08 Kwi |
|
Z cyklu antysemici i antysemickie wydarzenia W dniu 13 grudnia 2009 w stolicy Mołdawii Kiszyniowie zdarzył się haniebny antysemicki atak. Na “Placu Europy” tłum 200 troglodytów, członków organizacji fundamentalistycznej “Asociaţia creştinilor ortodocşi Fericita maică Matrona” prowadzonych i podburzanych przez popa antysemitę, zbezcześcił przy użyciu 10 kilowego młota 1,5 metrową chanukiję – (dziewięcioramienną) menorę symbol judaizmu i monoteizmu. Menora ta jest symbolem zwycięstwa monoteizmu starożytnych Izraelczyków nad politeizmem Rzymsko-Greckim. Najpierw tłum usunął chanukiję z Placu Europejskiego, - która została wcześniej tam umieszczona z okazji trwania Święta Chanuki przez Gminę Żydowską wspólnie z władzami miasta, i zastąpił ją drewnianym krzyżem prawosławnym. Następnie, niczym Rzymianie, sprawcy zanieśli ją na drążkach na plac “Świętego Stefana” gdzie dokończyli dzieła dewastacji, zostawiając ją zniszczoną pod pomnikiem króla Stefana Wielkiego. Całe wydarzenie obserwowało wielu gapiów, oraz co najbardziej bulwersuje 20-stu policjantów, którzy na ten publiczny akt profanacji nie reagowali (podobnie jak ich poprzednicy 100 lat temu).
Zachowanie współczesnych barbarzyńców mołdawskich przypomina starożytnych bałwochwalców babilońskich (zburzenie Świątyni króla Salomona w 587 r. starożytnej ery przez wojska babilońskie), i rzymskich (zburzenie drugiej Świątyni Jerozolimskiej w 70 r. nowej ery przez armię rzymską). Obie armie reprezentowały nienawistny politeizm względem mozaizmu Hebrajczyków. Jednak w szczególności przypominają Rzymian gdyż po splądrowaniu Świątyni zabrali z niej Menorę (oprócz innych cennych przedmiotów). Wydarzenie to zostało upamiętnione na płaskorzeźbie zamieszczonej na łuku triumfalnym Tytusa w Rzymie.
Gdyby w jakimś kraju (o innej religii niż chrześcijańska) miejscowa ludność postąpiła w podobny sposób z krzyżem prawosławnym (tak jak oni postąpili z menorą) to owi religijni antysemici byliby słusznie bardzo oburzeni zachowaniem tychże innowierców. Równocześnie oni sami dopuszczają się odrażających aktów nienawiści wobec innej wiary i nie widzą w tej hipokryzji nic złego. Powinni oni wiedzieć, że jeśli będą niszczyć Warto przypomnieć tutaj w setną rocznicę co zaszło w Kiszyniowie na początku ubiegłego wieku. Pogromy w KiszyniowieMiastem bliźniaczym Kiszyniowa jest Tel-Awiw, który został założony 100 lat temu (druga alija 1904-1913) przez żydowskich imigrantów przybyłych ze Środkowo-Wschodniej Europy, głównie z Cesarstwa Rosyjskiego w wyniku pogromu właśnie w Kiszyniowie.
W owym czasie obecna Mołdawia była częścią Imperium Rosyjskiego (została w 1812 r. przyłączona w wyniku wojny rosyjsko-tureckiej) jako Gubernia Besarabska (powstała w 1873 r., wcześniej Obwód Besarabski), która dzieliła się na 8 powiatów. Jej stolicą był Kiszyniów w powiecie kiszyniowskim, zamieszkały w 43% (ok. r. 1900) przez ludność żydowską.
Dnia 6 kwietnia roku 1903 nad ranem podczas prawosławnej Paschy zaczął się w Kiszyniowie pogrom ludności żydowskiej. Wściekły motłoch z nienawiścią w oczach pod przewodnictwem duchownych (prawosławnych) wykrzykując “Zabić Znienawidzoną Rasę!” atakował czym popadnie (kamienie, kije, noże) jakiegokolwiek Żyda, którego zdołał dopaść. Żydzi chowali się przed swymi prześladowcami gdzie kto mógł, w piwnicach a nawet na na dachach. Niestety jednak i tam oprawcy potrafili ich złapać. Zdziczały tłum nie oszczędzał nawet dzieci, starców, czy kobiet w ciąży, kiedy ich dorwał obchodzono się z nim w sposób niezwykle brutalny: dzieci wyrzucano przez okna na ulice, kobiet ciężarne tłuczono pałkami drewnianymi po brzuchu, a innych duszono. Policja bezczynnie się tylko przyglądała całej sytuacji czekając na rozkazy, tym samym celowo nie dopełniła swoich obowiązków, stając się współodpowiedzialną za pogrom. Zdarzały się nawet przypadki bezpośredniego udziału policjantów w pogromie, np. jeden z nich, wiedząc o spodziewanym pogromie wynajął zawczasu magazyn, w którym podczas pogromu zgromadził mienie żydowskie o wartości 40-stu tysięcy rubli. W wyniku sprowokowanej przez władze rosyjskie masakry zginęło 120 Żydów, a około 600 zostało rannych, stan żydowskiej biedoty (i tak tragiczny) się znacznie pogorszył, gdyż 600 domów i 700 sklepów żydowskich obrabowano, a co nie zdołano z nich wynieść to zniszczono.
Nieliczni winni (tylko kilkanaście osób) tych zbrodni zostali jedynie symbolicznie ukarani (kilkumiesięcznym/półrocznym więzieniem), większość z nich została uniewinniona z postawionych im zarzutów, nie oskarżono przed sądem nikogo z wpływowych prowodyrów (urzędników państwowych, działaczy nacjonalistycznych, duchownych...) tego zdarzenia. Jeden z takich procesów odbył się 3 lata po pogromie, gdzie winnych skazano na niewspółmiernie małe kary w stosunku do popełnionych czynów, o czym można było przeczytać w ówczesnym, wydawanym w Warszawie „Głosie Żydowskim”.
Car Mikołaj II obiecał przekazać 15 tysięcy rubli jako rekompensatę za szkody odniesione w pogromie wynoszące 2,5 miliona złotych rubli (równowartość 8 milionów marek), jednak tylko na obietnicy się skończyło. W owych latach Imperator Wszechrusi był już coraz bardziej marionetkową postacią w swoich wspaniałych pałacach i miał praktycznie coraz mniejszą władzę. Ów pogrom wywołał tak duże przerażenie wśród Żydów, że znaczna ich część postanowiła udać się do Ziemi Obiecanej, do Izraela-Palestyny. Była to druga alija w latach 1904-1913, poprzednia odbywała się w latach 1881-1903 i też była spowodowana pogromami na terenie Rosji. Sutkiem bezpośrednim pogromu było organizowanie przez Żydów grup zbrojnej samoobrony. Wielu ówczesnych znanych intelektualistów (nie tylko rosyjskich) wyraziło swój protest i oburzenie wobec zaistniałych wydarzeń. Aleksiej Maksimowicz “Maksym Gorki” Pieszkow: Fiodor Dostojewski: Żydowski pisarz Chaim Nachman Bialik wstrząśnięty ogromem zbrodni napisał refleksyjne poematy “Po Rzezi” i “W Mieście Rzezi”: Amerykański wielebny W.C.Stiles, napisał książkę o tym pogromie “Out of Kishineff”: Władimir Galakcionowicz Korolenko (1853-1921) rosyjski pisarz i publicysta, w 1905 roku opublikował literacki reportaż „Dom nr 13-yj. Epizod iz kiszyniewskawo pogroma”. Dla zebrania potrzebnych do tego materiałów pojechał do Kiszyniowa w dwa miesiące po masakrze Żydów. W Kiszyniowie dotarł na ulicę Azjatycką (w czwartej dzielnicy miasta) i zobaczył co pozostało z zabudowań posesji nr 13. Był przerażony zastanym widokiem, a od ocalałych ludzi dowiedział się, że w tym domu mieszkało wcześniej osiem żydowskich rodzin liczących łącznie około 45 osób. Właścicielem całego domu był Mojżesz Makhlin, który oprócz tego posiadał skromny sklep w mieście. Z owego sklepu i z czynszów osiągał rocznie do 1.500 rubli uczciwego zarobku. Przez mieszkańców swojego domu i sąsiadów był oczywiście postrzegany jako bogaty i bardzo szczęśliwy człowiek, zwłaszcza, że miał zamężną córkę i wnuki. Mojżesz wprawdzie nie mieszkał pod numerem 13, ale jedno z mieszkań zajmowała tam jego córka z mężem i dziećmi. Jednym z najbardziej szanowanych mieszkańców był drobny sklepikarz, Navtali Serebrenik, którego sklep mieścił się w narożniku budynku. Po tym sklepie pozostały już tylko fragmenty rozbitych drewnianych skrzynek na brudnej podłodze, wśród zniszczonych ścian. W domu tym mieszkał też asystent Jehoszua Berlatsky, z żoną i czwórką dzieci, który zarabiał czterdzieści pięć rubli miesięcznie na utrzymanie swojej rodziny. Natomiast inny lokator, czterdziestosześcioletni Chaim Szloma Nisenzon był księgowym, który wzorowo prowadził księgi okolicznych handlarzy z czego miał do trzydziestu rubli miesięcznie. Gofsha Paskar pracował jako sprzedawca i zarabiał około trzydziestu pięciu rubli miesięcznie na swoją żonę i dwoje dzieci. Isaac Gervitz był asystentem w szpitalu, ale później utracił swoją pracę i miał trudności w znalezieniu nowej posady. Lokator Gofsha Turkenitsch miał sklep z artykułami ciesielskimi, w którym zatrudniał trzech asystentów, natomiast Bassia Barbasch posiadał kram mięsny. Mieszkał tam również znany w okolicy szklarz Mordchai Grinszpun, który każdego ranka wyruszał na zarobek z ciężkim pakunkiem szkła okiennego i powracał dopiero wieczorem. Te informacje o mieszkańcach domu nr 13, zebrane zostały, aby okazać jak rzekomo „bogaci” byli zamieszkujący tam Żydzi i w jak „luksusowych” warunkach mieszkali tak licznie, w niewielkim domu. Teraz wszędzie były ślady niedawnej tragedii. Korolenko realistycznie opisuje przebieg wydarzeń, bicie i mordowanie mieszkańców domu, niezależnie od ich wieku i płci. Pisze o tym jak próbowali schronić się na strychu i na dachu, oraz o całkowitej bierności siedzącego w pobliżu na krawężniku, lokalnego policjanta o numerze służbowym 148. Chrześcijańscy napastnicy, dotąd normalni ludzie i sąsiedzi, zamienili się w nieludzkie bestie, rządne okrucieństwa i rabunku, a chodzące po sąsiednich ulicach patrole wojska i policji nie przychodziły Żydom z wyczekiwaną przez ich pomocą i ratunkiem. Istne fale pogromów dopiero zaczynały się rozlewać po carskim imperium. Były one wspierane wtedy przez wszystkie partie polityczne Rosji, oraz przez szowinistyczną prasę. Również duża część rosyjskiego aparatu urzędniczego wspierała antyżydowskie pogromy mniej lub bardziej oficjalnie. Na czele tych działań stał hrabia Wiaczesław Konstantynowicz von Plehwe (żył w latach 1846-1904) – po studiach prawniczych w Moskwie zrobił szybką karierę w naczelnych organach policji, żandarmerii i w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zasłużył się w likwidacji różnych grup bojowców rewolucyjnych. W ostatnich latach był Ministrem Spraw Wewnętrznych. Rewolucjoniści organizowali na niego kolejne zamachy, ale dopiero Jegor Sazanov 15 lipca 1904 roku zdołał skutecznie wrzucić bombę do powozu Ministra (przed Dworcem kolejowym Warszawskim w Petersburgu). Minister von Plehwe miał swój plan pozbycia się Żydów z Rosji. Z jednej strony ochraniał i wspierał (nieformalnie) antysemickie pogromy, a z drugiej próbował w rozmowach osobistych wpłynąć na Teodora Herzla w kierunku rozwoju syjonizmu i osadnictwa żydowskiego w Palestynie. W tym też celu Minister wystosował wniosek do rządu tureckiego o ułatwienia dla żydowskiego osadnictwa w Palestynie. Warto tu przypomnieć, że Żydzi od dawna byli „źle widziani” w rosyjskim imperium. Przez setki lat ich liczba urosła do pięciu milionów, a byli bardzo odporni na pro rosyjską asymilację. Ponadto wyznawali obcą wszelkiemu chrześcijaństwu wiarę i zajmowali się zarabianiem na handlu i usługach, więc wszędzie mieli zazdrosnych „nieprzyjaciół”.
Dwa lata później 19 października 1905 r. zdarzył się znowu pogrom w Kiszyniowie. Tym razem był mniejszy, dzięki aktywności żydowskiej ligi samoobrony. Jednak i tak zginęło 19 osób a 56 zostało rannych (straty materialne wynosiły 3 miliony rubli). Pogrom był ten częścią szerszych zamieszek antysemickich, które wybuchły po ogłoszeniu manifestu październikowego i objęły całe Imperium Rosyjskie. W blisko 40 lat po tamtym pierwszym kiszyniowskim pogromie, po drugiej stronie Karpat – na ziemiach Zachodniej Ukrainy i Wołynia dokonano niewyobrażalnie większych zbrodni na tle narodowościowym i wyznaniowym. I to często zupełnie po sąsiedzku, w imię wyolbrzymionego lokalnie nacjonalizmu oraz obłąkańczych dążeń szalonych dyktatorów Niemiec i Rosji Radzieckiej. Potem znowu minęło kolejnych kilkadziesiąt lat i równie okrutne zbrodnie (włącznie z mordowaniem cywili i z wydłubywaniem im oczu) nastąpiły tym razem wśród narodów Jugosławii, co doprowadziło ją do rozpadu. I znowu lała się sąsiedzka krew z powodów nacjonalistycznych, etnicznych i wyznaniowych. I znowu nie działo się to w jakimś bardzo odległym zakątku „trzeciego świata”, ale w cywilizowanej, chrześcijańskiej Europie XX wieku ! Można by zadać sobie retoryczne pytanie: czy to już koniec takich tragicznych wydarzeń ? - niestety, zawsze po wojnie ludzie mają nadzieję, że to już ostatnia, a następne pokolenia przeżywają kolejną wojnę ... Wracając do współczesności, to jak widać mieszkańcy Kiszyniowa niewiele się przez te 100 lat zmienili. Dowodzi o tym choćby to, że rok po dewastacji menory przed kolejną chanuką członkowie organizacji odpowiedzialnej za publiczne jej zniszczenie, odgrażali się, że nie dopuszczą do postawienia menory na placu. Pomimo tego, że władze świeckie i duchowne potępiły ten okropny czyn i zapowiedziały śledztwo przeciwko uczestnikom tego wydarzenia. Dalej mamy tłum pseudo-chrześcijan (fanatyków prawosławnych) pełnych nieuzasadnionej nienawiści wobec Żydów, znów jest opieszałość władzy w reagowaniu na zamieszki. Może to tylko świadczyć o tym, że antysemityzm o pobudkach religijnych ciągle jest silny w społeczeństwie mołdawskim. Nadal istnieje zagrożenie, że w przypadku większych niepokojów społecznych doszłoby znowu do podobnej tragedii jak w ubiegłym wieku. Oznacza to, że dla ludzi dobrej woli jest jeszcze dużo pracy w wykorzenieniu antysemickich poglądów i zachowań w Mołdawii. Dawid ben Chaim, 6.04.2013. Ważniejsze źródła wykorzystane w artykule:
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze!
Powered by !JoomlaComment 3.25
3.25 Copyright (C) 2007 Alain Georgette / Copyright (C) 2006 Frantisek Hliva. All rights reserved." |
|||||||||||||||||||||||
Ostatnio zmieniany w Poniedziałek, 08 Kwiecień 2013 07:09 |