Zygmunt Wyżykowski 1905-1977
Żołnierz Wyklęty, Niezłomny. Twórca harcerstwa i skautingu po 1918 roku. Do 1939 roku oficer kontrwywiadu, oddz. II. Po 1939 r. referat policyjny w wydziale bezpieczeństwa i kontrwywiadu Oddziału II KG AK, KEDYW AK – LIKWIDACJA, |
|
Józef Wyżykowski 1902 – 1990
brat Zygmunta, działacz harcerski, żołnierz wojny 1920, żołnierz Armii Krajowej, Szarych Szeregów, konspiracyjny komendant Hufca Częstochowa, pseudonim „Ziuta”, Szwadrony Bojowe i Szwadrony Śmierci Szarych Szeregów Polska |
|
Regina Baranowska z domu Wyżykowska, córka Zygmunta 1934-2005 |
|
Janusz Baranowski syn Reginy W tle pomnik Marszałka Piłsudskiego.Od 80 lat zbierałem z rzemieślnikami Częstochowy pieniądze na budowę. Represje komunistyczne. Lata 90 te sprzeciw komunistów i kościoła. Propozycja lokalizacji „Parkitka” koło szpitala i z boku „Delicji”. Przeforsowałem lokalizację Biegańskiego przed oknami mojego Taty. Pomnik odsłaniali komuchy razem z bisk. Nowakiem. |
|
W miejscu gdzie w obrazie „muralu” znajduje się litera „U” było mieszkanie Zygmunta Wyżykowskiego gdzie odszedł na Ostatnią Wartę. „Mural” oddaje grozę w postaci Żołnierza Wyklętego i Niezłomnego. |
BÓG, HONOR, OJCZYZNA
Tego dnia w masmediach wypowiadają się wszyscy od Prezydenta, Premiera, Ministrów, Profesorów, Historyków, Dziennikarzy. Wszyscy mówią o Żołnierzach Wyklętych. Cały dzień przed telewizorami, radiami oglądam przepiękne wiece z udziałem Żołnierzy, Harcerzy, Kombatantów i Młodzieży, w najzacniejszych, reprezentacyjnych miejscach Mojej Ukochanej Wolnej Polski.
Wszyscy występujący z podziwem i zachwytem ponurym zaznaczają, że po 1945 roku w czynnej walce konspiracyjnej pozostało około 170 tysięcy Żołnierzy Wyklętych, Niezłomnych. To tylko garstka najbardziej Niezłomnych i przez to Wyklętych przez komunistycznych okupantów, konfidentów i siepaczy.
Dnia 1 marca 2018 roku w Dzień Żołnierzy Wyklętych, Niezłomnych jest tęgi mróz, około -15 ºC i złowieszczy wiatr od wschodu, nazwany przez synoptyków „Bestia ze Wschodu”. Prezydent i Premier Polski po całym dniu wystąpień na mrozie, bez czapki, ledwie mogą mówić, ale po raz kolejny składają hołd słowny i czynny tej garstce Niezłomnych i Wyklętych, dzięki którym dziś jesteśmy Wolni i Swobodni, i nie jesteśmy torturowani, gnębieni, zabijani i zakopywani na wysypisku śmieci.
Ten mróz -15 ºC i całodzienne obchody jakże uciążliwe dla czynów i zdrowia w czasie obchodów…
I tu refleksja moja osobista, związana z mrozem i walką wyzwoleńczą. Mój pradziadek Wyżykowski, powstaniec styczniowy 1886 roku walczył w mrozie styczniowym, a później zamarzniętymi strumieniami uciekał przed Kozakami Carskiej Rosji. Za udział stracił cały majątek, całej rodziny i przodków.
Mój dziadek Wyżykowski po 1945 roku ukrywał się i walczył na wyspie Uznam pod przykryciem „Leśniczy”. Dekonspiracja. Ukrycie Szklarska Poręba, Kowary pod przykryciem „Geodeta”. Dekonspiracja. Ukrycie Siedlec Duży, Mały, Mstów. Jura Krakowsko-Częstochowska. Kryjówki to grobowce i jaskinie. Narzędziami złoto i kamienie szlachetne dla szmalcowników i okolicznej ludności za milczenie. I mróz każdego dnia w zimę do -35 ºC do spania w grobowcu i jaskini. Ogień można było rozpalić tylko głęboko nocą. Od 1945 roku moja babcia Emilia i jej dzieci są inwigilowane, nękane, przesłuchiwane, torturowane. Komunistyczni oprawcy chcą dopaść Zygmunta Wyżykowskiego. Moja mama Regina Wyżykowska, drobna nastolatka zniszczona okupacją jest przesłuchiwana, torturowana wielokrotnie – łamano na jej głowie i ciele dębowe krzesła. Nie zdradziła ojca. Po moim urodzeniu zapadła na ciężką chorobę psychiczną i tak zmarła chora. Kiedy ja w roku 1968 osiągnąłem 13 lat z wagą wyścigowego koguta 40 kg zostałem porwany przez milicję i byłem torturowany przez kilka dni. Była zima, śniegi i -30 ºC temperatury. Rodzice poszukiwali mnie, a mama była osobiście u komendanta milicji Jaworskiego, sąsiada z bloku. Odpowiadał, że nic nie wie, i że uciekłem z domu „na włóczęgę”. W tym czasie milicjanci-funkcjonariusze polewali wodą na mnie i kazali stać na jednej nodze, i jeśli noga opadła bili drewnianym kijem, kobieta Kalus z upodobaniem strzygła mnie co dzień wbijając mi nożyczki w skórę głowy. Miałem długie czarne, gęste włosy do ramion. Krew zalewała mi oczy. Działo się to na parterze komendy na ulicy Starucha naprzeciw parków i kortów. Był mróz -30 ºC, otwarte okna, polewanie wodom, tortury. Nie wiedziałem o co chodzi. Na noc przywiązali mnie gołego do łóżka pasami i otwarli nad moja głową trzy okna od strony parków.
Rano, kiedy ocknąłem się, myślałem, że umarłem, gdyż nie mogłem otworzyć ust i mówić, i nie mogłem otworzyć oczu. Cieszyłem się, że umarłem!!
Ale okazało się, że nie do końca to już był koniec.
Przez noc śnieg, przez otwarte okna zasypał mnie do połowy, i zamarzałem. Byłem przywiązany pasami. Rozruszali mnie pałkami – kobieta Kalus i mężczyzna Morawski – milicjanci. Majaczyłem. Okna były otwarte.
W środku był piec kaflowy, zimny. Miałem wysoką gorączkę i zapalenie płuc. Wydawało mi się, że jest napalone i przytulałem się do zamrożonego pieca, myśląc, że jest ciepło. Straciłem przytomność po raz kolejny. Milicjanci Kalus i Morawski z lekarzem stwierdzili zgon Janusza Baranowskiego, lat 13, waga 40 kg. Skontaktowali się z moją mamą i babcią Emilią i kazali odebrać znalezione „gdzieś” zwłoki.
Nie dano żadnego transportu. Ludzie bali się zabrać trupa z komendy samochodem, taczką lub taksówką. Mama z babcią w końcu zaniosły moje zwłoki z komendy na ulicy Starucha do placu Biegańskiego, czyli około 1 kilometra przez III Aleję Najświętszej Marii Panny.
Przyjechał ojciec mój, lekarz Tadeusz Baranowski, wraz z kolegą lekarzem Barańskim i w domu potwierdzili brak funkcji życiowych jedynego dziecka.
Położyli mnie na łóżko na tak zwane „mary” i szykowali pogrzeb. W nocy odzyskałem przytomność i poprosiłem o coś do picia…
Minęło kilka lat i w roku 1998 wieziony zimnym radiowozem, z dziurawymi drzwiami z Częstochowy do Wrocławia, przywiązany kajdankami do sufitu radiowozu spędziłem 8 godzin w podróży z przerżniętymi nadgarstkami. Było -20 ºC. Kiedy przywieziono mnie na rozkaz komendanta, generała Policji Kluka do Wrocławia do więzienia to tamtejsi strażnicy nie chcieli mnie przyjąć „bez papierów”.
To na rozkaz generała Kluka – będą awanse! Strażnicy wrocławscy pytali ich o co w tym chodzi? Moi kierowcy odpowiedzieli, że to „tourne więzienne” od Kluka dla Baranowskiego.
W więzieniu tym, znajduje się drugie więzienie, a w nim szpital dla „psychicznie chorych”. Czyli trzy w jednym. Szpiegowie i więźniowie nazywali to „rozkminką rozkminki”.
Tu odebrano mi na wstępie prawa obywatelskie, a następnie torturowano na mrozie przez wiele tygodni pokazując wciąż zdjęcia Prezydenta Kwaśniewskiego i pytając czy go znam. Prawa obywatelskie odebrano mi po to, aby można było mnie bezkarnie zabić. Przeżyłem. Uratował mnie szef więziennictwa Moczydłowski na polecenie poleconych i aniołów.
W mrozie ukrywał się mój prapradziadek Wyżykowski, powstaniec Styczniowy i nie odkryty.
W mrozie ukrywał się mój dziadek Wyżykowski w grobach i nie odkryty.
W mrozie torturowany i ukrywany byłem ja i nie odkryty.
Sam się zgłosiłem na policję kiedy wygrałem z Kwaśniewskim, Wałęsą, Tuskiem, Schetyną, Halickim, Lesiakiem, Klukiem, Mielczanowskim, Kernem, Glempem. Te nazwiska to między innymi niedobitki mojego dziadka Zygmunta Wyżykowskiego, Żołnierza Wyklętego, Niezłomnego.
Dnia 1 marca 2018 r. w masmediach słuchałem podobnych życiorysów kilka, i to nie były moje wspomnienia, a jednak jakby moje.
Jest nas tak niewielu! Nie bierzemy się znikąd. Walczymy od pokoleń, od powstania, do powstania. Niszczą nam dorobek życia, zabijają rodziny, a my jak feniks powstajemy z popiołów, powstajemy do Apelu, dla Ukochanej Ojczyzny Polski Nareszcie Wolnej od bolszewi.
Jeszcze Polska nie zginęła, puki my żyjemy…
To dla Ciebie Mamo i dla Dziadków…
Janusz Baranowski – Tatar Polski, twórca Solidarności, potomek Powstańców Styczniowych, Legionistów, Generałów, Harcerzy, Szarych Szeregów, Żołnierzy Wyklętych
PS.
Czytelniku, Przechodniu, pomyślmy co w „tych moich datach, i moich bliskich” co Wy i Wasi bliscy czyniliście…?
I pamiętajmy, że „będą spisane słowa i czyny”…