Menu Zamknij

Świat wobec wojny

Nr 5/2024 Cena 24,99 zł (w tym 8% VAT) Indeks: 403652 ISSN: 2391-7717 – pomocnik historyczny

❖ Manifestacja propalestyńska w Sydney, 7 marca 2024 r.Poniżej: ❖ Podobna manifestacja w Krakowie, 20 czerwca 2024 r.
❖ Manifestacja propalestyńska w Sydney, 7 marca 2024 r. Poniżej: ❖ Podobna manifestacja w Krakowie, 20 czerwca 2024 r.

Skutki ataku Hamasu i ofensywy Izraela widoczne są w międzynarodowej polityce, globalnej gospodarce i reakcjach społecznych na wszystkich kontynentach.

Mateusz Mazzini
Pierwsze reakcje. Pierwsze tygodnie po napaści bojowników Hamasu 7 października 2023 r. zdominowały publiczne manifestacje wsparcia dla rządu Beniamina Netanjahu. Solidarność z Izraelem deklarowały nie tylko Stany Zjednoczone, tradycyjny sojusznik Tel Awiwu, ale też Unia Europejska jako całość oraz pojedyncze państwa Starego Kontynentu, każde we własnym imieniu. Deklaracje płynące z Białego Domu były tak jednoznaczne, że – cytując izraelskiego politologa Amita Segala, komentującego wojnę na łamach dziennika „Wall Street Journal” – po raz pierwszy w historii niepodległego Państwa Izrael amerykański prezydent pochodzący z Partii Demokratycznej był popularniejszy od swego republikańskiego kontrkandydata. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła wtedy o „terroryzmie w najbrutalniejszej postaci”, który „odzwierciedla pierwotne zło”. Słowom otuchy i solidarności towarzyszyły apele o powstrzymanie przemocy i dalszego rozlewu krwi – padły one m.in. z ust wysokiego rangą komisarza Unii do spraw międzynarodowych Josepa Borrel-la i szefowej dyplomacji Niemiec Annaleny Baerbock.
Podczas gdy Europejczycy i Amerykanie zdecydowanie potępiali działania Hamasu, określając je wprost jako akty terroryzmu, deklaracje przedstawicieli państw z innych części świata miały zgoła odmienny ton. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych już 8 października wydało oświadczenie wskazujące na brak palestyńskiej państwowości jako przyczynę ataku na Izrael. „Podstawowym sposobem na zakończenie tego konfliktu jest ustanowienie niepodległego państwa Palestyny. Społeczność międzynarodowa musi więc działać z dużą determinacją, zająć w tej sprawie stanowisko i zwiększyć swoje zaangażowanie w kwestię palestyńską, doprowadzając do rozpoczęcia procesu pokojowego między Izraelem i Palestyną” – napisało chińskie MSZ. W kolejnych miesiącach trwania konfliktu Pekin utrzymywał tę samą linię: coraz bardziej krytyczną wobec Netanja-hu i Sił Obrony Izraela (IDF), jednocześnie unikającą potępiania Hamasu i określania go mianem organizacji terrorystycznej.

❖ Demonstracja w Mediolanie, 29 czerwca 2024 r.

Uznanie palestyńskiej państwowości. Z czasem stanowisko państw europejskich i Stanów Zjednoczonych zaczęło się zmieniać. Przywódcy na Starym Kontynencie już w listopadzie 2023 r. zaczęli systematycznie wzywać Izrael do ograniczenia działań ofensywnych w Gazie, ochrony ludności cywilnej i wpuszczenia do strefy pomocy humanitarnej. Premier Hiszpanii Pedro Sanchez zaoferował wówczas, że jego kraj może być gospodarzem rozmów pokojowych pomiędzy obiema stronami, co jednak nie spotkało się z pozytywnym odbiorem zaangażowanych w konflikt polityków.
Im szybciej rosła liczba ofiar cywilnych w Gazie, tym mniej proizraelska stawała się Europa. W 2024 r. trzy kraje na kontynencie – Hiszpania, Norwegia i Irlandia – zdecydowały o uznaniu palestyńskiej państwowości. Czwarty – Belgia – miał to deklaratywnie zrobić w lipcu, jednak po dymisji premiera Alexandra De Croo po wyborach do Parlamentu Europejskiego przyszłość tej decyzji stanęła pod znakiem zapytania. Łącznie w czerwcu 2024 r. 146 spośród 193 członków ONZ uznawało Palestynę za suwerenne państwo. Oprócz europejskiej trójki w tym roku do tej listy dołączyły cztery państwa karaibskie: Barbados, Jamajka, Bahamy oraz Trynidad i Tobago.
Niepodległej Palestyny wciąż nie uznają inne zachodnie mocarstwa i potęgi regionalne, przede wszystkim USA. Ale do tej grupy zaliczają się też Kanada, Japonia, Korea Południowa, Australia, Wielka Brytania, Francja i Niemcy. Nie ma przesłanek, by sądzić, że którekolwiek z tych państw w najbliższych tygodniach czy miesiącach zmieni swoje stanowisko – jednak ich poparcie dla Izraela jest znacznie mniej jednoznaczne niż na początku konfliktu.

Dyplomacja i skargi. Administracja Joe Bidena, przede wszystkim za pośrednictwem regularnie podróżującego na Bliski Wschód sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, wielokrotnie naciskała na Beniamina Netanjahu, aby ten

❖ Balony symbolizujące ataki Izraela na Gazę umieszczone przez propalestynskich aktywistów przed budynkiem Rady Europejskiej w Brukseli, 22 lipca 2024 r.

wpuścił do Gazy pomoc humanitarną i ograniczył ataki na cele cywilne. Amerykanie sami zbudowali pływającypomost o nazwie Trydent, za pomocą którego dostarczali żywność i środki medyczne drogą morską. Jego budowa została rozpoczęta w marcu, zakończono ją w połowie maja-za administrowanie nim odpowiedzialny był Światowy Program Żywnościowy (WFP), jedna z agend humanitarnych Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Na początku czerwca Biden przedstawił plan trójstopniowego zawieszenia broni, zakładający wstrzymanie działań IDF w Gazie na terenach zamieszkanych przez ludność cywilną, uwolnienie izraelskich zakładników przetrzymywanych przez Harnaś w zamian za taki sam ruch ze strony Izraela, przetrzymującego setki palestyńskich obywateli w swoich więzieniach, oraz całkowite odblokowanie pomocy humanitarnej przeznaczonej dla Strefy Gazy. Obie strony zapoznały się z treścią propozycji, jednak zgłosiły do niej zastrzeżenia – w chwili oddawania tego tekstu do druku porozumienie o zawieszeniu broni nie zostało podpisane.
Apogeum krytyki społeczności międzynarodowej wobec działań IDF w Gazie nastąpiło w styczniu 2024 r., kiedy rząd Republiki Południowej Afryki oficjalnie wniósł skargę na Izrael do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, oskarżając Netanjahu o łamanie prawa międzynarodowego, w szczególności – konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Z kolei 21 maja Międzynarodowy Trybunał Karny poinformował, że jego główny prokurator Karim Khan złożył wnioski o aresztowanie pięciu osób zaangażowanych wkonflikt izraelsko-palestyński (art. s. 31).

Ameryka Południowa kontra Izreael. Bardzo krytyczne wobec Izraela od początku konfliktu były niemal wszystkie kraje Ameryki Łacińskiej. Prezydent Kolumbii Gustavo Petro, pierwszy lewicowy przywódca w historii tego kraju, ogłosił na początku maja całkowite zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Beniamina Netanjahu określił wówczas jako „premiera prowadzącego ludobójstwo”, dodawał też, że jego zdaniem Joaw Galant, izraelski minister obrony narodowej, w swoich wypowiedziach na temat Palestyńczyków używa „języka podobnego do tego, którego naziści używali wobec Żydów w czasie drugiej wojny światowej”. Kilka tygodni później do zerwania stosunków bilateralnych Petro dołożył całkowite embargo na eksport kolumbijskiego węgla do Izraela – co ma duże znaczenie, bo ten kraj był największym dostarczycielem surowca dla tego państwa.
Ówczesny prezydent Meksyku Andres Manuel López Obrador mocno skrytykował Netanjahu na forum Zgromadzenia Generalnego ONZ. W tym samym tonie wypowiada się prezydent Brazylii Inacio Lula da Silva, znany m.in. z koncyliacyjnej postawy wobec Iranu i Hezbolla-hu. Wprawdzie początkowo latynoscy przywódcy (z wyjątkiem lewicowych dyktatur na Kubie, w Wenezueli i Nikaragui) zgodnie potępili atak Hamasu, w większości używając w tym kontekście słowa „terroryzm”, to jednak po ośmiu miesiącach od wybuchu konfliktu jedynym liderem stojącym po stronie Izraela pozostawał kontrowersyj-ny anarchokapitalista, prezydent Argentyny Javier Milei.
• Pozostali, w tym znany z umiarkowanych poglądów lewicowy prezydent Chile Gabriel Boric, wzywają do zawieszenia broni. Właśnie Chile, razem z Hondurasem i Kolumbią, odwołały swoich ambasadorów z Izraela, natomiast prezydent Boliwii Luis Arce, podobnie jak Petro, całkowicie zawiesił bilateralne relacje.

Decydujące stanowisko USA. Największe znaczenie dla dynamiki międzynarodowej ma wyraźne pogorszenie stosunków pomiędzy Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Administracja Bidena szybko rozpoczęła starania o otwarcie procesu pokojowego, a Antony Blinken odwiedził Bliski Wschód aż osiem razy od początku konfliktu (łącznie jako sekretarz stanu był w Izraelu już czternaście razy od 2021 r.). Jednocześnie USA nie zaprzestały wysyłania bezpośredniej pomocy militarnej do Izraela ani komercyjnego eksportu broni. Napięte pozostają osobiste relacje Netanjahu i Bidena, które znalazły się.w punkcie krytycznym w połowie kwietnia 2024 r., po ataku rakietowym na Izrael dokonanym z terytorium Iranu. Iran odpowiedział na atak (prawdopodobnie izraelski) na jego konsulat w Damaszku, gdzie zabito szefa irańskich Strażników Rewolucji i jego współpracowników. Na Izrael poleciało 170 dronów i ponad 150 rakiet. Z czego ponad 98 proc, pocisków udało się przechwycić i zneutralizować, a w obronie Izraela wystąpiły, za pomocą własnych sił wojskowych, Francja, Wielka Brytania i Jordania. Biden, w rozmowie telefonicznej ujawnionej przez „New York Timesa”, przekonywał wówczas izraelskiego przywódcę, by ten „przyjął swoje zwycięstwo” i nie eskalował konfliktu z Teheranem. Netanjahu go nie posłuchał, wielokrotnie od tego momentu mówiąc publicznie, że Izrael będzie walczył ze wszystkimi swoimi wrogami, nawet jeśli zostanie zmuszony, by robić to samotnie.
Wywieranie presji na IDF i chęć zmniejszenia liczby ofiar cywilnych w przypadku samego Bidena były podyktowane głównie kalkulacją wyborczą. Wsparcie Białego Domu dla Izraela jest mocno krytykowane przez dwie grupy elektoratu kluczowe dla powodzenia jego kampanii o reelekcję – najmłodszych wyborców oraz amerykańskich muzułmanów.
Ci pierwsi od początku konfliktu publicznie protestowali przeciwko stanowisku Białego Domu. Koncentracja ich gniewu społecznego miała miejsce na kampusach uniwersyteckich, gdzie wiosną doszło do okupacji budynków naukowych i dormitoriów, zajęcia przestrzeni publicznych przez miasteczka namiotowe oraz bezpośrednich starć z ochroną kampusów, a nawet policją i innymi organami porządkowymi. Temperatura sporu na uczelniach zaczęła się podnosić w styczniu 2024 r., kiedy prezydentki uczelni na wschodnim wybrzeżu USA: Harvardu, Yale i MIT oraz Penn State, zostały wezwane do złożenia zeznań w Kongresie. Nie były w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytania republikańskiej polityczki Elise Stefanik, czy zdarzające się już wtedy nawoływania do przemocy wobec żydowskich studentów na ich uczelniach stanowią naruszenie wewnętrznych regulaminów placówek. Poddane krytyce z obu stron politycznego sporu wszystkie zrezygnowały ze stanowisk. Kulminacja konfliktu nastąpiła w kwietniu, kiedy prezydentka nowojorskiego Columbia University wezwała policję na kampus, dokonując pacyfikacji protestów i rozmontowania miasteczka namiotowego. W reakcji na obecność mundurowych niektórzy studenci zabarykadowali się w jednym z akademików.
Nie wszędzie wydarzenia te miały tak drastyczny przebieg. Na innych uniwersytetach, m.in. Brown czy Rutgers, studenci porozumieli się z władzami uczelni, które zgodziły się zrealizować ich żądania. Dotyczyły one najczęściej zerwania powiązań badawczych i komercyjnych z izraelskimi podmiotami oraz utworzenia programów stypendialnych dla studentów z Palestyny.
Obawy obozu prezydenckiego związane z mobilizacją młodych ludzi w USA wynikały przede wszystkim z lęku o brak mobilizacji w czasie listopadowych wyborów prezydenckich. Argument ten dotyczy zwłaszcza amerykańskich muzułmanów, którzy w 2020 r. jednoznacznie poparli Bidena, a w 2024 r. deklarują w sondażach albo brak zainteresowania wyborami, albo chęć oddania głosu na któregoś z kandydatów niezależnych. W tej ostatniej grupie przoduje progresywny polityk Cornel West, były wykładowca Uniwersytetu Harvarda, jedyny kandydat zajmujący stanowisko wyraźnie propalestyńskie.

Protesty młodych. Protesty studenckie przeniosły się do Europy, w tym do Polski. Miasteczka namiotowe pojawiły się m.in. na kampusach Cambridge University, Uniersity College London czy paryskiej Science Po. W Holandii doszło do pacyfikacji protestów na Uniwersytecie Amsterdamskim. Starcia z policją odbyły się też na kilku uczelniach w Niemczech, a w Szwajcarii studenci rozpoczęli nawet strajk głodowy.
W Polsce centrum protestów był główny kampus Uniwersytetu Warszawskiego, na którym 24 maja stanęło niewielkie miasteczko namiotowe. 12 czerwca pojawiła się tam jednak policja wezwana przez władze uczelni. W wydanym później oświadczeniu obecność mundurowych argumentowano zakłócaniem przez protesty ciągów komunikacyjnych na kampusie, powodowaniem zagrożenia dla zdrowia pracowników UW oraz utrudnianiem funkcjonowania placówki, w tym przeprowadzenia sesji egzaminacyjnej.
Wcześniej, jeszcze jesienią i zimą 2023 r., przez Europę przetaczały się ogromne, często kilkusettysięczne demonstracje w obronie Palestyny. Tłumy przechodziły m.in. ulicami Berlina, Londynu, Rzymu, a także Warszawy. W czasie większości z tych wydarzeń skandowano kontrowersyjne hasło „Od morza aż po rzekę [Jordan] istnieć będzie wolna Palestyna” – co dla wielu komentatorów jest eufemistycznym nawoływaniem do całkowitej eliminacji Państwa Izrael i zastąpienia go niepodległą Palestyną.

Ceny w górę. Światowa gospodarka i handel międzynarodowy odczuły trwający od 7 października 2023 r. konflikt. Nie tylko za sprawą bojkotów konsumenckich izraelskich spółek i produktów. Na Bliskim Wschodzie sytuacja eskaluje. W połowie grudnia 2023 r. wojna rozprzestrzeniła się na Morze Czerwone, gdzie regularnych ataków na statki handlowe zaczęli dopuszczać się bojownicy Huti, religijnie motywowanej bojówki z Jemenu, sponsorowanej finansowo i militarnie przez Iran. Początkowo atakowali oni – dronami, pociskami wystrzeliwanymi z lądu, nawet próbując abordażu – jedynie statki należące do armatorów izraelskich lub przewożące towar produkowany przez tamtejsze spółki. Z czasem jednak, jak informuje dziennik „Washington Post”, zaczęli uderzać także w statki związane z Wielką Brytanią i USA.
W grudniu Unia Europejska rozważała stworzenie wspólnej misji stabilizacyjnej w tym regionie, mającej zapewnić ochronę statkom ze Starego Kontynentu, jednak przywódcy Wspólnoty nie osiągnęli w tej sprawie konsensusu – przeciwny projektowi był m.in. premier Hiszpanii Pedro Sanchez. W efekcie wielu armatorów porzuciło trasy przez Morze Czerwone, decydując się zamiast tego na żeglugę w kierunku Przylądka Dobrej Nadziei i opłynięcie całej Afryki. Wydłuża to czas transportu z Azji o 6 tys. mil morskich, czyli dwa-trzy tygodnie na morzu, i skutkuje problemami z dostawami niektórych produktów (zabawek, małej elektroniki, ubrań dla sieci fast fashion), które europejskie firmy zamawiają w Chinach i innych krajach azjatyckich.
Wojna pomiędzy Hamasem i Izraelem szybko zaczęła się też odbijać na cenach najważniejszych surowców. W ciągu pierwszych trzech tygodni od ataku palestyńskiej organizacji, według wyliczeń Banku Światowego i serwisu Bloomberg, ceny gazu ziemnego wzrosły aż o 35 proc., ropy – o 8 proc., złota – o 7 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy wydał 24 lutego prognozę roczną dla gospodarki globalnej, publikując scenariusze zależne od przebiegu konfliktu na Bliskim Wschodzie. W wariancie optymistycznym doszłoby do skurczenia się światowej gospodarki o 0,4 proc. Wariant najbardziej pesymistyczny zakłada jej redukcję aż o 2,4 proc.
Najmocniej konflikt uderzył w gospodarki krajów biorących w nim udział – i to w stopniu znacznie większym niż początkowo zakładano. Realną skalę recesji w Strefie Gazy trudno ocenić, bo większość tamtejszej aktywności gospodarczej zamarła w wyniku wojennych zniszczeń. Izrael też ma kłopoty z powodu przedłużającego się konfliktu. Wyliczenia rządu Netanjahu pokazują, że tylko w czwartym kwartale 2023 r. tamtejsza gospodarka skurczyła się aż o 19 proc. W liczbach bezwzględnych do maja 2024 r. straty wyniosły tam aż 16 mld doi. Wynikają one głównie z konieczności przestawienia całej gospodarki na tryb wojenny, powołania do wojska tysięcy rezerwistów pracujących na co dzień w sektorze prywatnym, ale też wstrzymania inwestycji, przede wszystkim w nowych technologiach i ekosystemie start-upów. Częściowo to ostatnie zjawisko podyktowane jest decyzjami politycznymi – liczne firmy w Europie i w USA, także z powodu presji społecznej, zrywały kontrakty z izraelskimi partnerami. W innych przypadkach była to jednak zwykła kalkulacja biznesowa, bo kontrahenci nie chcieli narażać swoich interesów na straty. Zwłaszcza że spora część izraelskich firm technologicznych jest zlokalizowana na północy kraju, niedaleko granicy z Libanem – czyli na obszarze regularnie ostrzeliwanym teraz przez stacjonujący po drugiej stronie granicy Hezbollah.
Konflikt na Bliskim Wschodzie trwale przemeblował układ sił na arenie międzynarodowej. Udowodnił, że powojenny liberalny porządek oparty na prawie międzynarodowym jest coraz słabszy. Świadczy o tym nie tylko ignorowanie przez Izrael decyzji międzynarodowych trybunałów, ale też chociażby obecność liderów Hamasu na spotkaniach w sprawie sytuacji w Gazie organizowanych na Kremlu przez Władimira Putina. Zarówno pod względem politycznym, gospodarczym, jaki społecznym ten spór przejdzie do historii jako jeden z najbardziej znaczących dla pierwszych dziesięcioleci XXI w. – również dlatego, że jego wydźwięk jest prawdziwie globalny.
Mateusz Mazzini