Licznik odwiedzin
Szukaj
Logowanie
- |
17 Paź |
|
Wiersze Do kogoś Ty, co mnie czynisz grzesznym za moich słów urodę, oskarżasz mnie, że w pieśni rozmijam się z narodem, Ze Żydów nie nasycą te stówa, ta melodia, że lśni w nich tajemnica dalekich blasków Zodiak... Wiedz o tym, że mną włada odwieczny cud przyrody, olśniewa mnie Hellada, jej czas wieczyście młody. I nieraz Orientowi hołd składam, ślę zachwyty, czczę laur Peryklesowy, urodę Afrodyty. Ty, co mnie czynisz grzesznym, wiedz, kocham braci moich. Lecz ciężko bywa, wierz mi, z bezruchem się oswoić. Bo żyć nam źle i ciasno wśród westchnień wiecznych cierpień. I po to złotą jasność z całego świata czerpię. I deszczyk i słońce I deszczyk, i słońce! I deszczyk, i słońce! I śmieją się złotych kropelek tysiące! I nas nie ominą i nas znajdą też! To dobrze, że złotem obsypie nas deszcz! I deszczyk, i słońce! I deszczyk, i słońce! Radują się trawy zroszone na łące i kwiat się rozwija, i złoci się piach, jak uśmiech, co prędko zapomniał o łzach. I deszczyk, i słońce! I deszczyk, i słońce! Lśnią nurty rzeczułki błękitem płynące. W jej wodę z wysoka złocisty deszcz spadł, by na niej kręgami zatoczyć swój ślad. I deszczyk, i słońce! I deszczyk, i słońce! Ostatnie kropelki tuż-tuż przed swym końcem padają, a w niebie tęczowy lśni most, na którym spotkamy szczęśliwy nasz los! Nie zawsze Nie zawsze się radujesz ciszą wśród marzeń, które spokój chronią, ni snami, które się kołyszą w rozkwitłym sadzie pod jabłonią. Bywa, że czas odwraca kartę, sny — w bój, a kwiaty — w broń przemienia, gdy serce ludu jest rozdarte i krwawą rosą broczy ziemia. Bywają dni, które zuchwale w bój idąc, wieszczą nam odmianę! I nowe otwierają dale, i niewolnika czynią panem! Lecz biada tym, co snów na oręż nie zmienią, czasu nie dogonią, i prześnią wielkiej burzy porę w rozkwitłym sadzie pod jabłonią!... Twoje oczy Smutek twego narodu przenika twe oczy, a im więcej w nich bólu, tym w nich blasku więcej. Lecz bywa, że w spojrzeniu twoim zatrzepocze pradawna duma królów, co się sroży w męce... Lecz nigdy twoich marzeń w cieniu rzęs nie mroczy czarne słońce pokus w zadumie dziewczęcej: bo tę cichą dostojność szlachetność dziewiczą twoje oczy jak schedę zamierzchłą dziedziczą... I nieraz w oczach twoich jasna łza zaświta, najpiękniejsza i czysta — i widzę przez mgnienie, jak świeci gwiazda Wschodu w smutnej łzie ukryta. I zda się, że dostrzegam, jak przez marzeń cienie z Holofernesa głową nadchodzi Judita i poprzez noc daleką niesie wyzwolenie. Wówczas czytam w twoich oczach, w blasku ich i dumie: „Ja jestem dziecię Wschodu — jeszcze miecz podźwignąć umiem”... Tłumaczył Jerzy Ficowski
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą pisać komentarze!
Powered by !JoomlaComment 3.25
3.25 Copyright (C) 2007 Alain Georgette / Copyright (C) 2006 Frantisek Hliva. All rights reserved." |
|||||
Ostatnio zmieniany w Wtorek, 28 Sierpień 2018 06:04 |