Menu Zamknij

Bienica

Dobra bienickie leżały nad rzeką Kopanicą, na skraju północno-wschodniej części dawnego powiatu oszmiariskiego . Okolice te zasiedlone były początkowo przez Tatarów, sprowadzonych tu przez wielkiego księcia Witolda. W pierwszych dziesięcioleciach XVI w. na terenie objętym później wspólną nazwą Bienica znajdowało się kilka folwarków i szereg małych zaścianków, należących częściowo nadal do rodzin tatarskich, a częściowo do przedstawicieli miejscowej szlachty, a więc do Wołłowiczów, Oleszkiewiczów, Okuszków, Wyszotrawków, Komarów, Ostrouchów i wielu innych, stale waśniących się o granice swych niewielkich zresztą posiadłości. Poza tym jedni wyprzeda- wali swą ziemię, inni znów skupiali w swym ręku większe obszary.

Najbardziej przedsiębiorczym okazał się Andrzej Ostrouch, żonaty z Halszką Komarówną, który do własnego kawałka ziemi i posagu żony dołączył wkrótce sukcesje po krewnych, a dokupiwszy jeszcze i inne małe folwarki stał się w początkach XVII w. panem poważnych włości. Swą rezydencję założył w miejscu, w którym później powstało miasteczko Bienica. Zaciągnięte przez niego długi i zobowiązania do tego stopnia obciążyły jednak zgromadzony majątek, że w końcu wnukowie Andrzeja, Gedeon i Felicjan Ostrouchowie zmuszeni byli oddać posiadłość w 1653 r. w ręce Samuela Hieronima Kociełła h. Pelikan (zm. 1686), marszałka oszmiańskiego i posła na sejmy, żonatego z Anną Wonlarówną. Skupił on w swym ręku jeszcze większy majątek, który stał się zalążkiem przyszłej iście magnackiej fortuny rodziny. Kociełł — prócz dóbr poostrouchowskich — nabył m. in. kilka folwarków od Sapiehów .

Po Samuelu Hieronimie Bienicę oraz inne majętności odziedziczył jego jedyny syn Michał Kazimierz Kociełł (1653—1722), podkomorzy, a następnie kasztelan witebski, trocki i wreszcie wojewoda trocki, a po usunięciu go z tego urzędu przez króla Stanisława Leszczyńskiego — podskarbi Wielkiego Ks. Litewskiego. Był on poza tym dwukrotnie marszałkiem trybunalskim i równocześnie pułkownikiem w wojsku litewskim oraz rotmistrzem petyhorskim. Jako człowiek bardzo zamożny posiadał własną nadworną straż, złożoną z dragonów i ułanów. Prócz klucza bienickiego należała do niego sąsiednia Hanuta z folwarkami, wiele innych posiadłości oraz sześć starostw, co w sumie dawało pokaźne dochody. Bogactwo i liczne piastowane przezeń urzędy sprawiły, iż Michał Kazimierz Kociełł czul się, nie bez słuszności, równy magnatom. Z tego powodu grał m. in. poważną, choć mało chwalebną rolę w nieszczęsnej wojnie domowej, toczonej między Ogińskimi i Sapiehami, należąc do oddanych stronników Ogińskich. W Bienicy upamiętnił się ufundowaniem pięknego murowanego kościoła i klasztoru dla oo. bernardynów . Pod koniec życia polecił Michał Kazimierz Kociełł wymalować swój portret, na którym artysta w myśl wskazówek przedstawił go w całej postaci i okazałości, ze wstęgą Orła Białego i tarczą herbową nad stolikiem, pod którym w otwartej szkatule widniało kilka worków z dukatami, zaopatrzonych w odpowiednie napisy, objaśniające, ile dany worek zawiera pieniędzy. Ów dziwny wizerunek kazał zawiesić obok swego łoża. Zagadka malowidła wyjaśniła się dopiero po śmierci dziedzica, który w swej ostatniej woli polecił przenieść obraz do kościoła i umieścić go nad własną kryptą. Zaznaczył przy tym, że sumy podane na workach zakopane są w jego grobie i użyte być mogą jedynie w przypadku, gdyby świątynia uległa kiedyś całkowitemu pożarowi. By jednak dukaty z jakiegokolwiek innego powodu nie zostały zabrane, sam będzie ich strzec .

Michał Kazimierz Kociełł pochowany został w kościele bienickim z wielką pompą. Wszystkie swe majętności, zarówno własne, jak zastawne, a więc Bienicę z folwarkami, Moło- deczno, Hanutę i in., zapisał swemu krewnemu Kazimierzowi Kociełłowi, synowi Gabriela. Z kolei Kazimierz Kociełł, żonaty pierwotnie z Eufrozyną Frąckiewicz, później z Barbarą Chomińską, przekazał Bienicę, Horodziłów i Czyżyszki, jak też dwór na Puszkami pod Wilnem swemu synowi Tadeuszowi (1736 — — 1799), generałowi majorowi wojsk litewskich, urodzonemu z drugiej żony, żonatemu pierwotnie z Anną Tyszkiewiczówną, później z N. Oskierczanką. Mołodeczno i Hanutę otrzymała córka Rozalia Ogińska, pochodząca z pierwszej żony.

Ponieważ jego przodkowie byli dobrymi gospodarzami, również i Tadeusz Kociełł powiększył odziedziczone dobra dokupieniem szeregu dalszych folwarków. W Bienicy ufundował obszerny dwór modrzewiowy, wybudowany w latach 1779 — 1781 przez architekta włoskiego Carlo Spampaniego . Tadeusz Kociełł miał dwóch synów: Michała Kazimierza (1767 —1813), któremu jeszcze za życia wydzielił Bienicę, Jazno, Dubniki i inne, Józefa (1764—1810), dla którego przeznaczył Horodziłów, oraz córkę Barbarę, zamężną za Andrzejem Abramowiczem, rotmistrzem kawalerii narodowej wojsk Wielkiego Ks. Litewskiego. Obaj bracia umarli w stosunkowo młodym wieku bezpotomnie, wobec czego zarówno Bienicę, jak Horodziłów odziedziczyła ich jedyna siostra Barbara Abramowieżowa. Z czterech córek Abramowiczów, Klara wyszła za mąż za Stanisława Radziszewskiego, Anna za Józefa Puzynę, wnosząc mu w posagu Horodziłów, Marcjanna zaś i Marianna, poślubiwszy po kolei Kazimierza Szwykowskiego h. Ogończyk, sekretarza poselstwa króla Stanisława Augusta na dworze pruskim, wniosły w jego dom znacznie już okrojone dobra bienickie. W posiadaniu Szwykowskich pozostawały one do 1939 r. W okresie międzywojennym właścicielem Bienicy był syn Konstantego, Jan Szwykowski, względnie jego spadkobiercy.

Wzniesiony przez Tadeusza Kociełła w Bienicy dwór zachował się w stanie prawie nie zmienionym do wybuchu drugiej wojny światowej. Dowodzą tego m. in. dwie ryciny. Jedna z nich, wykonana przez B. Ł. Tyszeckiego w 1827 r., daje obraz schematyczny fasady budynku oraz przedstawia jego rzut poziomy . Rycina druga, to jest rysunek N. Ordy z lat siedemdziesiątych XIX w., gdy majątek należał do dra medycyny Konstantego Szwykowskiego, przedstawia zarówno fasadę, jak otoczenie dworu. Wreszcie fotografie Jerzego Hoppena ukazują nam całość starej siedziby Kociełłów wraz z fragmentami wnętrz z okresu międzywojennego.

Istniejąca dokumentacja ikonograficzna pozwala na stwierdzenie, że dwór w Bienicy wzniesiony został na wysokich, murowanych i otynkowanych piwnicach, zaopatrzonych w niewielkie okna. Otrzymał rzut przypominający literę „H”. Dom składał się z jedenasto- osiowej części środkowej o planie prostokąta oraz dwóch poprzecznie ustawionych skrzydeł bocznych. W fasadzie występowały one bardzo mocno, natomiast w elewacji ogrodowej jedynie jako ryzality. Według rysunku Tyszeckiego, trzy osie środkowe fasady akcentował płytki portyk złożony z sześciu doryckich kolumn. Z nich dwie środkowe stały pojedynczo, skrajne zaś parami. Zgodnie z rysunkiem tegoż autora kolumny wspierały trójkątny szczyt, którego pole wypełniał wieniec girlandowy z herbem Kociełłów lub cyframi fundatora dworu. Pod portykiem mieściły się trzy otwory drzwiowe. Kolumnadę poprzedzał dwupoziomowy głęboki taras ze schodami na całej jego szerokości. Przed 1939 r. szczyt portyku frontowego był już zupełnie gładki, zaś na taras wiodły niepozorne wąskie schody. Otwarte ganki ze stopniami po bokach istniały także przy obu skrzydłach, z których każde miało oddzielne drzwi wejściowe. Balustradę dla owych ganków tworzyły masywne murki zbudowane z wielkich, różnego kształtu kamieni polnych.

Podobnie jak frontowa ukształtowana była także elewacja ogrodowa. Zamiast kolumn zastosowano tu jednak w portyku czworograniaste filary. Taras z dolnymi schodami wiodącymi do parku, rozwartymi u dołu, miał w zasadzie podobny wygląd jak frontowy. W czasach późniejszych schody te zostały jednak usunięte. Obie pięcioosiowe elewacje boczne nie posiadały drzwi. Według rysunku Ordy, od strony zewnętrznej dwór nie był tynkowany, widoczne są bowiem na nim wyraźnie rysy bali, z których został zbudowany. Zapewne już pod koniec XIX w. cały budynek oszalowano pionowo deskami. Na ich ciemnym tle kontrastowo rysowały się lakierowane na biało ramy okien i drzwi. Środkowy korpus dworu nakrywał wysoki, gładki dach czterospadowy, pobity gontami, zaś skrzydła boczne dach podobny, lecz znacznie niższy, zlewający się z połaciami krótszymi głównego członu domu w jedną płaszczyznę. Monotonię dachu rozładowywały nieco lukarny dom rodzinny opuścić. Do końca istnienia dworu zachowały się jednak stare dębowe posadzki układane w desenie, złożone głównie z dużych prostokątów ujętych w ciemniejsze ramy, wiele pięknych kominków, piece kaflowe w różnych odcieniach, część fresków, sztukaterii i starych obić. Zawieruchę przetrwało także trochę zabytkowych mebli, pochodzących zarówno z drugiej połowy XVIII w., jak z pierwszej połowy XIX w., w tym ciekawe sekretarzyki .

Najskromniej prezentowała się wielka sień wejściowa z podłogą ułożoną z cegieł, belkowanym sufitem, ścianami wyłożonymi gładkimi deskami i jednoskrzydłowymi drzwiami, wiodącymi do dalszych pokoi. Podobne, szerokie, niezbyt wysokie, lakierowane na biało drzwi znajdowały się także we wszystkich pozostałych pokojach. Być może, iż sień miała za Kociełłów, a nawet później, bogatszy wystrój ruchomy. Z sieni na wprost wchodziło się do sali balowej z trzema portefenetrami wiodącymi na ogrodowy taras. Miała ona ściany rozczłonkowane kanelowanymi pilastrami. W jednym z rogów, w półkoliście sklepionej wnęce, ujętej w ramy profilowanego gzymsu, na nóżkach w stylu Ludwika XVI stał piec obudowany dużymi białymi kaflami, zwieńczony również profilowanym gzymsem. W rogu przeciwległym mieścił się kształtu zbliżonego do owalu, po dwie w połaciach dłuższych środkowego korpusu i po jednej w skrzydłach bocznych.

Wnętrze dworu mieściło w latach międzywojennych ponad dwadzieścia najrozmaitszego kształtu i wielkości pomieszczeń. Część z nich wynikła niewątpliwie z dziewiętnastowiecznej przebudowy, mającej na celu uzyskanie większej liczby pokoi mieszkalnych kosztem sal bardziej przestronnych. Najmniejszym zmianom uległa część środkowa dworu o układzie dwutraktowym, amfiladowym, przeznaczona do celów reprezentacyjnych. W ciągu całego XIX w. dwór w Bienicy wraz z jego otoczeniem był starannie utrzymywany. Ogromne spustoszenia przyniosły ostatnie lata pierwszej wojny światowej, gdy właściciele zmuszeni byli swój potężny kominek z zaokrąglonymi, żłobkowanymi narożnikami, podobnym fryzem, zamykającym górą palenisko oraz gzymsem wieńczącym. Na kominku stał zegar brązowy osiemnastowieczny. Z tej samej epoki pochodziły też dwa piękne fotele. Inne ocalałe z wojny meble datowały się z czasów późniejszych.

Po prawej i lewej stronie sali balowej mieściły się po dwa dalsze pokoje recepcyjne, które zachowały swój dawny kształt, a częściowo także wystrój. Komnaty sąsiadujące bezpośrednio z salą balową miały w rogach podobne piece na nóżkach i kominki, zaś dwa dalsze — piece i kominki ustawione obok siebie, przy tej samej ścianie. Niektóre pokoje miały płycinowy podział ścian i dekoracje m. in. w postaci kolistych wieńców wykonanych w sztukaterii i rozet na kominkach, ujętych po bokach kanelowanymi pilastrami. Wszystko to nosiło cechy stylu Ludwika XVI. Jako sala jadalna służył trzyokienny pokój usytuowany po lewej stronie sieni, także z półkoliście sklepioną wnęką na piec i drugą na kominek. Pokoje w obu skrzydłach, z układem nieregularnym, miały przeznaczenie mieszkalne i gospodarcze. W lewym narożnym od strony ogrodu zachowały się aż do 1939 r. freski z okresu budowy dworu, przedstawiające krajobrazy i sceny sielankowe w obramieniu girland kwiatowo-owocowych. Według miejscowych przekazów w skrzydle prawym znajdował się pokój, w którym noc 5 grudnia 1812 r. spędził Napoleon w czasie odwrotu z wyprawy moskiewskiej . Jego świta złożona z generałów mieszkała w skrzydle przeciwległym, zabawiając się umieszczaniem swych podpisów na drzwiach. Te pamiątkowe drzwi któryś z rządców pod nieobecność właścicieli zamalować kazał białą farbą, a później usunąć i zastąpić innymi .

Mimo że w XIX w. zmieniały się nazwiska właścicieli Bienicy, faktycznie w ciągu prawie trzech wieków pozostawała ona nieprzerwanie w posiadaniu tej samej rodziny, choć początkowo po mieczu, później po kądzieli. Na skutek tej ciągłości zgromadzono we dworze wiele przedmiotów o wysokiej wartości artystycznej i zabytkowej, do których należały m. in. wspomniane już częściowo staroświeckie meble, antyczne zegary, puchary z cyframi i herbami, sztychy, obrazy i portrety rodzinne Kociełłów, w tym szkoły wileńskiej z początków XIX w. i późniejsze. Z kościoła do dworu przeniesiony został także ów ciekawy wizerunek podskarbiego Michała Kazimierza Kociełła, namalowanego z workami złota. Ogromną wartość dla historii ziem północno-wschodnich dawnej Rzeczypospolitej mogło mieć archiwum, w którym wśród wielu starszych dokumentów znajdował się m. in. opublikowany przez Czesława Jankowskiego bardzo ciekawy „Rejestr klejnotów, srebra, złota, wszelakiej argenetrii, szat, sukien, bielizny […], co się w wyprawie Jaśnie Wielmożnej Barbarze Kociełłównie, starościance oszmiańskiej w zamęściu Jaśnie Wielmożnemu Andrzejowi Abramowiczowi, staroście hubskiemu, dostałej, daje”, sporządzony w 1782 r. Archiwum zawierało dalej m. in dwutomowy rękopis z 1817 r. ks. Justyna Antoniego Kocieł- ła, plebana horodziłowskiego, pt. Domy W. X. Litewskiego, niektóre z polsko-koronnymi i zagranicznymi domami spokrewnione, porządkiem alfabetu ułożone, dalej bruliony rękopisów pamiętnika Gabrieli z Giintherów Puzyniny, jak też jej sztambuchy z pamiątkowymi napisami lub rysunkami Michała Balińskiego, Aleksandra Chodźki, Deotymy, Antoniego Goreckiego, Aleksandra Grozy, Antoniego Kątskiego, Juliana Korsaka, Józefa Korzeniowskiego, Jerzego Laskarysa, Stanisława Moniuszki, Franciszka Morawskiego, Aleksandra Orłowskiego, Antoniego Sowy, Januarego Suchodolskiego, Władysława Syrokomli, Franciszka Wężyka, Wieniawskich, Tomasza Zana i innych znanych w ciągu XIX w. osobistości. Archiwum to przepadło w czasie pierwszej wojny światowej.

Równocześnie z domem mieszkalnym wzniesione zostały w Bienicy także zabudowania gospodarcze, które tylko częściowo przetrwały do 1939 r. Wyróżniał się wśród nich formą jednokondygnacyjny świronek, usytuowany naprzeciw fasady dworu, po przeciwległej stronie ogromnego dziedzińca, zbudowany w ten sam sposób, jak rezydencja dziedziców. Miał on rzut wąskiego prostokąta oraz ganek przypominający frontowy portyk domu. W przypadku świronka kolumny ustawione jednak zostały parami na osi głównej, a pojedynczo po bokach. Wspierały one dość wysoką, pozbawioną okien nadbudowę, mieszczącą strych z gładkim dachem czterospadowym. Świronek zdobiła dwuczęściowa wieżyczka. Nad kwadratową zabudowaną częścią dolną, zamkniętą wydatnym profilowanym gzymsem, wznosiła się nieco mniejsza część górna o czterech arkadach, zwieńczona także wydatnym gzymsem i nakryta kopułką i iglicą.

Dwór otaczał wielki park krajobrazowy, w obrębie którego znajdowało się siedem malowniczych stawów. Jeden z nich oraz częściowo zadrzewiony gazon, świronek i prawą stronę ogrodu przedstawił na swym rysunku N. Orda. W czasie pierwszej wojny światowej duże połacie parku wycięto. Do 1939 r. właściciele utrzymywali tylko najbliższe otoczenie dworu z nielicznymi już ocalałymi drzewami, głównie liściastymi.

Ściśle z rezydencją związana była fundacja Michała Kazimierza Kociełła, to jest kościół i klasztor oo. Bernardynów. Przeszły one losy o wiele bardziej burzliwe niż dwór. Po zabudowaniach klasztornych, rozbieranych stopniowo pod koniec XIX w. na cegłę, pozostały tylko nikłe ślady. Piękny barokowy dwuwieżowy kościół z kopułą, zawierający m. in. marmurowe nagrobki rodziny Kociełłów, o wytwornym rysunku i z odpowiednimi napisami, ołtarze i inne wyposażenie, w stanie niemal nienaruszonym przetrwał do 1863 r. Po upadku Powstania właściciel Bienicy Konstanty Szwykowski, chcąc ratować świątynię od nieuchronnej kasaty, ufundował dla miejscowej prawosławnej ludności cerkiew. Dar ten władze carskie przyjęły wprawdzie, ale z kościoła nie zrezygnowały. Zamieniając go na cerkiew, by zatrzeć ślady historii, zabielono lub nawet zniszczono marmurowe nagrobki, usunięto stare malowidła, powyrzucano z podziemi trumny kolatorów. Dopiero w czasie okupacji niemieckiej w 1918 r. kościół ten wrócił do prawowitych właścicieli. Po odzyskaniu świątyni władze parafii katolickiej przyprowadziły do porządku rokokowe ołtarze, odsłoniły resztki nagrobków. Umieszczona pośrodku kościoła krypta grobowa Kociełłów pozostała pusta. Tradycja miejscowa utrzymywała, że fundator świątyni Michał Kazimierz Kociełł pochowany został nie w podziemiach, lecz pod progiem frontowych drzwi, gdzie wewnątrz gmachu znajdowała się nieduża płyta kamienna, pęknięta w kilku miejscach. Fakt jej zarysowania się łączono oczywiście z legendą poszukiwania skarbów. W prawej nawie kościoła ocalała płyta marmurowa ujętego w neoklasyczne ramy nagrobka, z umieszczonym na niej epitafium głoszącym:

D. O. M.

Michał Kazimierz Kociełł rotmistrz kawalerii narodowej wojsk polskich. Urodził się R. 1767, sierpnia 15. Umarł R. 1813 marca 22. od Barbary z Kociełłów Abramowieżowej, rotmistrzowej kawalerii narodowej wojsk polskich, nader smutną, lecz cnotom i przywiązaniu winną ma sobie ofiarowaną pamiątkę.

Szczątkom domu Kociełłów przeznaczeń godzina Zbiera, Ojczyzna traci najczulszego syna. Ja brata jedynego — krewni przyjaciela, Słudzy, włość — ojca, biedny lud — wspomożyciela Obojętna na jęki i płacz mój śmierć sroga wskazując zegar czasu, pełni wolę Boga.

Napis na innym, wcześniejszym, późnobarokowym nagrobku dotyczył osoby fundatora rezydencji bienickiej. Brzmiał on:

D. O. M.

Tadeusz Kociełł, powiatu oszmiańskiego i markowski starosta, generał major wojsk litewskich, orderów Orła Białego i Św. Stanisława kawaler. Urodził się R. 1736 lipca 7 dnia, umarł zaś R. 1799 lutego 5 dnia — a od potomstwa, przez tę nieodżałowaną stratę w smutku zostawionego, jako ojciec najlepszy, wieczną wdzięczność i uszanowanie ma sobie poświęconą pamiątkę.