejmu, znani ze swojej postawy malkontenckiej, w kwestii mieszczańskiej zajmowali stanowisko pojednawcze i przychylne. Udało się to wykorzystać dla przeprowadzenia Ustawy o miastach. Dnia 18 kwietnia 1791 r. poseł kaliski Jan Suchorzewski, skądinąd znany od dawna malkontent i opozycjonista, zgłosił projekt ustawy, nadającej mieszczanom znaczny zakres praw i swobód, w obawie, że inicjatywa stronnictwa patriotycznego może w tej materii doprowadzić do rozstrzygnięć o wicie bardziej radykalnych (a działo się to wszystko pod naciskiem wiadomości o rozwoju plebejskiej rewolucji we Francji). Stanisław August uchwycił się tego pomysłu jako szansy załatwienia ważnej sprawy. 18 kwietnia została uchwalona, a 21 kwietnia oblatowana w aktach warszawskich ustawa, która miała się stać po kilkunastu dniach częścią Ustawy Rządowej. Po przerwie wielkanocnej Sejm wznowił obrady dnia 2 maja 1791 r. Na tym posiedzeniu zjawiło się niewielu posłów i senatorów, dyskutowano mało istotne sprawy skarbowe. Następne posiedzenie wyznaczono na dzień 5 maja, kiedy oczekiwano w Warszawie już całego składu Sejmu. Wiadomo było jednakże, iż znajdą się wtedy w stolicy także wszyscy członkowie opozycyjnego i prorosyjskiego stronnictwa malkontentów. Przywódcy stronnictwa patriotycznego zdecydowali się przyśpieszyć próbę uchwalenia nowej Ustawy Rządowej. Wyznaczyli posiedzenie Sejmu na dzień 3 maja.
W nocy z 2 na 3 maja 1791 r. w pałacu radziwiłłowskim przy ul. Krakowskie Przedmieście w Warszawie (dzisiaj gmach Rady Ministrów) zebrali się wszyscy wtajemniczeni w plan swoistego zamachu stanu członkowie Sejmu. Odczytano im ostateczny tekst projektu ustawy, która miała przejść do historii jako Konstytucja 3 Maja. Podobno ktoś zażądał dyskusji i podawał w wątpliwość niektóre sformułowania projektu, ale powszechny entuzjazm stłumił tę opozycję. Najbardziej zdecydowani przeszli tej nocy z pałacu radziwiłłowskiego do pobliskiego mieszkania Stanisława Małachowskiego. Tamże ułożono tekst solidarnego zobowiązania politycznego, który nazwano „Asekuracją”:
„W szczerej chęci ratunku Ojczyzny, w okropnych na Rzeczpospolitą okolicznościach, projekt pod tytułem Ustawa Rządowa, w ręku jaśnie wielmożnego marszałka sejmowego i konfederacji koronnej złożony, do jak najdzielniejszego popierania przyjmuję, zaręczając to nasze przedsięwzięcie hasłem miłości Ojczyzny i słowem honoru, co dla największej wiary podpisami naszymi stwierdzamy w Warszawie dnia 2 maja 1791”.
Pierwsze podpisy pod „Asekuracją” złożyli: marszałek Stanisław Małachowski, biskupi Józef Rybiński i Adam Krasiński oraz marszałek Ignacy Potocki. Ogółem podpisało tej nocy owo decydujące zobowiązanie polityczne członków Sejmu. Z takim przygotowaniem stronnictwo patriotyczne przystąpiło do działań na Zamku, w sali obrad Sejmu, dnia 3 maja 1791 r.
Rankiem zebrały się na ulicach Warszawy tłumy, sięgające podobno 20 tysięcy, co przy ówczesnym zaludnieniu stolicy stanowiło ok. 20% ogółu ludności. Na placu przed Zamkiem stanęły cechy miejskie pod własnymi sztandarami, a przede wszystkim w szyku bojowym prawie dwutysięczny pułk piechoty imienia Działyńskich, którego zadaniem było zabezpieczenie spokoju w czasie obrad Sejmu. Na galeriach sali sejmowej zgromadziła się nadzwyczaj liczna publiczność. Bano się rozruchów, jako że siły malkontentów były również znaczne. Stanisław August zalecił swoim adiutantom (przede wszystkim znanemu z wielkiej siły fizycznej porucznikowi Gołkowskiemu), aby w czasie obrad czuwali nad osobistym bezpieczeństwem marszałków Małachowskiego i Sapiehy, obawiając się, że ktoś spośród reakcyjnych i prorosyjskich opozycjonistów może godzić na ich życie. O godzinie 11 wszedł na salę król i rozpoczęła się historyczna sesja sejmowa. Marszałek Małachowski oddał głos posłowi Tadeuszowi Matuszewiczowi, który w imieniu sejmowej deputacji interesów zagranicznych przedstawił Izbie fragmenty raportów posłów polskich za granicą, informujące o groźbie nowego zamachu na niepodległość i całość Rzeczypospolitej. Jedynym na to ratunkiem — wskazał mówca — jest radykalna reforma ustroju państwa.
Doszło w międzyczasie do dramatycznej sceny. Poseł Jan Suchorzewski, świadomy przygotowań do radykalnej decyzji w sprawach ustrojowych, a zaniepokojony nieobecnością znacznej części swoich politycznych przyjaciół, zerwał się do protestów. W namiętnym przemówieniu usiłował zakwestionować całe postępowanie Sejmu. Gdy argumenty jego nie zyskały ogólnej aprobaty, przy następnym swoim wystąpieniu wciągnął na salę obrad swego kilkuletniego syna, demonstrując determinację zabicia własnego dziecka na oczach Izby, aby tylko nie dożyło ono „okresu tyranii” w Rzeczypospolitej. Z trudem okiełznano szaleńca. Po wypowiedzi Matuszewicza Stanisław August wniósł o odczytanie projektu Ustawy Rządowej.
Król pisał nazajutrz: „Poszliśmy do Izby z ostatnią rezolucją nie wyjść z niej aż ze zrobioną rzeczą. To oczywiście poznali przeciwni. Wahała się decyzja aż do szóstej wieczór. Przyznaję, żem sam wówczas trochę zaczął wątpić. Ale Bóg, który pokazał jeden cud, że przez usta Suchorzewskiego mieszczański projekt finalnie przeszedł, pokazał drugi cud, że przez usta Zabiełły Francuza” (mowa o pośle inflanckim, generale Michale Zabielle, który w młodości służył w armii francuskiej, a na Sejmie reprezentował linię radykalno-patriotyczną) dokonało się dzieło 3 maja, bowiem — jak stwierdził król — Zabiełło „stał się tym, który finalnie decydował rzecz, cztery słowa tylko powiedziawszy, które mnie zniewoliły, żem rękę podniósł, chcący mówić czwarty raz. A to nasi wzięli za znak już mojej przysięgi. Rzucili się hurmem do tronu. A ja widząc, że się rzecz daje zrobić, zrobiłem”.
Dyskusja w Sejmie dnia 3 maja 1791 r. trwała ponad sześć godzin i wydawała się wielu obserwatorom — a była chyba rzeczywiście — zbyt rozwlekła, jak na sytuację polityczną zmuszającą do uchwalenia ustawy o najwyższym znaczeniu dziejowym. Dopiero pod wieczór podniosły się w sali okrzyki: „Vivat król, vivat nowa konstytucja!” Znowu usiłował protestować fanatyk Suchorzewski. Usunięto go z sali nie bez pewnego naruszenia nietykalności osobistej; skarżył się potem, że go dnia 3 maja na Zamku bito i deptano. W atmosferze ogromnego uniesienia patriotycznego Stanisław August złożył przysięgę na Konstytucję. Ogół sejmujących pośpieszył z Zamku do pobliskiej Katedry św. Jana. W świątyni zakończyły się uroczystości polityczne związane ze zmianą ustroju Rzeczypospolitej.
Jest faktem, że nad Ustawą Rządową nie przeprowadzono formalnego głosowania, sumującego vota pozytywne i rejestrującego głosy negatywne. Zdecydował ogólny nastrój dnia, entuzjazm sali sejmowej i wielotysięcznych tłumów zgromadzonych na ulicach Warszawy. Konstytucja 3 Maja została w tej sytuacji przyjęta jednomyślnie, pozornie bez sprzeciwów. Dopiero nazajutrz, 4 maja, przeciwnicy Ustawy Rządowej przystąpili do realnych działań politycznych. Dwudziestu ośmiu członków Sejmu wniosło przeciwko Konstytucji 3 Maja formalny protest do akt grodzkich miasta Warszawy. Byli wśród ministrów Rzeczypospolitej tacy (np. Jacek Małachowski, brat marszałka Sejmu, Stanisława Małachowskiego), którzy na znak protestu przeciwko Ustawie Rządowej podali się do dymisji. W sumie znaczyło to niewiele. W świetle dotychczasowych badań historycznych jest pewne, że Konstytucja 3 Maja zyskała spontaniczne poparcie ogromnej większości szlachty i mieszczaństwa Rzeczypospolitej. W niektórych okolicach chłopstwo uznało ten akt za uwalniający je spod poddaństwa i obowiązku pańszczyzny, co spowodowało latem 1791 r. znaczne niepokoje społeczne. Stanisław August skierował wówczas przeciwko buntującym się wsiom oddziały wojskowe, stwierdzając, iż dnia 3 maja orzeczono tylko o oddaniu włościaństwa pod protekcję sądów Rzeczypospolitej, a nie o ich uwolnieniu spod zależności poddańczej. Formalnie miał rację, ale nie brał pod uwagę żywiołowej reakcji włościańskiej opinii publicznej.
Akt 3 maja oblatowano (zarejestrowano) w aktach grodu warszawskiego dopiero dnia 5 maja 1791 r., pozostał wszelako w pamięci narodu jako Konstytucja 3 Maja.
Treść Ustawy Rządowej 3 maja 1791 r.
Cała ustawa została sporządzona w znacznym pośpiechu, stąd i jej spore braki lub niejasności w wykładni prawa politycznego. Trzeba również pamiętać, że Konstytucja 3 Maja była oparta na wielkim kompromisie historycznym między rzecznikami przebudowy społeczno-politycznej ustroju Rzeczypospolitej zgodnie z wymaganiami czasu a zwolennikami starego porządku, do których z trudem tylko docierały hasła nowej epoki.
Introdukcja do Ustawy Rządowej powoływała się na wszystkie tradycyjne tytuły państwowe Stanisława Augusta jako króla polskiego, wielkiego księcia litewskiego i monarchy innych terytoriów, stanowiących niegdyś całość ziem Rzeczypospolitej, nawet jeżeli niektóre z nich zostały oddzielone od ciała Rzeczypospolitej przez rozbiór 1772 r. lub nawet wcześniejsze, siedemnastowieczne porozumienia z państwem rosyjskim (np. Smoleńska, Czernichowa i Kijowa Rzeczpospolita wyrzekła się jeszcze w 1667 r.). Tytulatufa monarsza Stanisława Augusta zawierała powołanie się m.in. na jego prawa monarsze jako księcia kijowskiego, inflanckiego i smoleńskiego, co przypominało obszar federacji narodów Rzeczypospolitej jeszcze z epoki Władysława IV. Jest wszelako znamienne, że Ustawa Rządowa stwierdzając jedność państwa polskiego nie wspominała już o Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a więc faktycznie likwidowała unię Polski z Litwą i powoływała w jej miejsce jednolite państwo polskie. Było to zgodne z ideologią osiemnastowiecznego Oświecenia, obojętnego na sprawy narodowościowe, ale na pewno sprzeczne z rzeczywistym interesem kraju i wolą znacznej części społeczeństwa Rzeczypospolitej. Zatracając ideę federacji bratnich narodów, Konstytucja 3 Maja realizowała postulat jedności, wynikający z potrzeb chwili, ale gubiła ideę wspólnoty politycznej o trwałości wielowiekowej. Pewną, mało zresztą znaczącą poprawkę do tego postanowienia wniosła dnia 20 października 1791 r. osobna uchwała Zaręczenie wzajemne Obojga Narodów, która utrzymując wspólne dla całego państwa komisje i magistratury, zalecała wszelako równy w nich udział mieszkańców Korony i Litwy, a także zachowywała dawne litewskie urzędy ministerialne. Jak wykazała praktyka, istotnego znaczenia to nie miało.
Wstęp (preambuła) do Ustawy Rządowej powoływał się wyraźnie na sprzyjającą sytuację międzynarodową, umożliwiającą naprawę ustroju Rzeczypospolitej, co wyjaśnia aż nadto wyraźnie istotną genezę aktu 3 maja.
Artykuł pierwszy stwierdzał dominującą rolę religii katolickiej w państwie, przyznając jej charakter religii państwowej. Zapewniał, co prawda, tolerancję wyznaniom niekatolickim, jednakże zapowiadał kary sądowe dla katolików, którzy ulegliby pokusie większej atrakcyjności ideowej wyznań niekatolickich i przeszli do innego Kościoła. Była to naturalnie reakcja na sprawy dysydenckie lat 1764-1766 i ustępstwo na rzecz tradycji wyznaniowej szlachty, nie świadczyło to wszelako o dalekowzroczności ustawodawców.
Rozbudowany szeroko artykuł drugi, dotyczący pozycji stanu szlacheckiego w Rzeczypospolitej, był przejawem daleko idącego kompromisu między siłami postępowymi a konserwatywną opozycją. Wiadomo, że już w 1789 r. cała ta sprawa powodowała wielkie kontrowersje w łonie Sejmu, a rzecznicy reformy musieli niejednokrotnie ulegać naciskowi sił zachowawczych. Jest bardzo znamienne to, co dnia 18 grudnia 1789 r. pisał w tej kwestii główny promotor idei reformy, marszałek Ignacy Potocki, do swego współpracownika, Eliasza Aloe: „Starałem się nie razić cudzoziemców używaniem arystokratycznej terminologii. W naszym projekcie jest jedynie mowa o narodzie i obywatelach, ale w istocie rzeczy naród to stan rycerski, a obywatele to szlachta. Jeśli kiedyś inne’ klasy będą chcieć i potrafią być wolnymi, będą mogły powiedzieć szlachcie: my stanowimy naród w dużo większym stopniu niż wy — a szlachta nie znajdzie na to repliki. Nie mogąc dać ludziom praw, zachowałem im tytuł i przygotowałem bardzo dobry sylogizm”. Niemniej Konstytucja 3 Maja przyznała stanowi szlacheckiemu w Rzeczypospolitej (stanowiącemu, mimo ogromnego zróżnicowania majątkowego, faktycznie ok. 10% ogółu ludności państwa, co było w ówczesnej Europie sytuacją wyjątkową) prawa i przywileje ogromne. Zagwarantowano szlachcie wszystkie uprawnienia, wynikające z nadań dawnych monarchów, od Władysława Jagiełły poczynając, spośród których szczególną wagę miał akt Neminem captivabimus nisi iure victum z 1433 r., gwarantujący członkom stanu szlacheckiego wolność od uwięzienia, chyba że na mocy wyroku sądowego. Warto przypomnieć, że analogiczny akt polityczny, w Europie chronologicznie następny po polskim, powstał w Wielkiej Brytanii dopiero w 1679 r. jako Habeas corpus. Co prawda, akt brytyjski był znacznie bardziej precyzyjny i lepiej zabezpieczał prawa uwięzionego, ale w końcu trzeba uznać, iż oba te akty dzieli prawie 250 lat.
Istotnego sensu artykułu drugiego Ustawy Rządowej nie sposób zrozumieć bez przywołania treści prawa o sejmikach, uchwalonego (po dużych sporach i kontrowersjach) dnia 24 marca 1791 r. Prawo to, ustalające m.in. skład Izby Poselskiej (po 68 posłów z Wielkopolski, Małopolski i Litwy, łącznie 204) oraz Senatu (102 senatorów, 14 biskupów i 14 ministrów, łącznie 130 członków), zawierało także postanowienie, które z perspektywy historycznej uznane zostało później za wyjątkowo niesprawiedliwe i politycznie błędne a mianowicie zastrzeżenie czynnych praw politycznych tylko dla szlachty „osiadłej”, posesjonatów, z wyłączeniem od uczestnictwa w życiu publicznym szlachty drobnej, bezrolnej. Chodziło o to, aby pozbawić reakcyjną magnaterię pomocy tysięcy swojej klienteli zjawiającej się na sejmikach, a za cenę magnackich subwencji głosującej za wskazaniami swoich protektorów. Dało to jednak skutki negatywne, a w ogólnej ocenie moralno-politycznej zasłużyło na zdecydowane potępienie. O sprawie tej Tadeusz Korzon, jeden z największych znawców epoki Stanisława Augusta, napisał: „Było to przecież błędem i grzechem. Nie godziło się zapominać, że ta masa szaraczkowa pochopną i dzielną była do korda, do spisy, że pomimo ciemnoty żywiła w sercu iskrę miłości Ojczyzny i gotowość do poświęceń, stwierdzoną przez niechętnych jej obserwatorów zeszłego i naszego stulecia [XVIII i XIX w.]”. Jest faktem znamiennym, że po upadku Rzeczypospolitej, gdy znaczna część posłów i senatorów, twórców dzieła 3 maja i ich potomków, poszła na współpracę z dworami zaborczymi, właśnie ci pozbawieni praw „hołysze” szlacheccy stanowili bazę społeczną wszystkich ruchów niepodległościowych przez cały XIX wiek.
Ustawa o miastach — faktycznie artykuł trzeci Konstytucji 3 Maja — gwarantowała mieszczanom znaczny zakres samorządu i prawo do samostanowienia w wielu zasadniczych kwestiach. Trzeba jednakże zauważyć, iż zapewniając miastom spory zakres swobody, a także przyznając posesjonatom miejskim bezpieczeństwo osobiste, Ustawa Rządowa nie sprostała wyzwaniu sytuacji dziejowej, gdy szło o pełne równouprawnienie stanu mieszczańskiego ze stanem szlacheckim. Prawda, że to, czego dokonano, było i tak ogromnym postępem w świetle tradycji Rzeczypospolitej od roku 1505 poczynając. Jednakże nie ośmielono się uznać prawa miast do pełnej reprezentacji na sejmach, przyznając stanowi mieszczańskiemu tylko przywilej wysyłania 20 lub najwyżej 24 „plenipotentów” z głosem doradczym wyłącznie w sprawach miejskich. Miało to znaczenie o tyle mało istotne, że gdyby ustrój Rzeczypospolitej ustalony przez Konstytucję 3 Maja przetrwał dłużej, potencjał umysłowy i majątkowy mieszczaństwa tak czy owak złamałby szlachecki monopol.
Z perspektywy tej ustawodawcy zdawali sobie świetnie sprawę, toteż otworzyli przed najbardziej ekspansywnymi elementami stanu mieszczańskiego szansę łatwej nobilitacji. Do stanu szlacheckiego mieli być przyjmowani: wszyscy byli plenipotenci miejscy na sejm, wszyscy właściciele dóbr ziemskich wnoszący podatek co najmniej 200 złp. rocznie (przy czym stan mieszczański uzyskał prawa nabywania dóbr ziemskich na równi ze szlachtą, co likwidowało dyskryminację społeczną mieszczaństwa w zakresie posiadania własności ziemskiej, wprowadzoną w 1496 r., a ponawianą i zacieśnianą, w latach 1538, 1543, 1611), mieszczanie oficerowie dosługujący się stopnia kapitana lub rotmistrza w siłach zbrojnych Rzeczypospolitej, a ponadto na każdym sejmie trzydziestu mieszczan (rozumie się: z rodzinami) spośród najbardziej wyróżniających się społecznie właścicieli posesji miejskich. Zmierzało to, naturalnie, do wyłuskiwania z łona stanu mieszczańskiego elementów najbardziej aktywnych i dynamicznych i włączania ich w skład stanu szlacheckiego, co wzmacniałoby klasę rządzącą, a osłabiało środowisko mieszkańców miast, pozbawiając przede wszystkim ubogi plebs potencjalnych przywódców politycznych. Na ten aspekt zagadnienia zwracali uwagę —jeszcze w fazie prac przygotowawczych — ówcześni publicyści (m.in. Franciszek Salezy Jezierski). Mimo wszystko przezorność szlacheckich ustawodawców 1791 r. była bezużyteczna. Jak dowiódł rozwój społeczny ziem polskich w pierwszej połowie XIX w., mieszczaństwo polskie i plebs miast polskich miały rychło odegrać rolę dziejową, jaką w czasach Sejmu Czteroletniego tylko nieliczni umieli przewidzieć.
Na obszarze miast zapewniono równość prawną wszystkich mieszkańców niezależnie od stanu — mieszczańskiego czy szlacheckiego, zobowiązując osiadłą w miastach szlachtę do poddania się jurysdykcji miejskiej i miejskiemu sądownictwu. Dla zademonstrowania swego poparcia dla Ustawy Rządowej w maju i w czerwcu 1791 r. liczni przedstawiciele szlachty polskiej, tak w Warszawie, jak i w innych miastach Polski i Litwy, zapisywali się do ksiąg miejskich, przyjmując na siebie obowiązki stanu mieszczańskiego, a zyskując w zamian prawo do sprawowania urzędów miejskich. Ważne postanowienie zawierał punkt 11 artykułu I ustawy o miastach, stanowiący, że trudnienie się handlem, rzemiosłem lub przemysłem nie będzie odtąd w niczym uwłaczać prawom szlacheckich obywateli. Jak wiadomo, w dawnej Rzeczypospolitej trudnienie się handlem „łokciem i kwartą” groziło wyzuciem z uprawnień szlacheckich.
Wreszcie trzeci artykuł Konstytucji majowej zapewniał wolność osobistą i pełne prawa obywatelskie mieszczanom pochodzenia obcego, którzy przybyliby na ziemie Rzeczypospolitej i osiedli w którymkolwiek z miast królewskich. Miało to duże znaczenie dla przyszłego rozwoju gospodarczego i społecznego ziem Polski i Litwy, zapewniając wzmocnienie potencjału demograficznego Rzeczypospolitej w zakresie sił aktywnych w dziedzinie przemysłu.
Największe wątpliwości — i ówcześnie, i w perspektywie dziejowej — wzbudził artykuł czwarty Ustawy Rządowej, poświęcony ludności włościańskiej. Ustawodawcy Sejmu Czteroletniego nie zdecydowali się na naruszenie praw szlacheckich właścicieli ziemskich do korzystania z pańszczyzny i do sprawowania władzy nad ludnością poddańczą swoich dóbr. Było faktem, że konieczność ekonomiczna — potrzeba jakiegokolwiek zainteresowania bezpośrednich producentów rolnych (chłopów) własną pracą — łagodziła przez ubiegłe stulecia wyzysk pańszczyźniany, tak że tylko w wyjątkowych wypadkach zależność poddańcza przechodziła w ucisk dla ludności wiejskiej nieznośny, wszelako los chłopstwa Rzeczypospolitej wymagał radykalnej poprawy. Chociaż dramatyczne wizje nędzy włościańskiej, wychodzące przed sejmem spod pióra Stanisława Staszica, były swoistym zabiegiem propagandowym, nie mającym pełnego pokrycia w społeczno-gospodarczej rzeczywistości kraju, to jednak stan upośledzenia społecznego i politycznego najliczniejszej klasy społecznej Polski był, oczywiście, nie do utrzymania. Ustawa Rządowa przyjęła włościaństwo „pod opiekę prawa i rządu krajowego”, w dalszym ciągu odnośnego artykułu zapewniając gwarancję państwową dla wszelkich umów zawieranych między właścicielami dóbr a chłopskimi posiadaczami ziemi szlacheckiej. Od razu też powstały w tej kwestii wątpliwości interpretacyjne: czy opiekę prawa nad włościaństwem rozumieć należy szeroko, jako ingerencję prawa i sądownictwa Rzeczypospolitej w sprawy bytu włościaństwa — jak domagały się czynniki postępowe, czy też wąsko, jako wyłącznie gwarancję sądową dla zawieranych między stronami umów o realizację powinności wynikających z posiadania przez włościan ziemi szlacheckiej — jak utrzymywały siły konserwatywne. W tej kwestii powstały liczne spory, a w tych gromadach, gdzie miejscowi przywódcy chłopscy interpretowali Konstytucję majową jako ustawę zwalniającą chłopstwo od powinności pańszczyźnianych i poddaństwa, wybuchły rozruchy, które — jak wspomniano — latem 1791 r. musiano tłumić często przy użyciu sił zbrojnych. Odmowy świadczenia powinności pańszczyźnianych były w 1791 r. tak częste, że stały się poważnym problemem politycznym w skali całego kraju.
Artykuł czwarty zawierał bardzo ważne postanowienie o nadaniu pełnej wolności każdemu włościaninowi przybyłemu lub powracającemu po ucieczce na ziemie polskie. Miało to na celu zachęcenie ludności chłopskiej krajów sąsiedzkich do osiedlania się w Rzeczypospolitej. Zamiar był szlachetny, ale skutek tego postanowienia nie okazał się całkiem pozytywny. Przede wszystkim wielu włościan polskich, uciemiężonych dotąd poddaństwem i powinnościami pańszczyźnianymi, zaczęło uchodzić na okres przejściowy za granicę, aby następnie wracając stamtąd do kraju korzystać z przywileju Ustawy Rządowej jako ci, którzy „teraz do Ojczyzny powrócić chcieli”. Z drugiej strony artykuł ten wzbudził niepokój dworu rosyjskiego. W początkach marca 1792 r. Katarzyna II w następujący sposób skomentowała odnośne postanowienia artykułu czwartego Ustawy Rządowej: „Co za konstytucja! Będąc otoczonymi od trzech mocnych sąsiadów deklarować wolnymi chłopów, którzy przyjdą na grunt polski! Co za myśl! To by przeprowadziło do Polski większą część chłopów z Białej Rusi, a resztę by u mnie bałamucili”. Warto zresztą zauważyć, iż w drugiej połowie XVIII w. napływ na ziemie Rzeczypospolitej chłopów zbiegłych z terytoriów rosyjskich był zjawiskiem stałym, tym bardziej że szlachta polska chętnie przyjmowała nowych poddanych i zapewniała im warunki egzystencji bez porównania lepsze niż w Rosji.
Z drugiej strony brak wyraźnej decyzji oswobodzenia włościan od poddaństwa spowodował krytyczny stosunek do Ustawy Rządowej niemal całej polskiej lewicy demokratycznej pierwszej połowy XIX w. Jak wiadomo, dopiero Konstytucja Księstwa Warszawskiego, nadana przez Napoleona w Dreźnie dnia 22 lipca 1807 r., stwierdziła wyraźnie w artykule 4: „Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa; stan osób zostaje pod opieką trybunałów”. Ale i wtedy na ziemiach polskich pozostała pańszczyzna, usuwana powoli w zaborze pruskim w latach dwudziestych XIX w., zlikwidowana w Galicji w 1848 r., a na ogromnej większości ziem dawnej Rzeczypospolitej, w zaborze rosyjskim, dopiero w latach 1861-1864.
Artykuł piąty Ustawy Rządowej przedstawiał zasady ustroju władz Rzeczypospolitej, wskazując, że źródłem wszelkiej władzy jest wola narodu (praktycznie wola większości społeczeństwa). W konsekwencji uznawał więc prawo reprezentacji narodu do dokonywania wszelkich i niczym nie ograniczonych zmian w ustroju państwa, byleby były one zgodne z wolą powszechną. Stosownie do doktryny Monteskiusza władze Rzeczypospolitej podzielono na: Sejm jako władzę prawodawczą o znaczeniu przeważającym, władzę wykonawczą skupioną w rękach króla i odpowiedzialnego przed Sejmem rządu, zwanego Strażą Praw, a wreszcie sądowniczą, sprawowaną przez trybunały w niczym nie uzależnione od króla lub rządu. Ten trójpodział na władze od siebie niezależne, czerpiące mandat każda z osobna z woli narodu, miał się stać w przyszłości podstawą wszystkich demokratycznych i praworządnych systemów państwowych. Wprowadzenie zasady trójpodziału władz do Ustawy Rządowej nadało jej charakter nowoczesny, dzięki czemu zdolna była ona sprostać każdemu wyzwaniu przyszłości.
Artykuł szósty poświęcony był organizacji Sejmu, który pozostał w Rzeczypospolitej naczelnym i praktycznie nie skrępowanym organem władzy, z wyraźną przewagą Izby Poselskiej nad Izbą Wyższą Senatem. Zapewniono każdorazowemu składowi Sejmu nieprzerwaną kadencję dwuletnią, co znaczyło, że oprócz odbywanej raz na dwa lata sesji zwyczajnej Sejm mógł być zwołany w tym samym składzie w wypadkach nagłej potrzeby. Posłowie uznani zostali za reprezentantów całego narodu, a nie tylko swoich bezpośrednich wyborców. Miało to znaczenie kapitalne, gdyż w ten sposób zlikwidowano instrukcje wyborcze, zmuszające dawniej posłów do zajmowania w czasie obrad stanowiska zaleconego im przez lokalne środowisko szlacheckie. Przede wszystkim jednak zniesiono liberum veto. Odtąd wszystkie decyzje Sejmu miały zapadać większością głosów. Stworzono W ten sposób podstawę sprawnego funkcjonowania polskiego parlamentaryzmu. Walka o naprawę Sejmu, rozpoczęta w 1660 r., w 131 lat później — zbyt późno, niestety — została w końcu uwieńczona wielkim sukcesem.
Jednakże najbardziej znamienne i najważniejsze, bowiem wyjątkowe na tle nie tylko ówczesnego, ale i późniejszego, po czasy dzisiejsze, ustawodawstwa konstytucyjnego całego świata było postanowienie umieszczone w ostatnich zdaniach artykułu szóstego. Wszystkie konstytucje epoki nowożytnej i czasów nam współczesnych zawierają teoretyczną przynajmniej możliwość ich rewizji, wszystkie są jednakże pomyślane jako akty o trwałości ponadczasowej, które nie powinny ulegać żadnym zasadniczym zmianom. Że zmiany takie następują, to już wynik procesu historycznego, z reguły nie przewidzianego w chwili stanowienia tej czy innej konstytucji. Konieczności zmian nie uwzględniła poprzedzająca naszą Konstytucję 3 Maja konstytucja Stanów Zjednoczonych z 17 września 1787 r.; dopiero później znaleziono wyjście w postaci poprawek (amendments) do tej konstytucji. Nie stwierdzała również konieczności zmian nieco późniejsza od polskiej konstytucja francuska z 14 września 1791 r. Natomiast twórcy Ustawy Rządowej dali wyraz swojemu przeświadczeniu o niedoskonałości tego dzieła oraz świadomości, że zachodzące ciągle procesy społeczne w ciągu niewielu lat muszą stworzyć podstawy do modyfikacji ustroju państwa. W Ustawie Rządowej zawarto postanowienie o obligatoryjnej rewizji i zmianie Konstytucji co 25 lat na zwoływanym specjalnie w tym celu sejmie nadzwyczajnym (termin otwarcia pierwszego takiego rewizyjnego nadzwyczajnego sejmu konstytucyjnego wypadał na dzień 1 października 1816 r.). Było to postanowienie tak przewidujące i tak postępowe, że samo przez się stanowi o wyjątkowości polskiej Ustawy Rządowej na tle całego ustawodawstwa konstytucyjnego świata w wieku XVIII, XIX i XX.
Artykuł siódmy poświęcony został władzy wykonawczej Rzeczypospolitej, przede wszystkim królowi. Podporządkowanie władzy wykonawczej Sejmowi szło daleko, ale nie odbierało jej możliwości sprawnego działania, byle tylko reprezentowana była przez monarchę i członków Straży Praw o dużym autorytecie osobistym. Późniejsza krytyka historyczna zarzucała ustawodawcom 1791 r., iż poszli jakoby zbyt daleko w swojej nieufności do monarchy i zbyt drastycznie ograniczyli jego prerogatywy. Nie wydaje się to słuszne. Król Rzeczypospolitej miał w świetle postanowień Ustawy Rządowej i tradycji politycznej Polski ogromny zakres wpływów i możliwości oddziaływania na losy państwa, jeśliby tylko cieszył się powszechnie niewątpliwym autorytetem osobistym. Być może, iż Konstytucja 3 Maja nie odpowiadała indywidualności Stanisława Augusta, którego autorytet osobisty był zawsze nikły. Można jednak sądzić, że jego ewentualny następca, gdyby był wyłoniony spośród kandydatów o dużym prestiżu politycznym, w takiej sytuacji ustrojowej dawałby sobie doskonale radę.
Rzeczywistą natomiast słabością Ustawy Rządowej było wprowadzenie zasady tronu dziedzicznego, przy zasadniczej niechęci społeczeństwa i Sejmu do utrzymania następstwa tronu w rodzinie Poniatowskich, mimo że Stanisław August marzył od lat o przekazaniu po swojej śmierci panowania w Rzeczypospolitej jednemu z dwóch bratanków: albo Stanisławowi Poniatowskiemu (1754-1833), albo młodszemu, Józefowi (1763-1813). Byłoby to rozwiązanie naturalne i zapewniające Polsce rzeczywistą dynastię narodową. Co więcej, koncepcja następstwa tronu polskiego w rodzinie Poniatowskich miała wszelkie szanse poparcia co najmniej przez dwa spośród dworów sąsiedzkich: przez Austrię, a nade wszystko przez dominującą w tej części Europy Rosję. Niestety, swoista nieudolność Stanisława Augusta, a po części niezręczność i Stanisława, i Józefa Poniatowskich spowodowały, że szlachecka opinia publiczna nie przyjęła do wiadomości tych sugestii, zwróciła się natomiast ku dynastii saskiej. Największym błędem politycznym było jednak ogłoszenie następstwa tronu polskiego w rodzinie Wettynów bez uprzedniego zasięgnięcia opinii osobistości najbardziej zainteresowanej, to znaczy samego elektora saskiego Fryderyka Augusta. Miało się poniewczasie okazać, że nieproszona desygnacja do tronu polskiego Fryderyka Augusta bynajmniej nie ucieszyła. Z obawy przed narażeniem się imperatorowej Katarzynie II elektor saski zaczął zwlekać z akceptacją tronu Rzeczypospolitej i nigdy, aż do obalenia Ustawy Rządowej, zgody swojej na sukcesję polską nie wyraził.
Powstała więc w Polsce koncepcja tronu dziedzicznego, który miał być powierzony dynastii właściwie jeszcze nie istniejącej. Rzecz w tym, iż desygnowany na następcę po Stanisławie Auguście elektor saski Fryderyk August nie miał potomstwa płci męskiej. Uznano więc za „infantkę polską” jego nieletnią ówcześnie córkę, Marię Augustę Nepomucenę, przewidując, iż za zgodą Sejmu poślubi ona w przyszłości odpowiedniego kandydata, który zostanie królem polskim (Ustawa Rządowa nie przewidywała, chociaż także nie wykluczała expressis verbis, objęcia tronu przez kobietę). Od tej pary miała się wywodzić przyszła dynastia monarchów Rzeczypospolitej. Dla Stanisława Augusta była to szansa o tyle ważna, iż myślał przez pewien czas o wydaniu Marii Augusty za swojego synowca Stanisława, a po jego emigracji w 1791 r. nadzieje te związał w roku następnym z księciem Józefem. Nic z tego nie wynikło.
Była to naturalnie koncepcja dynastyczna bardzo zawiła i niepewna. Zresztą Ustawa Rządowa nie była precyzyjna w swoich sformułowaniach, stwierdzając m.in., że prawo do tronu polskiego będą mieli wszyscy potomkowie fizyczni Fryderyka Augusta płci męskiej, nie wyjaśniając, czy tylko legalni, czy też może (chociaż akurat w danej chwili Fryderyk August takich nie miał) także naturalni z lewego łoża. Najgorsze było wszelako to, że przez ogłoszenie zasady tronu dziedzicznego stronnictwo patriotyczne zantagonizowało wobec dzieła sejmowego znaczną część szlachty polskiej. O ile bowiem liberum veto było ówcześnie powszechnie potępione i nikt nie miał zamiaru bronić go otwarcie, o tyle wolna elekcja miała nadal wielu zagorzałych zwolenników. Trzeba zresztą zauważyć, iż przekształcanie tronu elekcyjnego w dziedziczny w chwili, gdy sama zasada monarchii dziedzicznej stanęła w Europie — pod wpływem idei Wielkiej Rewolucji Francuskiej – pod dużym znakiem zapytania, była wątpliwa i dyskusyjna. Wydaje się, że stary ustrój Rzeczypospolitej, z elekcją królów — byle tylko przy „opisaniu” zasad elekcji i ustaleniu praworządnego sposobu powoływania na tron monarchów Rzeczypospolitej, był o tyle lepszy, że miał znaczne szanse stopniowego ewoluowania w kierunku nowoczesnej prezydentury, na razie dożywotniej, później może terminowej — w przeciwieństwie do przyjętego desperacko systemu tronu dziedzicznego, bez realnie istniejącej dynastii narodowej. Najwybitniejsi badacze tej epoki o artykule siódmym Ustawy Rządowej dotyczącym kwestii tronu dziedzicznego wyrazili się bardzo krytycznie. Tadeusz Korzon potępił zdecydowanie „zasadniczy, fatalny błąd reformatorów Sejmu Czteroletniego: doktrynerskie, nie poparte żadnymi widokami realnymi gonienie za monarchią dziedziczną bez monarchy”, a Walerian Kalinka ze swej strony stwierdził: „Konstytucja 3 Maja lepiej byłaby odpowiedziała sytuacji, zapisując nie sukcesję tronu, ale proste następstwo. Z królem, chociażby elekcyjnym do czasu, Polska miałaby przed sobą 20 do 30 lat ubezpieczonej egzystencji, a w tym periodzie niejedno ziarno rzucone na sejmie byłoby dojrzało, niejedna z reform dopiero zaczętych byłaby skończona, a na ostatek niejedna przeszkoda byłaby ustąpiła ze świata. — Przetrwajmy Katarzynę — mawiał Chreptowicz — z jej śmiercią wiele rzeczy się odmieni”. Trudno tej myśli odmówić słuszności. Rzeczypospolitej nie była potrzebna dynastia dziedziczna, lecz tylko sprawny parlamentaryzm. Doktryna rzekomej przewagi absolutyzmu nad systemami wolnościowymi, rozpowszechniona w XVIII w., zaważyła również na dziele 3 maja w postaci koncepcji tronu dziedzicznego.
Król był za swoje czynności państwowe przed nikim nieodpowiedzialny, z tym, że nie mógł wydać żadnego aktu bez kontrasygnaty jednego spośród pięciu członków Straży Praw, których miał dobierać dowolnie spośród 14 dygnitarzy Rzeczypospolitej w randze ministerialnej. Kontrasygnata ograniczała nieco swobodę królewską, jednakże dowolny dobór członków Straży dawał monarsze wielkie szanse swobodnego władania krajem. Straż Praw, stanowiąca właściwy rząd Rzeczypospolitej, składała się oprócz prymasa jako głowy Kościoła katolickiego, sprawującego zawsze urząd ministra oświaty, z ministra policji (spraw wewnętrznych), ministra pieczęci, ministra skarbu, ministra wojny oraz ministra spraw zagranicznych. Jest znamienne, że żaden z członków Straży nie stal na czele odpowiedniej komisji, które pełniły ówcześnie funkcje ministerstw. Miały istnieć tylko cztery komisje: edukacji (oświaty), policji (spraw wewnętrznych), wojska (obrony narodowej) i skarbu (finansów). Jest również znamienne, że tworząc w Straży urząd ministra spraw zagranicznych nie powołano jednocześnie odpowiedniej komisji. W ten sposób faktyczne prowadzenie polityki zagranicznej pozostawało w ręku króla, który tradycyjnie dysponował wyspecjalizowanym aparatem w postaci swojego gabinetu.
Artykuł ósmy powierzył sprawowanie wymiaru sprawiedliwości niezależnym sądom, z podziałem kompetencji według stanu osób przed trybunałami stających. Nie wprowadzono więc zasady równości wobec prawa, przeciwnie nawet, z całą mocą podkreślono rozdział kompetencji zależnie od sytuacji społecznej oskarżonych lub stron procesowych.
Artykuł dziewiąty na wypadek śmierci króla, jego niepoczytalności lub wzięcia w niewolę regencję w Rzeczypospolitej powierzał Straży Praw pod przewodnictwem królowej lub prymasa. Artykuł dziesiąty zajmował się problemem wychowania następcy tronu, wreszcie artykuł jedenasty tworzył pojęcie „siły zbrojnej narodowej”, uznając armię za zorganizowaną część potencjału Rzeczypospolitej, przeznaczoną do obrony integralności państwa i suwerenności narodu. Było to bardzo nowoczesne sformułowanie zasady i celu istnienia siły zbrojnej, które legło u podstaw całej tradycji Wojska Polskiego po dzień dzisiejszy.
Ogólna ocena
Ustawa Rządowa 3 maja 1791 r. rozwścieczyła konserwatywnych malkontentów, usatysfakcjonowała środowisko patriotycznego centrum sejmowego, a rozczarowała znaczną część radykałów jako dzieło połowiczne i w sferze społecznej (sprawa mieszczańska, a nade wszystko sprawa chłopska) nie odpowiadające potrzebom chwili. Jak już wspomniano, ostrożność twórców Konstytucji majowej w kwestii przyznania praw ludowi wiejskiemu wywołała rozgoryczenie, a nawet potępienie dzieła Sejmu Czteroletniego sporej części radykalno-demokratycznej lewicy polskiej po Powstaniu Listopadowym. Nic też dziwnego, że niektórzy historycy, nie ukontentowani połowicznością Ustawy Rządowej w kwestii społecznej, starali się wykazać, jakoby konstytucja przyjęta przez Sejm 3 maja 1791 r. była tylko aktem wstępnym, za którym pójść miały znacznie bardziej radykalne i zgoła rewolucyjne ustawy zasadnicze, do czego nie doszło tylko z powodu zmiany sytuacji międzynarodowej, groźby, a potem realizacji interwencji zbrojnej dworu rosyjskiego w Rzeczypospolitej. Opierając się na dwóch niejasnych przekazach źródłowych (pewnej wzmiance w liście Hugona Kołłątaja do Jana Śniadeckiego z czerwca 1791 r. oraz na ogólnikowym fragmencie sejmowej mowy Kołłątaja z 28 czerwca 1791 r.), zmarły przed laty historyk, Jan Dihm, usiłował dowieść (1959), jakoby istniał wtedy projekt „konstytucji ekonomicznej” i „konstytucji moralnej”, z których pierwsza miała zmienić zasadniczo sytuację ludu wiejskiego, a druga dać ogółowi społeczeństwa Rzeczypospolitej rozległe prawa polityczne. Dihm uznał pochopnie pojawienie się wśród radykalnej części stronnictwa patriotycznego ogólnych idei, pomysłów, koncepcji w sprawach społecznych, ujętych nawet na piśmie — za dowód istnienia gotowych już do wprowadzenia na forum sejmowe projektów ustaw. Tezy Jana Dihma spotkały się z przychylnym przyjęciem znacznej części historyków polskich, lecz (niestety) trudno je uznać za przekonywające. Żadnych realnych projektów jakichkolwiek „konstytucji ekonomicznych” czy „konstytucji moralnych” w ogóle nie było.
W niczym to nie obniża roli dziejowej Konstytucji 3 Maja. Wielkość Ustawy Rządowej nie wynika z jej literalnej treści, z żadnego z jej konkretnych postanowień, ale z wielkości całej koncepcji politycznej, ukształtowanej przez przywódców stronnictwa patriotycznego w latach 1788-1791, którzy podjęli dzieło reformy mimo nieprzezwyciężalnych (zdawało się) trudności wewnętrznych i zewnętrznych, w imię naprawy Rzeczypospolitej wbrew obcej gwarancji. Istotna wielkość Konstytucji 3 Maja polega nie na wartości prawnoustrojowej jej tekstu, ale na całym sensie politycznym jej genezy i okoliczności powstania, na wysiłku niepodległościowym Sejmu Czteroletniego.
Obalenie Konstytucji 3 Maja
Konstytucja 3 Maja została przyjęta przez ogół społeczeństwa polskiego (mowa oczywiście o świadomej politycznie części tego społeczeństwa) zdecydowanie pozytywnie, a opozycja antykonstytucyjna była ograniczona do środowisk stosunkowo nikłych, chociaż bardzo aktywnych politycznie i wręcz krzykliwych. Na czele sił zdecydowanych obalić dzieło 3 maja stanęli dwaj malkontenci: najbogatszy magnat Rzeczypospolitej, generał artylerii koronnej Stanisław Szczęsny Potocki oraz hetman polny koronny Seweryn Rzewuski, zdolny publicysta i demagog; wraz z niewielką grupą swoich zwolenników od wielu miesięcy przebywali obaj w Wiedniu. Późniejszy ich wspólnik w akcji antykonstytucyjnej, hetman wielki koronny Franciszek Ksawery Branicki, przebywający w Warszawie, zachował postawę dwuznaczną. Przyjął nawet zaproszenie królewskie do udziału w Straży Praw jako minister wojny, a dopiero po dziesięciu miesiącach miał przystąpić otwarcie do obozu antykonstytucyjnego.
Dnia 14 maja 1791 r. Szczęsny Potocki wysłał z Wiednia obszerny list do byłego faworyta Katarzyny II, teraz najbardziej wpływowej osobistości politycznej Rosji, wodza naczelnego w wojnie z Turcją — księcia Grzegorza Potem- kina. Upraszał o pomoc Rosji w zbrojnym obaleniu dzieła 3 maja i w przywróceniu ustroju zgodnego z gwarancją 1775 r.
Potemkin podjął próby skłonienia Katarzyny II do natychmiastowej interwencji, lecz jego wysiłki spotkały się z oporem konkurencyjnych sił politycznych w Petersburgu. Wszechwładny na południu Rosji, Potemkin miał na dworze rosyjskim wpływowych przeciwników, nade wszystko w osobie młodego Platona Zubowa, ostatniego już faworyta imperatorowej Katarzyny, i jego koterii. Partia Zubowa rozumiała doskonale, że interwencja w Polsce, przeprowadzona zgodnie z planem Potemkina i przy użyciu tych sił malkontenckich w Rzeczypospolitej, które były bezpośrednio z nim związane, doprowadzi nie tylko do zdławienia ruchu niepodległościowego w Polsce, ale również do ogromnego powiększenia sil i znaczenia politycznego wszechwładnego „księcia Taurydy” (jak nazywano Potemkina z racji opanowania przezeń na rzecz Rosji Półwyspu Krymskiego w 1783 r.). Stronnictwo Potemkina i stronnictwo Zubowa weszły latem 1791 r. w typowy „klincz” czy „pat” polityczny, w którym żadna z tych sił nie mogła osiągnąć przewagi. Dodatkowym ważnym elementem było stanowisko rosyjskiej Rady Państwa (organu doradczego imperatorowej) oraz Kolegium Spraw Zagranicznych, kierowanego ówcześnie przez Aleksandra Bezborodkę, gdzie dominowało przeświadczenie — popierane z Londynu przez najwybitniejszego dyplomatę ówczesnej Rosji, ambasadora Semiona Woroncowa — iż pod rządem nowej konstytucji Rzeczpospolita musi rozluźnić swoje dotychczasowe związki z Berlinem, wzmocnić przyjazne stosunki z Wiedniem, a w końcu wrócić do partnerskiej współpracy sojuszniczej z Rosją. Toteż decyzja interwencji zbrojnej na ziemiach polskich była odkładana przez wiele miesięcy. (Niewiele zaważył na tej sprawie fakt, że wojna z Turcją została zakończona pokojem dopiero 9 stycznia 1792 r., gdyż po wzięciu szturmem przez wojska rosyjskie w końcu grudnia 1790 r. Izmaiłu, twierdzy tureckiej nad Dunajem, a przede wszystkim po załamaniu się koncepcji zbrojnej konfrontacji państw Potrójnej Koalicji z Rosją wiosną 1791 r., Rosja miała zwycięstwo nad Portą Ottomańską całkowicie przesądzone już w maju 1791 r.). Sprawa polska budziła w Petersburgu znaczne kontrowersje, a pomysły zbrojnego wtargnięcia na ziemie Rzeczypospolitej spotykały się z silnym oporem kół, które skłonne były szukać raczej dróg rozwiązania pokojowego i uznać w Polsce ustrój 3 maja za cenę zerwania przez Rzeczpospolitą aliansu z Prusami, a powrotu do przyjaznej współpracy z Rosją, w nowych warunkach i niejako w nowym stylu. Zawzięta walka polityczna o decyzję w sprawach polskich trwała w Petersburgu aż do marca i kwietnia 1792 r.
Póki żył Potemkin, póty — fakt paradoksalny — Rzeczpospolita była przed rosyjską interwencją względnie zabezpieczona właśnie dlatego, że Potemkin do tej interwencji dążył zawzięcie, a jego przeciwnicy równie zdecydowanie nie chcieli dopuścić do sukcesu polityki „księcia taurydzkie- go”. Ogromne znaczenie miało w sprawie Konstytucji 3 Maja także stanowisko dworu austriackiego, który dwukrotnie (w maju i w listopadzie 1791 r. naciskał mocno na dwór rosyjski swoimi propozycjami wspólnego rosyjsko-austriackiego uznania trzeciomajowego ustroju Rzeczypospolitej, z zagwarantowaniem jej integralności terytorialnej w granicach po 1772 r. Późniejsze uwikłanie się Austrii w wojnę z rewolucyjną Francją — od której uchyliła się zręcznie Katarzyna II — uniemożliwiło Austrii podtrzymanie swojego stanowiska wczesnym latem 1792 r.
Niestety, Grzegorz Potemkin zmarł nagle w drodze do Jass dnia 16 października 1791 r., na krótko przed planowanym spotkaniem ze Szczęsnym Potockim i Sewerynem Rzewuskim. Zdawało się, że śmierć zdecydowanego zwolennika zbrojnej interwencji rosyjskiej w Polsce ubezpieczyła niejako Konstytucję 3 Maja. Było akurat odwrotnie. Ze śmiercią Potemkina nastąpiła bowiem w Petersburgu zasadnicza reorganizacja układu sił politycznych. Wszystkie niemal wpływy przeszły teraz w ręce kliki Platona Zubowa, a w nowej sytuacji uprzedni przeciwnicy interwencji stali się jej zwolennikami. Na dawnym stanowisku rozwiązania negocjacyjnego pozostała tylko rosyjska Rada Państwa i Kolegium Spraw Zagranicznych, ale możliwości tych środowisk były bardzo nikłe w porównaniu z potęgą wpływów Zubowa.
Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski przybyli do Petersburga w połowie marca 1792 r., a w parę dni później dołączył do nich hetman Branicki, wziąwszy w Warszawie trzymiesięczny urlop. Przez opinię publiczną Petersburga przywitani zostali niechętnie, a nawet wrogo i pogardliwie. Popierała ich wszelako koteria Zubowa, co miało się okazać decydujące. W stolicy Rosji Seweryn Rzewuski wygłasza! prowokacyjne deklaracje, twierdząc m.in., że jeśli Rosja powstrzyma się przed interwencją, to Rzeczpospolita rozbuduje swą armię do 200 tys. żołnierzy i pierwsza uderzy na państwo rosyjskie. Malkontenci antykonstytucyjni utrzymywali również, że znaczna część szlachty polskiej i litewskiej, a może i jej większość, jest przeciwna „narzuconej przemocą” Konstytucji 3 Maja, a czeka tylko na wkroczenie wojsk imperatorowej, aby „zrzucić jarzmo spiskowców” trzeciomajowych. Do rosyjskiej opinii publicznej i poważnych kół rządowych argumenty tego rodzaju nie przemówiły, zostały jednak wykorzystane przez te czynniki spośród bezpośredniego otoczenia Katarzyny II, które swoje interesy grupowe wiązały z nowym rozbiorem Rzeczypospolitej. Decyzja zbrojnego wkroczenia na ziemie Polski i Litwy ważyła się jednak do ostatniej chwili. Dnia 9 kwietnia (29 marca: starego stylu) 1792 r. na posiedzeniu Rady Państwa w Petersburgu doszło do ostrej kontrowersji w sprawie ewentualnej interwencji zbrojnej w Rzeczypospolitej. Znaczna część działaczy politycznych sprzeciwiała się tym zamysłom. Przeważyła jednak wola Zubowa, władającego niepodzielnie umysłem imperatorowej dzięki swoim osobistym, najintymniejszym z nią stosunkom. Około 10-15 kwietnia 1792 r. zapadła w Petersburgu decyzja rozpoczęcia w Polsce interwencji zbrojnej. Dopiero 30 kwietnia wysłano w tej sprawie odpowiednią instrukcję dla posła rosyjskiego w Warszawie, Jakowa Bułhakowa. 18 maja Bułhakow złożył rządowi Rzeczypospolitej notę powiadamiającą o wkroczeniu do Rzeczypospolitej wojsk rosyjskich i uzasadniającą to posunięcie nieprzyjazną polityką Polski w czasie wojny Rosji z Turcją, rzekomymi prześladowaniami religii prawosławnej i nieposzanowaniem dostojeństwa imperatorowej w licznych przemówieniach na forum Sejmu.
Akt polityczny formułujący zasady ruchu sprzeciwiające- ( go się — pod protekcją dworu rosyjskiego — dziełu reformatorskiemu Sejmu Rzeczypospolitej i wzywający do przywrócenia zasad ustrojowych z roku 1775 został przygotowany w Petersburgu pod koniec kwietnia, a następnie ogłoszony pod fałszywą datą 14 maja 1792 r. rzekomo w małym miasteczku Targowica, leżącym na granicy polsko- -rosyjskiej, i przeszedł do historii jako akt Konfederacji Targowickiej. Cały ten ruch sam przez się nie miał naturalnie żadnego znaczenia, a jego rola polityczna uzależniona była od poparcia sił zbrojnych Imperium Rosyjskiego. Dla jasności kwestii moralno-politycznych trzeba stwierdzić, iż w marcu 1792 r. (gdy ważyły się jeszcze w stolicy Rosji sprawy ewentualnej interwencji w Polsce) wszyscy niemal członkowie korpusu dyplomatycznego Petersburga i wszyscy wpływowi politycy rosyjscy stwierdzali otwarcie, że prawdopodobna interwencja musi się skończyć nowym rozbiorem Rzeczypospolitej. Malkontenci antykonstytucyjni, przyszli targowiczanie, byli w tej materii aż nadto dostatecznie uświadomieni. Ich późniejsze dramatyczne gesty, deklaracje, że nie wiedzieli, co ma nastąpić itd., uznać trzeba za demonstracje propagandowe, nie mające żadnego pokrycia w rzeczywistym stanie świadomości tych ludzi.
Wojna 1792 r., w której siły Rzeczypospolitej (ok. 65 tys. ludzi) starły się na froncie litewskim i koronnym z mniej więcej dwukrotnie silniejszymi liczebnie wojskami rosyjskimi, nie doprowadziła do żadnego wyraźnego rozstrzygnięcia militarnego. Trzy duże bitwy (pod Mirem 10-11 czerwca, pod Zieleńcami 18 czerwca i pod Dubienką 18 lipca) wykazały znaczne walory bojowe armii polskiej. Ani armia koronna, ani też armia litewska nie zostały w czasie tej kampanii rozbite. Po dwóch miesiącach wojny znalazły się w pobliżu Warszawy, gotowe do połączenia i przyjęcia rozstrzygającej bitwy z wojskami rosyjskimi, gdy zaskoczyła je wiadomość o akcesie Stanisława Augusta do Targowicy.
Na losach kampanii 1792 r. zaciążył decydująco brak jasnej koncepcji politycznej sensu tej wojny ze strony polskiej. Było od początku oczywiste, że osamotniona w konfrontacji z Rosją (inaczej niż było to możliwe wiosną 1791 r.) Rzeczpospolita musi ulec przewadze militarnej przeciwnika, jeżeli nie znajdzie formuły porozumienia politycznego ze swoim aktualnym nieprzyjacielem. Próba szukania pomocy sojuszniczej u dworu pruskiego (do której Prusy zobowiązane były przez traktat 1790 r.), podjęta ofiarnie przez Ignacego Potockiego, zawiodła całkowicie. Pozostała już tylko możliwość przekonania decydujących czynników Rosji, że porozumienie z Polską da jej większe korzyści niż obalanie siłą dzieła 3 maja. Szanse po temu były wielkie z uwagi na stanowisko znacznej części najbardziej wpływowych środowisk politycznych Petersburga. W otoczeniu Ignacego Potockiego powstały dokładnie opracowane plany porozumienia z Petersburgiem, które mogłoby zakończyć wojnę utrzymaniem w zasadniczych punktach dzieła 3 maja przy uznaniu trwałego związku sojuszniczego Rzeczypospolitej z Rosją. Niestety, realnej drogi do porozumienia Stanisław August zupełnie nie pojmował. Nie rozumiał m.in., iż utrzymanie polskiego oporu zbrojnego na froncie litewskim i koronnym jest warunkiem korzystnych rokowań z Petersburgiem. Lękał się, że kontynuowanie oporu militarnego „rozgniewa imperatorową”. Pierwsza jego próba porozumienia z Rosją skończyła się żałośnie.
Stanisław August zaczął w czasie wojny szukać dróg do porozumienia przede wszystkim z Konfederacją Targowicką i ze Szczęsnym Potockim zamiast wprost z dworem rosyjskim i Katarzyną II. Nie dostrzegał marionetkowej roli targowiczan w ówczesnej sytuacji. Wreszcie 22 czerwca 1792 r. król skierował do Petersburga notę, której formuła rozbieżna była zasadniczo z ustaloną uprzednio ze stronnictwem patriotycznym linią działania politycznego. Proponował następstwo tronu młodszemu z wnuków Katarzyny II, w. ks. Konstantemu. Liczył na rychłe przyjęcie tej propozycji przez stronę rosyjską. Wszelako Katarzyna II nie uznała sugestii królewskiej za godną rozważenia. Po dwutygodniowej zwłoce wyekspediowano z Petersburga do Warszawy odpowiedź imperatorowej, którą Stanisław August otrzymał wieczorem 21 lipca. List Katarzyny II wzywał króla do przywrócenia ustroju Rzeczypospolitej gwarantowanego przez Rosję, stwierdzał, że od poszanowania dawnego systemu politycznego zależy dalsze uznawanie Stanisława Augusta za króla Rzeczypospolitej, ale nie zawierał żadnych gróźb lub nawet aluzji w sprawie ewentualnego nowego rozbioru, gdyby król nie zastosował się do życzenia imperatorowej. Stanisław August przeraził się jednak ogromnie. 22 lipca zwołał na Zamku naradę prywatną w gronie najbardziej zaufanych współpracowników i członków najbliższej rodziny, którzy przekonywali go usilnie, że przyjęcie dyktatu rosyjskiego jest jedyną drogą ocalenia kraju. Tego samego dnia podkanclerzy litewski Joachim Chreptowicz, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych, powiadomił Bułhakowa o przystąpieniu króla do Konfederacji Targowickiej. Aby jednak uzyskać w tej materii poparcie o istotnym znaczeniu politycznym, w dniu 23 lipca król zwołał na Zamku naradę dwunastu najwybitniejszych działaczy politycznych Rzeczypospolitej, z góry im oświadczając, że postanowił przystąpić do Targowicy. Spośród uczestników tej narady siedmiu poparło decyzję Stanisława Augusta (takie stanowisko zajął niespodziewanie m.in. Hugo Kołłątaj, przywódca najbardziej radykalnych elementów stronnictwa patriotycznego), pięciu natomiast (Ignacy Potocki, Stanisław Sołtan, Tomasz Ostrowski, marszałek sejmu Stanisław Małachowski i marszałek sejmowej konfederacji litewskiej Kazimierz Nestor Sapieha) wypowiedziało się za dalszym prowadzeniem wojny obronnej, radząc królowi podejmowanie rokowań nie z targowiczanami, ale tylko z dworem rosyjskim, przy demonstracyjnym kontynuowaniu oporu zbrojnego, po czemu istniały wszelkie możliwości materialne. Król postanowił jednak przystąpić do Targowicy bezwarunkowo, łudząc się, że w ten sposób uchroni Rzeczpospolitą przed nowym rozbiorem. Złożył swój akces, a po uznaniu go przez władze targowickie za niewystarczający, ponowił swoją deklarację. Nie pobite w polu wojska Rzeczypospolitej zostały zaskoczone niezrozumiałą w kategoriach realizmu politycznego decyzją Stanisława Augusta. Próba skłonienia króla do zrezygnowania z bezwarunkowej kapitulacji i udania się do obozu wojskowego skończyła się niepowodzeniem. Znaczna większość działaczy Sejmu Czteroletniego i twórców Ustawy Rządowej na przełomie lipca i sierpnia 1792 r. musiała się udać na emigrację. W kilka miesięcy później ogłoszono decyzję dworu pruskiego i dworu rosyjskiego (Austria nie wzięła w tym udziału) o nowym podziale ziem Rzeczypospolitej między sąsiadów, co nastąpiło w styczniu 1793 r. Konstytucja 3 Maja przestała istnieć w sferze politycznych realiów, dwory rosyjski i pruski zażądały wszelako oficjalnego potwierdzenia drogą uchwały Sejmu cesji przez Rzeczpospolitą zajętych siłą zbrojną ziem Polski i Litwy.
Od czerwca do listopada 1793 r. obradował w Grodnie ostatni sejm Rzeczypospolitej. Upodlenie sprzedajnych posłów, w ogromnej większości wybranych dzięki przekupstwu nowego posła petersburskiego w Rzeczypospolitej, Jakowa Sieversa, umożliwiło łatwe zatwierdzenie cesji wschodnich obszarów państwa polskiego na rzecz Imperium Carskiego. Ogromne trudności powstały natomiast przy analogicznej uchwale dotyczącej cesji ziem polskich na rzecz Prus, czego Petersburg domagał się bezwzględnie i co wymuszał groźbą użycia przeciwko sejmowi swojej siły zbrojnej. Przejawem otrzeźwienia narodu było pojawienie się na sejmie grodzieńskim grupy posłów patriotycznych, tzw. „zelantów”, którzy usiłowali protestować przeciwko gwałtom dokonywanym na Rzeczypospolitej. Wśród nich pierwsze bez wątpienia miejsce przypadło posłowi ziemi różańskiej Mazowsza, Andrzejowi Ciemniewskiemu, który wygłosił w czasie obrad kilka znakomitych przemówień, przede wszystkim mowę dnia 10 sierpnia 1793 r., poddającą druzgoczącej krytyce całe panowanie Stanisława Augusta. Sejm skończył się przyjęciem wszystkich narzuconych przemocą aktów ustawodawczych, przyjął wzmożoną do granic ostatecznych gwarancję rosyjską (doszło do tego, że uznano, iż dyplomacja rosyjska reprezentuje w stosunkach międzynarodowych sprawy polskie). W pół roku później Insurekcja 1794 r. obaliła cały system egzystencji pseudo- -Rzeczypospolitej w granicach ściśnionych do minimum niemożliwego do przyjęcia, otwierając nową drogę ideową polskiej walki o niepodległość. Mimo przegranej pozostała tradycja, która miała być natchnieniem narodu przez następne sto kilkadziesiąt lat.
Konstytucja 3 Maja przeszła do historii jako jedno z trzech wielkich dzieł konstytucyjnych XVIII w.: razem z konstytucją amerykańską 1787 r. i z konstytucją rewolucyjnej Francji z września 1791 r. Historiografia światowa uznała te trzy dzieła za latarnie ideowe epoki. Nie bacząc na wszelkie niedostatki naszej Ustawy Rządowej, uznać musimy, że jej pozycja w tradycji politycznej demokratycznej części dzisiejszego świata jest niewątpliwa i ogromna. Choćby z tego tylko powodu Konstytucja 3 Maja zasługuje na szczególną uwagę.
Konstytucja 3 Maja.
Ustawa Rządowa z 3 maja 1791 r.
PREAMBUŁA
W imię Boga, w Trójcy Świętej jedynego. Stanisław August [1] z Bożej łaski i woli Narodu Król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podolski, Podlaski, Inflancki, Smoleński, Siewierski i Czernichowski, wraz ze Stanami Skonfederowanymi, w liczbie podwójnej naród polski reprezentującymi.
Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic z największą stałością ducha, niniejszą konstytucję uchwalamy i i; tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym, wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu.
Do której to konstytucji dalsze ustawy sejmu teraźniejszego we wszystkim stosować się mają.
I. RELIGIA PANUJĄCA
Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji. Że zaś taż sama wiara święta przykazuje nam kochać bliźnich naszych, przeto wszystkim ludziom jakiegokolwiek bądź wyznania, pokój w wierze i opiekę rządową winniśmy i dlatego wszelkich obrządków i religii wolność w krajach polskich, podług ustaw krajowych warujemy.
II. SZLACHTA ZIEMIANIE
Szanując pamięć przodków naszych jako fundatorów rządu wolnego, stanowi szlacheckiemu wszystkie swobody, wolności, prerogatywy pierwszeństwa w życiu prywatnym i publicznym najuroczyściej zapewniamy, szczególniej zaś prawa, statuta i przywileje temu stanowi od Kazimierza Wielkiego [2], Ludwika Węgierskiego [3], Władysława Jagiełły [4] i Witolda brata jego, Wielkiego Księcia Litewskiego [5], nie mniej od Władysława [6] i Kazimierza Jagiellończyków [7], od Jana Alberta [8], Aleksandra [9] i Zygmunta Pierwszego [10] braci, od Zygmunta Augusta [11], ostatniego z linii jagiellońskiej, sprawiedliwie i prawnie nadane, utwierdzamy, zapewniamy i za niewzruszone uznajemy. Godność stanu szlacheckiemu w Polszcze za równą wszelkim stopniom szlachectwa gdziekolwiek używanym przyznajemy. Wszystką szlachtę równymi być między sobą uznajemy, nie tylko co do starania się o urzędy i o sprawowanie posług Ojczyźnie, honor, sławę, pożytek przynoszących, ale oraz co do równego używania przywilejów i prerogatyw stanowi szlacheckiemu służących. Nade wszystko zaś prawa bezpieczeństwa osobistego, wolności osobistej i własności gruntowej i ruchomej tak, jak od wieków każdemu służyły, świątobliwie, nienaruszenie zachowane mieć chcemy i zachowujemy; zaręczając najuroczyściej, iż przeciwko własności czyjejkolwiek żadnej odmiany lub ekscepcji w prawie niedopuścimy, owszem najwyższa władza krajowa i rząd przez nią ustanowiony, żadnych pretensyi pod pretekstem iurium regalium [12] i jakimkolwiek innym pozorem do własności obywatelskich bądź w części, bądź w całości rościć sobie nie będzie. Dlatego bezpieczeństwo osobiste i wszelka własność, komukolwiek z prawa przynależna, jako prawdziwy społeczności węzeł, jako źrenicę wolności obywatelskiej szanujemy, zabezpieczamy, utwierdzamy i aby na potomne czasy szanowane, ubezpieczone i nienaruszone zostawały, mieć chcemy. Szlachtę za najpierwszych obronców wolności i niniejszej konstytucji uznajemy. Każdego szlachcica cnocie, obywatelstwu i honorowi jej świętość do szanowania, jej trwałość do strzeżenia poruczamy jako jedyną twierdzę Ojczyzny i swobód naszych.
III. MIASTA I MIESZCZANIE
Prawo na teraźniejszym Sejmie zapadłe pod tytułem: Miasta Nasze Królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej [13] w zupełności utrzymane mieć chcemy i za część niniejszej konstytucji deklarujemy, jako prawo wolnej szlachcie polskiej, dla bezpieczeństwa ich swobód i całości wspólnej Ojczyzny nową, prawdziwą i skuteczną dające siłę.
IV. CHŁOPI WŁOŚCIANIE
Lud rolniczy, z pod którego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źrodło, który najliczniejszą w narodzie stanowi ludność, a zatem najdzielniejszą kraju siłę, tak przez sprawiedliwość, ludzkość i obowiązki chrześcijańskie, jako i przez własny nasz interes dobrze zrozumiany, pod opiekę prawa i rządu krajowego przyjmujemy, stanowiąc: iż odtąd jakiebykolwiek swobody, nadania, lub umowy dziedzice z włościanami dóbr swoich autentycznie ułożyli, czyli by te swobody, nadania i umowy były z gromadami, czyli też z każdym osobno wsi mieszkańcem zrobione, będą stanowić wspólny i wzajemny obowiązek, podług rzetelnego znaczenia warunków i opisu zawartego w takowych nadaniach i umowach, pod opiekę rządu krajowego podpadający. Układy takowe i wynikające z nich obowiązki, przez jednego właściciela gruntu dobrowolnie przyjęte, nietylko jego samego, ale i następców jego, lub prawa nabywców tak wiążąc będą, iż ich nigdy samowolnie odmieniać nie bedą mocni. Nawzajem włościanie jakiejkolwiek bądź majętności od dobrowolnych umów, przyjętych nadań i z nimi złączonych powinności usuwać się inaczej nie będą mogli, tylko w takim sposobie i z takimi warunkami, jak w opisach tychże umów postanowione mieli, które czy na wieczność, czyli do czasu przyjęte ściśle ich obowiązywać będą. Zawarowawszy tym sposobem dziedziców przy wszelkich pożytkach od włościan im należących, a chcąc jak najskuteczniej zachęcić pomnożenie ludności krajowej, ogłaszamy wolność zupełną dla wszystkich ludzi tak nowo przybywających, jako i tych, którzy by, pierwej z kraju oddaliwszy się, teraz do Ojczyzny powrócić chcieli, tak dalece, iż każdy człowiek do państw Rzeczypospolitej nowo z którejkolwiek strony przybyły lub powracający, jak tylko stanie nogą na ziemi polskiej, wolnym jest zupełnie użyć przemysłu swego jak i gdzie chce, wolny jest czynić umowy na osiadłość, robociznę lub czynsze, jak i dopóki się umowi, wolny jest osiadać w mieście lub na wsiach, wolny jest mieszkać w Polszcze, lub do kraju, do którego zechce, powrócić, uczyniwszy zadosyć obowiązkom, które dobrowolnie na siebie przyjął.
V. RZĄD, CZYLI OZNACZENIE WŁADZ PUBLICZNYCH
Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu. Aby więc całość państw, wolność obywatelską i porządek społeczności w równej wadze na zawsze zostawały, trzy władze rząd narodu polskiego składać powinny i z woli prawa niniejszego na zawsze składać będą, to jest: władza prawodawcza w Stanach zgromadzonych, władza najwyższa wykonawcza w królu i Straży, i władza sądownicza w jurysdykcjach, na ten koniec ustanowionych, lub ustanowić się mających.
VI. SEJM CZYLI WŁADZA PRAWODAWCZA
Sejm czyli Stany zgromadzone na dwie Izby dzielić się będą: na Izbę Poselską i na Izbę Senatorską pod prezydencja Króla.
Izba Poselska, jako wyobrażenie i skład wszechwładztwa narodowego, będzie światynią prawodawstwa. Przeto w Izbie Poselskiej najpierwej decydowane będą wszystkie projekta.
1. Co do praw ogólnych, to jest: konstytucyjnych, cywilnych, kryminalnych i do ustanowienia wieczystych podatków, w których to materjach propozycje od tronu województwom, ziemiom i powiatom do roztrząśnięnia podane, a przez instrukcje do Izby przychodzące, najpierwsze do decyzji wzięte być mają.
2. Co do uchwał sejmowych, to jest poborów doczesnych, stopnia monety, zaciągania długu publicznego, nobilitacji i innych nagród przypadkowych, rozkładu wydatków publicznych ordynaryjnych i ekstraordynaryjnych, wojny, pokoju, ostatecznej ratyfikacyi traktatów związkowych i handlowych, wszelkich dyplomatycznych aktów i umów, do prawa narodów ściągających się, kwitowania magistratur wykonawczych i tym podobnych zdarzeń, głównym narodowym potrzebom odpowiadających, w których to materjach propozycje od tronu, prosto do Izby Poselskiej przychodzić mające, pierwszenstwo w prowadzeniu mieć będą.
Izby Senatorskiej, złożonej z biskupów, wojewodów, kasztelanów i ministrów, pod prezydencyą króla, mającego prawo raz dać votum [14] swoje, drugi raz paritatem [15] rozwiązywać osobiście lub nadesłaniem zdania swego do tejże Izby, obowiązkiem jest:
1. Każde prawo, które po przejściu formalnem w Izbie Poselskiej do Senatu natychmiast przesłane być powinno, przyjąć lub wstrzymać do dalszej narodu deliberacji opisaną w prawie większością głosów; przyjęcie moc i świętość prawa nadawać będzie; wstrzymanie zaś zawiesi tylko prawo do przyszłego ordynaryjnego sejmu, na którym gdy powtórna nastąpi zgoda, prawo zawieszone od Senatu przyjętem byc musi.
2. Każdą uchwałę sejmową w materiach wyżej wyliczonych, którą Izba Poselska Senatowi przysłać natychmiast powinna, wraz z tąż Izba poselska większościa głośów decydować, a złączona Izb obydwoch większość, podług prawa opisana, będzie wyrokiem i wolą Stanów.
Warujemy, iż senatorowie i ministrowie w obiektach sprawowania się z urzędowania swego bądź w Straży, bądź w komisyi, votum decisivum [16] w sejmie nie będą mieli, i tylko zasiadać w ten czas w Senacie mają dla dania eksplikacji na zadanie Sejmu.
Sejm zawsze gotowym będzie. Prawodawczy i ordynaryjny rozpoczynać się ma co dwa lata, trwać zaś będzie podług opisu prawa o sejmach. Gotowy, w potrzebach nagłych zwołany, stanowić ma o tej tylko materii, do której zwołan będzie lub o potrzebie po czasie zwołania przypadłej. Prawo żadne na tym ordynaryjnym sejmie, na którym ustanowione było, znoszone być nie może.
Komplet Sejmu składać się będzie z liczby osób, niższym prawem opisanej, tak w Izbie Poselskiej, jako i w Izbie Senatorskiej.
Prawo o sejmikach, na teraźniejszem Sejmie ustanowione, jako najistotniejszą zasadę wolności obywatelskiej, uroczyście zabezpieczamy.
Jako zaś prawodawstwo sprawowane być nie może przez wszystkich i naród wyręcza się w tej mierze przez reprezentantów czyli posłów swoich dobrowolnie wybranych, przeto stanowimy, iż posłowie na sejmikach obrani w prawodawstwie i ogólnych narodu potrzebach podług niniejszej konstytucji, uważani być mają jako reprezentanci całego narodu, będąc składem ufności powszechnej.
Wszystko i wszędzie większością głosów udecydowane być powinno. Przeto liberum veto [17], konfederacje [18] wszelkiego gatunku i sejmy konfederackie, jako duchowi niniejszej konstytucji przeciwne, rząd obalające, społeczność niszczące, na zawsze znosimy.
Zapobiegając z jednej strony gwałtownym i częstym odmianom konstytucji narodowej, z drugiej, uznając potrzebę wydoskonalenia onej, po doświadczeniu jej skutków co do pomyślności publicznej, porę i czas rewizyi i poprawę konstytucji co lat dwadzieścia pięć naznaczamy, chcąc mieć takowy sejm konstytucyjny ekstraordynaryjnym podług osobnego o nim prawa opisu.
VII. KRÓL, WŁADZA WYKONAWCZA
Żaden rząd najdoskonalszy bez dzielnej władzy wykonawczej stać nie może. Szczęśliwość narodów od praw sprawiedliwych, praw skutek od ich wykonania należy. Doświadczenie nauczyło, że zaniedbanie tej części rządu nieszczęściami napełniło Polskę. Zawarowawszy przeto wolnemu narodowi Polskiemu władzę praw sobie stanowienia i moc baczności nad wszelką wykonawczą władzą, oraz wybierania urzędników do magistratur, władze najwyższego wykonywania praw królowi w radzie jego oddajemy, która to rada Strażą Praw zwać się będzie. Władza wykonawcza do pilnowania praw i onych pełnienia ścisle jest obowiązana. Tam czynna z siebie będzie, gdzie prawa dozwalają, gdzie prawa potrzebują dozoru egzekucji, a nawet silnej pomocy. Posłuszeństwo należy się jej zawsze od wszystkich magistratur, moc przynaglenia nieposłuszne i zaniedbujące swe obowiązki magistratury w jej reku zostawiamy.
Władza wykonawcza nie będzie mogła praw stanowić ani tłumaczyć, podatków i poborów pod jakimkolwiek imieniem nakładać, długów publicznych zaciągać, rozkładu dochodów skarbowych przez Sejm zrobionego odmieniać, wojny wydawać, pokoju ani traktatu i żadnego aktu dyplomatycznego definitive [19] zawierać. Wolno jej tylko będzie tymczasowe z zagranicznymi prowadzić negocjacje oraz tymczasowe i potoczne dla bezpieczeństwa i spokojności kraju wynikające potrzeby załatwiać, o których najblizszemu Zgromadzeniu sejmowemu donieść winna.
Tron polski elekcyjnym przez familie mieć na zawsze chcemy i stanowimy. Doznane klęski bezkrólewiów, periodycznie rząd wywracających, powinność ubezpieczenia losu każdego mieszkańca ziemi polskiej, i zamkniecie na zawsze drogi wpływom mocarstw zagranicznych, pamięć świetności i szczęścia Ojczyzny naszej za czasów familii ciągle panujących, potrzeba odwrócenia od ambicji tronu obcych, i możnych Polaków, zwrócenia do jednomyślnego wolności narodowej pielęgnowania, wskazały roztropności naszej oddanie tronu Polskiego prawem następstwa.
Stanowimy przeto, iż po życiu, jakiego nam dobroć Boska pozwoli, elektor dzisiejszy saski w Polszcze królować będzie. Dynastia przyszłych królów Polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta [20], dzisiejszego elektora Saskiego, którego sukcesorom de lumbis [21] z płci męskiej tron polski przeznaczamy.
Najstarszy syn króla panującego po ojcu na tron następować ma. Gdyby zaś dzisiejszy elektor Saski nie miał potomstwa płci męskiej, tedy mąż przez elektora, za zgodą Stanów zgromadzonych córce jego dobrany zaczynać ma linię następstwa płci męskiej do tronu Polskiego. Dlaczego Marię Augustę Nepomucenę, córkę elektora, za infantke deklarujemy, zachowując przy narodzie prawo, żadnej preskrypcji [22] podpadać nie mogące, wybrania do tronu drugiego domu, po wygaśnięciu pierwszego.
Każdy król, wstępując na tron, wykona przysięgę Bogu i narodowi, na zachowanie konstytucji niniejszej, na pacta conventa [23], które ułożone będą dzisiejszym elektorem Saskim, jako przeznaczonym do tronu, i które tak jak dawne wiązać go będą.
Osoba króla jest święta i bezpieczna od wszystkiego; nic sam przez się nie czyniący, za nic w odpowiedzi narodowi być nie może; nie samowładcą, ale ojcem i głową narodu być powinien i tym go prawo i konstytucja niniejsza być uznaje i deklaruje. Dochody tak jak będą w paktach konwentach opisane i prerogatywy tronowi właściwe, niniejsza konstytucja dla przyszłego elekta zawarowane, tkniętemi być nie będą mogły.
Wszystkie acta publiczne, trybunały, sądy, magistratury, monety, stemple pod królewskim iść powinny imieniem. Król, któremu wszelka moc dobrze czynienia zostawiona być powinna, mieć będzie ius agratiandi [24] na śmierć wskazanych, prócz in criminibus status [25]. Do króla rozrządzenie najwyższe siłami zbrojnymi krajowymi w czasie wojny i nominowanie komendantów wojska należeć będzie, z wolną atoli ich odmianą za wolą narodu. Patentować oficerów i mianować urzędniki podług prawa niższego opisu, nominować biskupów i senatorów podług opisu tegoż prawa, oraz ministrów jako urzędników pierwszych władzy wykonawczej, jego będzie obowiązkiem.
Straż, czyli rada królewska, do dozoru, całości i egzekucyi praw królowi dodana, składać się będzie:
1-mo z prymasa, jako głowy duchowieństwa polskiego i jako prezesa Komisji Edukacyjnej, mogącego być wyręczonym w Straży przez pierwszego ex ordine [26] biskupa, którzy rezolucyi podpisywać nie mogą;
2-do z pięciu ministrów, to jest ministra policji, ministra pieczęci, ministra belli [27], ministra skarbu, ministra pieczęci do spraw zagranicznych;
3-tio z dwóch sekretarzy, z których jeden protokół Straży, drugi protokół spraw zagranicznych trzymać będą, obydwa bez votum [14] decydującego.
Następca tronu, z małoletności wyszedłszy i przysięgę na konstytucję wykonawszy, na wszystkich Straży posiedzeniach, lecz bez głosu przytomnym być może.
Marszalek sejmowy, jako na dwa lata wybrany, wchodzić będzie w liczbę zasiadających w Straży, bez wdawania się w jej rezolucje, jedynie dla zwołania Sejmu gotowego w takim zdarzeniu: gdyby on uznał w przypadkach, koniecznego zwołania Sejmu wymagających rzetelną potrzebę, a król go zwołać wzbraniał się; tedy tenże marszałek do posłów i senatorów wydać powinien listy okólne, zwołując onych na sejm gotowy i powody zwołania tego wyrażając. Przypadki zaś do koniecznego zwołania sejmu są tylko następujące:
1-mo w gwałtownej potrzebie do prawa narodu ściągającej się, a szczególniej w przypadku wojny ościennej;
2-do w przypadku wewnętrznego zamieszania grożącego rewolucyą kraju lub kolizją między magistraturami;
3-tio w widocznym powszechnego głodu niebezpieczeństwie;
4-to w osierociałym stanie Ojczyzny przez śmierć króla lub w niebezpiecznej jego chorobie.
Wszystkie rezolucje w Straży roztrząsane będą przez skład wyżej wspomniony, decyzja królewska po wysłuchanych wszystkich zdaniach przeważać powinna, aby jedna była w wykonaniu prawa wola. Przeto każda ze Straży rezolucya pod imieniem królewskim i z podpisem ręki jego wychodzić będzie. Powinna jednak być podpisana także przez jednego z ministrów zasiadających w Straży, i tak podpisana do posłuszenstwa wiązać będzie, i dopełniona być ma przez komisje lub przez jakiekolwiek magistratury wykonawcze, w tych jednak szczególnie materiach, które wyraźnie niniejszem prawem wyłączone nie są.
W przypadku, gdyby żaden z ministrów zasiadających decyzyi podpisać nie chciał, król odstąpi od tej decyzyi, a gdyby przy niej upierał się, marszałek sejmowy, w tym przypadku, upraszać będzie o zwołanie sejmu gotowego, i jeżeli król opoźniać będzie zwołanie, marszałek to wykonać powiniem.
Jako nominowanie wszystkich ministrów, tak i wezwanie z nich jednego od każdego administracyi wydziału do rady swojej, czyli Straży króla jest prawem. Wezwanie to ministra do zasiadania w Straży na lat dwa będzie z wolnym onego nadal przez króla potwierdzeniem.
Ministrowie do Straży wezwani w komisjach zasiadać nie mają [29]. W przypadku zaś, gdyby większość dwóch trzecich części wotów sekretnych obydwóch Izb złączonych na Sejmie ministra bądź w Straży, bądź w urzędzie odmiany żądała, król natychmiast na jego miejsce innego nominować powinien.
Chcąc, aby Straż Praw narodowych obowiązana była do ścisłej odpowiedzi Narodowi za wszelkie onych przestępstwa, stanowimy, iż gdy ministrowie będą oskarżeni przez deputację, do egzaminowania ich czynności wyznaczona, o przestępstwo prawa, odpowiadać mają z osób i majątków swoich. W wszelkich takowych oskarżeniach Stany zgromadzone prostą większością wotów Izb złączonych odesłać obwinionych ministrów mają do sądów sejmowych po sprawiedliwe i wyrównające przestępstwu ich ukaranie, lub przy dowiedzionej niewinności od sprawy i kary uwolnienie.
Dla porządnego władzy wykonawczej dopełnienia, ustanawiamy oddzielne komisje, mające związek ze Straża i obowiązane do posłuszeństwa tejże Straży. Komisarze do nich wybierani będą przez sejm dla sprawowania urzędów swoich w przeciągu czasu prawem opisanego.
Komisje te są:
1-mo Edukacji;
2-do Policji;
3-tio Wojska;
4-to Skarbu.
Komisje porządkowe wojewódzkie, na tym sejmie ustanowione, równie do dozoru Straży należące, odbierać będą rozkazy przez wyżej wspomnione pośrednicze Komisye, respective co do obiektów każdej z nich władzy i obowiązków.
VIII. WŁADZA SĄDOWNICZA
Władza sądownicza nie może być wykonywana ani przez władze prawodawczą, ani przez króla, lecz przez magistratury na ten koniec ustanowione i wybierane. Powinna zaś być tak do miejsc przywiązana, żeby każdy człowiek bliską dla siebie znalazł sprawiedliwość, żeby przestępny widział wszędzie groźną nad sobą rękę krajowego rządu.
1-mo Ustanawiamy przeto sądy pierwszej instancji dla każdego województwa, ziemi i powiatu, do których sędziowie wybierani będą na sejmikach. Sądy pierwszej instancji będą zawsze gotowe i czuwające na oddanie sprawiedliwości tym, którzy jej potrzebują. Od tych sądów iść będzie apelacja na trybunały główne, dla każdej prowincyi być mające, złożone również z osób na sejmikach wybranych. I te sądy tak pierwszej, jako i ostatniej instancji, będą sądami ziemiańskimi dla szlachty i wszystkich właścicielów ziemskich z kimkolwiek, in causis iuris de facti [30].
2-do Jurysdykcje zaś sądowe wszystkim miastom podług prawa Sejmu teraźniejszego o miastach wolnych królewskich [14], zabezpieczamy.
3-tio Sądy referendarskie dla każdej prowincyi osobne, mieć chcemy w sprawach włościan wolnych dawnymi prawami sądowi temu poddanych.
4-to Sądy zadworne, asesorskie, relacyjne i kurlandzkie [31] zachowujemy.
5-to Komisje wykonawcze będą miały sądy w sprawach, do swej administracji należących.
6-to Oprócz sądów w sprawach cywilnych i kryminalnych dla wszystkich stanów, będzie sąd najwyższy, sejmowy zwany, do którego przy otwarciu każdego sejmu wybrane będą osoby. Do tego sądu należeć będą występki przeciwko narodowi i królowi, czyli crimina status [32]. Nowy codex praw cywilnych i kryminalnych przez wyznaczone przez Sejm osoby spisać rozkazujemy.
IX. REGENCJA
Straż będzie oraz regencja, mając na czele królową albo w jej nieprzytomności prymasa. W tych trzech tylko przypadkach miejsce mieć może regencya:
1-mo w czasie maloletności króla;
2-do w czasie niemocy trwałe pomieszanie zmysłów sprawującej;
3-tio w przypadku, gdyby król był wzięty na wojnie.
Maloletność trwać tylko będzie do lat 18 zupełnych; a niemoc względem trwałego pomieszania zmysłów deklarowana być nie może, tylko przez Sejm gotowy większością wotów trzech części przeciwko czwartej Izb złączonych. W tych przeto trzech przypadkach prymas korony polskiej sejm natychmiast zwołać powinien, a gdyby prymas tę powinność zwłóczył, marszałek sejmowy listy okólne do posłów i senatorów wyda. Sejm gotowy urządzi kolej zasiadania ministrów w regencji i królowę do zastąpienia króla w obowiązkach jego umocuje.
A gdy król w pierwszym przypadku z małoletności wyjdzie, w drugim do zupełnego przyjdzie zdrowia, w trzecim z niewoli powróci, regencja rachunek z czynności swoich oddać mu powinna i odpowiadać narodowi za czas swego urzędowania tak, jak jest przepisano o Straży, na każdym ordynaryjnym Sejmie, z osób i majątków swoich
X. EDUKACJA DZIECI KRÓLEWSKICH
Synowie królewscy, których do następstwa tronu konstytucja przeznacza, są pierwszymi dziećmi Ojczyzny, przeto baczność o dobre ich wychowanie do narodu należy, bez uwłóczenia jednak prawom rodzicielskim. Za rządu królewskiego sam Król z Strażą i wyznaczonym od Stanów dozorcą edukacyi królewiców wychowaniem ich zatrudniać się będzie. Za rządu regencyi tąż z wspomnionym dozorcą edykacye ich powierzona mieć sobie będzie. W obydwóch przypadkach dozorca od Stanów wyznaczony donosić winien na każdym ordynaryjnym Sejmie o edykacji i postępku królewiców. Komisji zaś edukacyjnej powinnościę będzie podać układ instrukcji i edukacji synów królewskich do potwierdzenia sejmowi, a to, aby jednostajne w wychowaniu ich prawidła wpajały ciągle i wcześnie w umysły przyszłych następców tronu religię, miłość cnoty, Ojczyzny, wolności i konstytucji krajowej.
XI. SIŁA ZBROJNA NARODOWA
Naród winien jest sobie samemu obronę od napaści i dla przestrzegania całości swojej. Wszyscy przeto obywatele są obrońcami całości i swobód narodowych. Wojsko nic innego nie jest, tylko wyciągniętą siłą obronną i porządną z ogólnej siły narodu. Naród winien wojsku swemu nadgrodę i poważanie za to, iż się poświęca jedynie dla jego obrony. Wojsko winno narodowi strzeżenie granic i spokojności powszechnej, słowem winno być jego najsilniejszą tarczą. Aby przeznaczenia tego dopełnilo nieomylnie, powinno zostawać ciągle pod posłuszenstwem władzy wykonawczej, stosownie do opisów prawa, powinno wykonać przysięgę na wierność narodowi i królowi i na obrone konstytucji narodowej.
Użyte być więc wojsko narodowe może na ogólna kraju obrone, na strzeżenie fortec i granic, lub na pomoc prawu, gdyby kto egzekucyi jego nie był posłusznym.
SYGNATARIUSZE:
Stanisław Nałęcz Małachowski, referendarz wielki koronny, sejmowy i konfederacji prowincji koronnych marszałek.
Kazimierz książę Sapieha, generał artylerii litewskiej, marszałek konfederacji Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Józef Korwin Kossakowski, biskup inflancki i kurlandzki, następca koaudiutor biskupstwa wileńskiego, jako deputowany.
Antoni książę Jabłonowski, kasztelan krakowski, deputat z Senatu Małej Polski.
Symeon Kazimierz Szydłowski, kasztelan żarnowski, deputowany z Senatu prowincji małopolskiej.
Franciszek Antoni na Kwilczu Kwilecki, kasztelan kaliski, deputowany do konstytucji z Senatu z prowincji wielkopolskiej.
Kazimierz Konstanty Plater, kasztelan generała trockiego [33], deputowany do konstytucji z Senatu Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Walerian Stroynowski, podkomorzy buski, poseł wołyński, z Małopolski deputat do konstytucji.
Stanislaw Kostka Potocki, poseł lubelski, deputowany do konstytucji z prowincji małopolskiej.
Jan Nepomucen Zboiński, poseł ziemi dobrzyńskiej, deputowany do konstytucji z prowincji wielkopolskiej.
Tomasz Nowowiejski, łowczy i poseł ziemi wyszogrodzkiej, deputowany do konstytucji.
Józef Radzicki, podkomorzy i poseł ziemi zakroczymskiej, deputowany do konstytucji z prowincji wielkopolskiej.
Józef Zabiełło, poseł z Księstwa Żmudzkiego, deputowany do konstytucji.
Jacek Puttkamer, poseł województwa mińskiego, deputowany do konstytucji z prowincji Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Obl[atum] de 21 Aprilis 1791
MIASTA NASZE KRÓLEWSKIE WOLNE W PAŃSTWACH RZECZYPOSPOLITEJ.
Artykuł I.
O miastach.
1° Miasta wszystkie królewskie w krajach Rz[eczy]p[ospo]l[i]tej za wolne uznajemy.
2° Obywatelów takowych miast jako ludzi wolnych, ziemię w miastach przez nich osiadłą, ich domy, wsie i territoria, gdzie jakie do których miast prawnie teraz należą, własnością ich dziedziczną być przyznajemy, co nie ma przeszkadzać zaczętym a nie dokończonym sprawom.
3° Którym miastom przywileje lokacyjne zaginęły, za dowiedzeniem ich bytności, my król diplomata renovationis z nadaniem ziemi, jaką teraz niewątpliwie posiadają, wydamy.
4° W których miastach królewskich sejmiki ziemskie są oznaczone, tym przywileje lokacyjne, jeżeliby ich jeszcze nie miały, my król wydamy.
5° Gdyby dla szczęśliwego w którym miejscu położenia na gruntach królewskich osada ludzi wolnych dała siedlisku swemu przystojną postać miasta, w takowym zdarzeniu my król tej osadzie diploma erectionis miasta nowego z nadaniem ziemi wydamy.
6° Wolno też będzie dziedzicom na swoich gruntach miasta z ludzi wolnych zakładać, albo i rolników wolnością nadać, jako też. miasta swe dziedziczne lokalnymi zrobić; takowe jednak osady nie będą mogły wchodzić w poczet miast wolnych, tylko gdy dziedzic instrumentem lokacyjnym nada im ziemię dziedziczną, a natenczas my król diploma confirmationis wydamy i instrument lokacyjny dziedzica wpisać w też diploma rozkażemy.
7° Jako dla wszystkich miast jedno jest prawo, tak mieszczanin któregokolwiek miasta równych przywilejów z prawa teraźniejszego używać będzie.
8° Wszyscy obywatele miasta, bądź szlacheckiego, bądź miejskiego urodzenia ludzie, którzy chcą prowadzić handle, na funty, łokcie etc., mający posesję w miastach, albo gdy jej nabędą, jakiegokolwiek są dostojeństwa, profesji i kunsztu, prawo miejskie przyjmować i pod nim zostawać będą obowiązani. Innym zaś szlachcie przyjmować [prawo] miejskie wolno będzie.
9° Przyjęcie prawa miejskiego czynić się ma w następujący sposób: każdy przyjmujący [prawo] miejskie, stanąwszy przed magistratem obecnie lub przez plenipotenta, uczyni oświadczenie w słowach następujących: „Ja NN. najjaśniejszemu królowi i Rzeczypospolitej wiernym będę, posłuszeństwo prawom i ustawom sejmowym za najściślejszy biorę obowiązek, zwierzchności miasta N., w którym do obywatelstwa przyłączony jestem, podległym być chcę i obowiązki wszelkie zachowam, co wszystko zaręczam tak za siebie, jako i następców moich”. Po dopełnionym takowym oświadczeniu ma być zapisany w księgę obywatelów miasta.
10° Miasta odmawiać nie powinny przyjęcia do obywatelstwa i w księgę miejską zapisywania wszystkich uczciwych cudzoziemców, tudzież rzemieślników, wszelkich ludzi wolnych i z prawa nikomu nie podległych chrześcijan, a to bez żadnej opłaty.
11° Tak z urodzenia szlachcie, jako i obywatelom stanu miejskiego tym, którzy potem do zaszczytu szlachectwa przypuszczeni zostaną, przyjęcie obywatelstwa miejskiego, w nim znajdowanie się, sprawowanie urzędów, prowadzenie wszelkiego handlu, utrzymywanie jakichkolwiek rękodzieł, nic bynajmniej odtąd szkodzić ani uwłaczać nie będzie im samym ani ich następcom w tymże zaszczycie szlachectwa i prerogatyw do niego przywiązanych.
12° Obieranie przez obywatelów miast własnego magistratu, mianowicie burmistrzów, wójtów i wszelkich urzędników, jako jest cechą wolności, tak przy tejże miasta zostawują się. Niemniej będzie wolno tymże miastom czynić rozporządzenia co do wewnętrznych porządków i uskutecznienia dozierać, o czym Komisję Policji uwiadomiać mają przez raporta.
13° Wszyscy zatem obywatele miasta, którzy są zapisani w księgę miejską, a mają dziedziczną posesję, mogą obierać i być obranymi do wszelkich urzędów miejskich większością zdań. Nikt jednak urzędu egzekucyjnego i funkcji ziemiańskiej z urzędem i funkcją plenipotenta miejskiego łączyć nie będzie mógł pod nieważnością obydwóch, ani w randze wojskowej w służbie aktualnej będący urzędnikiem miejskim być nie może.
Artykuł II.
O prerogatywach mieszczan.
1° Prawo kardynalne neminem captivabimus nisi iure victum na osoby w miastach osiadłe rozciągamy, wyjąwszy podstępnych bankrutów, kaucji dostatecznej za sobą u sądu nie stawiających i na gorącym uczynku złapanych.
2° Miasta, w których oznaczone są sądy apelacyjne, przed każdym sejmem ordynaryjnym jednego plenipotenta większością głosów wybierać będą z obywatelów posesje dziedziczne w miastach mających, zdatnych do posługi publicznej, crimine non notatos, pod procesem nie będących i urzędowaniem miejskim odbytym zaszczyconych, z Wolnością wybierania tychże plenipotentów i z innych miast. Ci plenipotenci na dzień sejmu rozpoczynającego się do miasta sejmom przeznaczonego zjechać się mają i dzieło elekcji swojej marszałkowi sejmowemu oddadzą. Na sesjach prowincjonalnych wybierani będą z plenipotentów miast do Komisjów Policji, Skarbowej i Asesorii, i na tychże sesjach wyznaczeni będą, którzy do której komisji i asesorii należeć mają. A lubo ci wszyscy podług oznaczenia w rzeczonych komisjach i asesorii zasiadać będą mogli, jednak nie więcej w Komisji Skarbowej i Policji jak po dwóch, a w Asesorii po trzech z każdej prowincji zasiadać będzie. Ci komisarze i asesorowie w tychże komisjach i asesorii w obiektach tyczących się miast i handlowych vocem activam mieć mają. Jeżeli na dalej który z tych plenipotentów, albo i wszyscy od miast, które obierać plenipotentów prawo mają, potwierdzeni zostaną, mogą na drugie lat dwie zostać; a dla tych komisarzów i asesorów pensję przy urządzaniu tabeli ekspensy postanowimy, dla takiej jednak liczby, jaka do zasiadania w komisjach i asesorii jest oznaczona.
3° Aby zaś opieka rządowa i dla wszystkich miast wymierzała w żądaniach ich sprawiedliwość przyzwoitą, dozwalamy miastom naszym przez asesorów, czyli komisarzów miejskich w asesoriach, Komisjach Skarbowych i Policji zasiadających, desideria miast w sejmie donosić; a ci, gdy tego potrzeba będzie i gdy zechcą, będą u marszałka sejmowego o glos prosić, i ten im zabroniony być nie może, i ci tłumaczyć się będą zwyczajem dziś praktykowanym zabierania głosu przez delegowanych od komisjów.
4° Po odbytej dwuletniej wysłudze publicznej w zwyż wyrażonych komisjach lub asesorii, ciż wybrani od miast plenipotenci na następnym sejmie zaraz nobilitowani być powinni bez opłaty dyplomatu nobilitatis, jeżeli jeszcze szlachtą nie będą.
5° Wolno odtąd jest i będzie każdemu mieszczaninowi dóbr ziemskich, jako i innej natury, dziedzicznym prawem nabywać, z zupełnym własności prawem posiadać i następcom swoim jako prawym dziedzicom one po sobie zostawiać, dobra sposobem sukcesji albo iure potioritatis posiadać, z których dóbr, lubo by byli mieszczanami, w sądzie dobrom przyzwoitym odpowiadać są obowiązani.
6° Który z mieszczan kupi całkowitą wieś lub miasteczko prawem dziedzicznym, opłacające podatku dziesiątego grosza złotych dwieście najmniej, na najpierwszym sejmie, jeżeli o to poda na piśmie prośbę swoją marszałkowi sejmowemu do Stanów, mocą teraźniejszego prawa nobilitowany zostanie.
7° Prócz tego na każdym sejmie trzydzieści osób z mieszczan posesje dziedziczne w miastach mających do zaszczytu szlacheckiego przypuszczonych być ma; w czym najpierwszy wzgląd zachowany zostanie na dystyngwujących się w wojsku, na zasiadających w komisjach porządkowych cywilno-wojskowych, na zakładających rękodzieła, na prowadzących handel z produktów krajowych, a w tym na rekomendacje posłów ziemskich i na rekomendacje miast.
8° W całym wojsku (prócz kawalerii narodowej) w każdym korpusie, regimencie i pułku dla obywatelów kondycji miejskiej będzie odtąd wolny wstęp do dosługiwania się rang oficerskich stopniami. A który dosłuży się rangi sztabskapitana lub kapitana chorągwi u piechoty, a rotmistrza w pułku, mocą teraźniejszego prawa szlachcicem z potomkami swymi w wszelkich do niego przywiązanych prerogatywach zostanie; i my król diploma nobilitatis takowym, za okazaniem patentu, wydawać będziemy, od którego opłata stempla następować nie ma.
9° Wolno będzie odtąd obywatelom kondycji miejskiej w kancelariach i palestrach wszelkich komisjów rządowych, dykasteriów trybunalskich i innych mniejszych sądów znajdować się, patronizować i inne posługi czynić, i na stopnie w tychże kancelariach znajdujące się podług zasług i zdatności postępować; a który z tych dosłuży się stopnia regenta kancelarii w dykasteriach rządowych, na najpierwszym zaraz sejmie nobilitowanym być ma i takowe diploma nobilitatis bez opłaty my król wydawać będziemy.
10° W duchownym stanie osoby kondycji miejskiej będą mogły posiadać w kolegiatach prelatury i kanonie, w katedrach zaś kanonie doktoralne, także wszelkie beneficia saecularia et regularia, wyłączając te fundusze, które szczególnie dla osób urodzenia szlacheckiego są poczynione.
11° Do komisjów porządkowych cywilno-wojskowych, województw, ziem i powiatów dozwala się obierać komisarzów z miast w obrębie komisjów leżących, po trzech do każdej komisji, bądź z urodzenia szlacheckiego, albo kondycji miejskiej, byle w mieście posesje dziedziczne mających.
12° A miasta nasze Gdańsk i Toruń, gdy mieć będą prośby swe do Stanów, przez sekretarza swego do laski sejmowej one podawać będą, albo sami przez delegowanych, jeżeli zechcą, za danym od laski głosem, który nie ma im być odmówiony.
13° Kara na zmyślających posesje będzie następująca: ktokolwiek za rewersem dałby komu ziemską dziedziczną posesję, tracić ją wieczyście będzie i sąd temu przyzna własność zarewersowanej posesji, kto dowiedzie rewersu. Nawet choćby ten sam, kto za rewersem ma posesję, dowiódł jej zarewersowania, jemu wieczyście przyznana będzie. A takie sprawy sąd ziemski praecisa appellatione sądzić będzie.
14° Wszelkie dawniejsze prawa i ustawy teraźniejszemu prawu o miastach przeciwne uchylamy, a teraźniejsze ustanowienie o miastach za prawo konstytucyjne stanowimy.
Artykuł III.
O sprawiedliwości dla mieszczan.
1° Zostawując miasta przy właściwych sobie w granicach miast jurysdykcjach, też miasta z przedmieściami spod innych wszystkich jurysdykcji, jakie są: trybunalskie, ziemiańskie, wojewodzińskie, starościńskie, zamkowe, prócz spraw nie dokończonych podkomisyjnych, do trybunałów odesłanych, wyjmujemy i wyłączamy. Jurysdykcja marszałkowska, jako tylko miasta rezydencjonalnego nas króla tycząca się, do opisów władzy tejże jurysdykcji właściwej odsyłamy.
2° Jurydyki świeckie i duchowne, tudzież drobne miasteczka w obrębie lokalnym gruntów początkowie miastom nadanych potworzone, jak są dotąd w posesji, co do samej tylko sądowności i policji znosimy; owszem, też jurydyki pod jurysdykcje magistratów miejskich poddajemy, wszelkie zaś czynsze i dochody jakiejkolwiek natury dla właścicielów tychże gruntów jurydyk ostrzegamy.
3° Gdzie jednak miasta mają wsie dziedziczne ziemskie, w sprawach tychże wsiów w jurysdykcjach właściwych posesji odpowiadać mają.
4° Wszyscy obywatele w mieście posesje mający i jakimkolwiek handlem, rzemiosłem bawiący się, jurysdykcji miejskiej ulegać mają i podatki równie znosić, nie uważając na jakiekolwiek libertacje.
5° W każdym mieście magistrat obrany jurysdykcję sądową składać będzie. W tych magistratach wszelkiego rodzaju sprawy, jako in prima instantia sądzić się mają; sprawy nie przenoszące złotych trzysta lub w sprawie uczynkowej, w której trzy dni więzienia kara nastąpi, w tychże magistratach bez apelacji dopuszczenia kończone być mają ostatecznie. W większych zaś sprawach apelacja do sądów wyższych apelacyjnych dopuszczona być powinna.
6° Na takowe sądy apelacyjne następujące miasta wyznaczamy, mianowicie w prowincji małopolskiej miasta: Kraków, Lublin, Łuck, Żytomierz, Winnica, Kamieniec Podolski, Drohiczyn; w prowincji wielkopolskiej miasta: Poznań, Kalisz, Gniezno, Łęczyca, Warszawa, Sieradz, Płock; w prowincji litewskiej miasta: Wilno, Grodno, Kowno, Nowogródek, Mińsk, Brześć Litewski, Pińsk. Do sądu apelacyjnego w Krakowie oznaczonego należeć będą miasta w województwie krakowskim, powiatach sandomi[e]rskim, wiślickim i chęcińskim leżące. Do sądu apelacyjnego w Lublinie oznaczonego należeć będą miasta w województwie lubelskim, ziemi stężyckiej, w powiatach radomskim, opoczyńskim i ziemi chełmskiej leżące. Do sądu apelacyjnego w Łucku oznaczonego należeć będą miasta województwa wołyńskiego i bełskiego. Do sądu apelacyjnego w Żytomierzu oznaczonego należeć będą miasta województwa kijowskiego. Do sądu apelacyjnego w Kamieńcu Podolskim oznaczonego należeć będą miasta województwa podolskiego. Do sądu apelacyjnego w Winnicy oznaczonego należeć będą miasta województwa bracławskiego. Do sądu apelacyjnego w Drohiczynie oznaczonego należeć będą miasta województwa podlaskiego. Do sądu apelacyjnego w Poznaniu oznaczonego należeć będą miasta województwa poznańskiego i ziemi wschowskiej. Do sądu apelacyjnego w Kaliszu oznaczonego należeć będą miasta województwa kaliskiego i powiatu konińskiego, a powiatu pyzdrskiego miasta tej części, która jest z tej strony rzeki Warty, do Kalisza należeć ma[ją]. Do sądu apelacyjnego w Gnieźnie oznaczonego należeć będą miasta w[oje]w[ó]dztwa gnieźnieńskiego, powiatu kejnskiego [sic! konińskiego] i powiatu pyzdrskiego, ta część, która jest z tej strony Warty, od Gniezna. Do sądu apelacyjnego w Sieradzu oznaczonego należeć będą miasta w[ojewó]dztwa sieradzkiego, ziemi wieluńskiej. Do sądu apelacyjnego w Warszawie oznaczonego należeć będą miasta Księstwa Mazowieckiego i województwa rawskiego. Do sądu apelacyjnego w Łęczycy oznaczonego należeć będą miasta województwa łęczyckiego, brzeskiego, kujawskiego i inowrocławskiego. Do sądu apelacyjnego w Płocku oznaczonego należeć będą miasta województwa płockiego, ziemi zawskrzyńskiej i ziemi dobrzyńskiej. Do sądów apelacyjnych w miastach prowincji W[ielkiego] Ks[ięstwa] Lisewskiego] oznaczonych, jako to: do sądu apelacyjnego w mieście Wilnie należeć będą miasta województwa wileńskiego, powiatów oszmiańskiego, lidzkiego, Wiłkomirskiego, braslawskiego, województwa trockiego i powiatu trockiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Grodnie należeć będą miasta powiatów grodzi[e]ńskiego, wołkowyskiego i ir.erec- kiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Kownie należeć będą miasta Księstwa Żmudzkiego, powiatów kowieńskiego, preńskiego i upickiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Nowogródku należeć będą miasta województwa nowogrodzkiego i powiatów słonimskiego i słuczowskiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Brześciu Lit[ewskim] należeć będą miasta województwa brzeskiego litewskiego i powiatu kobryńskiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Pińsku należeć będą miasta powiatów pińskiego, pińsko-zarzecznego, mozyrskiego i rzeczyckiego. Do sądu apelacyjnego w mieście Mińsku należeć będą miasta województwa mińskiego, polockiego, witebskiego i powiatu orszańskiego.
7° W tych miastach apelacyjnych obierani będą co lat dwie po osób pięć z szlachty i nieszlachty mieszczan posesje mających, nawet osób magistratowych z miast tychże albo z miast innych tego wydziału, które do których sądów apelacyjnych są oznaczone; a te osoby wybrane składać będą sąd apelacyjny z tym warunkiem, iż osoby magistratowe i ławnicze, do sądu apelacyjnego wybrane, póki sprawować będą urząd apelacyjny, nie mają zasiadać i sądzić w sądach primae instantiae magistratów, z których są obrani.
8° Te sądy sądzić będą sprawy z apelacji magistratów, których walor przechodzi trzysta złotych lub kara trzy dni więzienia, a to ostatecznie bez dopuszczenia apelacji. We wszystkich zaś sprawach większego waloru niż o trzy tysiące złotych i kary już trzy tygodnie więzienia, apelacja jak dotąd z magistratów primae instantiae nie już do sądów apelacyjnych miast, ale do sądów naszych zadwornych, tak w Koronie, jako w Wielkim Ks[ięstwie] Lit[ewskim], dopuszczoną mieć chcemy podług niniejszej ustawy.
9° Spraw kryminalnych magistraty sądzić nie będą mogły, ale je dosyłać mają prosto do sądów apelacyjnych, które też sprawy kryminalne sądzić moc mają, z tym ostrzeżeniem, że na więzienie czasowe osądzony kryminalista ulegać egzekucji dekretu będzie. Gdy zaś na wieczne więzienie lub na śmierć zostanie osądzony, tenże sąd apelacyjny wywody obwiniające i dekret prześle sądowi asesorskiemu. Jeżeli sąd asesorski uzna dekret sądu apelacyjnego na więzienie wieczne lub śmierć winowajcę wskazujący za słuszny, dopiero ten dekret egzekwowany zostanie. Oraz przy sądach zadwornych sprawy o złe sprawowanie urzędów miejskich, jako też o dochody z miast posesorów i wszystkie inne prawami Rz[eczy]p[ospo]l[i]tej wyznaczone zachowujemy.
10° Miasta, że podlegać będą Komisji Policji w rzeczach wewnętrznego rządu i dochodów ogólnych miejskich, ostrzegamy.
Stanisław Nałęcz Małachowski, ref[erendarzl w[ielki] k[oronny], sejmowy i konfederacji prowincji koronnych marszałek.
Kazimierz książę Sapieha, generał art[ylerii] lit[ewskiej], marszałek konfederacji W[ielkiego] K.s[ięstwal Lit[ewskiegol.
Symeon Kazimierz Szydłowski, kasztelan żarnowski, deputowany z Senatu prowincji małopolskiej.
Kazimierz Konst[anty] Plater, kasztelan generała trockiego, deputowany do konstytucji z Senatu W[ielkiego] Ksfięstwa] Lisewskiego].
Walerian Stroynowski, podkomorzy buski, poseł wołyński, z Małopolski deputat do konstytucji.
Stanisław Kostka Potocki, poseł lubelski, dep[utowany] do konstytucji] z prow[incji] małopolskiej.
Jan Nepomucen Zboiński, p[oseł] z[iemi] dobrzyńskiej], deputjowany] do konstyt[ucji],
Józef Radzicki, podkom[orzy] i poseł z[iemi] zakroczym[skiej], deputowany do konstytucji] z prowincji wielkopolskiej.
Józef Zabiełło, poseł z Księstwa Żmudzkiego, deputowany do konstytucji.
Jacek Puttkamer, poseł w[ojewó]dztwa mińskiego, deputowany do konstytucji z prowincji Wjielkiego] Ks[ięstwa] Litjewskiego].
Edycje ustawy rządowej
Pierwsza informacja prasowa o uchwaleniu Konstytucji 3 Maja ukazała się na łamach „Gazety Narodowej i Obcej” 4 maja 1791 r. Opublikowano wiadomość o sesji sejmu dnia 3 maja oraz krótkie streszczenie nowej Ustawy Rządowej. Obszerny opis sesji sejmowej i wydarzeń w Warszawie dnia 3 maja podała konserwatywna „Gazeta Warszawska” 7 maja 1791 r., a pełny tekst Ustawy Rządowej ukazał się na łamach tego pisma 11 maja 1791 r. Pierwsze wydanie w postaci tekstu „obiaty”, czyli rejestracji w grodzie warszawskim, nastąpiło z datą 5 maja 1791 r. Większość ustaw Sejmu Czteroletniego opublikowana była ówcześnie właśnie w postaci aktów obiaty, z jednolitym tytułem-wstępem Actum in curia regia varsaviensi… — Działo się na Zamku królewskim w Warszawie… 26 takich aktów z 1791 r. notuje Bibliografia polska Karola Estreichera, t. XX, Kraków 1891, s. 52-57.
W 1791 r. ukazały się ponadto cztery osobne wydania Ustawy Rządowej, z czego trzy nakładem Michała Grólla w Warszawie i jedno nakładem oo. Bazylianów w Mińsku białoruskim (por. Estreicher: t. XXXII, Kraków 1938, s. 85-87).
W 1793 r. ukazało się rzekomo w Metz, w rzeczywistości w Krakowie, słynne dzieło czterech nie ujawnionych ówcześnie autorów (Ignacego Potockiego, Stanisława Kostki Potockiego, Hugona Kołłątaja i Franciszka Ksawerego Dmochowskiego) O ustanowieniu i upadku konstytucji polskiej 3-go maja 1791 r. (2 tomy). Tekst Ustawy Rządowej został w tej książce opublikowany in extenso (t. I, s. 163-188).
W wieku XIX publikowany był natomiast w wyjątkowych tylko wypadkach. Zwraca uwagę edycja: Konstytucja 3 maja 1791 r., z uwagami podawanymi jej twórcom w 1789 roku oraz dwoma późniejszymi tejże konstytucji ocenieniami. (Wypowiedzi Jana Nepomucena Janowskiego i Wiktora Heltmana), Lipsk 1865, wydawca E. Ł. Kasprowicz, ss. 3 nlb., 83.
Z okazji stulecia Ustawy Rządowej wydal jej tekst księgarz krakowski M. Stankiewicz (Kraków 1891), opierając się na niedawnej edycji naukowej w Volumina Legum (patrz niżej).
Kilka wydań Ustawy Rządowej zrealizowano w okresie 1 wojny światowej. Sporą rolę odegrały:
Konstytucja 3-go Maja 1791, Ustawa Rządowa. Warszawa 1916, nakładem M. Arcta, ss. 36, w serii „Biblioteczka Narodowa” nr 87.
Konstytucja 3 maja 1791 r. i Prawo o miastach z dn. 18 kwietnia 1791 r.. Warszawa 1916, skład główny W. Jakowicki, ss. 24, w serii „Skarbiec Polski” nr 25.
W okresie międzywojennym Konstytucji 3 Maja nie wznowiono w żadnej zwracającej uwagę edycji. Po II wojnie światowej jedynym dotąd wydaniem tego tekstu jest broszura przygotowana przez Zdzisława Kaczmarczyka: Konstytucja 3 Maja, czyli tzw. Ustawa Rządowa z 3 V 1791 wraz z ustawą „Miasta nasze królewskie wolne w-państyach Rzeczypospolitej” i „Zaręczeniem wzajemnym Obojga Narodów”, wydal…, Poznań 1946, Księgarnia Akademicka, ss. 30, w serii „Biblioteka Źródeł Historycznych” nr 3.
Naukowe wydanie Konstytucji 3 Majazapowiadane było od schyłku lat sześćdziesiątych przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Dokładnie w kilka dni po ukazaniu się w sprzedaży pierwszego wydania niniejszej popularnej publikacji Ustawy Rządowej nakładem PWN (Warszawa 1981) wyszła edycja pt. Konstytucja 3 Maja 1791. Statut Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji (ss. 136), złożona ze wstępu Bogusława Leśnodorskiego, opisu zachowanych tekstów rękopiśmiennych i pierwszych druków pióra Jerzego Koweckiego oraz (kolejno) tekstu Ustawy Rządowej, deklaracji sejmu z 5 maja 1791 r. wprowadzającej Konstytucję w życie, tzw. „Prawa o miastach” z 18 kwietnia 1791 r. oraz statutu pt. Ustawy dla Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji Rządowej z połowy maja 1791 r. Mimo to za podstawowe wydanie tekstu ustawy Miasta nasze królewskie wolne… oraz Ustawy Rządowej uznać trzeba publikację Volumina Legum, t. IX, Kraków 1889, s. 215-219 i 220-225, gdzie dokumenty te ogłoszone zostały według druków obiaty z 1791 r.
Historiografia
Pierwszą historią Sejmu Czteroletniego jest wspomniane powyżej dzieło Ignacego Potockiego, Stanisława Kostki Potockiego, Hugona Kołłątaja i Franciszka Ksawerego Dmochowskiego O ustanowieniu i upadku konstytucji polskiej 3-go maja 1791 r., przedstawiające w ogólnych zarysach sytuację międzynarodową Rzeczypospolitej i przebieg obrad Sejmu Wielkiego oraz intencje, motywy działania i ogólny pogląd twórców Ustawy Rządowej w sprawach genezy i upadku Konstytucji. Surowy osąd autorów działań politycznych, a zwłaszcza zaniechań Stanisława Augusta w świetle najnowszych badań wydaje się słuszny. Ten kapitalny dokument historyczny i polityczny wydany był na ziemiach polskich w czasach rozbiorów tylko dwa razy (1793 i 1794), a wznowiony został podczas Powstania Listopadowego 1830/31 r.
Podstawą wszelkiej wiedzy o historii politycznej Polski 1787-1791 jest dzieło Waleriana Kalinki Sejm Czteroletni (t. I, Kraków 1880; t. 11, Lwów 1881; nie dokończony tom III wydano pośmiertnie, Kraków 1896). Monumentalne to opracowanie oparte zostało na znacznym — jak na rok 1880 — zasobie źródeł. Dzieło przepojone jest konserwatywnym światopoglądem autora, a nade wszystko jego sceptycyzmem i pesymizmem w kwestii celowości i sensu reform politycznych w Polsce w latach 1787-1792. Warto uzupełnić je wcześniejszą, a bardzo ważną pracą tego samego autora Polityka dworu austriackiego w sprawie Konstytucji 3 Maja, Kraków 1873.
Nie dokończone dzieło Waleriana Kalinki kontynuował — w innym zupełnie stylu — Władysław Smoleński: Ostatni rok Sejmu Wielkiego (Kraków 1896) i Konfederacja Targowicka (Kraków 1903).
Z okazji setnej rocznicy Ustawy Rządowej powstały dwie niewielkie, ale godne uwagi prace; Oswald Balzer: Konstytucja Trzeciego Maja. Reformy społeczne i polityczne ustawy rządowej z r. 1791 (Kraków 1891, parę późniejszych wznowień), przedstawiająca wnikliwą analizę sensu polityczno-społeczno-prawnego reformy majowej; oraz Paweł Popiel: Powstanie i upadek Konstytucji 3-go Maja, według dokumentów oryginalnych… (Kraków 1891), zarys dziejów politycznych Polski w dobie Konstytucji, w duchu skrajnie konserwatywnym, ale z tym bardziej znaczącymi surowymi ocenami zachowania Stanisława Augusta.
Swoistym przełomem w badaniach nad dziejami politycznymi Sejmu Czteroletniego była publikacja monografii Szymona Askenazego Przymierze polsko-pruskie (Warszawa 1900, 1901, po raz ostatni 1918), w której zwrócono uwagę na ogólne uwarunkowanie międzynarodowe dzieła Sejmu Czteroletniego przez konflikt Rosji i Austrii z państwami Potrójnej Koalicji, i na rzeczywistą rolę aliansu polsko-pruskiego 1790 r. jako pierwszego kroku na drodze do wprowadzenia Rzeczypospolitej w wielki system koalicji europejskiej, usiłującej powstrzymać ekspansję Rosji. Pogląd Askenazego podtrzymała obszerna praca uczonego amerykańskiego Roberta Howarda Lorda The Second Partition of Poland (Cambridge, Mass. 1915); jest to oparte na wielkim zasobie źródeł z archiwów wielu krajów studium na temat położenia międzynarodowego Polski w latach 1787-1793. Dopiero po 60 latach dzieło R.H. Lorda doczekało się edycji polskiej Drugi rozbiór Polski (IW „PAX”, Warszawa 1973; wznowienie: Warszawa 1984). Na zupełnie innym stanowisku stanął Bronisław Dembiński w swoim wielkim dziele Polska na przełomie (Lwów 1913), w którym starał się uwypuklić przede wszystkim złą wolę dworu pruskiego w jego polityce wobec Polski od jesieni 1788 po dzień 3 maja 1791 r.
Na inną skalę zakrojona kompilacyjna i popularna, lecz zawierająca wiele interesujących szczegółów, jest zwięzła praca Kazimierza Bartoszewicza Konstytucja 3 Maja. Kronika dni kwietniowych i majowych w Warszawie w r. 1791 (Warszawa 1906), poświęcona głównie przedstawieniu przebiegu sesji sejmowej dnia 3 maja. Znajduje się tam również pełny tekst Ustawy Rządowej (ś. 95-108).
Dla wyjaśnienia licznych aspektów historii Sejmu Czteroletniego duże znaczenie miała biografia naukowa pióra Edmunda Machalskiego Stanisław Małachowski, marszałek Sejmu Czteroletniego (Poznań 1936).
Szczególną rolę w badaniach nad Konstytucją 3 Maja odegrała praca Bogusława Leśnodorskiego Dzieło Sejmu Czteroletniego (1788-1792). Studium historyczno-prawne (Wrocław 1951). Wydana w okresie wyjątkowo nie sprzyjającym nauce historycznej, wyposażona została w swoistą argumentację, odwołującą się do zasad tzw. „materializmu historycznego” w ówczesnym rozumieniu tej metodologii, co było ceną publikacji bardzo ważnych ustaleń autora. Leśnodorski przedstawił tutaj m.in. cały system polityczno-prawny Rzeczypospolitej, stworzony przez Sejm Czteroletni w postaci Ustawy Rządowej i wszystkich ustaw ją uzupełniających, badając zarazem genezę Ustawy i ukazując prawdopodobne jej funkcjonowanie, gdyby po 15 miesiącach nie została obalona przez zbrojną interwencję zewnętrzną. Jest to opracowanie podstawowe dla zrozumienia systemu ustrojowego, stworzonego w Rzeczypospolitej przez sejm lat 1788-1792.
Swoistym curiosum historiograficznym okazała się praca Jana Dihma Sprawa konstytucji ekonomicznej z 1791 r. (na tle wewnętrznej i zagranicznej sytuacji Polski), (Wrocław 1959), w której autor usiłował dowieść istnienia projektów tzw. „konstytucji ekonomicznej” i „konstytucji moralnej”, które miały być rzekomo wniesione do Sejmu jako uzupełnienie Ustawy Rządowej, a czemu przeszkodził niekorzystny dla Polski obrót sytuacji międzynarodowej. Sytuację tę Dihm przedstawił zresztą wyjątkowo bałamutnie i fantazyjnie. Książka la spotkała się początkowo z życzliwym przyjęciem, ale prędko poszła w zapomnienie, a tezy jej autora nie są już przypominane.
Sprawą genezy i rzeczywistego autorstwa Ustawy Rządowej zajął się wnikliwie i szczegółowo Emanuel Rostworowski w dziele Legendy i fakty XVIII w. (PWN, Warszawa 1963), fragment pt. Marzenia dobrego obywatela, czyli królewski projekt Konstytucji (s. 265-464). Rostworowski silnie uwypukli! rolę Stanisława Augusta jako (jego zdaniem) rzeczywistego i niemal wyłącznego twórcy projektu Ustawy Rządowej. Położenie Rzeczypospolitej w czasach Sejmu Czteroletniego i dzieje Konstytucji Emanuel Rostworowski przedstawił poza tym obszernie w popularnonaukowym dziele Ostatni król Rzeczypospolitej. Geneza i upadek Konstytucji 3 maja (Wiedza Powszechna, Warszawa 1966).
Najnowszym dziełem, sumującym całość badań nad sytuacją międzynarodową Rzeczypospolitej i determinantami geopolitycznymi reform Sejmu Czteroletniego, jest obszerna praca Jerzego Łojka Geneza i obalenie Konstytucji 3 Maja. Polityka zagraniczna Rzeczypospolitej 1787-1792 (Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1986). Publikacja tej książki dezaktualizuje wydane wcześniej jej fragmenty: Przed Konstytucją Irzecie- go Maja. Z badań nad międzynarodowym położeniem Rzeczypospolitej 1788- -1791 (IW „PAX”, Warszawa 1977) oraz Upadek Konstytucji 3 Maja. Studium historyczne (Ossolineum. Wrocław 1976); oba wydania opublikowane zostały w limitowanym nakładzie.
Nie istnieje dotychczas, chociaż jest od dawna postulowane, żadne naukowe wydanie diariusza Sejmu Czteroletniego. Nie wydano też podstawowego źródła do dziejów tego sejmu, jakim są listy króla Stanisława Augusta do posła Rzeczypospolitej w Petersburgu, Augustyna Deboli, zachowane w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie w zespołach Zbiór Popielów i Archiwum Królestwa Polskiego.