Menu Zamknij

AMERYKAŃSCY STUDENCI PROTESTUJĄ PRZECIWKO ZBRODNIOM IZRAELA

Protest w Atlancie

Policja brutalnie tłumi propalestyńskie protesty. Żydzi studiujący na nowojorskim Uniwersytecie Columbia poskarżyli się, że ich propalestyńscy koledzy zablokowali im wstęp na zajęcia i kazali… wracać do Polski

Aldona Zaorska

Wrze na amerykańskich uczelniach. Wygląda na to, że karmienie studentów lewacką ideologią i dopieszczanie środowisk żydowskich młodym Amerykanom już się przejadło. Od trzech tygodni na uczelniach trwają gwałtowne studenckie protesty. Studenci domagają się stanowczych kroków przeciwko rzezi Palestyńczyków przeprowadzanej przez Izrael. Ponieważ studnia w USA są płatne, zaś uczelnie to prawdziwe przedsiębiorstwa, studenci domagają się od władz swoich uczelni pozbycia się udziałów w firmach prowadzących interesy z Izraelem. Rykoszetem obrywają studiujący Żydzi, bowiem na uczelniach dochodzi do wymierzonych w nich antysemickich incydentów. Żydzi studiujący na nowojorskim Uniwersytecie Columbia poskarżyli się, że ich propalestyńscy koledzy zablokowali im wstęp na zajęcia i kazali… wracać do Polski (sic!). Protesty na stu uczelniach są tak gwałtowne, że w kilku kampusach pacyfikowała je policja, w wyniku czego doszło do zamieszek. Agencja Associated Press podała w pierwszych dniach maja, że policja zatrzymała co najmniej dwa tysiące propalestyńskich demonstrantów na 32 uczelniach w Stanach Zjednoczonych: przede wszystkim studentów, ale też wykładowców, innych pracowników uczelni i osoby niezwiązane z uniwersytetami. Aresztowanych zostało np. kilku wykładowców na Uniwersytecie Nowojorskim (wśród aresztowanych studentów Columbii była także Isra Hirsi, córka llhana Omara, demokraty zasiadającego w Izbie Reprezentantów). Sześćdziesiąt osób, w tym co najmniej 47 studentów zostało aresztowanych na Uniwersytecie Yale. Władze kolejnych uczelni wzywają policję do rozpędzania propalestyńskich manifestacji, co tylko zaognia protesty.

Warto jednak odnotować, że na niektórych uczelniach do protestów przyłączali się też Żydzi. Kiedy Polacy świętowali 3 maja, setki studentów, zrzeszonych w Students for Justice in Palestine i organizacji Żydowski Głos na Rzecz Pokoju, wyszło z zajęć na Uniwersytecie Columbia, Uniwersytecie Princeton, Uniwersytecie Nowojorskim i dziesiątkach innych uczelni, żądając zawieszenia broni w Strefie Gazy i zakończenia amerykańskiego wsparcia wojskowego dla Izraela. W odpowiedzi zostali potępieni w specjalnej rezolucji, przyjętej przez amerykański Senat. Polakom mocno to przypomina rok 1968 i tłumienie protestów studenckich oraz wiece towarzysza Wiesława, ale w USA protesty przybierają na sile. I padają coraz mocniejsze słowa.

POPARCIE DLA IZRAELA MOŻE UCZYNIĆ BIDENA WSPÓŁWINNYM LUDOBÓJSTWA

Przeciwko mordowaniu Palestyńczyków protestują też amerykańscy ortodoksyjni Żydzi.

Jak informują amerykańskie media, prawnicy zajmujący się prawami człowieka uzmysłowili Bidenowi, że jego bezwarunkowe poparcie dla wojny w Gazie może wplątać USA w zbrodnie popełniane przez Izrael. Prawnicy z Centrum Praw Konstytucyjnych w44-stronicowym dokumencie ostrzegli prezydenta, sekretarza stanu Antony’ego Blinkena i sekretarza obrony Lloyda Austina przed dalszym wspieraniem lzraela.„Bombardowania Strefy (jazy oraz odcięcie jej mieszkańców od dostępu do wody, żywności i energii elektrycznej mają na celu wyniszczenie ludności palestyńskiej”, zwróciła uwagę portalowi The Intercept Katherine Gallagher, amerykańska prawniczka, a zarazem przedstawicielka ofiar w toczącym się postępowaniu przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Palestynie. Dodała, że amerykańscy urzędnicy też mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za to, że nie zapobiegli ludobójstwu Strefie Gazy, a wręcz do niego podżegali i materialnie je wspierali. W myśl prawa międzynarodowego wspieranie ludobójstwa to udział w ludobójstwie. Co więcej – także amerykańskie prawo stanowi, że podżeganie do ludobójstwa to przestępstwo w wymiarze indywidualnym, za które może zostać skazany każdy obywatel USA, nie wyłączając prezydenta. W USA padają też kolejne oskarżenia – np. o milczenie Ameryki wobec trwającej 56 lat nielegalnej okupacji Palestyny przez Izrael i prowadzonej przez to państwo polityki apartheidu wobec Palestyńczyków. Biały Dom i Pentagon odmówiły komentarza zarówno co do dokumentu, jak i zacytowanego wyżej oświadczenia. Natomiast 1 maja Stany Zjednoczone zawetowały rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, w której potępiono wszelką przemoc wobec ludności cywilnej i wezwano do udzielenia pomocy humanitarnej Palestyńczykom w Gazie. Znaczenie ONZ-towskich rezolucji jest żadne. Natomiast znaczenie ma brak sprzeciwu Białego Domu wobec potępienia ludobójstwa. To słowo pada i w USA, i w ONZ coraz częściej. „Bijemy na alarm: Izrael prowadzi kampanię, której skutkiem są zbrodnie przeciwko ludzkości w Gazie”, napisała w wydanym 2 maja oświadczeniu specjalna grupa ekspertów ONZ, wprost dodając, że istnieje ryzyko ludobójstwa na narodzie palestyńskim”. Jak na ONZ to już bardzo mocne oświadczenie. W ten sposób sprawa zbrodni Izraela na Palestyńczykach przestaje już być tylko sprawą „rozwydrzonych studentów”, a przenika do amerykańskiego społeczeństwa. Parasol ochronny nad Żydami zaczyna być zamykany, przynajmniej pod względem nazywania ich działań wobec Palestyńczyków po imieniu, nawet jeśli nie pójdą za tym rzeczywiste kroki w postaci postawienia Netanjahu przez MTK.

To pierwszy raz, kiedy media, eksperci i prawnicy nazywają działania Izraela zbrodnią, najwyraźniej nie przejmując się łatwym do przewidzenia klangorem Ligii Przeciwko Zniesławieniom, zwłaszcza że izraelska narracja o „obronie prawa narodu żydowskiego do istnienia”! zapobieganiu jego zniszczeniu przez zagrożenie ze strony innej nacji, nawet Amerykanom przypomina narrację, która wybrzmiała swego czasu w Berlinie. W Polsce inne zdanie władzy, a inne narodu to norma, w USA mamy nową sytuację – władze nie zamierzają zrezygnować, więc dochodzi do zwyczajnego zastraszania protestujących i krytykujących. Mechanizm ten jest dobrze znany Polakom z czasów komuny, ale w kraju „wolnych i równych” szokuje.

ZASTRASZANIE PROTESTUJĄCYCH, NIE TYLKO STUDENTÓW

Już nie tylko studenci muszą się „określić” W ostatnich tygodniach urzędnicy zaczęli domagać się tego od pracowników różnych branż. Co więcej – jak podał portal The Intercept – w wielu branżach są wręcz tworzone czarne listy, a pracownicy przepytywani z poglądów na temat wojny w Strefie Gazy. Organizacje palestyńskie w USA donoszą o zwolnieniach z pracy, kontrolowaniu przez działy HR prywatnych postów pracowni- • ków, ich aktywności w mediach społecznościowych czy rozmów z kolegami w miejscu zatrudnienia. Takie działania miały miejsce już w ubiegłych latach, ale obecnie ta inwigilacja się nasila i za nazwanie zbrodni Izraela zbrodniami można stracić pracę. Co może szokować, takie działania są podejmowane zarówno w stanach, gdzie rządzą demokraci, jak i republikanie. Najwięcej jest ich w sektorze mediów i technologii, sztuce, środowisku akademickim, a nawet w ogólnięta z zarządu swojej firmy za sugerowanie na Instagramie, że w Gazie odbywa się ludobójstwo.

Joe Biden

Szef dużej międzynarodowej konferencji technologicznej Web Summit został zmuszony do przeprosin i złożenia rezygnacji po opublikowaniu na X (d. Twitter) wpisu mówiącego, że „zbrodnie wojenne są zbrodniami wojennymi, nawet jeśli zostały popełnione przez sojuszników”. Odwoływane są wykłady i spotkania z czytelnikami pisarzy popierających Palestyńczyków lub krytykujących Izrael. Dochodzi do tego, że np. filmowcy usuwają swoje konta w mediach społecznościowych w obawie przed inwigilacją ich działalności. Boją się dodania ich nazwiska do czarnych list, bo branża filmowa – gdzie nie ukrywajmy, wpływy środowisk żydowskich są więcej niż ogromne – działa bezwzględnie: obecność na takiej liście to koniec kariery.„Klimat strachu w świecie sztuki sprawił, że wiele osób zastanawia się, jak zrównoważyć presję na publiczne zajęcie stanowiska z obawą, że odwet za poiinie niepolitycznych branżach, takich jak lotnictwo i public relations. Wszędzie tam ludzie krytykujący Izrael są po prostu wyrzucani z pracy. Przykłady można mnożyć. Czołowa hollywoodzka agentka talentów Maha Dakhil została usutykę może wcześniej zakończyć ich karierę”, pisze Intercept”. I dodaje, że sektor prywatny w USA już funkcjonuje jako cenzor, grożąc finansową ruiną za poglądy polityczne, a teraz dodatkowo trwa nacisk na biurokratyczne ograniczenie wolności słowa. Tymczasem narastające represje, jak to represje – wywołują skutek odwrotny do zamierzonego, nawet u pozbawionych polskiego genu stawienia przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym nie zamierza zrezygnować ze zrównania z ziemią Strefy Gazy. Już dziś wiadomo, że odbudowa całkowicie zniszczonych domów w Strefie (nie licząc tych, które trzeba będzie wyremontować) potrwa co najmniej do 2040 r., a Palestyńczykom, którzy jeszcze w Strefie pozostali, grozi głód. Netanjahu ma jednak bezwarunkowe wsparcie Joe Bidena. Joe Biden stwierdził, że studenckie protesty „wystawiają na próbę dwie fundamentalne amerykańskie zasady: pierwsza to wolność słowa, prawo do pokojowych zgromadzeń i wysłuchania. Druga to praworządność. Obie muszą być przestrzegane”. A na koniec dorzucił, że porządek musi być, co zostało odczytane jako zielone światło do dawania studentom pałką po nerkach. Albowiem najwyraźniej amerykański student musi wiedzieć, dokąd sięga wolność słowa i poglądów. W efekcie Biały Dom pobłażliwy dla „manifestacji” BLM, demolujących amerykańskie miasta i zakładających swoje obozowiska, nie zamierza tolerować I studenckich miasteczek protestacyjnych. Jeśli chodzi o ludobójstwo, którego dopuszcza się Izrael, Biden ogranicza się do pustosłowia bez znaczenia. Praktycznie nic nie robi najbardziej bezużyteczna i szkodliwa (poza WHO) organizacja na świecie – ONZ (poza zacytowanymi wyżej oświadczeniami), zaś Izrael stosuje swoją tradycyjną taktykę okładania krytyków pałką antysemityzmu. Wygląda na to, że amerykańscy studenci powyższy zarzut mają w głębokim poważaniu. Ich protesty stanowią ogromny problem dla ubiegającego się o rezygnację prezydenta L. B. Johnsona (wybranego z ramienia demokratów) do rezygnacji z walki o drugą kadencję i przyczyniły się do zwycięstwa republikańskiego kandydata Richarda Nixona. Duże znaczenie miały wówczas zamieszki podczas konwencji demokratów w Chicago. Dziś konwencja demokratów w tym mieście jeszcze przed Amerykanami, a eksperci już przewidują, że w jej trakcie dojdzie do gwałtownych zamieszek. Innym problemem administracji Białego Domu jest… populacja. Do 2040 r. muzułmanie będą stanowić drugą grupę wyznaniową w USA. Choć Żydzi zdobyli ogromne wpływy w amerykańskiej polityce, finansach, szkolnictwie wyższym czy kulturze, muzułmanie będą stanowić siłę, z którą będzie musiał się liczyć każdy amerykański polityk. Muzułmanie to nie Indianie – nie da się ich zamknąć w rezerwatach i dać kasyna do prowadzenia, żeby nie przeszkadzali. Wydaje się więc, że korzystając z pandemicznych doświadczeń, amerykańska biurokracja zamierza na stałe wprowadzić cenzurę, zaś przyjęcie na studia (pomimo że są płatne) będzie zależało od deklaracji światopoglądowej. Najwyraźniej też Biden nie przejmuje się perspektywą stanięcia przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.

CO NA TO TRUMP?

Teoretycznie to, co jest złe dla Bidena, jest dobre dla Donalda Trumpa. Rzecz jednak w tym, że Trump, czy to z racji posiadania żydowskiego zięcia, czy z innych powodów, unika potępienia zbrodni Izraela, a protestujących studentów nazywa „pomyleńcami”! deklaruje, że dla zwolenników zniszczenia państwa Izrael oraz dla sympatyków dżihadystów w USA miejsca nie ma. Jednak w tych wszystkich protestach nie chodzi o unicestwienie Izraela, tylko zmuszenie tego państwa do zaprzestania przeprowadzanego metodycznie ludobójstwa. Być może więc na korzyść Trumpa zadziała fakt, że pałowani zwolennicy Bidena zrezygnują z pójścia na głosowanie. A potem zrobi to, co uzna za realizację interesu Ameryki.

Umieszczone w internecie nagranie pokazuje moment zatrzymania sześćdziesięciopięcio-letniej profesor Caroline Fohlin podczas propalestyńskiego protestu na Uniwersytecie Emory w Atlancie. Profesor próbowała bronić zatrzymywanego studenta. Funkcjonariusze dosłownie wgnietli ją w ziemię i skuli kajdankami, pomimo, że wielokrotnie powtarzała, że jest profesorem.

Opracował: Aron Hohn, Hajfa, Izrael